Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A

Mroczne i nie tylko...


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
10 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 01 maj 2011 - 16:12

Witajcie :) Wiele osób umieszcza na forum swoją twórczość, więc i ja pomyślałam, że te ciekawsze wiersze z mojego bloga wkleję tutaj, aby podzielić się nimi z wami i posłuchać słów krytyki. :) Moja twórczość to zwykła grafomania, ale... ale coś chyba w niej jest jednak wciągającego skoro ktoś czasami ją czyta. Pozdrawiam was serdecznie. 
*** Rozmowa z...***

Zapukał do jej drzwi, lecz ona się go nie bała,
Nie wiedziała, że to właśnie śmierć do niej zapukała.
Był to anioł śmierci, kostuchą zwany pospolicie,
Przychodzi po każdego, pomimo, że go nie widzicie.
Był przystojny, młody, elegancki,
Uśmiech miał jakiś taki zawadiacki,
Wyglądał tak, jakby był bardzo zabiegany,
I w ogóle jakiś taki wydawał się wygadany...

- Kim ty właściwie jesteś ? - Cichutko zapytała.
- Jestem tym którego lękają się wszyscy żywi moja mała
A dzisiaj... No cóż, przyszedł czas na ciebie.
- Jak to ? Ja nie wierzę, że już czekają na mnie w niebie
To zbyt szybko dla mnie ! Muszę pożegnać rodziców i brata
Gadaj - ty wiesz to na pewno... kiedy będzie koniec świata ?!
- Eh wy ludzie... nigdy nic nie wiecie
Ciągle coś ode mnie chcecie...
Mówicie mi: poczekaj jeszcze parę lat,
A kto mi zrekompensuje te nadgodziny jak mam na głowie cały świat ?
Dać wam za dużo życia ? to na zdrowie narzekacie,
zabrać szybko ? to potem w czyśćcu długo czekacie,
W piekle to już nawet miejsc pomału brakuje,
Przy kotle i tak już za dużo osób pracuje...
Ludzie, ludzie... cieszyć życiem się nie umiecie,
ciągle coś kręcicie, ciągle coś tam kombinujecie...
- Hmm, chyba masz rację... Taka już nasza chyba jest natura...
Nie zabieraj mnie proszę jeszcze... Poczekaj aż zmarszczkami pokryje się moja skóra...
- Dlaczego miałbym przedłużyć twe życie ?
Czy nie znudziło ci się na tym świecie bycie ?
- Chciałabym jeszcze choć parę dni pobyć z rodziną, nacieszyć się wiosną, która znowu wróciła
Popatrzeć na ptaszynę, która znowu do nas po zimie powróciła...
- Ehhh... Wykończysz mnie mała, zbyt dużo mi tutaj opowiadasz,
Oszczędzaj gardło, bo jak staniesz przed nim to wtedy się wygadasz,
Daj mi rękę i ruszamy,
Jak dotrzemy na miejsce to jakieś w urzędzie anielskim posadę ci damy...
- Ja z tobą dziś jeszcze nie pójdę ! - wyrwała się i biegnie, a on za nią leci,
Biegła szybciej niż po słodycze dzieci...

Uciekła mu, a jemu jej się szukać już nie chciało,
Teraz już bardzo wiele lat jej od tego momentu przeleciało,
Teraz już rękę mu bez wahania poda
I na słowa: "już pora..." odpowie mu: "zgoda"
Szczęśliwa jest, że tego dnia się nie poddała,
że życia przedwcześnie w jego ręce nie oddała,
że zrobiła wszystko to o czym marzyła,
że spędziła czas z tymi których kochała i im wierzyła.
Z każdego dnia "od tego momentu" naprawdę się cieszyła,
Ona po prostu... swoją bitwę zwyciężyła...
 
*** Wypadek ***

Ulica, jej dźwięki i zapach; ludzie, ruch i samochody,
Ona była w centrum handlowym, oglądając wystawy i zaliczając kolejne ruchome schody,
Gdy obejrzała wszystko co planowała,
Kierunek powrotny do domu obrała,
Niedaleko jej miejsca zamieszkania,
Był największy ruch i dużo czekania.
Wreszcie zielone światło... Nawet na boki się nie rozejrzała...
Pisk opon, trzask i krzyk swojej matki wtedy usłyszała.
,,Boże nie zabieraj JEJ, nie bądź okrutny ! " - jej matka głośno krzyczała
W matczynych ramionach odeszła spokojnie, a jej rodzicielka dalej bluźniła i rozpaczała.
Obudziła się, nie czuła już bólu ani nie miała na sobie już ,,płynu czerwonego",
Wstała, szukając dookoła matki lecz, że jej nie było nie ogarniała faktu tego
Szła sama, dając niepewne do przodu kroki,
Podziwiała tamtego świata uroki,
Dolina, rzeka i las - wszystko tonęło w obłokach,
Nie bała się nawet małego stworka chodzącego po jej lokach.
Oglądała kształty chmur i podziwiała zwierzęta,
Ale wszystko było jakieś inne - lepsze niż na co dzień każdy pamięta,
Takie magiczne i nieskazitelne jak sen najpiękniejszy,
Szła tam, gdzie świecił się punkt najjaśniejszy.
Stanęła przed bramą, dotknęła ją ręką, a ona się otwarła,
W osłupieniu tym faktem przez chwilę zamarła.
Weszła, popatrzyła...
Najpiękniejszy ze wszystkich ogród wtedy zobaczyła.
Były tam drzewa, krzewy i kwiaty, a na samym środku zbiornik wodny, czyli to co tak bardzo uwielbiała ...
Małe jeziorko tak czyste, że bez wahania wskoczyła i się wykąpała,
Jej radość była ogromna, wpadła w błogostan kojąc w wodzie swoje zmęczone ciało,
Pływała, pryskała i się cieszyła; ciągle było jej mało.
Potem zauważyła, że woda zrobiła się zimniejsza, więc wyszła i założyła ubranie,
Jej intuicja mówiła jej, że zaraz się coś stanie.
Nie myliła się... Popatrzyła w wygładzone lustro wody, najpierw zobaczyła tylko swoją twarz, a potem bardzo wiele...
Widziała jak nad jej grobem stoi rodzina i jej przyjaciele,
Potem już cały świat miała przed oczami...
Widziała co ludzie robią i jak anioły chodzą pomiędzy nami,
Słyszała kłótnie, żale i zbrodnie wszelakie,
Nie wiedziała przedtem, że czasami nasze życie może być właśnie takie...
Usiadła na brzegu i patrzyła na wodę z otwartymi ustami,
Wtem stanął obok niej anioł i przemówił do Niej takimi słowami:
,,Pilnować tych ludzi na dole, by wypełniali swoje przeznaczenie to właśnie jest nasze zadanie,
Jeśli im się uda je właściwie wypełnić to wtedy będzie koniec ich misji i ten człowiek do nas się dostanie.
Jeśli pomimo naszej pomocy nie uda im się i źle wybiorą,
Wtedy zakończą swój żywot stając się piekielną potępioną zmorą..."
,,To okropne, oni potrzebują pomocy i miłości ! " - zmartwiona powiedziała,
a w jej oku już łezka w kąciku stała.
,,Dobrze mówisz mimo, że jesteś tu nowa,
Leć do nich - już jesteś gotowa."
Wyrosły jej skrzydła jak u prawdziwego anioła,
Jest gdzieś wśród nas, czeka cierpliwie na swoich bliskich i o pokój oraz miłość na świecie woła,
Słyszy ją ten, którego serce nie jest z kamienia,
Każdy kto chce być dobry i wyszedł z mrocznego cienia... 
*** Wakacyjne widoki ***

Na niebie słonko i chmury,
Przed tobą wysokie góry,
Sens wspinaczki?
Coś czego ludzie często nie pojmują,
Słowa?
Żadne tych emocji nie ujmują.
Samotność?
Anioła stróża czuwanie,
Następna wyprawa?
Niecierpliwe czekanie,
Wspinaczka?
Długa i uciążliwa,
Górska pogoda?
Czasem złośliwa,
Ryzyko?
Połamanie lub górska lawina,
Góry?
Coś do czego się wraca i nie zapomina...
Widok z górskiego szczytu?
Nieskazitelny, prowadzący do zachwytu.

Oczy radujące się widokiem,
Szumienie wody nad górskim potokiem.
Na samym końcu świata,
Tam gdzie zmęczenie z radością się przeplata,
Widoki dostępne tylko dla wytrwałych,
O uporze i siłach nie małych,
Pojednanie z naturą, wewnętrzny spokój, prawdziwy obraz tego świata,
Budząca się miłość do wszystkiego co wokół chodzi, a nawet lata...
Potem powrót do domu i wracające wspomnienia,
Górskie widoki i dźwięki w pamięci - prawdziwym powodem ukojenia.
Nasuwające się na usta pytania o sens życia, lekki żal i wątpliwości,
A odpowiedź tylko jedna: za mało jeszcze do ludzi i Boga miłości...
 
*** Quo vadis blondynko ? ***

Szła sama przez las, który zdawał się być opuszczony od dawna przez człowieka,
Chodziła sobie, myślała o przeszłości, a nie o tym co ją wkrótce czeka,
Las był gęsty, a światło skąpymi stróżkami dookoła docierało,
Nagle niebo pociemniało i solidnie się rozpadało.
Postanowiła przeczekać pod rozłożystym drzewem, a potem iść dalej,
W końcu nie była już małą dziewczynką, która się boi i nie można jej zostawić samej...
Przestało lać, więc w dalszą drogę ochoczo ruszyła,
Nagle stanęła jak wryta i ciężki szok przeżyła:
Macając kieszeń w poszukiwaniu kompasu chwyciła ręką powietrze,
Minę zrobiła przerażoną, włosy rozwiały się jej jak u czarownicy na wietrze.
,, - No pięknie! Zachciało mi się przygód i zbliżenia z naturą...
Spójrzmy prawdzie w oczy: jestem bezmyślną domową kurą !
Głupia... Taka plama... Taka wtopa..."
Rozejrzała się - kompasu nie było, lecz krzyknęła ,,stopa!"
Widziała na filmach jak ludzie wracali po swoich śladach, gdy zgubili drogę.
,, - Jestem uratowana ! Przecież ja też tak jak oni zrobić mogę...
Jak drapieżnik - kocimi ruchami pokonywała trasę,
Mijała szyszek, jagodzin i grzybów masę,
Twarz jej promieniała, a brzuch burczał lecz tego zdawała się nie zauważać,
Ślad, kolejny ślad... - musiała by ich nie przeoczyć jednak uważać,
Wtem doszła do znajomego jej drzewa, ale tam też kompasu nie znalazła,
W jej sercu rodziło się pytanie: ,,- co ją pokusiło, że na tą wycieczkę w ogóle polazła ? "
Pytanie bez odpowiedzi, a w sercu strach:
Brak perspektyw na kąpiel, wygodne łóżko i nad głową dach.
Zawiedziona ruszyła dalej śladami. Minęło parę godzin i jak to wieczorem - strasznie pociemniało...
,, - O nie ! Znów to samo drzewo czyli chodzę w kółko ! " Kolana jej się ugięły i w uszach zaszumiało.
Usiadła i się rozpłakała,
Zasnęła pomimo, że tak strasznie się bała...


Rano obudziła się i parę razy przeciągła,
W blasku poranka swoją łabędzią szyję wyciągła.
Las szumiał, pachniał drzewami i ptaki śpiewały,
A pomiędzy drzewami kicał zajączek mały.
Wszystko wkoło żyło swoim naturalnym tokiem...
Nagle szaraczek prysnął, bo ktoś zbliżał się szybkim krokiem...
Usłyszała męski głos: ,, - Dracula ! Wracaj, do nogi" i po chwili czuła już tylko lizanie...
,,- Dzień dobry. On nie gryzie... Nic się pani nie stanie."
Ze szczęściem poddawała się nawet temu mokremu przywitaniu,
A czarny spaniel również chętnie oddawał się głaskaniu.
Mężczyzna patrzył na nich, lecz się nie uśmiechał.
Podszedł blisko i cierpliwie czekał.
W końcu nie wytrzymał: wziął psa i zagadał ,,- Turyści... Jak widać na załączonym obrazku zgubiła pani drogę..."
Ma pani minę jak owca prowadzona na rzeź... he, he... Jeśli pani chcę to pomogę."
Lokowana blondynka zmrużyła oczy, bo była wściekła.
,,- nie dziękuję, poradzę sobie." - tak mu rzekła.
,,- Ok, w takim razie do widzenia." - powiedział i ruszył przed siebie.
Pomyślał jednak chwilę i cofnął się: ,,- Przesadziłem... Przepraszam Ciebie."
Przyjęła przeprosiny, a jej oczy z powrotem pojaśniały,
Niedługo potem rozmowa i szczekanie po całym lesie słyszeć się dały.
Szli opowiadając swoje historie i lepiej siebie poznając,
Dracula znów szczekał, bo na horyzoncie pojawił się zając.
Wiatr wciąż szumiał i ptaki śpiewały,
A z wiatrem słowa ciężkie od żalu leciały...
Ona dowiedziała się, że jego dziewczyna przed ołtarzem rok temu zostawiła,
On słuchał o tym jak ona przez swojego szefa porzuciła pracę, którą tak bardzo lubiła.
Całe popołudnie minęło im na rozmowie i drewnianej chatki oglądaniu,
A wieczór oczywiście na... ubłoconego i nieciekawie pachnącego Draculi kąpaniu.
Wkrótce potem w pośpiechu drewnianą chatę we trójkę pożegnali
Zakochali się w sobie i za parę miesięcy później ślub już ze sobą brali.

,,- I tak to właśnie było..." - westchnęła lokowana blondynka zmęczona opowiadaniem,
,,- Piękna historia ! " - powiedziała rudowłosa sąsiadka pozornie zajęta czarnego spaniela głaskaniem.
,,- Może to brzmi banalnie ale przeznaczenie wypełnia się często bez naszego bezpośredniego udziału,
życie się różnie toczy, a marzenia spełniają się... pomału."
 
***Stróż ***

Aniołek przyleciał do Ciebie i patrzy ci w oczy
Spogląda sprawdzając jak Twoje życie się toczy.
Ten mały anioł stróż towarzyszem jest twoim od chwili krzyku pierwszego,
Był, jest i będzie przy tobie mimo że nie wyraziłeś zgody, że chcesz tego...
Czy czujesz jak stoi przed tobą piękny, dobry i z jasną poświatą
Wierząc, że obroni cię nawet przed własną wadą ?
Czy ufasz tylko temu co widzisz oczami,
a może anioły są gdzieś pomiędzy nami ?
Tak wiele wątpliwości...
Tyle milionów lat, a te pytania wciąż należą do nowości...


Anioł - widząc Ciebie śniącego z lekkim uśmiechem znika w mroku,
Gdy idziesz dotrzymuje tobie kroku.
Anioły nigdy się nie mylą i zło odpędzają.
Jako strażnicy pokoju ład przywracają.
Ich wrogami są piekielne istoty,
Niezależne i nieprzewidywalne jak dzikie koty,
Anioły jednak się nie boją mieszkańców podziemia,
Bo diabły nie mogą im zrobić krzywdy jakby były z kamienia,
anioły zawsze wygrywają bez walki i nie krzywdzą żadnego bożego stworzenia
Tam gdzie się pojawią rozdają radość jakby od niechcenia...


Anioł - taki słaby, lecz jak dziecko wielki w swej małości,
Istota doskonała pełna czystej miłości.
Jedna z najpiękniejszych zagadek tego świata,
Ten co ponoć po całej galaktyce w poszukiwaniu potrzebujących lata...
Martwy, lecz zarazem żywy i spowity zagadkowymi siłami,
Podobno jest ich wiele i po prostu są... wybranymi duchami
Życie po śmierci, lecz tak różniące się od naszego,
Dla nas jest to coś niemożliwego...
Zniszczenie ciała - naszej powłoki,
Czy bać się tego, że dusza może nie zdążyć opuścić na czas zwłoki?
 
*** Płynąc w chmurach ***

Z wiatrem walcz
z wiatrem tańcz
na wietrze los swój łap

w chmurach płyń
w chmurach giń
na chmurze słodko śnij

Zakochaj się w swoich snach
A w wodzie ugaś strach
pokochaj łzy
w nich utop smutne dni

I czytaj z serc
Czytaj z serc…
Bo serce prawdę zna
Czytaj z serc…
I sercem porusz świat

Z wiatrem walcz
z wiatrem tańcz
na wietrze los swój łap

w chmurach płyń
w chmurach giń
na chmurze słodko śnij

Zaczaruj świat maleńkim życiem
krusz każde zło dziecka serca biciem
Krzycz z całych sił
I kłamstwo w sobie zbij

I czytaj z serc
Czytaj z serc…
Bo serce prawdę zna
Czytaj z serc…
I sercem porusz świat
 
*** wspomnienia ***

Zamyślona twarz i oczy przygaszone
Słowa głęboko przez myśli stłumione,
Wspominamy wypadki i sytuacje, które kiedyś się przytrafiły
Morze krwi, łzy, hałas, ból, śmierć, te dłonie, które tak bardzo raniły
Jak horror w TV, jak niemoc w gorączce,
Serce, które zapomniało, że powinno odczuwać a jest w martwej śpiączce
Właśnie wtedy czas przestaje być ważny, a liczą się tylko złe wspomnienia
Te które tak bardzo staramy się zepchnąć do cienia.
Są jak kurz - przychodzą mimo, że ich nie chcemy i zawsze wracają
Każdemu kiedyś we znaki się dają
Pieką, dręczą i odbierają nam godziny życia
Zabierają sen z powiek, przyspieszając serca bicia

Uciekając przed nimi często wpadamy w kolejne, gorsze kłopoty
Zamiast wreszcie znad bagien wspomnień mieć udane, wysokie loty...
Wyglądają dla nas najgorzej jak to tylko w wyobraźni możliwe
Są one tak bardzo przytłaczająco uciążliwe.
Gdy stoisz nad czarną otchłanią rozpaczy,
wtedy pomyśl czy jest coś co wiele dla Ciebie znaczy
Uśmiechnij się i pomyśl, że to są TYLKO wspomnienia
I pomachaj im ręką na do widzenia
Zapieraj się z całych sił, gdy spróbują wyjść z pamięci i żyć ponownie
Żyj w teraźniejszości, a nie w przeszłości czyli właściwie i rozsądnie.

  • 0

#2 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 04 maj 2011 - 11:59

I wiersze tematyczne :

***Dobro i zło***

Dobro i zło zawsze obok siebie działają,
Nigdy nie staną się jednością pomimo, że ze sobą się stykają,

Dobro jest cierpliwe, wybacza, nie czyta między wierszami,
Zło impulsywne, pewne siebie i pragnie mieć władzę nad nami,

Od tylu lat z ludzkich ust i serc wychodzą,
Zawsze trudne pytania się przez nie rodzą.

W pewnym momencie do wyboru któraś z tych sił nas zmusza:
Decyduj: delikatny fiołek czy krwawa róża ?

Zmieniamy decyzję, lecz czasu nie cofniemy...
Tak naprawdę co było dobre a co złe po czasie często się dowiemy,

Jesteś tylko człowiekiem, którym dobro i zło jak liściem miotają,
Lecz dwie opcje te siły ci dają...

Życie jest naszą nieustanną walką,
Zawsze mamy wybór - nie jesteśmy pozbawioną woli lalką,

Jedno życie, a tak wiele możliwości...
Niepewność w sercu zdarza się, że gości.

Nie bój się jednak żyć,
Próbuj błędy naprawić, a nie tylko winę zmyć

Żyć tak żeby na starość nie żałować,
Twarzy ze wstydu przed światem nie chować

Zło i dobro to my - niby silni lecz tacy słabi...
Na świecie niejedna pokusa która nas wabi,

Delikatny fiołek czy krwawa róża ? Twój wybór i twoje przeznaczenie,
Twoim najlepszym doradcą jest nie szatan, lecz twoje sumienie...
 
***Bajka o koguciku ***

Kurka gdacze, kurka w ziemię puka,
Wciąż rozgląda się i swego kogucika szuka.
Pełno kogutów wkoło,
Każdy coś przynosi jej i pieje wesoło.
Kurka myśli i wybrać jednego bardzo by chciała,
Minął już rok lecz ona podjęcia decyzji wciąż się bała
Pewnego dzionka lis wskoczył do kurnika...
Kto żywy na boki umyka !
Kurka także uciec próbowała,
lecz pomiędzy taczkę, a ścianę się zaklinowała.
Lis się zbliża, bardzo, że się naje zadowolony,
Ale co tam widać ? Kogut najprzystojniejszy, podwórkowy lider w sianie wtulony,
Natomiast mały, chudy kogucik dziobie lisa drania !
Lis z bólu na boki się rzuca... Nikt tak malutki nie sprawił mu nigdy takiego lania
Wrócił lis do swojej nory, a kury świętowały,
Za bohatera tego malutkiego kogucika miały.
Kurka wstydziła się, że odtrącała przedtem tego dzielnego wojownika...
Morał z tego taki wynika:
Prawdziwych bohaterów wyłania przypadek,
Prawdziwy mężczyzna naraża kiedy trzeba nawet własny pośladek...
 
*** Boli nie tylko ciało ***

Kiedy cierpienie zakrywa Tobie świat,
wtedy jakby obcy staje się nawet brat,
Czekasz na jakieś rozsądne rozwiązanie,
Czekasz aż boleć przestanie,
Włócząc się po fachowcach szukasz porady,
chcąc się dowiedzieć, jakie masz organizmu wady.
Badanie po badaniu, czekanie na wyniki,
Leczenie i ciągłe przed śmiercią uniki...
Kiedy jesteś zdrowy wszystko jest łatwiejsze,
Życie jest przyjemne i po prostu spokojniejsze,
Gdy przychodzi choroba, a z nią załamanie,
Zaczyna się pesymizm i wachanie...
Myślimy: ,,dlaczego właśnie ja na to choruję ?
To takie przykre... Nie ogarniam tego, po prostu nie pojmuję..."
Chłoniesz dobre słowa i pozytywne odpowiedzi,
Słyszysz je i rozważasz niczym ksiądz na spowiedzi.
Każdy przyjaciela uśmiech ogromną wtedy ma moc,
Nawet SMS otrzymany, gdy zbliża się noc,
Jest czymś pokrzepiającym i wyjątkowym,
No cóż - gra się zaczęła i stałeś się pacjentem nowym...
Ale wytrzyj łzy; te nowe doświadczenie to kolejny etap w życiu,
Rodzimy się ludźmi, lecz musimy udowodnić na co nas stać tutaj na Ziemi byciu.
Pokonując trudności istotami stajemy się lepszymi,
Mimo, że z pozoru takimi samymi, lecz wewnętrznie zupełnie innymi...
 
*** Jest na Ziemi takie miejsce ***

Idziemy na oślep nie wiedząc dokąd i właściwie w jakim celu,
Mijamy budynki, drzewa, ludzi wielu,
Szukając rozrywki, miłości, przyjaźni, pieniędzy,
czasami uczymy się na błędach, a czasem nie wykorzystujemy w praktyce naszej wiedzy...
Pójść na koniec świata, tam gdzie jest ,,na ziemi raj"...
Czy Eldoradem jest właśnie Polska - nasz kraj ?
Czy jest coś cennego w rozpadającym się domu?
Ściany i drzewa wkoło znają te historie, które zdradzić nie chcą nikomu.
Chodnik, klatka schodowa i stara poczciwa ławka przed blokiem...
Na nasze życie patrzymy znudzonym okiem.
Dopiero kiedy wracamy z podróży, wtedy zaczyna nas cieszyć nawet ten szary, krzywy chodnik i rozwalony domofon
Nasze serce wtedy cicho szepcze: to mój dom... to on...
 
*** Bestia ***

One naszymi przyjaciółmi, małymi druhami,
Gdziekolwiek jesteśmy to zwierzęta zawsze są z nami.
Latające, pływające, pełzające, biegające,
Mają malutkie serduszka, ale bardzo kochające.

Człowiek niszczy: środowisko, kryjówki i nory,
Wycina: puszcze, knieje, bory.
Porywa: zwierzęta z ich domów i więzi na salonach,
Kto tu właściwie jest na łowach ?

Niektóre z nich są piękne i zwinne
A jeszcze inne wielkie i silne
Unikają człowieka - atakują z głodu i w obronie,
A ty po czyjej jesteś stronie ?


Człowiek głodzi, bije i męczy zwierzęta,
mówią o tym często media, ale minie afera i nikt o tym nie pamięta.
Kto jest tu ,,mówiącą bestią", która ma władzę nad słabszymi
Mowa, rozum i pionowa postawa jednak wcale nie czyni nas od nich lepszymi
 
*** Kto przed tobą stoi ***
Każda łza dziecka jest naszą porażką,
nie pozwól by ulica stała się jego matką...
Daj mu dom i powiedź, że je kochasz,
Na pewno zauważy, kiedy rękę mu podasz.

Dziecko - delikatne, piękne i silne jak polny kwiatuszek,
Niebezpieczeństwo czeka na nie jak pająk, który już złowił tyle muszek.
Pomóż - nie patrz bezczynnie, gdy płacze,
Ciesz się razem z nim - kiedy z radości skacze.

Nadzieja wciąż w jego oczach,
Strach, gdy je krzywdzisz słyszysz w jego krokach...
Dziecko - małe, lecz wielkie w swej małości,
Jasne, lecz gasnące światełko marzeń i miłości...
 
*** O B Ł Ę D ***

,,Brak mi siły, brak mi mocy, dzień nie różni się od nocy..."

Obudziła się rano i spojrzała na świat mętnym, bez nadziei wzrokiem,
wstała z łóżka bardzo powoli, niepewnym i bez życia krokiem.
Czuła, że dokonała już wszystkiego, co w swoim życiu mogła zrobić,
nie było już rzeczy straszniejszej która jeszcze bardziej mogła ją dobić.
Brak miłości, pracy, pieniędzy, niezrozumiana przez rodzinę... nawet psa nie miała,
Czuła, że już nie ma dla niej nadziei... Śmierć była dla niej wybawieniem, ale się jej bała.
Nawet ON nie dał jej żadnego znaku, a przecież zawsze się modliła i mu ufała...
Nie zainteresował się nią także chłopak, którego tak bardzo kochała.
Zadzwoniła do niego, on odebrał chichoczącym głosem, bo był już wtedy z inną...
Powiedziała tylko żegnaj, bo przecież za rozpad tego związku nie czuła się winną.
Poszła do łazienki: postanowiła zrobić ostatnią toaletę nim wyzionie ducha,
Śpiewała przez łzy piosenkę aby nabrać odwagi mimo, że nikt tego nie słucha.
Była jak w letargu, znalazła ostry, długi nóż kuchenny,
,,Jeszcze trochę, odwagi - powtarzała sobie - jeszcze chwila a będzie koniec tej gehenny"...
Jedno pociągnięcie, krew trysnęła i wolną strużką spłynęła na podłogę,
usiadła na krześle, a nóż rzuciła pod komodę...
Życie przeleciało jej całe przed oczami,
zobaczyła anioła i dopiero wtedy zrozumiała, że jednak nie jesteśmy sami...


Minęły dwa dni - przyszedł odwiedzić ją jej ojciec rodzony.
Miał klucze od jej mieszkania, więc wszedł, a gdy zobaczył jej martwe ciało - był zrozpaczony.
Miała przed sobą tyle lat życia, studia, była zawsze smutna, ale przecież taka silna...
Była taka dobra, spokojna i uczynna...
Szukał w myślach odpowiedzi ,,dlaczego?"
On nie rozumiał tego...
Dopiero z listu na stole prawdy się dowiedział,
który otwarł dopiero, gdy wyszedł i w swoim aucie siedział.
,,Umarła we mnie miłość i nadzieja. Byłam martwa już za życia. Nie płaczcie za mną, bo nie warto. Każdego z nas czeka to samo. Nie wypełniłam swego przeznaczenia, gdyż sił i odwagi mi zabrakło, a przecież żyć dla samej siebie - naprawdę nie warto..."
 
Dołączona grafika
:angel:
  • 0

#3 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 07 wrzesień 2011 - 11:12

Stuk, puk, znowu cisza i znów puk
Klawiatura zapisuje, a ja mówię jej stuk stuk

Właśnie piszę bajkę aby Cię zanudzić
Pragnę cię otulić ciszą, by potem nagle ze snu zbudzić
Nie będzie tutaj księcia i księżniczki z bajki
Ani pięknych zdjęć i radosnej Majki
Piotra z Pawłem ani Housa i jego diagnozy
Nie pozwolę ci obejrzeć Kreciej prognozy…
Męcz się i czytaj, bo bardzo to lubię
Podążaj za mną, a ja z radością ciebie zgubię
Usiądź i milcz… Moje maleństwa są tak bardzo głodne…
Niech szybko zlizują krew, bo trupy są już chłodne…

Będzie to historia o pewnej kobiecie
O jej smutnym małym świecie…
Zwij mnie teraz Bogiem, bo jej świat niczym glinę modeluje
Przeznaczenie jak diabeł niszczę i na nowo zapisuje
Spójrz to ona tam na moście stoi
Jeszcze jest radosna i niczego się nie boi
Patrzy w dół i podziwia piękno tego świata
A potem podnosi z zachwytem oczy na samolot który nad jej głową lata
Zniszczę ją… niech cierpi oraz o pomoc niebiosa wzywa
Albo niech przeklina… niech bluźni i Najwyższego wyzywa

I patrzy szczęśliwa białogłowa i oczami swymi karmi wszelki głód świata
Zajęta życiem chyba nie czuje na sobie wzroku kata…
Skradam się po cichu, lecz ona natychmiast się odwraca
Czuje jak to mój świat zamiast jej do góry nogami się wywraca
Jej piwne oczy ufnie śmieją się, lecz jest w nich nienawiści więcej niż gwiazd na niebie
a radosne usta mówią: ,,nie poznajesz samej siebie?
Kiedyś byłaś szczęśliwa i kochałaś życie
A teraz usiłujesz samą siebie zabić skrycie"
Karta z przeznaczeniem z rąk jej sama wylatuje i wiatr ją porywa
Diabeł znowu krzyżuje jej plany i triumfalnie wygrywa…

Stuk, puk, znowu cisza i znów puk
Klawiatura zapisuje, a ja mówię jej stuk stuk
Wszystko się zmieniło, więc niech spłonie mój przeklęty świat
Nie wezmę jeńców i wyrzucę własne serce, bo pełno na nim łat 
Mijają lata, a ludzie się zmieniają
Lecz jak świat światem oni zawsze kłócą się i kochają
Jak księżyc i słońce zawsze się mijają
Lecz każdego dnia siebie wzajemnie szukają…
Powtarza kobieta mężczyźnie i mężczyzna kobiecie:
- Co wy o nas niby wiecie ?

Ona o nim różne rzeczy opowiada
A on biedny się spowiada…
Taki silny i zarazem taki słaby
W głowie ma najczęściej baby
Kocha auto swe i mięsne dania
I ochoczy jest do spania

Ulubionym jego trunkiem piwo
Mówi, że jest ono jak paliwo
Zakupy robi w minut kilka
A w tym słodziaku nie widać złego wilka.
Ponoć każdą sprawę jasno stawia
I nie wiedzieć czemu on zawsze coś naprawia …

Ona kocha go zaskakiwać
I to co on myśli ciągle zgadywać
Zawsze się maluje
A to co jej wpadnie w rękę kupuje…
Wenus, której piękność zdobi świat
zrozpaczona, gdy przybywa lat…

Wiecznie zadaje pytania
I non stop zmienia ubrania
Raz arką a raz kajakiem, raz diablicą, a raz aniołem
Bohaterka, która płacze nad przebitym kołem
Która niestety myśli wolniej niż gada
Narzeka na słońce, narzeka że pada…


Ona i on to dwie zagadki
Tak już to jest: on lubi trunki, a ona kwiatki…
Tacy do siebie podobni, a tacy inni
Gdy padnie pytanie: - Kto zaczął ? - oboje są niewinni
To właśnie o nich mówią wszystkie znaki na Ziemi i niebie
…że po prostu oni nie mogą żyć bez siebie…
 
Wśród zwykłych szarych ludzi życie wolno się toczy
Czasem jakieś serce z radości podskoczy
Któregoś wieczoru ktoś zakłóci spokój nocnej ciszy
A w jakimś parku dwoje ludzi do siebie się zbliży
Pewien jegomość siedząc w fotelu na nos wsunie okulary
Będzie czytał gazetę narzekając na to jak jest źle i jaki jest stary
Matka łzę uroni widząc pierwsze kroki swej latorośli
W sąsiedniej dzielnicy dwaj chłopcy zapalą, aby pokazać jacy są dorośli
Kotek będzie się mył ruszając od niechcenia swoimi łapkami
A na blokach będą stali ludzie pod swoimi klatkami
Jak zwykle…
Jak zawsze…
…ale trochę jednak inaczej…

Będzie słychać wrzące dyskusje, śmiechy i te słowa skargi, które rozpoznamy wszędzie
Zobaczę już z daleka jak zbierają się ludzie tam, gdzie obniżka będzie
A ja poruszona i niema będę szła samotnie patrząc na te zwykłe, lecz piękne obrazy
Jak ludzie się cieszą, jak łamią drobne zakazy
Będę swoje oczy cieszyła kroplami deszczu spadającymi z nieba
Nie ważne, że mokro… przecież tak trzeba
Zakocham się w nieboskłonie ozdobionym migoczącymi lampkami
Nasłuchując i myśląc kto kryje się w mroku pod takimi krokami
Przypomnę sobie w sercu wyryte obrazy mojej małej dzielnicy
I pójdę krętą w mroku ścieżką słuchając dźwięków ulicy
Jak zwykle…
Jak zawsze…
…ale trochę jednak inaczej…
 
Dołączona grafika
  • 0

#4 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 15 marzec 2012 - 11:17

*** Ciemne chmury ***
Ciemne chmury, szary świt
Gdzie to szczęście? Czy to mit?
Znowu pląta mi się wszystko w głowie…
Jak tu żyć czy ktoś mi powie???

A gdy powie nie posłucham taka moja już natura
Znów mym towarzyszem tylko pełna deszczu chmura
Na znak czekam
Na drogowskaz ku niebieskich bram
Lecz mnie widać nie chcą tam…

Jutro wstanie nowy dzień
Znów uleci smutek w cień
I wypełznie, gdy zapomnę
Przeszłość znów na chwilkę pomnę
Ona zdusi mego ducha walki
I znów stanę się bezbronna niczym w rękach dziecka lalki…

Ciemne chmury, szary świt
Gdzie to szczęście? Czy to mit?
Znowu pląta mi się wszystko w głowie…
Jak tu żyć czy ktoś mi powie???

Mój ty sługo, mój Mefisto wzywam Ciebie
Pokaż mi jak się pięknie żyje w niebie!
Tyś tak cierpiał jak ja teraz gdyś opuszczał boski świat
Idźmy przez te światy razem przez najbliższe milion lat
Twoje skrzydła poranione, podwęglone ciało chcę opatrzyć
To coś widział i odczuwał – ja to wszystko chcę zobaczyć…

Ja twój anioł, twa diablica ulubiona
Co twój rozkaz najstraszniejszy w mig wykona
Ucieknijmy, lećmy byle dalej stąd
Razem
Daleko…

Ciemne chmury, szary świt
Gdzie to szczęście? Czy to mit?
Znowu pląta mi się wszystko w głowie…
Jak tu żyć czy ktoś mi powie???

Niech się lęka świat gdy diablica z diabłem z parze
Świat się ugnie przed ich siłą za co Pan surowo każe
Czy to ważne, że nie tak we dwoje gospodarzą?
Czy to źle, że na jawie wspólnie marzą?

Ktoś zapyta - Jakim prawem siły te nieczyste rządy swe prowadzą?
Czemu zacne zastępy na usługach boskich rady im nie dadzą?
Odpowiedź jest prosta, początek końca i końca początek
Bo od niej wszystko się zaczęło
Miłość
Dołączona grafika
  • 0

#5 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 12 lipiec 2012 - 22:46

***Dwie dusze***

Dwoje dumnych dusz
Czasem dmucha w stary kurz
Mijają się codziennie na ulicy
I czują się samotnie w duszy swej piwnicy.
Kiedy wiatr dmuchnie ich ku sobie
Przeznaczeniem ktoś to zowie
Pisane im wspólne na wietrze po kres dni pływanie
Wiara, że zawsze się odnajdą tak jak igłę na dywanie
Taka to historia zakochanych par…
I nikt nie wie, że na górze ktoś wydziela ten miłości boski dar…

Dołączona grafika
  • 0

#6 Al_Bundy

Al_Bundy

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 602 postów

Napisano 13 lipiec 2012 - 00:15

***Świętej Pamięci Wolność***

To co świad­czy o To­bie ja­ko o mężczyźnie zac­nym
Czys­te bu­ty, schlud­ny ubiór, zacho­wanie god­ne króla
Póki co wlazłeś w gówno i wyglądasz jak Al Bun­dy
Ma­niera­mi nie od­sta­jesz, żaden król, prędzej sługa

Nie uczy­ni Ciebie męskim sreb­ro w pos­ta­ci łańcucha
Twa teoria na ten te­mat owa, iż łańcuch to ja­ja
Wlazłeś bez słowa pod pan­to­fel ba­bie, skucha
W związku równo­waga to par­tner­stwo, Ty masz dra­mat

Nie ura­tuje nic, sidła uczuć Ciebie duszą
Piękna miłość, której chciałeś a przed którą os­trze­gałem
Ser­ce tra­fione nie łukiem Amo­ra, a przek­leństwa kuszą
Niepod­legły Naiw­ny, N. N.ztj* Ka­mikadze.


ztj - zna­ny także ja­ko
  • 0
Bóg dał z kalectwem pokusę nam - i głód,
By się związać w pokręconych sektę.
Partia Potworków! Rząd zatrutej krwi!
Ach, cóż za ulga - unormalnić skazy!
Nakaz szacunku, a nie gest odrazy,
Wystarczy - ja! ja! ja! - zmienić w - my!

#7 Gość_Falka_*

Gość_Falka_*
  • Gość

Napisano 31 sierpień 2012 - 08:30

Nadejdzie kiedyś taki dzień
Kiedy z twarzy zniknie smutny cień
A ja skrzydła tak jak ptak rozwinę
I odkupię swoją winę.
Ludzko ciężkie to przekleństwo
Żywot nudny… pełen trwogi…
Lecz to właśnie pora by pokochać człowieczeństwo
I zawitać w słodkie szczęścia progi.


Bój o szczęście taki długi, a za oręż tylko słowo
Jedno zdanie niepotrzebne i już bitwa znów de novo.
Ciebie przyjacielu nie będzie obok, bo być nie może
Gdyż są takie chwile, gdy nawet przyjaźń nic nie pomoże
Daj mi siłę i wesprzyj dobry Boże…
A może…
Pomoże…
Daj Boże…


Póki sił wystarczy w piersi, póty jeszcze nie jest finał
Żywot ten tak bardzo dziki jak kryminał.
Pełno wkoło ludzi, hien i żywych trupów,
Kasa na koncie zamiast łupów
Ogarnąć prosty rozum wszystkiego nie zdoła
Lecz trzeba nam walczyć w tej nierównej walce,
Uśmiechać się słodko niczym dziecina goła
I mocno zacisnąć w pięść palce…

Bój o szczęście taki długi, a za oręż tylko słowo
Jedno zdanie niepotrzebne i już bitwa znów de novo.
Ciebie przyjacielu nie będzie obok, bo być nie może
Nawet twoja siła nic tu dzisiaj nie pomoże
Ześlij mi uśmiech, o mądry Boże…
A może…
Pomoże…
Daj Boże…

  • 0

#8 abizolek

abizolek

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 142 postów
  • Skąd:Bielsko-Biała

Napisano 02 październik 2012 - 05:58

Piękny i przejmujący wiersz.

Pozdrawiam
  • 0

Najlepsze w tym wszystkim jest poznawanie nowych rzeczy.


#9 Gość_Falka_*

Gość_Falka_*
  • Gość

Napisano 29 listopad 2012 - 11:30

Poranek już otwiera oczy
Życie me jak co dzień budzi się
Jak ten dzień się dziś potoczy?
Przeznaczenie czym zaskoczy
Czy przytuli do swej piersi mnie???

Dzień otoczy znów opieką
Noc do życia zbudzi mnie
Ja zgaduje co tam skrywasz pod powieką…
Moje serce znów przy Tobie kroczy
Czy zauważysz obok siebie mój samotny cień??

Swój diabelski rytm wybija dusza
Wiatr piosenki w uszach śpiewa
Czy to Ciebie nie porusza?
Mnie do złego znowu zmusza
Ta siła co głęboko w sercu na dnie…

Tylko szum, mignięcia i to wspomnienie
Zew natury, wilcza dusza
To chwilowe ukojenie
Takie piękne zapomnienie
A ty śladów moich stóp poszukaj.

  • 0

#10 Gość_Falka_*

Gość_Falka_*
  • Gość

Napisano 23 luty 2013 - 10:08

Kiedy dusza znów się rwie

Kiedy serce w części dwie

Wtedy wiesz, że to miłości słodki smak

Te uczucie... kogoś brak...

Wcześnie rano, w mroku toń...

TY miłości dzisiaj broń

Załóż zbroję; idź na wojnę serca

Od tej ciąży do kobierca.

 

Bez twoich ust nie ma mnie

Bez twoich słów ze mnie cień, smutny cień...

Bez Ciebie tak duszę się i życia boję się!

Bez Ciebie dziś nie ma mnie i tylko smutny, smutny cień żegna Cię

Jak lotny ptak lecieć chcę, lecz bez Ciebie skrzydeł brak

Niczym w śnie zniknę gdzieś topiąc się we własnej łzie

Twoje imię wołam w tą smutną noc

Tylko twoje imię znam

Tylko Ciebie do szczęścia jest mi brak.

 

Serce płacze serce szlocha, że te twoje mnie nie kocha

Woła mnie ten słodki zapach trupi, blizna krwista

Kosa śmierci znów ognista

Zabierz mnie pod Piotrową bramę!

Tej nocy... jako zjawę...

Dzisiaj śmierć, tylko śmierci słodka rozkosz mnie uleczy

I od bólu zabezpieczy

Śmierci chcę, śmierć dziś wzywam

Gdyż tym końcem nie przegrywam

Być u Pana stóp marzeniem

I jedynym wybawieniem

Panie mnie do serca przytul w tym cierpieniu

I uratuj w wybawieniu

Ciało znowu we krwi spływa całe

To marzenie moje małe

Panie weź mnie weź mnie w chmury

Pod królestwa twego nury

I na miłość nigdy nie przyzwalaj 

Ognia we mnie... nie wyzwalaj...


  • 0

#11 poetka

poetka

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 76 postów

Napisano 15 marzec 2013 - 12:37

jak okrutna potrafi być zemsta
otulona w nienawiść
wczorajszej kłótni
 
doprowadzając do obłędu
ludzkich serc
 
raniąc przy tym samego siebie

  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych