Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Dyskopatia


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
7 odpowiedzi w tym temacie

#1 Wineta

Wineta

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 74 postów

Napisano 04 sierpień 2006 - 21:08

Ewita ma rację... Nie wiem wprawdzie, jak zaawansowana jest Twoja dyskopatia, ale w moim przypadku wystarczyła półroczna rehabilitacja (odpowiednie ćwiczenia i fizykoterapia). Nie jestem osobą niepełnosprawną, więc rehabilitacja pewnie była łatwiejsza, niż na przykład w przypadku osób siedzących na wózkach (większe obciążenie kręgosłupa), ale była możliwa. Od tego czasu miewam napadowe bóle kręgosłupa, zwłaszcza po intensywnym sprzątaniu, kiedy się naschylam i nadźwigam, ale to akurat wyłącznie moja wina... Najpierw spróbuj dać szanse medycynie, a potem nastawiaj się na życie w cierpieniu. Bo w tej chwili to przypominasz mi bardzo mojego byłego męża, który zwykł był wydawać bardzo kategoryczne diagnozy medyczne, pytany skąd wie, że osobnik choruje na daną przypadłość odpowiadał: bo zdawałem na medycynę... Dodam, że się nie dostał i skończył Akademię Rolniczą, wydział ogólnorolny... Zanim się wpędzisz w depresję, spróbuj zasięgnąć opinii fachowca....
  • 0
"... czym bieda i wysokie ceny,
gdy na nas takie szczęscie spadło,
że wzajem kochać się umiemy..."

#2 Dolny oligocen

Dolny oligocen

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 175 postów

Napisano 21 maj 2006 - 13:48

ostatnio bardzo boli mnie kregoslpu,boli mnie tak juz od 4 tyg,kilka lat temu odczuwalem podobny bol(tyle ze slabszy) i lekarz stwierdzil ze w odcinku ledzwiowym dysk mi wypada.Teraz jestem na100%pewien co to jest.Bol jest nie do wytrzymania,boli tak samo kiedy stoje,siedze i leze.Wiem ze jest to spowodowane uciskiem przemieszczonego dysku na rdzen kregowy co powoduje chroniczny silny bol i niedowlad lewej nogi.Wiem tez ze dlugotrwaly ucisk na rdzen moze spowodowac nawet martwice odcinka ponizej ucisku a wtedy wiem ze nigdy nie wstane z wozka.A ja niewyobrazam siebie na wozku,mam swoj honor,wiem ze zawsze bylo zle a wozek to kolejny gwozdz do trumny.Wiem tez ze chory kregoslup jest prawie niemozliwy do wyleczenia-lekarze moga tylko probowac,moze sie uda-moze nie.Ale z kregoslupem niema zartow,wystarczy ze jeden falszywy ruch i czeka mnie wozek ale to juz nie spowodu samej choroby tylko z winy lekarzy a wtedy bede zly na caly swiat.Poki jestem w miare sprawny,moge chodzic i jesc sam to jest w miare fajnie.Ale kiedy nogi odmowia mi posluszenstwa to juz bedzie koniec...czeka mnie tylko ziemia...
  • 0

#3 Jacek1982

Jacek1982

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 678 postów

Napisano 21 maj 2006 - 17:58

[quote name='"Dolny oligocen"] niewyobrazam siebie na wozku' date='mam swoj honor...[/quote']

tzn ze ci co siedza na wozku nie maja honoru?
  • 0

#4 Dolny oligocen

Dolny oligocen

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 175 postów

Napisano 21 maj 2006 - 18:38

jacku...mysle ze wozkowicze znosza dzielnie swoj bol tylko dlatego ze maja dla kogo,wiedza ze ich,,bliscy,,beda zawsze z nimi bez wzgledu na to co sie stalo i czuja ze maja ku temu jakis cel.Ale ja nigdy niemialem przy sobie kogos takiego kto by mnie wspieral bez wzgledu nato co sie stanie,wiec mam zyc tylko dla chleba wody i powietrza?wiec co mi po takim zyciu?samotnosc ledwo znosze a wozek napewno mnie dobije.Chce umrzec jak czlowiek a nie jak szczur laboratoryjny...
  • 0

#5 ewita

ewita

    Gawędziarz

  • R.I.P.
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 1156 postów

Napisano 21 maj 2006 - 19:40

Dolny oligocenie! Drwalu z pomorskiero w wieku bliżej nieokreślonym!
To, co piszesz jest przerażające i smutne.
Nie będę Cię pocieszać, bo chyba nie o to chodzi! Ale... nie podchodź do życia i ewentualnej konieczności poruszania się na wózku w taki sposób!
Po pierwsze - nie napisałeś nic na temat rehabilitacji i ewentualnego zabiegu operacyjnego. Dowiadywałeś się, czy to możliwe? Masz rację, że kręgosłup to bardzo poważna sprawa, ale będziesz miał do czynienia z neurochirurgami, którzy znają zagrożenia... Podobnych zabiegów wykonuje się bardzo dużo, a procent powikłań wcale nie jest wysoki.
A zresztą - jeśli nie widzisz sensu w kontynuacji życia na wózku, niczym nie ryzykujesz, poddając się operacji.
Ból, o którym piszesz jest mi doskonale znany (myślę, że wielu osobom z Iponu), strach przed wózkiem też...
Ale uważam, że rezygnowanie z szansy, jaką jest życie w imię strachu... nie jest najmądrzejszym posunięciem.
Najtrudniejszym problemem w moim przekonaniu jest samotność, o której wspominasz. "Samotność boli bardziej niż choroba" i często jest przyczyną naszych załamań. Powalcz trochę, co? Zacznij jeździć do sanatorium, na turnusy... Tylko w ten sposób możesz być z ludźmi i ewentualnie poznać kogoś, kto pomoże rozwiązać problem samotności.

Na decyzje ostateczne zawsze będzie jeszcze czas... Pozdrawiam Cię serdecznie!
  • 0
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz)

#6 Dolny oligocen

Dolny oligocen

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 175 postów

Napisano 22 maj 2006 - 12:02

ewito...wspomnialas o rehabilitacji i ewentualnym zabiegu operacyjnym.Ale ja troche znam sie na medycynie,bardzo duzo czytalem na temat medycyny i nigdzie nie pisalo zeby mozna bylo wyleczyc chory kregoslup bo wiem ze uszkodzony rdzen sie nie regeneruje(w przeciwienstwie do skaleczonego palca).Kiedys podczas ciecia drewna obluzowana pila obciela mi 2 palce.Widzialem swoje kosci i mieso.Ale niebalem sie zabiegu operacyjnego i rehabilitacji poniewaz wiem ze palce mozna przyszyc a po pewnym czasie w miare rehabilitacji ich sprawnosc mozna w znaczacy sposob polepszyc.Niebalbym sie zebiegu operacyjnegi i wierzyl bym w szanse rehabilitacji gdyby problem dotyczyl zlamanej reki lub obcietych palcow.Ale uszkodzony uklad nerwowy to cos zupelnie innego.Nogi nie krwawia,wygladaja normalnie a jednak odmawiaja posluszenstwa.Wiec sytuacja jednak staje sie calkowicie beznadziejna.A co do tych sanatoriow i turnusow korzystanie z nich jest poza moimi mozliwosciami poniewaz bardzo boli w kazdej pozycji(stojacej,siedzacej i lezacej)Z tego wnisek ze dociera do mnie ze moje zycie bedzie krotkie.Spedzilem pol zycia w szpitalach i na badaniach,na zastrzykach.Mialem doprawdy piekne zycie,uslane rozami.Ciagla widzialem bialy szpitalny sufit i czulem zapach lizolu.Mowisz zebym troche powalczyl...ja caly czas walczylem,walczylem i przegrywalem.Co prawda udalo mi sie wywalczyc mieszkanie w lesie i samemu je utrzymac.Jesli przestane chodzic strace wszystko...Wtedy niebedzie dla mnie zycia...A ja niemoge przez dziesiatki lat wegetowac jak roslinka.Bo dla kogo ?Tylko dla nauki?
  • 0

#7 ewita

ewita

    Gawędziarz

  • R.I.P.
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 1156 postów

Napisano 22 maj 2006 - 13:36

Oligocenie miły! :)
Masz rację! Do rdzenia i nerwów nie dotknie się żaden odpowiedzialny lekarz! Nie istnieje wtedy opcja operacji. Ja jestem takim przypadkiem, niestety... Uszkodzenie osłonki rdzenia (który się nie regeneruje) spowodowało, że na wózek jestem niejako skazana. W tej chwili walczę jedynie (z różnym skutkiem) o odsunięcie w czasie tej smutnej perspektywy.
Ty jednak napisałeś, że przyczyną ucisku jest wypadanie dysku! Dostatecznie długo wyleżałam się w szpitalach, żeby dokładnie wiedzieć, że operacje usunięcia dysku, a nawet dwóch wykonuje się z pełnym powodzeniem! Znika przyczyna bólu, bo znika ucisk na nerwy! Po okresie rehabilitacji pooperacyjnej ludzie wracają do pełnej sprawności. Najczęściej decyzja o zabiegu poprzedzona jest wstępną rehabilitacją - na przykład stosowaniem tzw. podwieszek. Zdarza się bowiem, że dysk sam "wskakuje" na swoje miejsce, jeśli ułoży się kręgosłup w odpowiedniej pozycji i odpowiednio obciąży. Stąd moje pytanie o rehabilitację!
Uważam, że - jeśli tylko jest szansa - trzeba walczyć o swoją samodzielność - choćby po to, żeby nie stracić wszystkiego, co jest Ci w życiu drogie. A po zabiegu - pojeździć do tych sanatoriów, o których wspominałam i wyeliminować samotność.
:lol:
Posłuchaj! Ja naprawdę znam i ten ból i ten strach - aż za dobrze! Pisząc o walce miałam na myśli również walkę z czasem - sam już wiesz, że nie wolno czekać, żeby nie nastąpiła martwica... Życzę powodzenia i determinacji, a zobaczysz, że będzie dobrze! Pozdrawiam!
  • 0
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz)

#8 Dolny oligocen

Dolny oligocen

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 175 postów

Napisano 24 maj 2006 - 16:42

ewito...twierdzisz ze warto ryzykowac poswiecenie swojego i tylko jedynego ukladu nerwowego niewiadomo komu?w koncu niewiadomo co czeka nas po operacji-moze przejdzie pomyslnie i bedzie mozna wstac z lozka,chodzic i byc moze po pewnym okresie rehabilitacji bol ustapi badz zmniejszy swoje nasilenie.Ale mozna tez sie bardzo zdziwic.W koncu czlowiek-istota omylna a jesli chodzi o ingerencje w uklad nerwowy tu niestety niema miejsca na bledy i pomylki.Wystarczy tylko 1 malutki rutynowy blad zeby zamiast przywrocic pacjenta do zdrowia zamienic go w rosline.Byc moze ty ewito widzalas cel i sens w poswiecaniu sie eksperymentalnym operacjom ktorych skutek mozna dostrzec dopiero po miesiacach rehabilitacji ktora zalecili ci tylko dla tego zebys do konca nie stracila nadziei.Mysle ze dletego zaryzykowalas tylko dla tego ze masz dla kogo.Na twoim miejscu tez bym probowal walczyc jesli jest ktos komu na tobie zalezy bez wzgledu na to co sie stanie.W koncu moze czekac mnie martwica,ale ja za bardzo sie boje poddac sie bardzo ryzykownej operacji.W zyciu bylem juz 6 razy pod nozem.Przezylem wszystkie operacje ale kazdy pobyt w szpitalu pozostawil w mojej psychice ogromny uraz.Po drugie nie istotne co sie ze mna stanie-czy strace reke,noge czy glowe nikt nigdy sie o tym nie dowie,bo nikt niewie ze zyje.A ja niemoge meczyc sie na wozku tylko poto zeby istniec.Poprostu niemoge tak zyc.Wiem ze Polskie prawo jest chore-kaza zyc na sile niezaleznie od tego w jakis jest sie stanie i czy chcesz czy nie.Wiem ze nikt nie podda mnie amnestii.Wiec pomoc moge sobie tylko sam
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych