Idąc za przykładem nie należy zapomniec także o zbliżającym się Dniu Ojca Na początek krótki wierszyk :
Drogi Tatusiu najlepszy na świecie
,który mnie kochasz w zimie i w lecie
jesienią,wiosną w niezmiennej trosce
w szczęśliwym domu jak w raju rosnę.
Za Twoją dobroc dzisiaj dziękuje.
Zdrowia i szczęścia Tobie winszuje.
Bezpiecznej szosy,spełnienia marzeń.
Pięknych urlopów i zawsze razem!
Dzień Ojca
Rozpoczęty przez
__pestka__
, cze 21 2007 08:32
3 odpowiedzi w tym temacie
#1
Napisano 21 czerwiec 2007 - 08:32
Oczy widzą...uszy słyszą...a serce i tak wie swoje.
#2
Napisano 23 czerwiec 2007 - 19:51
Bardzo mi się podoba ta opowieść, dobrze, że ją znalazłaś Michalino
Wierszyk też ładny...
Pozdrawiam.
Wierszyk też ładny...
Pozdrawiam.
"Kiedy przeskoczysz, to i wtedy nie mów hop. Zobacz najpierw w co wskoczyłeś." ~ Julian Tuwim
#3 Gość_michalina_*
Napisano 23 czerwiec 2007 - 12:45
TATA POD ŁÓŻKIEM...
Kiedy byłam mała, ojciec był dla mnie czymś takim
jak światełko w lodówce.
I ojciec, i światełko było w każdym domu,
lecz w rzeczywistości nikt nie wiedział co robią,
zarówno jedno, jak i drugie, kiedy już drzwi zostały zamknięte.
Mój ojciec wychodził z domu każdego ranka,
a wieczorem, gdy wracał, wydawał się szczęśliwy, że znów nas widzi.
Jedynie on potrafił otworzyć słoik z ogórkami,
podczas gdy innym to się nie udawało. Tylko on nie bał się chodzić sam do piwnicy.
Zacinał się przy goleniu, lecz nikt nie dawał mu buzi,
aby uśmierzyć ból, ani się tym nie przejmował.
Kiedy padał deszcz, oczywiście on szedł po samochód i ustawiał go przed wejściem.
Gdy ktoś zachorował, on wychodził kupić lekarstwa.
Zastawiał pułapki na myszy, przycinał róże, aby można było wejść do domu nie kłując się.
Kiedy dostałam w prezencie mój pierwszy rower,
przez wiele kilometrów pedałował obok mnie,
aż w końcu nauczyłam się radzić sobie sama.
Bałam się wszystkich innych ojców, ale nie mojego.
Kiedyś przygotowałam mu herbatę. Była to tylko osłodzona woda,
lecz on usiadł na dziecięcym krzesełku i popijał ją, twierdząc,
że jest wyśmienita.
Za każdym razem, gdy bawiłam się lalkami,
lalka - mama miała zawsze mnóstwo rzeczy do zrobienia.
Nie wiedziałam jednak, co kazać robić lalce - tacie, więc mówiła ona tylko:
- Dobrze, no to idę do pracy, - a potem wrzucałam ją pod łóżko.
Kiedy miałam dziewięć lat, któregoś ranka mój ojciec nie wstał z łóżka,
by jak zwykle pójść do pracy.
Zabrano go do szpitala, gdzie umarł następnego dnia.
Wówczas poszłam do swojego pokoju i wyciągnęłam spod łóżka lalkę - tatę.
Odkurzyłam ją i posadziłam na łóżku.
Mój ojciec nigdy nic nie robił.
Nie wyobrażałam sobie, że jego odejście sprawi mi tyle bólu.
Do dzisiaj nie wiem, dlaczego.
________
Znalazłlam tę opowieść przypadkiem...
-------
A oto wierszyk mojego synka dla tatusia w dniu dzisiejszym
Tylu ojców, tylu tatów
ile jest na świecie kwiatów,
każdy w naszym sercu mieszka...
choć nas czasem trochę beszta...
Dzisiaj Im przed wakacjami
kolory świata wręczamy!
To dla Ciebie tato kwiaty!
Bądż zawsze w radość bogaty
Kiedy byłam mała, ojciec był dla mnie czymś takim
jak światełko w lodówce.
I ojciec, i światełko było w każdym domu,
lecz w rzeczywistości nikt nie wiedział co robią,
zarówno jedno, jak i drugie, kiedy już drzwi zostały zamknięte.
Mój ojciec wychodził z domu każdego ranka,
a wieczorem, gdy wracał, wydawał się szczęśliwy, że znów nas widzi.
Jedynie on potrafił otworzyć słoik z ogórkami,
podczas gdy innym to się nie udawało. Tylko on nie bał się chodzić sam do piwnicy.
Zacinał się przy goleniu, lecz nikt nie dawał mu buzi,
aby uśmierzyć ból, ani się tym nie przejmował.
Kiedy padał deszcz, oczywiście on szedł po samochód i ustawiał go przed wejściem.
Gdy ktoś zachorował, on wychodził kupić lekarstwa.
Zastawiał pułapki na myszy, przycinał róże, aby można było wejść do domu nie kłując się.
Kiedy dostałam w prezencie mój pierwszy rower,
przez wiele kilometrów pedałował obok mnie,
aż w końcu nauczyłam się radzić sobie sama.
Bałam się wszystkich innych ojców, ale nie mojego.
Kiedyś przygotowałam mu herbatę. Była to tylko osłodzona woda,
lecz on usiadł na dziecięcym krzesełku i popijał ją, twierdząc,
że jest wyśmienita.
Za każdym razem, gdy bawiłam się lalkami,
lalka - mama miała zawsze mnóstwo rzeczy do zrobienia.
Nie wiedziałam jednak, co kazać robić lalce - tacie, więc mówiła ona tylko:
- Dobrze, no to idę do pracy, - a potem wrzucałam ją pod łóżko.
Kiedy miałam dziewięć lat, któregoś ranka mój ojciec nie wstał z łóżka,
by jak zwykle pójść do pracy.
Zabrano go do szpitala, gdzie umarł następnego dnia.
Wówczas poszłam do swojego pokoju i wyciągnęłam spod łóżka lalkę - tatę.
Odkurzyłam ją i posadziłam na łóżku.
Mój ojciec nigdy nic nie robił.
Nie wyobrażałam sobie, że jego odejście sprawi mi tyle bólu.
Do dzisiaj nie wiem, dlaczego.
________
Znalazłlam tę opowieść przypadkiem...
-------
A oto wierszyk mojego synka dla tatusia w dniu dzisiejszym
Tylu ojców, tylu tatów
ile jest na świecie kwiatów,
każdy w naszym sercu mieszka...
choć nas czasem trochę beszta...
Dzisiaj Im przed wakacjami
kolory świata wręczamy!
To dla Ciebie tato kwiaty!
Bądż zawsze w radość bogaty
#4
Napisano 30 czerwiec 2007 - 13:09
Tatusiu kochany, często tak bardzo zapracowany, powinszowanie jak skrzypiec granie w dniu Twego święta dla Ciebie mamy - bo Cię kochamy! Szczęście na co dzień niech jest przy Tobie, jak dąb bądź zdrowy i silny. Obyś miał zawsze spokojną głowę, a do nas - dzieci nerwy stalowe. Cierpliwość świętą! Rękę nie ciężką! Dzięki za troskę, za przykład dobry. ja dla swgoty tego rzyczylam
Pomiędzy samotnością i tęsknotą tkwi wieczność...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych