Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Niepełnosprawność wrodzona i nabyta.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
51 odpowiedzi w tym temacie

#41 tajga_77

tajga_77

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 148 postów

Napisano 09 lipiec 2009 - 11:31

ja mam niepełnosprawność nabytą i nie mogę się z tym pogodzić, kiedyś byłam sprawna... a teraz? mój świat się zawalił, nie umiem sobie poradzić z moim kalectwem...
sądzę, że masz racje Niko twierdząc, że osoba z niepełnosprawnością wrodzoną mniej tęskni za pełnosprawnością niż osoba z niepełnosprawnością nabytą...

--
Moja niepełnosprawność jest nabyta w bardzo wczesnym dzieciństwie Dlatego z pełna powagą mogę ją zaliczyć do niepełnosprawności wrodzonej
Całe moje długie życie tęskniłam za ładnymi butami możliwością zatańczenia kankana i wielu wielu innymi rzeczami nieosiągalnymi dla ON Sumując moje wywody każdy za czymś tęskni co mogą zdrowi sprawni fizycznie ludzie
  • 0
zofia
nikt za Ciebie nie przeżyje życia

#42 Nika5

Nika5

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 463 postów

Napisano 09 lipiec 2009 - 12:09

Zamykając ze swojej strony dyskusję na powyższy temat powtórzę tylko - nie można tęsknić za czymś,czego się nie utraciło krótkotrwale lub na zawsze,ale wcześniej to było nam dane.Większość z Was z uporem twierdzi,że tęskni za czymś,czego nigdy nie spróbowało,a to są tylko marzenia,by spróbować tego,co nigdy nie było Wam dane,a to jest kolosalna różnica.Nie można tęsknić np. za smakiem truskawek,jeśli się nigdy ich nie jadło.Można tylko marzyć,by poznać ich smak.Skoro nie można przekonać Was ,że są do duże różnice ,nie ma sensu dalej rozmawiać.Dziękuję tym,którzy zrozumieli tą różnicę.
  • 0
...Olsztyn kocham,moją małą Amerykę ...

#43 Fibi

Fibi

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 636 postów

Napisano 15 sierpień 2009 - 13:40

Tommy''Temat uważam za bezsensowny bo nigdy ON z nabytą niepełnosprawnością nie zrozumie ludzi niepełnosprawnych od urodzenia.''
Zgadzam się z Tobą w 200%.
Nie da się tak wytłumaczyć co czuje człowiek z z niepełnosprawnością od urodzenia.Każdy przypadek jest inny,każdy wychował się w innych warunkach ,ma inną sytuację rodzinną i to też ma wpływ na myślenie i odczuwanie różnych spraw.

Moim zdaniem osoba z nabytą niepełnosprawnością,ma z jednej strony lepiej a z drugiej gorzej.
Lepiej dlatego,że prowadził[przed wypadkiem naprzykład] normalne życie,szkolne,towarzyskie.Przez to uczy się odwagi,samodzielności, poczucia własnej wartości itp.Gorzej ma w tedy gdy musi zaakceptować swoją niesprawność i wszystko to co straciła wraz z nią. Z drógiei strony ma ciągle myślenie zdrowej osoby ,czasem ma wiecej motywacji by wrócić do poprzedniego stanu.[czasem nie]
Osoba z niepełnosprawnościa od urodzenia,często nie ma za bardzo do czego dazyc[w sensie sprawności fizycznej] ,bo jest tylko gorzej,lub nic sie nie zmienia,lub niewiele. Często osoby z wrodzona choroba sa zależne od swoich opiekunów .
Są oczywiście przypadki osób z wrodzona choroba,które sa w miarę sprawne,więc nie mogę sie wypowiadac w ich imieniu.Bo jak napisałam każdy przypadek jest inny.
CO do tesknoty,ktorej nigdy się nie miało...
Gdy dziecko,które nigdy nie posmakowało miłosci matki,nie potrafi tęsknić za milościa matczyną?
Często młodzi ludzie,którzy są za młodzi na wielką miłość i jeszcze dobrze jej nie znaja,a jednak za nia tesknią.Czy oni też nie mają prawa tęsknić,za tym czego niby nie znaja? Tesknota za czyms ,to abstrakcyjne uczucie i często niewytłumaczalne.
  • 0

#44 Mrozon

Mrozon

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 29 postów

Napisano 16 sierpień 2009 - 02:31

Otóż gdybym miał być zupełnie szczery, musiałbym wytknąć autorce tematu głupotę jej pytania.
A właściwie jakieś takie dziwne macie podejście do tematu(przynajmniej niektórzy)

Fakt dyskusja akademicka, ale jakoś dziwacznie prowadzona.
Ja jestem ON od urodzenia i powiem krótko ten kto się upiera, że ON od urodzenia mają ciut łatwiej bo nie wiedzą co tracą jest... za inwektywę pewnie dostałbym bana, ale to jest forum publiczne, więc się powstrzymam.

Możecie się zgadzać albo nie, ale powiem jak to wygląda na moim przykładzie:
Jako uczeń LO w trybie najzupełniej normalnym, przez 5 dni w tygodniu jestem otoczony trzema setkami młodych ludzi.
Słyszę ich rozmowy o imprezach, dziewczynach szaleństwach młodości ogólnie i staram się zachowywać tak jak oni.
A jednocześnie jestem z boku z jakimś tam doświadczeniem moim życiowym i tęsknię do tego żeby być jednym z nich Tęsknie do czegoś, o czym nie mam pojęcia.
Wzdycham do normalnego życia do życia.
Zazdroszczę Panu XY bo on może wyjśc na miasto nie prosząc o pomoc rodziców.
Każdego dnia idąc do szkoły zadaje sobie to samo pytanie: Kamil gdybyś był zdrowy to jakim byłbyś człowiekiem? Doskonale wiem ile tracę rzeczy w swoim życiu i tak strasznie im tego zazdroszczę, a przecież nigdy tego nie zaznałem prawda? Mało tego uważam, że gdybym jako ON spróbował robić pewne rzeczy wyszłaby z tego jakaś imitacja. A mimo to dzień w dzień zastanawiam się jak to jest grać w piłkę nożną, chodzić na dyskoteki itd
Krótko mówiąc tęsknota za tym by być normalnym człowiekiem towarzyszy mi każdego dnia.
Jako ON moje życie zawsze było zdrowo pokręcone i tak już chyba zostanie.
Reasumując tęsknie za wszystkimi tymi rzeczami, których z pewnych powodów nie będę mógł robić z taką intensywnością jakbym sobie życzył.
Przypomniało mi się w tej chwili takie fajne zdanie użyte przez bohatera jednej z książek.
Może nie będzie to dokładny cytat, ale zdanie obrazuje wywód.
"Ja jestem jak dziecko oglądające cukierek tylko przez szybę na wystawie"
Myślę, że pasuje to jak ulał do mojej osoby.
Mimo, że staram się jakoś dawać sobie radę i ludzie otaczający mnie codziennie są sprawni, to ja ciągle będąc ze zdrowymi nie mogę pozbyć się wrażenia, że obserwuje cukierek przez szybę
I na dodatek strasznie za nim tęsknie.

Widzę i obserwuje wyciągam wnioski i wiem jak wiele straciłem zwykłych rzeczy przez wózek.
  • 0

#45 Marta S

Marta S

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 786 postów
  • Skąd:szkoda że nie Lublin

Napisano 16 sierpień 2009 - 12:16

Doskonale cię rozumiem, też tak miałam. Siostra pytała, jaką kieckę ubrać na dyskotekę, wychodzkila na randki a ja...ryczałam jak bóbr. jestem od niej o rpok młodsza i gdybym byla zdrowa te dicha zaliczałybysmy razem.
oswoiłam się z tym z czasem, ja mam swoje sprawy ona swoje. Niby świat jest jeden ale tak jakby były dwa
  • 0

www.facebook.com/niemotylica zapraszam na moją autorską stronę z wierszami . 


#46 robott1

robott1

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 68 postów

Napisano 16 sierpień 2009 - 12:46

Mój drogi Kamilu i Marto S . ja jestem pelnosprawny i wiem jak wygląda życie tak na codzień ---moje niemal wszystkie marzenia się spelniły ,mimo to nie jestem sczęsliwy --a wiecie dla czego ? -- bo cukierek za szybą okazal się bardzo bardzo gorzki , może dlatego że patrząc na ten ''cukierek'' bylem odwrócony do ludzi plecami którzy w tym czasie przechodzili obok mnie ..... nie tęsknijcie za tymi szalonymi imprezami , dyskotekami i diabli wiedzą czym jeszcze --- bo z perspektywy czasu i tak uznalibyście to za czas stracony -- wybaczcie mi ten kaznodziejski ton ale jestem od was starszy ho ho albo i więcej -----pozdrawiam krzysiek
  • 0

#47 Mrozon

Mrozon

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 29 postów

Napisano 16 sierpień 2009 - 21:12

Może i masz rację, że cukierek jest gorzki.
Kaznodziejski ton mi jakoś nie bardzo przeszkadza, przeciwny punkt widzenia zazwyczaj wiele wnosi.
Pomimo, że patrząc na chłodno na swoją własną wypowiedź, stwierdzam, że jest ona pisana pod wpływem emocji, to myślę, że i Ty i ja mamy racje.

Ja mam rację, postrzegając moją sytuacje tak jak wyżej napisałem, ale masz też racje Ty twierdząc, że w życiu są ważniejsze rzeczy. Jak tak się głębiej zastanowić, to jedyną moją przewagą nad większością moich rówieśników jest banalna wiedza na temat tego, że ich zwykłe, "nudne" życie jest piękne.
Zdrowi ludzie te prostą prawdę odkrywają w wieku dojrzałym - tak jak Ty.
Napisałem wczoraj, że oczywiście marzy mi się cukierek za szybą, ale rozwodząc się nad wieloma rzeczami nie wspomniałem dlaczego.
Marzy mi się on dlatego, żeby kiedyś kiedy przyjdzie czas na podsumowanie swojego dorobku, można było uczciwie powiedzieć, że w moim życiu były w jakimś stopniu obecne wszystkie ważne dla ludzi elementy. I mówię tu zarówno o tych dobrych jak i złych elementach. Żeby się przekonać, że cukierek jest gorzki trzeba najpierw go spróbować.:) Większość ludzi dostaje możliwość próbowania cukierka już na starcie, ja o te możliwość muszę zabiegać np: łamiąc jakieś tam schematy. Ja czasem muszę nawet walczyć o możliwość zrobienia, jakiegoś błędu. Wiem, że to głupio brzmi, ale tak jest czasem muszę zabiegać o to by pozwalano mi się uczyć na WŁASNYCH błędach, a nie tylko na cudzym doświadczeniu. I dla mnie nie ważne czy cukierek jest gorzki czy słodki, ja zwyczajnie staram się dbać o to żeby oprócz niestandardowego bagażu doświadczeń mieć i ten standardowy.
Te moje starania przynoszą różny skutek, ale tak to wygląda - człowiek istota przekorna i pewne rzeczy w pewnym wieku chce przeżyć. Ot i cała tajemnica:) On nie są tu jakoś szczególnie wyjątkowi.
Ja osobiście z biegiem lat nauczyłem się maskować fakt, że brakuje mi cukierka, bo wiem, że kijem Wisły nie zawrócę. I to tyle.
  • 0

#48 stasias

stasias

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 120 postów

Napisano 26 sierpień 2009 - 21:27

Witajcie wszyscy z przepuklina - przeponową.Dziś dokonałam rejestracji nie wiedziałam,że tak dużo osób cierpi na to schorzenie.Moja wnuczka urodziła si e z rozszczepem ,obecnie ma 16 lat doszła do samodzielnej kontroli nad zwieraczami wydalania.Największy problem to mozaikowe czucie w kończynach dolnych.Brak pełnego czucia i pełnego krążenia jest przyczyna powstawania ran ,których gojenie trwa miesiącami.W ranach rozwijają się bakterie często zagrażające życiu.Sara nie może być operowana,ponieważ w okolicy lędzwiowej powstał tłuszczak.Tłuszczak wślizgując się do rdzenia kręgowego dokonał jego zakotwiczenia.Każdy ruch skalpela to uszkodzenie nerwów a skutek niedowład od pasa w dół.Sara porusza się o własnych nogach których stopy po przebytych operacjach - amputacjach ,palców i części kości śródstopia wyglądają jak stopy 100 letniej kobiety.Nie jest to problem ,najgorsze to ,że znalezienie wsparcia lub pomocy przy zakupie urządzenia do rehabilitacji to droga przez mękę.Tylko ładnie się mówi gorzej z wykonaniem.Dlatego bardzo się cieszę że mogę podzielić się z moimi spostrzeżeniami z tymi którzy to czują i doskonale znają temat.Od dziś będę pisała o stanie mej wnuczki .Może wszyscy razem podejmiemy jakieś mądre przedsięwzięcie.

Dodano śro 26 sie 22:34:31 2009 :
Może istnieje ktoś z takim schorzeniem i podobnymi powikłaniami ,pragnę się dowiedzieć jak sobie radzi w tym okrutnym świecie.W jaki sposób pokonuje problemy życia codziennego oraz podpowie co można jeszcze zrobić aby przyszłość była szczęśliwsza.
  • 0
"Miłość jest silniejsza niż śmierć i strach przed śmiercią. Tylko dzięki miłości trwa i toczy się życie"(Iwan Turgieniew)

#49 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 07 wrzesień 2009 - 23:26

Mrozon Twoj post jest po prostu idealna odpowiedzia na to ..dziwne pytanie :) ja jestem on od urodzenia ale przez cale swoje zycie otaczam sie osobami zdrowymi i znam smak imprez dyskotek nawet gier takich jak zbijany skakanie w gume czy innych z lat dzieciecych a jestem osoba na wozku...wiadomo jednak ze tesknie bo wiem ze w 100% nie jestem w stanie funkcjonowac jak osoby zdrowe. nie przeszkadza mi to jednak zbytnio i tylko chwilami zastanawiam sie co by bylo gdyby i tu tez lacze sie solidarnie z Monia :) bo to jest tylko chwilami a ogolnie nie nurtuje mnie to bo mam mnostwo zajec i nie mam czsu na takie filozofywanie :D zycie trzeba przezyc a nie przemyslec ;) pozdrawiam :*
  • 0

#50 maniek74

maniek74

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 76 postów

Napisano 08 wrzesień 2009 - 10:12

Witam. Ja też mam niepełnosprawność wrodzoną, ale innego rodzaju, niż większość piszących tutaj osób. Moim problemem jest zaćma wrodzona. Pewnie ktoś powie, że to żaden problem, ale wtedy, gdy byłem dzieckiem, inaczej się to leczylo, niż teraz.
Pytanie autorki tematu brzmiało: "Czy łatwiej się żyje osobom z niepełnosprawnością nabytą, czy wrodzoną?" No cóż, ja bym powiedział, że na pewno inaczej. Ci, z nabytą mają świadomość, jak to jest być osobą sprawną w 100%, a ci z wrodzoną - nie. I tu jest różnica. Osoby które nabyły niepełnosprawność, mają swego rodzaju punkt odniesienia, i porównania życia przed wypadkiem, i po. Ja np. nie wiem, jak to jest mieć zdrowy wzrok. Też otaczam się zdrowymi osobami, ale nigdy nie zobaczę np. tak jak oni ptaka w locie, numeru autobusu z daleka, czy liter w książce, bez zblizania jej do oczu.... Ja tego punktu odniesienia nie mam, i nie mogę porównać, jak wygląda widzenie zdrowymi oczami, a oczami po zaćmie. Tego się wytłumaczyć nie da. Kiedyś lekarka na komisji mnie pyta: "A jak pan widzi?" No i kurde, jak jej miałem wytłumaczyć? Przecież ona nie wsadzi sobie moich oczu, i nie zobaczy świata tak jak ja go widzę. Z drugiej strony, człowiek się od małego przyzwyczaja do zaistniałej sytuacji, i próbuje jakoś się w niej odnaleźć, co nie znaczy, że nie chciałby np. przejechać się motorem kolegi, albo iść gdzieś na jakąś dyskotekę, czy coś w tym rodzaju. Słowem, chce się robić wszystko to, co robią sprawni rówieśnicy, lecz niestety, niektóre rzeczy są dla ON nieosiągalne. Dlatego myślę, że nic nie jest czarne, ani białe. Wszystko zależy od rodzaju niepełnosprawności, od tego, czy to wrodzona, czy nabyta, a jeśli tak, to w jakim wieku, itd, itp... Każdy człowiek jest inny, i inaczej reaguje na różne sprawy. To, że ktoś ma wrodzoną niepełnosprawność, nie znaczy, że nie zna zdrowego świata, i godzi się ze swoją sytuacją. Po prostu, on żyje nieco inaczej, niż zdrowi ludzie, i tyle. Jednak każdy gdzieś tam zastanawia się, co by było gdybym był zdrowy? Jakim byłbym człowiekiem? Każdy tak ma, jedni rzadziej, inni częściej, ale każdy się nad tym czasem zastanawia. To zwykła ludzka ciekawość.
Więc jak widać, nie jest łatwo odpowiedzieć na pytanie autorki tematu. Jedno jest pewne: I jednym i drugim żyje się ciężko. Z różnych powodów oczywiście, ale myślę, że z tym nikt polemizował nie będzie. I jednym i drugim trudno zaakceptować swój stan, co wcale nie znaczy, że tego się nie da zrobić. Fakt, kosztuje to dużo sił i energii, ale jest to wykonalne. Co do twierdzenia, komu jest łatwiej, czyli ON z nabytą czy wrodzoną niepełnosprawnością to już takie proste nie jest. Jak to już wyżej pisałem nic carne ani białe do końca nie jest, i każda sytuacja ma swoje plusy, i minusy. Trzeba się jakoś po prostu ustawić w nurcie życia, niezależnie od sytuacji, aby jakos płynąć z prądem naszego przeznaczenia, a nie stawać okoniem, bo wtedy życie moze nas bolesnie potraktować. Pozdrówka dla wszystkich.
  • 0
Souvent femme varie, bien fol est, qui s'y fie

#51 Maggie151

Maggie151

    Widz

  • Użytkownik
  • Pip
  • 2 postów

Napisano 12 wrzesień 2009 - 20:38

;-) Bardzo zaciekawiła mnie ta dyskusja. Moja sytuacja - wrodzony brak kończyn dolnych.
Gdybym miała wybierać: wrodzony czy nabyty, wybrałabym z dwojga złego wrodzony. Inaczej nie byłabym taką życiową optymistką jaką jestem . Ciężko jest mi tęsknić za czymś, czego nigdy nie posiadałam - za nogami, mogę sobie wyobrażać siebie z nimi ale to tyle, to tak jak marzenie o odkryciu czegoś nieznanego. Nie przeżyłam żadnej tragedii , niczego nie straciłam, nie musiałam się odnajdywać w nowej sytuacji. Jest mi ciężko - to oczywiste, ale na pewno ciężej jest tym osobom, które z dnia na dzień usiadły na wózek, czy straciły wzrok. Zgadzam się z mańkiem74, tak czy siak w codziennym życiu trzeba sobie radzić z niepełnosprawnością wrodzoną i nabytą, a najważniejsze - nie dawać się losowi ;-)
  • 0
"Optymista, nawet jak stawia kropkę nad "i" to kolorową." :)

#52 moncia

moncia

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 42 postów

Napisano 07 październik 2009 - 20:08

ja jestem niepełnosprawna juz od 5 lat bo miałam czołówke busa z ciezarówka i miałam uraz głowy i krwiaka w mózgu i mi poszedł zator mózku i mnie sparalizowało lewostronnie poczatkowo było mi bardzo ciezko pogodzic sie z tym ze jestem na wózku no ale ze mam dobra pamiec to nie zapomniałam co robiłam przed wypadkiem i znów zaczełam malowac na szkle i teraz choc nie jestem sprawna to i tak ciesze sie zyciem i walcze z tym niedowładem lewostronnym
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych