- Pokaż szczegóły
Płeć:
Mężczyzna
Wiek:
45
- Wygląd
- Osobiste
Budowa ciała:
Przeciętna
Trochę o mnie:
Nazywam się Sławomir Dul. Urodziłem się 5 listopada 1978 roku w Głuchołazach. W wieku ośmiu miesięcy zachorowałem na zapalenie płuc. Choroba była tak poważna, że potrzebowała leczenia szpitalnego. Tam przez błąd pielęgniarki, która podała mi zastrzyk brudną igłą dostałem zakażenia krwi w konsekwencji, czego zostałem dzieckiem po amputacji lewego ramienia i prawego przedramienia. Mimo iż mam tylko dwa kikuty – jestem osobą w 100% samowystarczalną w czynnościach życia codziennego – między innymi, choć pewnie w to trudno uwierzyć – sam piszę na komputerze bez żadnego oprotezowania, a także swoimi kikutami piszę normalnie długopisem.
Mimo swego kalectwa nie poddałem się i postanowiłem rozpocząć swoją edukację. Już od samego początku zaczęły się trudności. Dyrektor Szkoły Podstawowej w Głuchołazach przyjął mnie pod jednym warunkiem. Jeśli poradzę sobie „ wokół siebie „ jak to ujął i nie będę miał problemów z pisaniem to nie widzi przeszkód. Dzięki własnym chęciom i uporowi a także wsparciu rodziny ukończyłem tę właśnie szkołę. Kolejnym etapem mojej edukacji było rozpoczęcie nauki w Liceum Ogólnokształcącym w Reptach Śl/ k Tarnowskich Gór gdzie ukończyłem naukę zdanym egzaminem dojrzałości w 1998r. Obecnie jestem po AWF – ie wydział fizjoterapii, i biorę udział w projekcie, który polega na badaniu plastyczności mózgu u osób chorych na Parkinsona, a także amputacje kończyn górnych – ( wydział kinezjologii !!! ).
Na początku szkoły średniej postanowiłem, że poza nauką będę robił coś jeszcze w swoim życiu – moją pasją stały się biegi – chciałem startować w biegach ulicznych. Marzyłem o tym, aby czuć „ to „, że dzięki moim wysiłkom i zmęczeniu będę osiągał coraz to lepsze, zadowalające mnie wyniki. I w ten sposób po kilku miesiącach zacząłem startować w biegach ulicznych w Polsce.
Bardzo dobrze pamiętam te czasy, kiedy jeździłem całymi nocami, co weekend od marca do grudnia, ( bo tak trwa okres biegów ulicznych ) pociągami, aby zaliczyć a być może wygrać kolejny bieg. Wyglądało to tak, że zaraz po zajęciach w piątki wracałem do domu pociągiem z Tarnowskich Gór do Głuchołaz a po chwili wsiadałem w następny pociąg, by przez całą noc jechać na drugi koniec Polski na bieg. Oczywiście to samo powtarzało się z soboty na niedzielę a nawet na poniedziałek. Były takie weekendy, kiedy prosto ze szkoły jechałem na zawody i wracałem szybko z powrotem, aby zdążyć na poniedziałkowe zajęcia. Mimo to potrafiłem zaliczyć rocznie blisko 50 biegów ulicznych.
Po wejściu w 1992r. do Centralnego Klubu Biegacza, postanowiłem systematycznie uczestniczyć w biegach ulicznych. A już w 1994r. wszedłem do ścisłej czołówki osób niepełnosprawnych w kategorii „ Sprawni Inaczej „ ( BIEGAJĄCY !!! ) Od tamtej pory zaczęły się wyjazdy na Mistrzostwa Polski i Śląska, w których brałem udział ustanawiając kilkanaście różnych rekordów.
Dla większości ludzi jest to zaskakujące, że jeżdżę samochodem bez żadnego przystosowania i wszelkich uproszczeń. Nie tylko jako sportowiec, ale także jako kierowca jestem wielkim przykładem dla ludzi sprawnych. Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć !
Do dziś zaliczyłem blisko 600 biegów ulicznych a dzięki pomocy życzliwych ludzi mogłem zaliczyć blisko 60 biegów międzynarodowych w karu i zagranicą. Zawsze była to pomoc jednorazowa, dzięki której mogłem pokazać się w barwach Polski i Głuchołaz.
Moimi dużymi osiągnięciami są zwycięstwa w: Luxemburgu, Paryżu, Pradze, Austrii, Londynie i Berlinie. Jestem pięciokrotnym uczestnikiem osób niepełnosprawnych w biegu półmaratońskim w Berlinie, gdzie zdobyłem jeden brązowy i trzy złote medale, ustanawiając w 1999r. Rekord Świata !!! poprawiając poprzedni należący do biegacza z Japonii o 2 min 49 sec. Moim kolejnym osiągnięciem jest zwycięstwo w drugim największym maratonie Londyńskim ( Flora London Maraton ! ) 14 Kwietnia 2002r.
Jednakże moim największym osiągnięciem jest ustanowienie REKORDU GUINNESS’A w biegu z Głuchołaz do Konina, gdzie 292km przebiegłem w 23 godziny 52 minuty 2 sekundy.
Bieg został poświęcony dr Piotrowi Janaszkowi, który 6 grudnia 1998r. na trasie Warszawa – Konin zginął w wypadku samochodowym. Był to człowiek, który kilkanaście lat temu założył „ Fundację Mielnicę „ w Koninie, gdzie od amputacji moich rąk do dziś spędzam, co roku część moich wakacji na rehabilitacji.
Kiedyś postanowiłem, że będę pomagał losowi, aby spełnić po części swoje marzenia – dlaczego my osoby skrzywdzone przez los mamy być inni od ludzi sprawnych. Przecież tak samo mamy rozum, tak samo czujemy, boimy się, marzymy, kochamy i chcemy być kochani przez innych.
Mimo swego kalectwa nie poddałem się i postanowiłem rozpocząć swoją edukację. Już od samego początku zaczęły się trudności. Dyrektor Szkoły Podstawowej w Głuchołazach przyjął mnie pod jednym warunkiem. Jeśli poradzę sobie „ wokół siebie „ jak to ujął i nie będę miał problemów z pisaniem to nie widzi przeszkód. Dzięki własnym chęciom i uporowi a także wsparciu rodziny ukończyłem tę właśnie szkołę. Kolejnym etapem mojej edukacji było rozpoczęcie nauki w Liceum Ogólnokształcącym w Reptach Śl/ k Tarnowskich Gór gdzie ukończyłem naukę zdanym egzaminem dojrzałości w 1998r. Obecnie jestem po AWF – ie wydział fizjoterapii, i biorę udział w projekcie, który polega na badaniu plastyczności mózgu u osób chorych na Parkinsona, a także amputacje kończyn górnych – ( wydział kinezjologii !!! ).
Na początku szkoły średniej postanowiłem, że poza nauką będę robił coś jeszcze w swoim życiu – moją pasją stały się biegi – chciałem startować w biegach ulicznych. Marzyłem o tym, aby czuć „ to „, że dzięki moim wysiłkom i zmęczeniu będę osiągał coraz to lepsze, zadowalające mnie wyniki. I w ten sposób po kilku miesiącach zacząłem startować w biegach ulicznych w Polsce.
Bardzo dobrze pamiętam te czasy, kiedy jeździłem całymi nocami, co weekend od marca do grudnia, ( bo tak trwa okres biegów ulicznych ) pociągami, aby zaliczyć a być może wygrać kolejny bieg. Wyglądało to tak, że zaraz po zajęciach w piątki wracałem do domu pociągiem z Tarnowskich Gór do Głuchołaz a po chwili wsiadałem w następny pociąg, by przez całą noc jechać na drugi koniec Polski na bieg. Oczywiście to samo powtarzało się z soboty na niedzielę a nawet na poniedziałek. Były takie weekendy, kiedy prosto ze szkoły jechałem na zawody i wracałem szybko z powrotem, aby zdążyć na poniedziałkowe zajęcia. Mimo to potrafiłem zaliczyć rocznie blisko 50 biegów ulicznych.
Po wejściu w 1992r. do Centralnego Klubu Biegacza, postanowiłem systematycznie uczestniczyć w biegach ulicznych. A już w 1994r. wszedłem do ścisłej czołówki osób niepełnosprawnych w kategorii „ Sprawni Inaczej „ ( BIEGAJĄCY !!! ) Od tamtej pory zaczęły się wyjazdy na Mistrzostwa Polski i Śląska, w których brałem udział ustanawiając kilkanaście różnych rekordów.
Dla większości ludzi jest to zaskakujące, że jeżdżę samochodem bez żadnego przystosowania i wszelkich uproszczeń. Nie tylko jako sportowiec, ale także jako kierowca jestem wielkim przykładem dla ludzi sprawnych. Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć !
Do dziś zaliczyłem blisko 600 biegów ulicznych a dzięki pomocy życzliwych ludzi mogłem zaliczyć blisko 60 biegów międzynarodowych w karu i zagranicą. Zawsze była to pomoc jednorazowa, dzięki której mogłem pokazać się w barwach Polski i Głuchołaz.
Moimi dużymi osiągnięciami są zwycięstwa w: Luxemburgu, Paryżu, Pradze, Austrii, Londynie i Berlinie. Jestem pięciokrotnym uczestnikiem osób niepełnosprawnych w biegu półmaratońskim w Berlinie, gdzie zdobyłem jeden brązowy i trzy złote medale, ustanawiając w 1999r. Rekord Świata !!! poprawiając poprzedni należący do biegacza z Japonii o 2 min 49 sec. Moim kolejnym osiągnięciem jest zwycięstwo w drugim największym maratonie Londyńskim ( Flora London Maraton ! ) 14 Kwietnia 2002r.
Jednakże moim największym osiągnięciem jest ustanowienie REKORDU GUINNESS’A w biegu z Głuchołaz do Konina, gdzie 292km przebiegłem w 23 godziny 52 minuty 2 sekundy.
Bieg został poświęcony dr Piotrowi Janaszkowi, który 6 grudnia 1998r. na trasie Warszawa – Konin zginął w wypadku samochodowym. Był to człowiek, który kilkanaście lat temu założył „ Fundację Mielnicę „ w Koninie, gdzie od amputacji moich rąk do dziś spędzam, co roku część moich wakacji na rehabilitacji.
Kiedyś postanowiłem, że będę pomagał losowi, aby spełnić po części swoje marzenia – dlaczego my osoby skrzywdzone przez los mamy być inni od ludzi sprawnych. Przecież tak samo mamy rozum, tak samo czujemy, boimy się, marzymy, kochamy i chcemy być kochani przez innych.