Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Bajkowy wyciąg z dziejów zagryzkowej krainy


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1 Maurycy

Maurycy

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 107 postów
  • Skąd:BYDGOSZCZ

Napisano 11 grudzień 2008 - 10:52

Za górami, ale i za lasami, żył sobie smok wielce potężny. Tak wielce, że za wyjątkiem królewicza Zagryzka wszyscy się go lękali.

Królewicz był zupełnie zadowolony z tego, że smok pożywia się jagódkami, a nie jego poddanymi, że nie pragnie niczego więcej, aniżeli być smokiem, który w bajkach straszy dzieci, kiedy nie zjadły kaszki.

Kaszka jest pożywna, zwłaszcza gdy nie ma wyjścia i trzeba ją zjeść, o czym wiedzą wszystkie smoki oraz wszystkie mamusie.

Na przykład Zagryzek, choć był tylko królewiczem z nominacji, a nie z urodzenia, w rezultacie pilnego jej zjadania, został porządnym człowiekiem, który nie czytał gazet przy obiedzie, odpisywał na listy, wynosił śmieci i przynosił chlubę.

Smok za to nie mył uszu, bo miał trzy głowy i na każdej, po parze, co mu się myliło i trudno mu było się połapać, które z nich są już czyste, które zaś jeszcze nie. A że był smokiem nie bardzo rozgarniętym i szybko się zniechęcał, i we wszystkich trzech głowach naraz miał taki młynek, taki zamęt, jak u fryzjera - musiał coś zjeść.

Ale co tu zjeść, kiedy jagódki zabrali ŹLI LUDZIE?

Podrapał się smok w swoje głowy, ale nic nie wymyślił, tylko zalał się łzami.

Z tego zalania powstała rzeka, w której pluskał się Zagryzek.

Codziennie to robił i jego poddani również. Nie pływali wszelako, tylko taplali się od strony płytkiej, ponieważ głębia zajęta była przez Marszałka Dworu, który dysponował miejscówką na wielodzietną rodzinę.

Marszałek, z powodu próżniactwa, uczynił się bardziej tłusty, niż mądry, co mu nie przeszkadzało nurkować we łzach smoka i złorzeczyć na swój los. Właśnie jego los, gdyby nie był taki nieskończenie zły, byłby z pewnością o niebo lepszy!

Wracając do smoka: chcąc być nim z prawdziwego zdarzenia, z jagódek przerzucił się na godziwe żarcie poddanych królewicza Z.

Z początku szedł mu ten zwyczaj na zdrowie i szedł by mu tak dalej, gdyby nie Zagryzek. Jeszcze żywi ludzie byli zastraszeni, a nadgryzieni - do niczego, toteż chodził po pałacu jak struty i nie mógł znaleźć sobie miejsca.

Smok tymczasem siał spustoszenie i był już tak gruby, że wśród innych smoków odróżniał się fałdami na swoich trzech paszczach.
Zamiast ogni z siarką, wychodziły mu z jadaczki krótkie serie pogodnych płomyków. Były przemieszane z żartobliwymi ornamentami z pozostałości po nie strawionej Marszałkowej.

Szczególny kłopot miał z jej okularami: jako że pomniejszały różowy świat, jego żołądek również uległ skurczeniu i chociaż szkiełka dały się połknąć, to z oprawkami poszło mu kiepsko, bo z rozpędu zapomniał , że dobre wychowanie nakazuje szanującym się potworom, zdjąć wszystkie zbędności z artykułów spożywczych.

To samo można powiedzieć o dziateczkach: nie powinny wycierać zupy w obrus, a obrusa - w gości, bo różne są metody jedzenia: jedne prowadzą do kąta, inne na podwórko.

Jednak starczy dykteryjek, bo oto królewicz wypuścił z głowy rezolutną myśl polegającą na tym, by smoka zniechęcić do wyżerki ludzi z tej okolicy, by przekonać go do podróży w okolice całkiem odległe, gdzie mógłby swobodnie pastwić się nad poddanymi innego władcy.

W tym celu wysłał do niego parlamentariusza, który wrócił nie zanadto kompletny, ale rozradowany, gdyż potwór zamiast głowy zjadł mu tylko parę złudzeń i na koniec rzekł: - znudziło mi się być postrachem w tym rejonie, gdyż dostałem faks od szwagra, również smoka, ale jarosza, który prosi, bym nauczył go ziać ogniem piekielnym, co mu ostatnio nie wychodzi, jako że w epoce lotów kosmicznych nikt nie chce się bać bez wyczerpującego uzasadnienia.

My, ziemskie straszydła, jesteśmy teraz dobroduszne. Jeżeli ktoś w nas wierzy, to raczej z litości, a nie wewnętrznej potrzeby

- Zasmucił się, lecz smutku nie przerywając, tak dalej mówił: - dawniej straszyło mi się jak po maśle. Byłem kudłaty i rosochaty, miałem jagódek w bród, a nie durne zaświadczenia o ich przejściowej nieobecności. A co mam dzisiaj? Oto Zagryzek nasyła mi żylastego typa!

Jesteś niestrawny, a ja nie znoszę gotowanych posłów! - Rozżalił się i potarmosił wysłańcem, ten zaś ledwie żywy z niepokoju, powiedział:

- szanowny panie smoku, wiem ci ja, że jesteś anachroniczny i lada jakie UFO potrafi cię wyrolować ze zgrozy, ale, chociażeś przestarzały, to daj sobie zaszczepić trochę obwodów scalonych, a wyjdziesz na nowoczesne straszydło.

Żebym tak zdrów był - ucieszył się smok znienacka i nabrał w płuca powietrza, aż się las przerzedził, a rzeka wybrzuszyła. Lecz za chwilę zwiesił środkową głowę, czułki po sobie położył i zamamrotał cieniutko:

- a co, jak mi wysiądą baterie? -

Umyślny ręce rozłożył i czując, że smok się wzdyma od podejrzliwości, począł cmokać, bo mu nic lepszego nie przyszło do głowy. Stracił fantazję, lecz cudem nie stracił kontenansu i rzucił się w smokowe rozterki:

- to i co, luba maszkaro? Jeżeli tak się stanie, to podłączymy cię do zapory na rzece z twoich łez i wszystko będzie cycuś. A bodaj cię, stary zbereźniku, ty to masz fart!

- powiedział i pocwałował do innej bajeczki, gdzie na złotym tronie siedział zakatarzony Morał.
  • 0
Jedyna wolność, którą teraz mamy, nazywa się wolnością od rozumu.


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych