Tylko głupiec może wierzyć że w sytuacji gdy pieniędzy jest zbyt mało na utrzymanie służby zdrowia i leczenie ludzi może ich wystarczyć na utrzymanie służby zdrowia, leczenie ludzi i dodatkowo na utrzymanie rozbudowanej struktury biurokratycznej zwanej NFZ (z urzędnikami, prezesami, biurowcami, samochodami służbowymi, trzynastkami itd.). Należy zatem przyjąć jako aksjomat fakt, że ten system jest z założenia niewydolny, a pacjent jest intruzem, złem koniecznym, przed którym system broni się jak tylko może. Przeżyją tylko ci którzy mają pieniądze i/lub znajomości, oraz ci którzy mają silne łokcie i potrafią się dopchać do lekarza.
1. Nie daj się odesłać! Szpitale i przychodnie bronią się przed pacjentami. Ulubioną taktyką jest odsyłanie pacjenta od Annasza do Kajfasza. Gdy próbują Cię odesłać nie próbuj wzbudzać litości, płakać ani drzeć gęby. Na to są już odporni. Mówimy wtedy pani w okienku tak: „proszę o pisemne uzasadnienie odmowy przyjęcia z pani wszystkimi danymi oraz datą, i na jakiej podstawie odmawia pani przyjęcia”. Gwarantuje wam że was obsłużą. A czemu? Bo taki papierek ma wam obowiązek dać, a stanowi to dowód jej winy jakby coś się stało, a nikt w tym kraju nie lubi być za coś odpowiedzialny, prawda?
2. Jeżeli zachorujesz nagle w nocy udaj się od razu na SOR. Tam masz większe szanse na uzyskanie jakiejkolwiek pomocy. Nocna i świąteczna pomoc lekarska to karykatura POZ (swoją droga to trochę absurdalne, karykatura karykatury).
3. Znajomy lekarz to wygrany los na loterii. Pamiętaj: lekarze to sitwa. Jeden rzadko odmówi drugiemu. Jeżeli masz znajomego lekarza, Twoje szanse na leczenie znacząco rosną.
4. Rodzina i znajomi - przy obecnym rozkładzie służby zdrowia, te słowa stały się synonimem słów "transport i zopatrzenie". Transport, bo niejeden już poszedł do piachu czekając na przyjazd karetki pogotowia. Dlatego lepiej żeby ktoś zawiózł Cię na SOR gdy nagle zachorujesz, wtedy Twoje szanse przeżycia rosną (zwłaszcza gdy nie mieszkasz w dużym mieście). Zaopatrzenie, bo jeśli już uda się wam dostać do szpitala, bez dokarmiania przez odwiedzających długo nie pociągniecie. Jedzenie jest wstrętne, porcje mikroskopijne (piszę to jako człowiek który zwiedził w swoim życiu trochę szpitali). Kto nie był w szpitalu, niech wpisze sobie w wyszukiwarkę grafiki Google "szpitalny posiłek". Smacznego.
5. Jeżeli już jesteś w szpitalu, pilnujcie żeby WSZYSTKO było odnotowane w waszej karcie. Żądajcie kopii karty, kopii każdej dokumentacji która cię dotyczy. Masz do tego prawo, a gwarantuję ci że jeśli jakiś lekarz popełni błąd, za który mógłbyś skarżyć szpital, dokumenty "zaginą"... W ten sposób możesz choćby spróbować się przed tym zabezpieczyć.
Jeżeli ktoś jeszcze ma jakiekolwiek pomysły, niech je tu dopisze...