Dziś już mogę dopisać, że moja historia ma swój ciąg dalszy. Zapadł wyrok skazujący, musi się tylko uprawomocnić. Nie było łatwo udowodnić swoich racji. W końcu wieczne wezwania i zeznania to bywa trudne. Nie żałuję, ani minuty, bo było warto. Sprawiedliwość jest i istnieje naprawdę. O swoje zawsze trzeba walczyć do końca. Mam nadzieję, że ten post będzie dla innych wystarczającym przykładem.
"Aequitas sequitur legem".
P.S. Dziękuję Wszystkim (bez wyjątku i konkretów) za obecność i wsparcie. Jednak w szczególności - Evicie ...
Użytkownik __ANIOŁEK__ edytował ten post 10 październik 2013 - 14:36