Witam. Ja też mam niepełnosprawność wrodzoną, ale innego rodzaju, niż większość piszących tutaj osób. Moim problemem jest zaćma wrodzona. Pewnie ktoś powie, że to żaden problem, ale wtedy, gdy byłem dzieckiem, inaczej się to leczylo, niż teraz.
Pytanie autorki tematu brzmiało: "Czy łatwiej się żyje osobom z niepełnosprawnością nabytą, czy wrodzoną?" No cóż, ja bym powiedział, że na pewno inaczej. Ci, z nabytą mają świadomość, jak to jest być osobą sprawną w 100%, a ci z wrodzoną - nie. I tu jest różnica. Osoby które nabyły niepełnosprawność, mają swego rodzaju punkt odniesienia, i porównania życia przed wypadkiem, i po. Ja np. nie wiem, jak to jest mieć zdrowy wzrok. Też otaczam się zdrowymi osobami, ale nigdy nie zobaczę np. tak jak oni ptaka w locie, numeru autobusu z daleka, czy liter w książce, bez zblizania jej do oczu.... Ja tego punktu odniesienia nie mam, i nie mogę porównać, jak wygląda widzenie zdrowymi oczami, a oczami po zaćmie. Tego się wytłumaczyć nie da. Kiedyś lekarka na komisji mnie pyta: "A jak pan widzi?" No i kurde, jak jej miałem wytłumaczyć? Przecież ona nie wsadzi sobie moich oczu, i nie zobaczy świata tak jak ja go widzę. Z drugiej strony, człowiek się od małego przyzwyczaja do zaistniałej sytuacji, i próbuje jakoś się w niej odnaleźć, co nie znaczy, że nie chciałby np. przejechać się motorem kolegi, albo iść gdzieś na jakąś dyskotekę, czy coś w tym rodzaju. Słowem, chce się robić wszystko to, co robią sprawni rówieśnicy, lecz niestety, niektóre rzeczy są dla ON nieosiągalne. Dlatego myślę, że nic nie jest czarne, ani białe. Wszystko zależy od rodzaju niepełnosprawności, od tego, czy to wrodzona, czy nabyta, a jeśli tak, to w jakim wieku, itd, itp... Każdy człowiek jest inny, i inaczej reaguje na różne sprawy. To, że ktoś ma wrodzoną niepełnosprawność, nie znaczy, że nie zna zdrowego świata, i godzi się ze swoją sytuacją. Po prostu, on żyje nieco inaczej, niż zdrowi ludzie, i tyle. Jednak każdy gdzieś tam zastanawia się, co by było gdybym był zdrowy? Jakim byłbym człowiekiem? Każdy tak ma, jedni rzadziej, inni częściej, ale każdy się nad tym czasem zastanawia. To zwykła ludzka ciekawość.
Więc jak widać, nie jest łatwo odpowiedzieć na pytanie autorki tematu. Jedno jest pewne: I jednym i drugim żyje się ciężko. Z różnych powodów oczywiście, ale myślę, że z tym nikt polemizował nie będzie. I jednym i drugim trudno zaakceptować swój stan, co wcale nie znaczy, że tego się nie da zrobić. Fakt, kosztuje to dużo sił i energii, ale jest to wykonalne. Co do twierdzenia, komu jest łatwiej, czyli ON z nabytą czy wrodzoną niepełnosprawnością to już takie proste nie jest. Jak to już wyżej pisałem nic carne ani białe do końca nie jest, i każda sytuacja ma swoje plusy, i minusy. Trzeba się jakoś po prostu ustawić w nurcie życia, niezależnie od sytuacji, aby jakos płynąć z prądem naszego przeznaczenia, a nie stawać okoniem, bo wtedy życie moze nas bolesnie potraktować. Pozdrówka dla wszystkich.