Weszłam bo, jak czytałam, z założenia
podobno nikt tu nikogo nie ocenia.
Jestem swym wierszem. Piszę, by móc żyć.
Piszę, piszę, piszę … I więcej nie chcę nic.
Płakałam jeszcze dzisiaj. Nie wiem dlaczego i po co…
Jestem tu, bo łez nie mogę powstrzymać swą mocą.
Bo choć już długo krzyczę na nie wierszem i prozą
nie słuchają mnie. Lekceważą. Nie odchodzą.
Bo choć biję się co dzień ze sobą o siebie samą
to ciągle oczy mam smutne. Zasłonięte mgłą łzawą.
I niestety wszystko wyraźniej widzę przez tę mgłę…
Tyle, że jest taka ciężka … Nie chcę jej. Męczy mnie.
Przecież mgła na oczach powinna ukrywać, manić.
A moja nie chce. Co dzień szczerą prawdą mnie rani.
Już nie wiem sama czy chcę być taka świadoma.
Życie jest wtedy cięższe, a i tak idę jak niewidoma.
Tyle mam do tej mgły codziennie żalu …
Że nie chce mi dać skrawka niepamięci raju.
Nie rozumu gaju. Niekonsekwencji skraju…
Nie przewidywania ruczaju. I bytności w maju.
Nie wszystko można mieć, nawet tak mało.
Nieosiągalne. To, co się od życia dostało
musi wystarczyć, by na lepsze zmienić ile się da.
Czy dziś uzasadnienie jakieś racja ta ma?
A gdzie ty jesteś, czasie, przebrzmiały zbawco?
Czy zmierzysz się dzisiaj z powyższą racją?
Trudno wytrwać w bólu. Za długo już czekam.
Nie jesteś już mym oczekiwaniem. Nie przyspieszaj.
Wiem to na pewno, choć mówię skrycie;
czekanie na śmierć nie jest życiem.
Nawet jeśli masz, czasie, inny wymiar dla każdego …
nie przywiązuj mnie, proszę, do niczego.
Na pewno nie do swego własnego ciała …
Jego istota, z pozoru niezwykła, jest niedoskonała.
Już bardziej do duszy, co we wnętrzu robi ranę …
Może choć wiersze będą piękne, gdy z rany pisane...
zamknięte w słowach
Rozpoczęty przez
dstar
, lut 19 2012 17:58
Brak odpowiedzi do tego tematu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych