Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A

Starzy i zbędni.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
13 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 25 czerwiec 2003 - 10:54

Kulisy nr 25/2003


Polacy nie umieją już radzić sobie ze starością :? :oops:

Starzy są niepotrzebni. Męczący. Kosztowni. Najwygodniej oddać ich do schroniska. Jak niepotrzebnego psa. Tak myśli coraz więcej z nas.

Stosunek do ludzi starych świadczy o naszym rozwoju cywilizacyjnym - mawiali klasycy. Ale dla dzisiejszego 20-latka, człowiek po 75. roku życia stoi po prostu nad grobem. Jego czas się skończył, nie ma prawa pracować, bo nie jest kreatywny, ma "stare naleciałości" i blokuje etat młodszym. Starość zaczęła być pojmowana w Polsce jako stan fizycznego zniedołężnienia i umysłowego stetryczenia. Mijają czasy, gdy do ostatnich dni chorymi i starymi opiekowały się ich dzieci czy kuzyni.
Chwaliliśmy się, że w przeciwieństwie do Amerykanów, którzy umieszczają swoich bliskich w domach starców, my wiemy jak powinna wyglądać rodzinna więź.

Ale z badań wynika, że w ostatnich latach coraz więcej Polaków decyduje się zostawić rodziców i dziadków w domach opieki społecznej i hospicjach. Bo tam ma być im lepiej. Co miesiąc uiszczają należną kwotę, a raz na rok jeżdżą w odwiedziny. Zdaniem badaczy, powodem tego są głównie względy ekonomiczne.

Doktor Barbara Szatur-Jaworska z Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego: - Jeśli matka lub ojciec cierpią na jakąś postępującą chorobę, na przykład Alzheimera, to trudno zapewnić mu domową opiekę. Tym bardziej, że praca jest dziś skarbem. Mało kto może sobie pozwolić na bezpłatny urlop. Żadna firma się na to nie zgodzi. Jedynym wyjściem pozostaje dom opieki.

Ci, którzy zostają na starość sami, bo rodzina się ich wyrzekła, a na miejsce w państwowym domu opieki trzeba czekać 10 lat, kupują przeterminowane leki na bazarach, chodzą na obiady do ośrodka pomocy społecznej albo grzebią w śmietnikach. Zanim zwolni się miejsce w domu opieki, połowa z nich umiera. Nie przysługują im praktycznie żadne ulgi (z wyjątkiem kolejowych i komunikacji miejskiej, ustalanych przez lokalne samorządy). Nie mogą liczyć na pomoc od państwa, bo takiej po prostu nie ma.
Marian nie czuje się winny. Jako młody, bo 29-letni szef dużego koncernu, nie mógłby zajmować się chorym na Alzheimera ojcem. - Miałem zrezygnować z kariery, pieniędzy i zamienić się w niańkę? A kto by zarabiał na leki, jedzenie i ubranie dla mnie i ojca? - pyta. Trzy lata temu załatwił mu miejsce w jednym z prywatnych pensjonatów dla seniorów. Miesięcznie płaci trzy tysiące złotych i jak mówi, ma święty spokój. I czyste sumienie. - Znam wielu, którzy nie poczuwają się do jakiejkolwiek odpowiedzialności. A przecież ja nie odwróciłem się do ojca plecami, tylko zapewniłem mu opiekę - tłumaczy.

Marian dużo podróżuje. Ojca odwiedza raz na pół roku, chociaż dojazd do pensjonatu, w którym przebywa, zajmuje mu niecałą godzinę. - Przecież i tak mnie nie poznaje. Alzheimer zrobił już swoje - mówi. - Jak będę miał dziecko, to nigdy nie będę od niego wymagał, żeby zajmowało się mną na starość. Nie chciałbym dla nikogo być ciężarem.

Państwowe domy opieki pękają w szwach. Listy oczekujących także. W prywatnych rezydencjach seniora są wolne miejsca, ale na pobyt w nich stać tylko nielicznych (miesięcznie trzeba płacić nawet 3 tysiące złotych.
Jedynym nowym pomysłem na opiekę nad ludźmi starszymi, jaki się ostatnio pojawił, to tworzenie rodzinnych domów opieki społecznej. Ale choć możliwość taką stworzono dwa lata temu, podchwyciły go jedynie Miejskie Ośrodki Pomocy Społecznej w Poznaniu i Gdańsku. - W ciągu kilku tygodni zgłosiło się do nas kilkadziesiąt chętnych, nie tylko z Gdańska, ale również z całej Polski - mówi Sylwia Ressel, rzecznik prasowy gdańskiego MOPS-u. Na jednego podopiecznego gdański MOPS jest w stanie przeznaczyć od 1,3 tysiąca do 1,6 tysiąca złotych miesięcznie w zależności od warunków.

Ale starość, chociaż jest bolesna, nie musi oznaczać końca prawdziwego życia. Według filozofii chińskiej, to właśnie starość jest najlepszym okresem na rozwój duchowy. Dawno temu stary człowiek zajmował najwyższe stanowisko w Chinach. Pełnił rolę mędrca duchowego, do którego wszyscy zwracali się po poradę.

Współcześni staruszkowie dzielą się na dwie grupy: na tych, którzy nie wierzą, że coś jeszcze im się od życia należy oraz na tych, którzy dopiero na emeryturze mogą robić to, o czym zawsze marzyli. We Francji, Wielkiej Brytanii czy Kanadzie podróżują do egzotycznych krajów, biorą udział w ekstremalnych wyprawach, żenią się, adoptują dzieci, uczestniczą w zawodach sportowych i olimpiadach. W Polsce podstawowym ograniczeniem są pieniądze. Naszych staruszków nie stać na drogie wycieczki. Tylko 10 procent z nich prowadzi w miarę aktywne życie - zapisuje się na kursy fotografii, do Polskiego Związku Działkowców, do klubu seniora albo na Uniwersytet Trzeciego Wieku.
Pozostali ograniczają się do oglądania telewizji, chodzenia do kościoła i lekarza. Jak wyjaśnia w książce "Ludzie starzy w warunkach transformacji ustrojowej" profesor Brunon Synak, aby starość była wypełniona życiem, starsza osoba musi mieć poczucie użyteczności i przynależności. Musi tkwić w nurcie życia rodzinnego i społecznego, a nie znajdować się na marginesie. Dlatego zgodnie z twierdzeniem japońskiego myśliciela - Daisaku Ikedy - "Trzeba ludziom starym dać powód do dalszego życia".

Starsza osoba pozbawiona kontaktu z drugą osobą, odrzucona przez bliskich, zamyka się w sobie. Przestaje walczyć. W grupie starych osób jest największy procent samobójców. Najwięcej staruszków zabija się w USA (stanowią 19 procent samobójców). Nie mają powodu, by żyć. :(
  • 0

#2 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 25 czerwiec 2003 - 19:03

Witam Cię serdecznie Azalisz w gronie seniorów i nie tylko seniorów.
Poruszyłaś(łeś) bardzo ciekawy temat i w odpowiednim miejscu, czyli tutaj.
Tak, seniorzy choć jeszcze nie są w podeszłym wieku, to powinni się zastanawiać, co ich czeka za kilka, kilkanaście latek. Jaki nam los zgotuje nasze potomstwo. To ono obejmie władzę i stery, by kierować państwem, a więc i spadającą na ich barki opiekę nad nami. Jest tak jak piszesz u nas w kraju i strach zmieszany ze smutkiem odbiera chęć do aktywnejgo życia i myślenia o spokojnej starości. Puki co jednak starajmy się myśleć pozytywnie i z nadzieją na poprawę tego. :)
Nie daje mi jednak spokoju myśl , co spotka ich czyli tych co teraz niby powinni mieć szacunek i niejako obowiązek opieki nad nami przyszłymi starcami ?
Jaki los z kolei zgotuje im ich pokolenie? W tej chwili w tym pędzie za karierą, forsą nie mają czasu odwiedzić ojca oddalonego o godzinę jazdy.
A czy następne pokolenie bedzie wogóle pamietało że ma rodziców ? -bo pojęcie dziadkowie wymazane będzie ze słownika. Nawet wyrazów obcych.
pozdrawiam
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#3 rrybka

rrybka

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 729 postów

Napisano 26 czerwiec 2003 - 00:11

Cuś czarno widzicie przyszłość i chyba zbyt czarno...


Nie obawiam się starości :-D :-D :-D i tego życzę Wam wszystkim. :-D :-D :-D

Pozdrawiam
  • 0
rrybka nigdy nie tonie

#4 Liwia

Liwia

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 540 postów

Napisano 26 czerwiec 2003 - 00:34

Rybko, dziękuję.... Wystosowalam dość podobne pisemko, które miałam tu wkleić, ale nie będziemy powielać zbliżonych poglądów. Zgadzam się z Tobą w 100 %. Panowie zbyt czarno widzicie przyszłość. Więcej optymizmu... :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops:
Pozdrawiam
Liwia :oops:
  • 0

#5 rrybka

rrybka

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 729 postów

Napisano 26 czerwiec 2003 - 01:05

(cmok) Liwio i dzięki za wsparcie (cmok)
  • 0
rrybka nigdy nie tonie

#6 basiak

basiak

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 716 postów

Napisano 26 czerwiec 2003 - 09:37

Moi kochani!

Dbajmy o naszych staruszków, bo trzeba pamiętać, że ludzie starsi są bardzo wartościowi. Mają przecież srebrne włosy, złote zęby, kamienie w nerkach, ołów w nogach i gazy w żołądku. (hihi)

Ja też troszkę się postarzałam, a w moim życiu nastąpiły pewne zmiany. Prawdę mówiąc, zrobiła się ze mnie ostatnio dosyć frywolna dziewczynka i codziennie spotykam kilku panów. Gdy się budzę, pan Siła-Woli pomaga mi wstać z łóżka. Następnie idę na spotkanie z panem K. Lozetem. Chwilę potem przybywa pan S.Tękacz i zabiera mi masę czasu i uwagi. Kiedy odchodzi, pojawia się pan Art. Retyzm i towarzyszy mi przez resztę dnia. Nie lubi przebywać za długo w jednym miejscu, więc wędruje od stawu do stawu. Po tak wyczerpującym dniu jestem naprawdę zmęczona i z radością idę do łóżka z panem Jaś Kiem. Co za życie! (ble)

Był u mnie wczoraj proboszcz. Powiedział, że w moim wieku powinnam myśleć o ostatecznym celu. Odpowiedziałam mu: "Ależ robię to bezustannie. Bez względu na to, gdzie się znajduję: w salonie, w sypialni, w kuchni czy w piwnicy - zadaję sobie pytanie, w jakim celu tam przyszłam". (he2)
  • 0

#7 trigo

trigo

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 360 postów

Napisano 26 czerwiec 2003 - 11:05

Kolejna perełka Basiaku :)
  • 0

#8 trigo

trigo

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 360 postów

Napisano 26 czerwiec 2003 - 14:19

Znalazłam ciekawy artykuł o cierpieniu. Nie zlinczujcie mnie za kolejny link, wklejam, ponieważ MOIM ZDANIEM jest to ciekawy temat do rozważań.
Kult sukcesu nakazuje być wiecznie młodym i zdrowym. Świat kultury masowej nie akceptuje bólu ani cierpienia. Brzydzi się nimi. Po wylansowaniu bezstresowej edukacji przystąpiono do pełnego "egzorcyzmowania bólu ze świata
  • 0

#9 trigo

trigo

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 360 postów

Napisano 26 czerwiec 2003 - 14:22

Co za licho!
To miał być nowy temat, a wkleiło się pod już załozony i wyszedł kompletny off-topic.

Nie umiem tego przenieść.
  • 0

#10 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 27 czerwiec 2003 - 08:16

Wczoraj oglądałem program na TVN-ie, gdzie pokazywano nową modę. Moda na brutalność pokazywana na stronach internetowych. Jeden z młodych ludzi pokazywał adresy tych stron, gdzie młodzi ludzie brutalnie biją swoich rówieśników. Uczą bić innych organizując szkolenia (kibice sportowi). Ten młody człowiek powiedział : to dziś takie zapotrzebowanie. Na pytanie: ale po co to i w jakim celu to zapotrzebowanie - na brutalność ? Nie potrafił odpowiedzieć. Właściwie to odpowiedział: by się wyżyć, by coś robić. Nie nauka, nie praca, tylko szukanie rozrywki w brutalności. Zero ambicji.Pani psycholog stwierdziła, że to chorzy ludzie, bo zdrowy nie robi nic takiego, czego by nie rozumiał. Nie widział sensu w tym co robi. Wniosek: mamy chorą młodzież. Tworzącą kult przemocy
Nie generalizuję, lecz przedstawiam rosnącą tendencję bardzo niebezpieczną dla reszty pokolenia. Zmiana sposobu rozumowania, myślenia, wywołana nową cywilizacją zdegraguje rolę wartości i zasad ustępując miejsca degeneracji, doprowadzając się do samozniszczenia. Będziemy gorsi od zwierząt. One przynajmniej potrafią zachować równowagę gatunku. Dlatego patrzę w przyszłość ze smutkiem nie strachem bo mnie już nie bedzie.
Ktoś tu powiedział na forum, ze nie zawrócimy biegu rzeki kijem. A może by warto .? Jeszcze jest czas. Jeszcze pokolenie z zasadami nie wymarło.
Jeszcze utrzymuje domy starców, jeszcze ma szacunek dla starszych i chorych w większym lub mniejszym stopniu , ale ma. Jeszcze jest czas uczyć pokolenie i przekazywać im te dobre i mądre zasady. Tylko muszą być autorytety, a o nie coraz trudniej. Księża, nauczyciele i sami rodzice często dają zły przykład, lub choćby tolerując to co młodzież ( ta nudząca się) wyprawia. O władzy nie wspomnę , bo to chyba najgorszy przykład autorytetu. Powiecie: utopia, marzenia ściętej głowy ? - tak ale czasem warto pomarzyć by poczuć się trochę lepiej witając nowy dzień. Więc marzę i pozdrawiam serdecznie wszystkich.
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#11 trigo

trigo

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 360 postów

Napisano 27 czerwiec 2003 - 10:04

To prawda. Kiedyś szłam ze swoim 8 chyba letnim wówczas Adasiem a obok szedł chłopak w zbliżonym wieku.
Chłopaczek mówił ni mniej ni więcej tylko to, że "Adam nie umie się bić!!!!"

Szczerze - miałąm z tym dłuuuugi czas spore kłopoty!
Liczyła się wśród rówieśników mojego syna skuteczność pięści!!!!

Na szczęście potem zaczął budzić respekt rozległością wiedzy. No, teraz (też na szczęście i oby tak dalej!!!!) ma kolegów, z którymi może pogadać nie tylko o mocy lewego sierpowego czy rzutu na matę.
  • 0

#12 basiak

basiak

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 716 postów

Napisano 04 lipiec 2003 - 11:47

Na zakończenie tego smutnego tematu wklejam wiersz, którego wymowa nie jest dla wielu z nas obca :?

Starzy ludzie w autobusie (Jacek Kaczmarski)

My starzy ludzie w autobusie
Nie powinniśmy jeździć nim
Lecz nie wybiera ten kto musi
Kto wybrać nie ma w czym

Miejsca już dawno są zajęte
Zostało tyle żeby stać
I czekać, aż w uliczki kręte
Autobus zacznie gnać

Dokoła obce plecy tkwią
I wszyscy patrzą gdzieś nad nami
Podczas gdy nasze ręce drżą
Autobus zacznie gnać!

Szarpnął! Tracimy równowagę
Wspieramy się na byle kim
Kto cofa się jak przed zniewagą
I patrzy wzrokiem złym

A my przeprosić przybrać pozy
Już nie jesteśmy w stanie, bo
źrenice nasze pełne grozy
W kierowcę wbite są

Kierowca o nas ani dba
Wpatrzony w drogi swojej znaki
To przyhamuje, to znów gna
Na swym fotelu tkwiąc okrakiem

A nam dostępu brak do okien
A nam dostępu brak do drzwi
A każdy staje do nas bokiem
I w duchu z niedołęstwa drwi

I na właściwym wyjść przystanku
Nigdy nie było dane nam
W panice lgnąc do drzwi bez klamki
Patrzymy - to nie tam!

Ze skargą do kierowcy znów
Aż ktoś nie przerwie narzekania
Napis wskazując nam bez słów
Że z nim rozmawiać się zabrania

Lub pasażerów chór nas zdławi
I dobrotliwie skarci nas
Dwie możliwości nam zostawi
Pętlę - lub do zajezdni zjazd!
  • 0

#13 rrybka

rrybka

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 729 postów

Napisano 04 lipiec 2003 - 18:41

Dopóki jestem rrybką żywą to pływam pod prąd :-D :D i ten temacik pociągnę.

Przeniosłam do seniorów artykuł z Newsweeka, bo wydaje się, że troszkę z głównym problemem się łączy... a młodziezy nie udało mi się włączyć do dyskusji, chyba wakacjują :-D

Cytat:

Deficyt bliskości, deficyt rozmowy, deficyt czasu spędzanego razem - taką cenę płacą dziś za sukces te rodziny, którym się powiodło w kapitalistycznej Polsce. Według badań ośrodka SMG KRC aż 15 proc. matek i 25 proc. ojców przyznaje się do tego, że kompletnie brakuje im czasu dla swoich dzieci. Te liczby są uderzająco zbliżone do szacunkowych ocen liczby Polaków, którzy zdołali się odnaleźć w rynkowej rzeczywistości po 1989 roku - socjolodzy przypuszczają, że w polskim kapitalizmie dobrze sobie radzi, z grubsza rzecz biorąc, jedna piąta społeczeństwa.
Ciężko pracujący ludzie, którzy sprzedali na rynku cały swój czas, stoją w obliczu dylematu, z którego często nie ma dobrego wyjścia. Zapewnienie dziecku jak najlepszego startu w dorosłe życie jest naprawdę kosztowne. Paweł ma komputer, na którego twardym dysku są wirtualna encyklopedia, słowniki, gry. Jego półki uginają się od książek. Ma dobry sprzęt grający i płyty CD, rower, deskorolkę, fajne ciuchy i buty. W zimie jeździ na narty w Alpy, latem zwiedza Afrykę. W ciągu roku szkolnego ma mnóstwo atrakcyjnych zajęć: basen, tenis, języki, sztuki walki, informatykę, zajęcia plastyczne.
Jednak ci sami rodzice, którzy harują na to wszystko, zdają sobie sprawę, że oprócz potrzeb materialnych ich dzieci mają jeszcze potrzeby emocjonalne. Ich zaspokojenie jest równie ważne, jeśli nawet nie ważniejsze.
W latach 80. amerykański psycholog Todd Risley z uniwersytetu w Anchorage w USA przeprowadził prawie trzyletnie badania na grupie 42 rodzin w okolicy Kansas City. Okazało się, że dzieci, którym rodzice poświęcali więcej czasu, mają poziom inteligencji wyraźnie wyższy od przeciętnego.
- Dla dziecka korzystniejsza jest godzina rozmowy z rodzicem niż lekcja angielskiego - twierdzi stanowczo prof. Irena Namysłowska z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
To prawdziwa kwadratura koła - jak zjeść ciastko i mieć ciastko?

Fragm. artykułu Newsweek numer 27/03


Pod wpływem tegoż artykułu nasunęła mi się myśl, iż to nie nas dotyczy ta samotna i smutna starość, ona nie dotyczy chyba dzisiejszych seniorów... Przed taką groźbą stoją chyba dzisiejsi młodzi rodzice, goniący za karierą i pieniądzem.

Nie wiem co im mozna poradzić - jak mogą zjeść to ciastko i mieć ciastko? Zawsze uważałam, że dzieci są najważniejsze a wszystko inne zajmuje drugie miejsce. Ale zapewnienie dzieciom bytu w tym coraz trudniejszym świecie jest sprawą też :? ważną...

Nasza polska rzeczywistość jest daleka od hurraoptymistycznych triumfów pod wieloma względami. (E)

Mam pomysła (jak Kiepski) hihihi :D :-D :D
Naszą osobistą starość możemy sobie ubarwić... nie musimy być tak daleko od siebie. :-D :D :-D
Możemy przecież kiedyś na stare latka zamieszkać wspólnie ( stworzyć takie małe iponkowo) ... z zachowaniem własnej intymności, odrębności, a jednak bez samotności. :-D :D :-D
hihihi może to utopia, a może nie :?: :?: :?: a może chociaż malutki optymistyczny akcencik ;)

:lol: :D :lol: :D :lol: :D
Ps. Jak będę martwa to popłynę z prądem hihihi. ;)
  • 0
rrybka nigdy nie tonie

#14 basiak

basiak

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 716 postów

Napisano 18 lipiec 2003 - 11:49

Senior najważniejszy u niektórych gatunków zwierząt - bierzmy z nich przykład. :lol: :lol:

Fizyczną słabość staruszka może równoważyć jego ogromne doświadczenie. Dziadunio czy babunia pomagają całej grupie. Nie dość więc, że nie są spychani na bok, to jeszcze mogą być przywódcami. Zwierzęta bardzo szanują swoich seniorów.

Ślepy kolos
Naukowcy obserwujący stada słoni w Narodowym Parku w Zambii, natknęli się na pewną dziwną grupę kilkunastu dorosłych słonic i kilkorga młodych. Przewodniczyła wielka słonica, a wokół niej kręciły się zawsze dwa lub trzy młodsze osobniki. I właśnie to było takie niezwykłe: przewodniczki stad zazwyczaj nie tolerują innych w bezpośredniej bliskości. Niżsi w hierarchii muszą zachowywać dystans.
Zaintrygowani badacze rozpoczęli obserwacje tego właśnie stada. Okazało się, że przewodniczka nie dość, że była zgrzybiała ze starości, na dobitkę nic nie widziała. Kręcące się wokół niej młodziki pełniły rolę psa-przewodnika. Ostrzegały ją przed nierównościami i rozpadlinami na drodze, wskazywały bezpieczną ścieżkę.
Przetrwanie słoni zależy od tego, czy podczas miesięcy najdotkliwszej suszy znajdą pokarm, a przede wszystkim wodę. Stara, doświadczona słonica bezbłędnie pamiętała, gdzie jeszcze można znaleźć oczka wodne i kępy krzewów. Prowadziła więc do nich stado, przemierzając nocami dystans do 80 km. A potem, gdy wody zabrakło, a krzewy zostały objedzone, ruszała do następnej oazy. Przewodniczki niewidomej słonicy pomagały jej iść, ale to ona wydobywała ze swojego banku pamięci właściwy kierunek.
Nikt nie próbował jej odebrać pozycji. Wprost przeciwnie - szanowano ją i dogadzano. A gdy półtora roku później umierała na uwiąd starczy, w stadzie zapanowała rozpacz. Staruszka chciała oddalić się, by odejść w samotności. Towarzyszki nie pozwalały na to. Brały ją między siebie i podpierały, by nie upadła. Gdy w końcu osunęła się na ziemię, podniosły ją używając kłów, wachlowały, podawały kępki trawy. A potem przez pół dnia trwały w ponurym milczeniu przy zwłokach starowinki.
Słoń może żyć nawet 80 lat jednak po sześćdziesiątce jest mało sprawny, wymaga pomocy i opieki stada. Kiedy umrze, towarzysze czuwają nad zwłokami kilka dni, odganiając sępy. Wreszcie narzucają na ciało gałęzie. Żegnają zmarłego przejmującym rykiem.

Małpi starcy
Holenderski zoolog, dr Kortlandt obserwujący stada szympansów w Zairze zauważył starego szympansa z posiwiałą czupryną. Zwierzę było już tak słabe, że nie mogło wdrapywać się na drzewa, by zerwać sobie owoc. Ale młodsze samce w stadzie szanowały dziadunia. Gdy zbliżał się do jedzącego osobnika i wyciągał do niego łapę, otrzymywał część porcji.
Także u pawianów anubis w mieszanych stadach wodzami zostają samce starsze i sprytniejsze. Bo życie całej gromady zależy od inteligencji i doświadczenia przywódcy niż siły jego mięśni.
Na czele stada idącego, np. do wodopoju kroczą młode, silne samce. Jednak ogladają się co chwila na seniorów, podążających bezpiecznie w drugim rzędzie. Ci bowiem piii... głowy, gestami rąk i mimiką nakazują: "zatrzymaj się", "skręć", "idź dalej".
Doświadczenie seniorów w buszu jest bezcenne. Któregoś dnia stado trzydziestu pawianów popijało beztrosko wodę nad brzegiem jeziorka, na wielkiej łące. Niepostrzeżenie od tyłu osaczyła je pięć lwic, podkradających się w wysokiej trawie. Dojrzał je jeden z seniorów. Zaalarmował stado, ale nie dopuścił do bezładnej ucieczki. Zmuszone przez niego pawiany, zamiast rozbiec się, zbliżyły się, do lwic i też zaległy w trawie. Teraz szansę pawianów wzrosły. Stado trwało bez ruchu, a senior ruszył na zwiady. Ustalił pozycje dwóch najbliższych lwic i bezszelestnie przeprowadził pobratymców między nimi. Pawiany wydostały się z okrążenia, dotarły do drzew i dopiero tam podniosły rwetes.
Profesor Irven DeVore obserwujący to zdarzenie nie posiadał się ze zdumienia. Strategia starego pawiana, która ocaliła wszystkich członków stada, godna była najwyższego uznania.

Słodkie trele dziadka
Jest więc zrozumiałe, dlaczego wiele gatunków zwierząt oddaje pierwsze miejsce nie sile mięśni, lecz życiowemu doświadczeniu seniorów.
Dotyczy to nie tylko ssaków. Naukowcy F. i M. Notterbohm z Uniwersytetu Rockefellera w Nowym Jorku badali zwyczaje dziko żyjących kanarków. Zainteresowało ich, dlaczego samiczki wybierają partnerów popisujących się najbardziej skomplikowanymi trelami. Czyżby dawały się oczarować śpiewem.
Wytłumaczenie jest bardziej prozaiczne. To, jak pięknie kanarek śpiewa stanowi jego metrykę. Z roku na rok samczyk opanowuje coraz bardziej skomplikowane trele. Samiczki uważnie wsłuchują się w śpiew konkurentów i wybierają zawsze tych najstarszych. Zwycięzcą zostaje więc senior, mimo że w porównaniu z młodym rywalem może mieć nieco bardziej sfatygowany wygląd.
Ale kanarzyca wie, co robi. Nie zależy jej na mężu pięknym, tylko takim, który mimo licznych niebezpieczeństw potrafi jak najdłużej utrzymywać się przy życiu. Przynajmniej na czas dokarmiania siedzącej na jajkach partnerki.
Doświadczony senior, który do tej pory wychodził cało z życiowych opresji, będzie najpewniejszym ojcem dla przyszłego potomstwa.

Pozdrawiam nie tylko seniorów! :-D :-D :-D
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych