Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Jak zdobyć babcię?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1 basiak

basiak

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 716 postów

Napisano 18 lipiec 2003 - 11:24

:-D :-D :-D

Zaczęło się wszystko od tego, że mój kolega Tomek zaprosił mnie któregoś dnia do swego domu. Poszedłem. Obszerny dom na przedmieściu zamieszkiwały - oprócz Tomka, jego rodziców i rodzeństwa -dwa psy, kot, cztery papużki i trzy starsze panie. Nie przypuszczałem, że takie domy w ogóle istnieją. W naszym M-3 z trudem znalazło się miejsce na klatkę z kanarkiem, a tu kot, psy, papużki i jeszcze tyle osób!
Najbardziej jednak zaciekawiły mnie te trzy starsze panie.

- Słuchaj, kim jest ta siwa pani, która otworzyła mi drzwi? - spytałem Tomka.
- To babcia Małgorzata - odpowiedział.
- A ta druga staruszka, która robiła na drutach?
- To babcia Kornelia.
- No, a ta trzecia, która spytała, czy mam ochotę na ciasteczka z konfiturą?
- Ta trzecia to babcia Katarzyna - wyjaśnił Tomek, zaskoczony moimi pytaniami.
- Ojej! - chwyciłem się za głowę. - To ile ty masz tych babci?
- Tylko trzy - roześmiał się Tomek. -; Dwie babcie i jedną prababcię.
Westchnąłem sobie głęboko. Trzy babcie! A ja ani jednej. I gdzie tu sprawiedliwość? Powiedziałem o tym Tomkowi.
- Nie masz babci? - zdziwił się. - Toś biedny. Babcia to skarb. Wiesz, jak nam z naszymi babciami dobrze? I nie czekając na odpowiedź, ciągnął dalej:
- Babcia Katarzyna, na przykład, jest od osładzania życia. Jeśli mamy ochotę na faworki, ciastka z konfiturą czy pierożki z powidłami, podchodzimy do niej, uśmiechamy się przymilnie, mówimy: - Babciu, tak by się coś zjadło!" - i po kilkunastu minutach opychamy się czymś smakowitym.
Mimo woli przełknąłem ślinę.
- A... a babcia Małgorzata? - spytałem.
- Babcia Małgorzata jest od opowiadania bajek. Żebyś wiedział, jak ona opowiada! Jest lepsza od telewizora. Słowo daję!
- A ta trzecia? Kornelia?
- Babcia Kornelia - oświadczył z dumą Tomek - wystarczy za babcię Katarzynę i za babcię Małgorzatę. Robi wspaniałe faworki i cudownie opowiada.
Westchnąłem sobie po raz drugi, jeszcze bardziej rozczarowany niesprawiedliwym urządzeniem świata.
- Powiedz - chwyciłem Tomka za rękę - jak zdobyć taką babcię? Chociaż jedną? Tomek wzruszył ramionami.
- To nie takie proste, bracie!

Pokiwałem tylko głową i milczeliśmy chwilę. Nagle Tomek poderwał się jak ukłuty szpilką.
- Czekaj! - wykrzyknął. - Mam pewien pomysł! Zdaje się, że wiem, jak zdobyć babcię.
- Bujasz!
- Nie bujam - zapewniał Tomek. - Jak babcię kocham, nie bujam! Tylko czy twoi rodzice zgodzą się na babcię?
- Na pewno się zgodzą - odrzekłem bez namysłu. - Na kanarka też się zgodzili. Zresztą mama kiedyś powiedziała: - Jak tak bardzo chcesz mieć babcię, to się o nią postaraj".

- Dobra - zapalał się coraz bardziej Tomek. - Ubieraj się i idziemy!
- Dokąd?
Tomek rozejrzał się po pokoju i szepnął mi do ucha:
- Porwać babcię!
Po kilkunastu minutach stanęliśmy przed dużym, szarym budynkiem, otoczonym niewielkim parkiem. W parku panowała cisza, z domu też nie dochodziły żadne odgłosy. Siedliśmy na ławce i, zasłonięci krzakami, obserwowaliśmy budynek.
- Nikt nie wychodzi - powiedziałem trochę zawiedziony.
- Poczekaj - uspokoił mnie Tomek. - To nie sklep, żeby ktoś bez przerwy wchodził i wychodził.

Rzeczywiście, po kilku minutach wyszła jedna staruszka, potem druga i trzecia... Dwie poszły do miasta, trzecia siadła blisko nas na ławce i zaczęła karmić ptaki. Sypała jakieś okruchy i dobrotliwie zagadywała do skrzydlatej gromadki.
- I co? - spytał Tomek. - Odpowiada ci?
- Może być - odszepnąłem.
- To zaczynamy - zarządził Tomek. - Pamiętasz, co masz mówić?
Skinąłem głową i wyszliśmy z ukrycia.

Staruszka spostrzegła nas dopiero wtedy, gdy spłoszone wróble zatrzepotały skrzydłami.
- O! -zawołała. - Chcecie mi pomóc?
- Pomóc też możemy - odpowiedziałem. - Ale my w innej sprawie.
- A można wiedzieć w jakiej ? - zaciekawiła się, przenosząc łagodne oczy ze mnie na Tomka i z Tomka na mnie.
- W ważnej - powiedziałem. - Nawet w bardzo ważnej. Staruszka zupełnie zapomniała o ptakach.
- W ważnej sprawie? Do mnie? Już dawno nikt nie miał do mnie ważnej sprawy - zakończyła cicho.
- A my mamy- brnąłem dalej. - Jak pani chce wiedzieć, jaka to sprawa, to musi pani pójść z nami. Staruszka jakby poweselała.
- Chętnie z wami pójdę - rzekła. - Ale dokąd?
- To tajemnica - oświadczyłem. - Nic więcej nie możemy pani powiedzieć.
- A jak nie zechcę pójść?
- To... to panią porwiemy- : wydusiłem z siebie. Staruszka zamachała rękami, jakby się chciała przed tym porwaniem bronić, i wykrzyknęła
- Tylko bez przemocy! Pójdę z wami dobrowolnie, ale nie róbcie mi krzywdy.
- Nie zrobimy - przyrzekliśmy uroczyście.

Wzięliśmy staruszkę w środek i z tajemniczymi minami poprowadziliśmy ją w stronę mego domu.
Gdyśmy stanęli przed drzwiami naszego mieszkania, siwa pani zawahała się. Ale było już za późno, żeby się wycofać.
Zaterkotał dzwonek, zgrzytnął klucz w zamku i w otwartych drzwiach ukazała się mama.
- Mamo! - zawołałem. Zdobyłem babcię! Popatrz! Od dziś będziemy mieli prawdziwą babcię!...
Mama osłupiała, staruszka zaniemówiła, Tomek schował się za moje plecy, a ja nie wiedziałem, co dalej począć.
Na szczęście wszystko wyjaśniło się przy wspólnej herbacie. Porwana babcia wróciła wprawdzie wieczorem do Domu Pogodnej Starości, ale przedtem przyrzekła, że będzie mnie często odwiedzać, opowiadać bajki i piec pyszne ciastka z konfiturą.
No, i dotrzymuje słowa!

:-D :-D :-D
(opowiadanie wg M. Orłonia)
  • 0

#2 ela_ka

ela_ka

    Widz

  • Użytkownik
  • Pip
  • 2 postów

Napisano 08 grudzień 2003 - 01:20

Jakie ładne opowiadanie, Basiu - muszę się rozejrzeć w okolicy gdzie mieszkam za taką babcią dla mojej Agi - oj, przydałaby się nam bardzo, nawet nie do pieczenia ciasteczek, ale do opowiadania bajeczek. :) :-D :)

Pozdrawiam Elżbieta
  • 0
Cierpliwość sprawia w nas, że z jej pomocą znosimy zło doznawane od innych, że chronimy się od niedobrego smutku.

kard. Stefan Wyszyński


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych