Mam nadzieję, że coś doradzicie
#1
Napisano 16 listopad 2010 - 20:38
Kilka miesięcy temu wprowadziłam się do nowego mieszkania. Dwa piętra pode mną mieszka Pan. Jest niesamowicie przystojny, inteligentny, dowcipny, ma piękny głos. Tak, troszkę mi odbiło na jego punkcie. Jest ON. Porusza się o kulach z widocznym wysiłkiem. Nie wiem, co mu jest, nie to jest sednem sprawy, podaje szczegóły, żebyście mogli mi pomóc, może to ma znaczenie. Wiem, że w samochodzie ma wózek, ale nie korzysta z niego idąc do domu, do auta, ani do sklepu na dole - w takich sytuacjach widuję go o kulach.
Widuję Pana prawie codziennie wracając z pracy. Jak to sąsiedzi - wymieniamy dzień dobry, uwagę o pogodzie czy psie sąsiada. Ponieważ spodobał mi się od pierwszego dnia, zwalniam i idę razem z nim - zwalniam na schodach itd. Znowu szczegóły: do naszej windy prowadzą schody - dwa pierwsze bez poręczy, potem kilka z poręczą. Zawsze, zawsze oddaje mi jedną kulę i wchodzi trzymając się poręczy. Pewnego dnia był bardzo widocznie zmęczony, przy tych dwóch schodkach zatrzymał się i zapytał, czy mogę mu podać ramię. Od tamtego dnia było jeszcze serdeczniej i milej.
Po kilku dniach spotkałam go w sklepie - razem dokończyliśmy zakupy. Najpierw ja płaciłam, potem on. W czasie kiedy płacił, wrzuciłam jego zakupy do reklamówki (kilka lekkich produktów) zgarnęłam swoją siatkę i jego. Wyszliśmy i po kilku krokach ona jakoś dziwnie na mnie spojrzał i na te zakupy. Zauważyłam to spojrzenie i powiedziałam coś w stylu: tak, mam twoje zakupy, ale oddam, obiecuję. Od tamtego dnia coś się zmieniło. Dzień dobry jest chłodniejsze. Czuję niechęć do rozmowy, nie ma mowy o pomocy. Raz zaproponowałam i najdelikatniej, i usłyszałam, ze da sobie radę sam. Bardzo zimno, równie dobrze mógłby powiedzieć: odwal się.
Nie byłam nachalna, nie narzucam się. Podoba mi się szalenie, co oczywiście nie znaczy, że ja mu też. Ale chyba może mieć znajomą sąsiadkę, z którą wymienia uprzejmości i żarty. Mam 30 lat, one pewnie 35, może mniej. Co się wydarzyło, mamcie pomysł? Gdzie popełniłam błąd i czy mogę go naprawić?
I na przyszłość - czy są jakieś specjalne zasadny zaprzyjaźniania się z ON? Nie przyszło mi to do głowy. Czekam na wasze pomysły, smutno mi, żeby było jasne, już nawet nie ze względu na przystojniaka, po prostu nie lubię mieć z ludźmi takich chłodnych sytuacji. Dziękuję.
#2
Napisano 16 listopad 2010 - 21:16
#3
Napisano 16 listopad 2010 - 22:13
#4
Napisano 16 listopad 2010 - 22:38
#5
Napisano 16 listopad 2010 - 23:03
#6
Napisano 17 listopad 2010 - 08:51
#7 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 17 listopad 2010 - 09:57
Nie wchodząc już w kwestie upośledzeń psychicznych, bo o tym nie mam pojęcia, przyznam, że sam nienawidzę gdy ludzie narzucają mi się z pomocą, zwłaszcza gdy jej nie potrzebuję ( a na ogół nie). Ostatnio wyrobiłem w sobie jednak pogląd, że nie mogę odczuwać z tego względu irytacji, lepiej żeby chcieli pomóc niż np. dać w mordę Oczywiście nie mówię, że twoja postawa taka była, to jedynie dygresja.
Wracając do twojego sąsiada. Myślę, że w jakiś sposób naruszyłaś jego, nazwijmy to poczucie godności i zapewne sprawa zakupów była tu kluczowa. Nie wiem wedle jakich kryteriów ocenił tę sytuację, co pękło, a możliwości jest wiele, zwłaszcza u ON. Tak sobie nawet pomyślałem z początku, że może on się przestraszył, że ty te zakupy chciałaś mu zwinąć
Rad nie będę udzielał, bo nie mam pomysłu.
Ciekawe, że to któryś już temat z cyklu: "Chcę do niego dotrzeć, ale nie wiem jak. Im bardziej on nie chce, tym bardziej ja chcę". Że też codzienność nie jest podobnie piękna
#8
Napisano 17 listopad 2010 - 11:48
#9
Napisano 17 listopad 2010 - 13:10
Dla mnie cała sytuacja zaistniała w sklepie jest kuriozalna. Nie wiem, które z Was zawiniło, jeśli w ogóle w tym wypadku można mówić o winie. Mnie w tym wszystkim zabrakło dystansu do siebie i do całego incydentu, żadne z Was nie wykazało się poczuciem humoru, nie obróciło całej sytuacji w żart.
Teraz historia obrosła, zupełnie niepotrzebne, wzajemnymi, niewypowiedzianymi pretensjami. Obrażona ona, obrażony on, zastanawiają się jak wybrnąć z sytuacji... Ech... Prada, lepiej coś zrobić niż żałować, że się nie zrobiło. Podejdź do swojego przystojniaka i zapytaj go wprost co jest nie tak? Powiedz, że świetnie się Wam przecież rozmawiało i głupio byłoby to zepsuć przez taką błahostkę.
Jestem z związku już kilka lat i wiem, że z facetem trzeba krótko i na temat :-). A gdy wyczujesz, że jest skłonny wyciągnąć dłoń i zacząć od nowa, zaproś go na dobre ciacho (faceci są łasuchami :-) ) i lampkę wina.
Powodzenia. Napisz, jak Wam się układa :-)
#10
Napisano 17 listopad 2010 - 15:07
#11
Napisano 17 listopad 2010 - 19:25
Wierzę, że facet przyjmie Twoje zaproszenie, bo wnioskując po tym, jak piszesz, jesteś fajną dziewczyną :-).
W czasie wizyty po prostu bądź sobą. Naturalność to klucz do sukcesu. Na początek może nie poruszaj pierwsza sprawy jego niepełnosprawności. Sądzę, że jesteś kobietą z klasą i to rozumiesz. Jeśli on poruszy ten temat, to okaż zainteresowanie, lecz nie bądź wścibska. Ludzie różnie patrzą na swoją niepełnosprawność: dla innych pytania o tę kwestię nie stanowią problemu dla innych są tabu.
Zresztą jest tyle ciekawych kwestii, którymi warto się zająć na pierwszej randce :-).
Trzymam kciuki!
#12
Napisano 19 listopad 2010 - 17:04
#13
Napisano 19 listopad 2010 - 17:37
#14
Napisano 19 listopad 2010 - 17:45
#15
Napisano 19 listopad 2010 - 18:30
przpraszam ale az sie we mnie gotuje!nie pomaga sie osobie niepelnosprawnej chyba ze o to sama poprosi!zachowalas sie...no poprostu nie powiem jak!ok powiem!zachowalas sie na zasadzie;,,ooo!biedny kaleka trzeba mu pomoc bo sobie nie poradzi a ja taka szlachetna wspanialomyslna pojde mu z pomoca ponioose te jego torby,,!wybacz zachowalas sie paskudnie!Wpisuję się tu, bo mój problem nigdzie indziej nie pasuje.Zdaję sobie sprawę, że opisana poniżej historia jest nudna i przydługa,ale bardzo mi zależy, żeby przekazać jak najwięcej szczegółów,może mi coś poradzicie.Jeśli ktoś ma chwilę-proszę,zerknijcie.Kilka miesięcy temu wprowadziłam się do nowego mieszkania.Dwa piętra pode mną mieszka Pan.Jest niesamowicie przystojny,inteligentny,dowcipny,ma piękny głos.Tak, troszkę mi odbiło na jego punkcie.Jest ON.Porusza się o kulach z widocznym wysiłkiem.Nie wiem,co mu jest,nie to jest sednem sprawy, podaje szczegóły,żebyście mogli mi pomóc,może to ma znaczenie. Wiem,że w samochodzie ma wózek,ale nie korzysta z niego idąc do domu,do auta,ani do sklepu na dole-w takich sytuacjach widuję go o kulach.Widuję Pana prawie codziennie wracając z pracy.Jak to sąsiedzi- wymieniamy dzień dobry,uwagę o pogodzie czy psie sąsiada.Ponieważ spodobał mi się od pierwszego dnia,zwalniam i idę razem z nim- zwalniam na schodach itd.Znowu szczegóły:do naszej windy prowadzą schody-dwa pierwsze bez poręczy,potem kilka z poręczą.Zawsze, zawsze oddaje mi jedną kulę i wchodzi trzymając się poręczy.Pewnego dnia był bardzo widocznie zmęczony,przy tych dwóch schodkach zatrzymał się i zapytał,czy mogę mu podać ramię.Od tamtego dnia było jeszcze serdeczniej i milej.Po kilku dniach spotkałam go w sklepie- razem dokończyliśmy zakupy.Najpierw ja płaciłam,potem on.W czasie kiedy płacił,wrzuciłam jego zakupy do reklamówki(kilka lekkich produktów)zgarnęłam swoją siatkę i jego.Wyszliśmy i po kilku krokach ona jakoś dziwnie na mnie spojrzał i na te zakupy.Zauważyłam to spojrzenie i powiedziałam coś w stylu:tak,mam twoje zakupy,ale oddam, obiecuję.Od tamtego dnia coś się zmieniło.Dzień dobry jest chłodniejsze.Czuję niechęć do rozmowy,nie ma mowy o pomocy.Raz zaproponowałam i najdelikatniej,i usłyszałam,ze da sobie radę sam. Bardzo zimno,równie dobrze mógłby powiedzieć:odwal się.
Nie byłam nachalna,nie narzucam się.Podoba mi się szalenie,co oczywiście nie znaczy,że ja mu też.Ale chyba może mieć znajomą sąsiadkę,z którą wymienia uprzejmości i żarty.Mam 30 lat,one pewnie 35,może mniej.Co się wydarzyło,macie pomysł?Gdzie popełniłam błąd i czy mogę go naprawić?I na przyszłość-czy są jakieś specjalne zasadny zaprzyjaźniania się z ON?Nie przyszło mi to do głowy.Czekam na wasze pomysły,smutno mi,żeby było jasne,już nawet nie ze względu na przystojniaka,po prostu nie lubię mieć z ludźmi takich chłodnych sytuacji.Dziękuję.
#16
Napisano 19 listopad 2010 - 18:43
Sam lubię być samodzielny ale gdyby ktoś taki pojawił się na mojej orbicie to nie ukrywam - byłbym bardzo rad
#17
Napisano 19 listopad 2010 - 19:01
Kiedys pijak chciał mi pomóc, gdy czekałem na kolege... Podziekowałem mu ale wypity uszczesliwił mnie na siłe i zanim wyjąkałem, iz czekam na kogos, ten "na chama"przeprowadził mnie przez jezdnie... Podziekowałem pijaczkowi- uciekłem mu i wróciłem w miejsce początkowego postoju..., ale z willemką sie nie zgodzę!
#18
Napisano 19 listopad 2010 - 19:12
#19
Napisano 19 listopad 2010 - 21:02
A to że nawet jak mniemam nie zapytałaś sie czy dana osoba chce pomocy i jakiej to inna sprawa. Sama bardzo nie lybię gdy ktoś jest przesadnie pomocny i nie chodzi tu o samoocene po prostu pewne rzeczy łatwiej zrobić samemu czasem trudniejsza droga (nie kursuje po wszelkich mozliwych podjazdach bo to debilizm a jesli ktos mnie pyta na schodach kiedy schodze na tzw 2(2 kule bez poreczy) to odpowiadam byc nie przeszkadzac.) Przynajmniej nie musze sprawdzac czy mam wszystkie rzeczy na miejscu po takiej "pomocy". Proszę o pomoc wtedy kiedy jest mi ta pomoc niezbedna i zawsze określam jak ta pomoc ma wygladac.
Co do faceta traktuj go jak normalnego sasiada z ktorym chcesz miec dobry kontakt i pozwol mu sie wykazac:)
#20
Napisano 19 listopad 2010 - 21:04
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych