Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Dlaczego tak jest?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
12 odpowiedzi w tym temacie

#1 Valeska

Valeska

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 376 postów

Napisano 19 maj 2009 - 08:33

U mojego 6 letniego siostrzeńca 4 lata temu zdiagnozowano MPD. Mimo, iż wydaje mi się bystry jak na swój wiek wysłano go do specjalistycznego ośrodka, bo podobno w zwykłej szkole sobie nie poradzi. Czytałam jednak dużo o tej chorobie i stwierdzam, że wiele osób z tą przypadłością chodzi do normalnych szkół, a nawet kończą studia. Tym bardziej nie wiem dlaczego nasz skarb dostał skierowanie do zamkniętego ośrodka na dodatek wiele kilometrów od domu.
I jeszcze kochani, taka mała prośba do was, czy mogli byście powiedzieć na jaką konkretnie postać tej choroby cierpi mój siostrzeniec, bo nawet wśród lekarzy opinie są podzielone.
To teraz parę słów o nim:
-Ma bardzo chude nóżki, ale śmiga bez problemu chociaż często się przewraca
-Mówi bardzo wolno i czasem wydaje piszczące odgłosy (wydaje mi się, że niekontrolowane)
-rączki często mu się trzęsą, szczególnie gdy po coś sięga, poza tym raz wydają się bezwładne, a za chwilę stają się zupełnie napięte (często występuje przy tym długotrwałe zgięcie paluszków)
-Czasem główka odchodzi mu na bok
-poza tym ma wiele niekontrolowanych odruchów i często (szczególnie gdy wstaje) wykonuje skręty tułowia
Poza tym jest zupełnie normalny i za wszelką cenę stara się nawiązywać kontakt z otoczeniem.
Jaka według was to może być odmiana porażenia???
  • 0

#2 Damian18

Damian18

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 26 postów

Napisano 20 maj 2009 - 19:50

jaki to rodzaj porażenia?no wiesz ciężko chyba będzie komuś odpowiedzieć na to pytanie... myślę że odpowiedz znajdziesz u jakiegoś lekarza oczywiście dobrego lekarza.... Jesli chodzi o naukę ze zdrowymi dziećmi to powiem tak i podam swoj przykład... Ja choruję na mpd i jestem uczniem licem ( najlepszego w województwie więc wynika z tego że nie ma barier zdolności owych) a ty powinieneś walczyć o tego dzieciaka być może to drugi geniusz( Amerykanin z mpd to najmądrzejszy człowiek na świecie) a jęsli nawet nie to wydaję mi się że poradzi sobie w zwykłej szkole....
  • 0

#3 kurczak

kurczak

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 325 postów
  • Skąd:Warszawa

Napisano 21 maj 2009 - 14:33

Ja też jestem po Mpd...kiedyś.... gdy byłam 6-latkiem moja mama dostała wskazanie z kuratorium oświaty, aby umieścić mnie w szkole specjalnej... Walczyła o mnie! Poszła ze mną do psychologa, który stwierdził że umieszczenie mnie w takiej szkole , lub w tym podobnym ośrodku, może mnie...ogłupić tzn wpłynąć negatywnie na mój rozwój emocjonalno społeczny. Ja mam problemy z poruszaniem się( niedowład kończyn dolnych), ale wiele jest rodzajów porażenia... Zależnie od stopnia i rodzaju niedotlenienia np w czasie porodu. Łatwo mi w tamtych czasach nie było bo o wszystko trzeba było walczyć w szkole masowej, powiedzieli że ja ledwo podstawówkę skończę. Dziś jestem po studiach, jestem mamą zdrowej dwójki dzieci i mimo iż z wiekiem (mam35 lat) trochę gorzej chodzę na skutek wcześniejszych błędów lekarskich to jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą. Ręczę że więcej takich osób jest na Iponie także z Mpd.
Wracając do tematu. Z tego co piszesz to chłopiec przypuszczalnie może mieć porażenie cztero-kończynowe, spastykę, ruchy mimowolne. Ale jeżeli jest bystrym chłopaczkem proponuję abyście dowiedzieli się i starali o umieszczenie chłopca w jakiejś klasie integracyjnej. Jak najbardziej trzeba o niego walczyć! Aby dać mu jak najwięcej szansy na normalne życie mimo niepełnosprawności. I bardzo ważne! Trzeba cały czas rehabilitować. Nawet przy wielkim zniechęceniu do ćwiczeń dziecka i rodziców- naprawdę warto. Wiele można wyćwiczyć...im wcześniej tym lepiej, bo siostrzeniec nauczy się samodzielności i być może panowania choć częściowego nad swoim ciałem. Oczywiście to będzie trwało lata ale naprawdę warto i trzeba pomóc temu chłopcu. Pozdrawiam ciepło i życzę wytrwałości w bojach, tym bardziej że chłopiec chce mieć kontakt ze światem.Gdyby były jeszcze jakieś pytania chętnie odpowiem.
Agnieszka
  • 0
CZASEM TRZEBA DAC SIĘ ZGIĄĆ ŻEBY NIE DAĆ SIĘ ZŁAMAĆ. AGA

#4 kociurek3

kociurek3

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 51 postów

Napisano 22 maj 2009 - 19:56

Ja również jestem po MPD,przechodziłam podobne perypetie związane ze szkołą co Aga.Dzięki uporowi moich rodziców po testach u psychologa trafiłam do normalnej szkoły.Dorastałam w grupie zdrowych rówieśników a to było dla mnie bardzo ważne,że nie zamknięto mnie w 4 ścianach specjalnej szkoły lub nie skazano na nauczanie indywidualne.Bez problemów skończyłam podstawówkę potem liceum ekonomiczne.Dziś jestem otwartą zaradną kobietą mimo problemów z poruszaniem (porażenie kończyn dolnych) jestem żoną i matką dwóch córek.
Pozdrawiam serdecznie życząc wszystkiego dobrego Twojemu siostrzeńcowi,systematyczna rehabilitacja pozwoli mu wyrosnąć na samodzielnego mężczyznę.
Agnieszka
  • 0

#5 Valeska

Valeska

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 376 postów

Napisano 23 maj 2009 - 19:34

Dziękuję wam wszystkim z całego serca za podzielenie się ze mną bardzo cennym dla mnie uwagami. Za parę dni siostra wybiera się z małym na prywatną wizytę u psychologa. Mam nadzieję, że on bardziej fachowo oceni jego rozwój intelektualny. Jakie będą wyniki tej wizyty napiszę wam w najbliższym czasie.
  • 0

#6 xmen

xmen

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 237 postów

Napisano 26 maj 2009 - 01:16

Jak najbardziej zrobić testy. nawet je za pare lat powtórzyć żeby mieć szerszy pogląd na jego rozwój.
Jeśli normalny intelektualnie dzieciak trafi do specjalnej szkoły to wyjdzie z niej społecznym kaleką.
Do szkoły chodzimy nie tylko dla umiejętności liczenia ale dla nauczenia się życia w społeczeństwie.

A szkoły boją się takich jednostek bo nie pasują do szablonu. Taki dzieciak ma naprzykład problem z robieniem notatek i pisaniem - a jak nauczyciel jest pierdoła to każe dzieciakowi pisać sprawdzian , dzieciak nie zdoła do końca się wyrazić bo wolno pisze i jest problem , a wystarczy go odpytać. a notatki można kserować.

Niech twoja rodzina pamięta w ewentualnych problemach z przyszłymi nauczycielami
"Tego dzieciaka rozlicza się za wiedzę ,a nie załadnie prowadzony zeszyt"
  • 0

#7 tomek79

tomek79

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 25 postów

Napisano 28 maj 2009 - 12:03

A ja mam zupełnie inny pogląd na ten temat i wydaje mi się, że kierowanie takich dzieci do specjalistycznych szkół czy tez ośrodków bardziej im pomaga niż szkodzi. Ja akurat nie choruję na MPD, ale moje choroba jest bardzo do niej zbliżona. Moi rodzice również za wszelką cenę walczyli, żebym uczęszczał do normalnej szkoły i na szczęście (a może bardziej nieszczęście im się to udało). I co z tego, że chodziłem ze zdrowymi jak ci zdrowi absolutnie mnie nie akceptowali? Niby przez przebywanie wśród ludzi "normalnych" ja również miałem stać się bardziej normalny. Nie wiem czy dziecko które jest na codzień wyśmiewane i poszturchiwane przez rówieśników, a każdą przerwę spędza pod ścianą ma duże szanse na prawidłowy rozwój intelektualny. Prędzej się nerwicy nabawi. Nie rozumie też dlaczego ośrodek rehabilitacyjny kojarzy wam się od razu z jakimś pasychiatrykiem w którym robią wszystko, aby ogłupić takie dziecko. To nie prawda! Mam kolegę którego rodzice nie wahali się oddać go pod opiekę specjalistów i naprawdę dużo tam mu pomogli. Opowiadał, że czuł się tam jak w domu, nauczycieli traktowało się prawie jak rodziców, a współwychowanków jak rodzeństwo. Nic więc dziwnego, ze do dzisiaj utrzymuje serdeczne kontakty z całą swoją klasą jak również z innymi rocznikami. Zazdroszczę mu tego, bo ja z mojej "normalnej" szkoły nie mam żadnego przyjaciela. Prawdą jest, że w takich ośrodkach przebywają również dzieci opóźnione umysłowo, ale one uczą się w zupełnie innej grupie. Powiem więc krótko Valeska jeżeli chcecie za wszelką cenę rzucić tego dzieciaka na "głęboką wodę" to proszę bardzo, tylko nie bądźcie zdziwieni, że szybko się zachłyśnie. Zdaję sobie sprawę również z tego, że osoby które ukończą taki ośrodek w dorosłym życiu na pewno zaznają bólu i upokorzenia (takie już życie człowieka ułomnego), ale przynajmniej będą mogły powiedzieć, że miały szczęśliwe i spokojne dzieciństwo.
  • 0

#8 Jamisia

Jamisia

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 141 postów

Napisano 28 maj 2009 - 15:32

No to ja teraz napiszę swój punkt widzenia tylko nie wiem czy jako osoba z MPD czy pedagog ale niech bedzie zaczne od poczatku jako osoba z MPD

Moi rodzice kiedy zaczynałam chodzic do szkoly czyli mniej wiecej rok 93 poszli ze mna do poradni psychologiczno pedagogicznej po tzw wytyczne z czym moge miec problemy w szkole. Po dlugich 5 godzinnych testach robionych w zasadzie bez przerwy czasem z takimi pytaniami gdzie 6 czy 7 letnie dziecko mialoby problemy z rozwiazywaniem wtdano mi orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego (przeczytalam po latach). Moja mama widzac ze jestem sprytna rezolutna dziewcznka zapisala mnie do szkoly masowej najprawdopodobniej za poparciem dyrekcji (integracja zaczynala byc w modzie. I tak od klasy zerowej do 3 klasy szkoly [podstawowej mialam nauczanie indywidualne z jednym dniem gdzie przychodzilam na jedern dzien do klasy i mialam zajecia razem z dziecmi (ten sam material) Na poczatku 3 klasy na oczachklasy mialam dosc nieprzyjemny wypadek. Nauczycielka nie zainterweniowala mocno po wypadku przez co miedzy innymi zostalam odrzucona przez klase copozniej skonczylo sie zmiana szkoly na specjalna. Dopiero w nowej szkole odzyskalam rownowage uvzac sie nowych umiejetnosci ( nie tylko szkolnych) i uczylam sie zycia w grupie. Kiedy juz konczylam gimnazium wpadlysmy z kolezankankami aby isc do liceum integracyjnego. Owszem bylo ciezko i z nauka i z zyciem w klasie ale teraz po latach sie nie przejmuje a nawet sie z tego smieje bo wiem ze bylismy rocznikem dziewiczym dla ZSI. Tak naprawde znaczenia slowa integracja nauczylam sie dopiero na studiach wprowadzajac w czyn przemyslenia z wczesniejszych lat. Czy zaluje poprzednich lat nie poniewaz " co nie zabije to wzmocni" i gdzies sie trzeba bylo uczyc zycia w grupie

Jesli chodzi o podejscie pedagogiczne to wszystko zalezy od samego dziecka rodzicow ( czy sa w stanie zajac sie dzieckiem tyle ile tego potrzebuje
w jakim stylu poradnia bedzie przeprowadzac badania
szkoly dobrejj woli i nauczycieli

Na miejscu Valeski zasiegnelabym 2 opini pedagoga i psychologa i walczylabym o szkole integracyjna

Pozdrawiam
  • 0
Nie daj mi Boże, broń Boże skosztować tak zwanej życiowej mądrości dopóki życie trwa, dopóki życie trwa/ A.Osiecka

#9 tomek79

tomek79

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 25 postów

Napisano 29 maj 2009 - 14:01

Piszesz Jamisia, że prędzej czy później trzeba nauczyć się życia w grupie, ale w normalnej szkole to taki dzieciak nauczy się raczej życia poza grupą (lub jak kto woli poza nawiasem) a w dorosłym życiu będzie raczej zgorzkniałym malkontentem z niechęcią nawiązującym znajomości i ogólnie stroniącym od większego towarzystwa. Uważam natomiast, że dzieci które od małego były akceptowane i otaczane ciepłem (chociażby jedynie w swoim środowisku) w dorosłym życiu są bardziej chętne do nawiązywania kontaktów ze środowiskiem
  • 0

#10 Jamisia

Jamisia

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 141 postów

Napisano 29 maj 2009 - 15:14

nie jesli dzieci zauwaza ze ze wdziecko nipelwlnosprawne moze byc dobrym kumplem i ma sie czym wykazac i wsrod rowiesnikow i wsrod nauczycieli ale tyo juz zalezy od dziecka i od charakteru nauczyciela ktoruy prowadzi klase bo niestety zdarza sie ze nauczyciel ma sewoja kllase glebiej niz wyzej ale to szczegol

Przyjazne srodowisko i ciepło popieram ale zeby nie tworzyc klosza pos tytułem wszystkie dzieci niepełnosprawne ida do szkoły specjalnej bo to jest podcinanie skrzydeł w pozniejszym życi8u bo na przykład nie ma liceów ospecjalnych
  • 0
Nie daj mi Boże, broń Boże skosztować tak zwanej życiowej mądrości dopóki życie trwa, dopóki życie trwa/ A.Osiecka

#11 Valeska

Valeska

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 376 postów

Napisano 29 maj 2009 - 19:12

Siostra właśnie wczoraj wróciła z małym z badań i niestety nie ma za dobrych wiadomości. Lekarz mówił, że jest w stanie (oczywiście tymczasowo) wystawić opinię o tym, że mały może chodzić do zwykłej szkoły, ale dużych nadziei na utrzymanie się w niej nie daje. Podkreśla problem z wolnym pisaniem i trudnością utrzymania długopisu w rączce. Gdy siostra odpowiedziała (po przeczytaniu postu xmen), że można go odpytywać zamiast sprawdzianu pojawił się następny problem. Mały mówi jak na swój wiek dosyć niewyraźnie, więc nie każdy nauczyciel zdoła zrozumieć co on mówi. Poza tym on lubi używać skrótów i swoistych nazw (my oczywiście go rozumiemy, nie wiemy jednak jak to będzie w szkole). Poza ty prawdopodobnie będzie on zwolniony z wf-u i zajęć technicznych. Dlatego ten psycholog również wskazywał specjalistyczny ośrodek jako najlepszą drogę edukacji dla małego. Jako dodatkowy atrybut wskazywał, że tam jest rehabilitacja na miejscu i nie będzie trzeba z nim dodatkowo jeździć. W Polsce jest podobno kilka takich ośrodków, a najbliższy z nich ok. 60 km od miejsca naszego zamieszkania, tak że mały mógł by na każdy weekend jeździć do domu. Siostra w sumie po tej wizycie skłonna jest zapisać go tam dla jego dobra, ale ja mam mieszane uczucia. Tomek79 napisał, że w takiej szkole uczą się również dzieci niedorozwinięte umysłowo, ale są w osobnych klasach. Pewnie to prawda Tomku, ale zauważ, że na pewno przerwy, oraz czas pozaszkolny spędzają razem. Nie mam nic do tych dzieci, ale wydaje mi się, że w tym wieku maluchy bardziej są skłonne naśladować zachowania swoich rówieśników niż pedagogów. Jest przy tym ośrodku jakaś szkoła zawodowa a nawet liceum, więc podobno mały jeżeli jest taki zdolny to będzie miał możliwość wykazania się, tylko nie wiem jaki odsetek dzieci po tej szkole rzeczywiście zdobywa wykształcenie.
  • 0

#12 Boginka

Boginka

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 375 postów
  • Skąd:Warszawa

Napisano 30 maj 2009 - 21:03

Valeska, wybór jest z pewnością trudny. Bo rzeczywiście o ile dobrze pamiętam, tylko ok. jednej piątej osób z MPD ma jakiekolwiek opóźnienia umysłowe (reszta rozwija się pod tym względem normalnie), ale duże problemy współistniejące mogą spowodować, że człowiek nie umie swojej głowy „sprzedać” na zewnątrz.

Ewentualnie można by się zastanowić nad placówką integracyjną zamiast masowej – to takie stanie /w rozkroku/, bo tam nauczyciele powinni być dobrze przygotowani do opieki nad nietypowymi uczniami, ale z drugiej strony odbiór społeczny szkół integracyjnych też jest różny (a i szkoły mogą być różne). Niestety nikt poza Twoją siostrą nie podejmie decyzji...

Jedyne o co bym się zdecydowanie nie martwiła, to zwolnienie z WF – miałam takie przez całą edukację. :)

Tomku, mnie osobiście trudno się z Tobą zgodzić. Zasuwałam do masowej podstawówki i liceum (przed wprowadzeniem gimnazjów). Miałam to szczęście, że porażenie nie jest zbyt duże, a rodzina pozwalała mi współdecydować. Nie zawsze było fajnie, prawda. Pewne rzeczy mogły pójść lepiej i mogłam się wcześniej nauczyć współżycia z grupą. Ale z drugiej strony wiem, że masowa edukacja dużo mi dała. Nawet jeżeli dziś nie utrzymuję kontaktu ze zbyt wieloma osobami z tamtego okresu (rzeczywiście byłam na uboczu grupy), to dzięki tamtym doświadczeniom nie mam poczucia że odstaję. Wiem, że przeżyłam prawie normalną edukację (włącznie z pewnym poziomem braku akceptacji, który jest – nie ukrywajmy – rzeczą normalną, kiedy jesteś inny niż ustawa przewiduje) i dałam sobie radę. To bardzo fajne uczucie, zwłaszcza że wszelkie problemy natury towarzyskiej z nawiązką zrekompensowały mi inne miejsca niż podstawówka i liceum (podwórko, kurs językowy, sanatoria młodzieżowe, wyjazdowy kurs prawa jazdy czy pięć lat normalnych studiów), a i z liceum są jacyś znajomi i wspomnienia organizowania np. wspólnych posiadówek do nauki chemii albo matematyki.

Wydaje mi się, że trudno na podstawie indywidualnych historii wyciągnąć jakąś ogólną zasadę – jeden będzie zadowolony, że uczęszczał do szkoły masowej, a i inny nie. Ktoś będzie miał wspaniałe wspomnienia z ośrodka specjalistycznego, a ktoś dokładnie odwrotnie. Jednemu duże poczucie wartości da pełna akceptaja, drugi będzie się czuł pewnie wiedząc, że ma doświadczenia podobne do tych, które mają ludzie "sprawni". To chyba wszystko zależy od człowieka, od ośrodka, od późniejszego życia. Każdy przypadek jest indywidualny.

Poprawka
  • 0

boginka (rzecz. mit.) – duch opiekuńczy lub wiedźma; jakże to ludzkie. :)


#13 timer

timer

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 77 postów

Napisano 22 czerwiec 2009 - 20:51

Witam !!

Na wstępie chciał bym zaznaczyć że moja wypowiedz może nie dać ci odpowiedzi na twoje pytanie.


Mam porażenie lewej strony ciała w stopniu umiarkowanym lecz jestem całkowicie samodzielny nie potrzebuje pomocy w ubraniu się umyciu czy przygotowaniu jedzenia, poruszam sie sam bez żadnych kul czy przyrządów.


Szkołę opiszę później zacznę narazie od przedszkola.

Sytuacja wyglądała u mnie następująco w 4 miesiącu życia stwierdzili u mnie pm a w wiku 2,5 lat miałem operację(zabieg?) prostowania ścięgna Achillesa. Po operacji moja mama zapisała mnie do przedszkola dla dzieci niepełnosprawnych gdzie od poniedzału do piątku miałem rożne ćwiczenia i zabiegi. Muszę powiedzieć że gdyby nie jeszcze jeden chłopak w tym przedszkolu który przeszedł zaraz po mnie do niego to bym się chyba w sobie zamknął gdyż on jedyny był osobą z która dało się pobawić innę dzieci były niestety nie zdolne do tego ...zawdzięczam jemu bardzo dużo.
Po przedszkolu przyszedł czas na szkolę tu moją mama miała mętlik w głowie bo jedni jej radzili tak drudzy tak lecz moja mama postanowiła mnie zapisać do normalnej publicznej szkoły ... W szkolę były oczywiście radości i smutki nie które osoby z klasy były do mnie cały czas pesymistycznie nastawione inne nie . Moim zdaniem najgorsi byli nauczyciele ale nie dlatego że ode mnie coś wymagali czy coś w tym stylu. Oni traktowali mnie w taki sposób jak by to opisać ..hmmm... starali być się jak by "poprawnie politycznie" czyli rzeczy w stylu ty tego nie musisz robić , z tego jesteś z zwolniony czy ciebie nie będę pytał bo coś tam...

W gimnazjum było jeżeli chodzi o klasę to było o wiele wiele lepiej poznałem świetnych ludzi...Co do nauczycieli to było tak jak w podstawówce lecz z kilkoma wyjątkami. Nauczyciel od W-fu miał całkowicie inne podejście do mnie niż inni nauczyciele . on mnie po prostu cisnął do bólu oczywiście tam gdzie mógł bo niektórych ćwiczeń nie mogłem wykonywać ale praktycznie dzięki niemu na W-f całkiem zapominałem że jestem niepełnosprawny. A co do szkoły średniej to jest historia z byt długa by opowiedzieć ^^.

Podsumowując:

Czy coś bym w życiu zmienił ??

Odpowiedz nie gdyż etap w przedszkolu był potrzebny żebym mógł normalnie funkcjonować w społeczeństwie, a życie w szkole moim zdaniem zależy od siebie samego i nauczycieli bo jak oni będą cie traktować specjalnie to klasa się zrazi do danej osoby ...dużo też zależy od ludzi jakiś się spodka w swoim życiu ludzie są nie przewidywalni i to jest w tym najgorsze ...


pozdrawiam serdecznie
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych