FANTAZJE - TYLKO DLA DOROSŁYCH
#1
Napisano 04 czerwiec 2003 - 10:09
OCZAROWANIE.
Wsiadłem do pustego prawie pociągu , podążającego do Gdańska. Siedziałem i rozmyślałem o wszystkim i niczym .Gdzieś tam błądziły moje myśli wokół bieżących spraw jakie miałem do załatwienia i nawet odpowiadała mi ta monotonia jazdy. Byłem też zadowolony z faktu iż nie ma nikogo w przedziale. Myślałem przez chwilę, że tak będzie już do samego celu podróży, czyli do Gdańska. Jakże się myliłem. Nie przypuszczałem nawet , że podróż ta wryje mi się głęboko w pamięć i nigdy jej nie zapomnę. W godzinach popołudniowych, gdzieś za Poznaniem, otworzyły się drzwi, w których stanęła kobieta na oko młodsza o jakieś pięć, może siedem lat. Nie była piękna , lecz miała w sobie to coś co przyciąga uwagę. Zazwyczaj zwracałem uwagę nie tyle na urodę co na szyk, styl - nazywam to klasą. Kobiety przystojne mające to coś, co sprawia że mężczyzna zostaje olśniony jej wdziękiem, zawsze przykuwały moją uwagę. W pierwszej chwili nie przypatrywałem się jej odburknąwszy na dzień dobry tylko - zatopiony w swych rozważaniach i dopiero po pewnym czasie kiedy usiadła naprzeciw mnie. Spojrzałem na nią i aż mnie zatkało. Dziwne, ale miałem wrażenie że i ona tak na mnie spojrzała . Miałem wrażenie że ją znam, że kiedyś się spotkaliśmy i nie wiem czemu , ale pomyślałem że jest mi bliska. To była iskra, która oświetliła cały przedział. Oczy nasze spotkały się i..... oboje zaczęliśmy czytać z nich jak z księgi. Rozmawialiśmy oczami, bez wydania jakiegokolwiek dźwięku. Ona mówiła ja słuchałem. Ja mówiłem ona odpowiadała. To coś niesamowitego. Wiedziałem, że stanie się coś, co w normalnych warunkach trwało by wiele czasu na samo przygotowywanie, nie mówiąc o apogeum. Finale jaki następuje zazwyczaj po tych przygotowaniach. Wyciągnąłem rękę w jej kierunku nie wiedząc, czemu to czynię. Nie byłem nawet zdziwiony, kiedy napotkałem jej rękę w połowie drogi. Oczy nasze już nie odrywały się od siebie. Dotknąłem jej dłoni suchej, ciepłej i delikatnej. Druga ręka sama odnalazła przeciwną . Pochyliłem się i po prostu je pocałowałem.
Pytanie: czy chcecie usłyszeć dalszy ciąg tej historii ?
Napiszcie, wyraźcie tu opinię i jeśli Wam się to spodoba, to poproszę wenę by mi pomogła sprawić Wam przyjemność czytania. A może i Wy włączycie się do pisania dalszej historii. Już kiedyś tu pisaliśmy opowiadanie - pamiętacie? Teraz możemy napisać inną historię. Historię dla dorosłych odkrywając niejako swoje fantazje. Co Wy na to ?
pozdrawiam
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#2
Napisano 06 czerwiec 2003 - 15:13
- Dzień dobry, czy będzie tu jedno miejsce wolne? - Właściwie to niepotrzebnie nawet pytałam. Facet odburknął coś pod nosem. Całe szczęście... Tylko spokojnie, teraz tylko spokój może mnie uratować, ale jak się uspokoić? Aż mi ręce drżą. Mamusiu.... Oj, lepiej nie. Mamusia to dopiero palnęłaby mi kazanie w stylu a nie mówiłam, że pociągi są niebezpieczne... Herbata... Przydałby mi się kubek mocnej herbaty. Albo czekolada.... Chyba siądę koło okna, może tu coś łatwiej zajmie moją uwagę. Ciekawe, jak daleko jeszcze. Jednak byłoby lepiej, gdyby ten facet okazał się trochę bardziej towarzyski. Może powiedziałby coś zaimującego. Ciekawe, kto to. Wygląda sympatycznie, normalnie, nie jak tamten. Gdzie ja oczy miałam, że wcześniej niczego nie dostrzegłam. O, kurcze! Te oczy! Wyglądają jak oczy Marka, gdy kolejny raz był zakochany. Trochę nieobecne i smutne, ale sympatyczne. Albo gdy patrzył z troską, bo wiedział, że znowu mam kłopoty. Najpierw długo i w skupieniu, potem powoli zapalały mu się takie diabelskie ogniki i rzucał kilka swoich kpiących złośliwostek. Od razu zapominałam, że coś mnie gryzie i zastanawiałam się, jak mu oddać. Taka wymiana uprzejmości znacznie poprawiała mi samopoczucie. Potem zwykle szliśmy na herbatę, gdzie mogłam się wygadać. I przechodziło jak ręką odjął. Marek... Ciekawe, jak mu się wiedzie w stolicy? I ten jego krzepiący uścisk dłoni. Jak bardzo chciałabym, aby tu był dzisiaj.
Odruchowo wyciągnęłam rękę i nim zdążyłam pomyśleć o czymkolwiek, moja dłoń znalazła się w dłoni faceta. Popatrzyłam zdziwiona i wtedy poczułam, że jego druga ręka szuka mojej ręki. Zaskoczona obserwowałam, jak on całuje moje dłonie. Nie, tego było już za wiele!!! Gwałtownie szarpnęłam obie ręce...
- Co pan ... robi! - wykrzyknęłam...
Ps. Skangur, mam nadzieję, że zyska to uznanie w Twych oczach i ... że będziesz wiedział, jak dalej pokierować losami bohaterów :oops: :oops: :oops:
I Dzięki za zmieny w tekście... bez tej końcówki poczułam się znacznie pewniej. :oops: :oops: :oops:
Pozdrawiam
Liwia
#3
Napisano 07 czerwiec 2003 - 20:15
Dla Ciebie za pomysł (H) (H)
a by to jeszcze dosłodzić i zachęcić dodam serdecznego (cmok)
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#4
Napisano 10 czerwiec 2003 - 07:16
Jechaliśmy teraz w milczeniu, każde pogrążone w swoich myślach. O czym ona teraz myślała ? zastanawiałem się. A jednak myśli krążyły jak sępy wokół tej miłej, przystojnej i roztrzepanej zarazem osóbki. Można by ją zerwać, ale chyba mam już dość podrywu na jakiś czas. Wszystkie one takie same. Tak samo reagują . Gdy jesteś dla nich gościem z zasadami, to się śmieją z ciebie. Gdy jesteś zwykłym rwaczem bez zasad i do tego chamowaty, to też na ogół nie bardzo akceptują takich facetów. Choć różnie to bywa. Kobieta jak pogoda. Nigdy jej nie odgadniesz i zawsze sprawia niespodzianki. Nie koniecznie miłe jak się przekonałem już nieraz. Bywało, że ta chamowatość zwyciężała . No ....są też kobiety z klasą, które wyczują takich i byle czym im nie zaimponujesz. Tak jak ta na pierwszy rzut oka. Zwykle są nieprzystępne dłuższy czas. Aż nabiorą zaufania. Mężczyźni też powinni mieć to coś co przyciąga. Co ja bredzę. Już zaczynam podrywać ją w myślach układając strategię hehehe.... Nie nie mogę już dłużej. Muszę coś powiedzieć . Ona naprawdę zaczyna mi się podobać. Pal diabli przeszłość. Niech się dzieje wola nieba, z nią się zgadzać zawsze trzeba. Tylko dokąd ona jedzie. Muszę o to spytać. Hmm....czy nie obrazi się, czy nie pomyśli o mnie jako o następnym wścipskim facecie ?
Ano - zobaczymy.
ps: Liwio, teraz Twoja kolej
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#5
Napisano 13 czerwiec 2003 - 01:58
Zaczęłam obserwować mężczyznę siedzącego naprzeciwko. Najpierw zerkałam nieśmiało co kilka minut. Później, gdy przekonałam się, że on cały czas pogrążony jest we własnych myślach, bardziej bezpośrednio. Wtedy on oderwał wzrok o d szyby i spojrzał w moją stronę. Poczułam się jak dziecko przyłapane na gorącym uczynku. Starałam się przywołać na twarz coś, co przypominałoby mu uśmiech....
- Przepraszam....
- Chciałem... - zaczęliśmy raptownie i równie gwałtownie każde z nas urwało. W przedziale zapanowała głucha cisza....
Ps. I co dalej, Skangurku? :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops:
Pozdrawiam
Liwia
#6
Napisano 14 czerwiec 2003 - 08:15
Damy mają pierwszeństwo - powiedziałem. Wpatrywała się teraz we mnie przez dłuższą chwilę. Tylko czemu widzę w jej wzroku drobinę obawy z domieszką zainteresowania. ? Natomiast uśmiech przyklejony do jej ust, wyrażał czystą ironię. Jak można zawrzeć w jednej twarzy aż tyle ? - Wyciągnąłem tabliczkę czekolady by ją poczęstować na zgodę. Tylko czy ja ją czymś uraziłem by prosić o zgodę ? - ale niech będzie. Podoba mi się to jej trzepotanie rzęsami. Teraz widzę dopiero po ochłonięciu, że coś ją spotkało pewnie niezbyt miłego. Pewnie mamy oboje zły dzień dzisiaj co ? - powiedziałem. Nie wiem jak pan, ale ja na pewno i pomyślałam ze jesteś dalszym ciągiem tego. Odpowiedziała przechodząc w jednym zdaniu per ty. Podsunąłem jej tą czekoladę pod brodę prawie, by poczuła jej zapach. - Podziałało. Pociągnęła noskiem, a usta rozchyliły się jakby smakując już ją. No i stało się. Pociąg gwałtownie targnął ruszając ze stacji i moja ręka z czekoladą znalazła się na jej biuście. Oczywiście czekolada roztopiona z powodu gorączki ostemplowała białą bluzeczkę zarysowując kształt piersi z sutkiem uwypuklonym teraz bardzo, jakby podnieconym tym dotknięciem. Tylko zastanawiam się czy czekolady, czy też mojej dłoni, która siłą rzeczy musiała spocząć na niej, gdyż cały poleciałem w jej stronę na skutek tego szarpnięcia. Burknąłem jak zwykle cicho przepraszam. - Zawstydzony usiadłem szybko z powrotem na swoim miejscu. Teraz dopiero spodziewałem się gromów. Ale się przeliczyłem. Wpierw spojrzała na bluzkę, potem na mnie i wybuchła serdecznym śmiechem. Śmiała się naprawdę prześlicznie. Szczerze i tak jakby uszła z niej cała złość w jednej chwili. Wstała, ujęła moją głowę i pocałowała mnie w czoło. Zdębiałem. Raz w wyniku jej zachowania. Dwa gdy poczułem jej bliskość i zapach , zmieszany teraz z czekoladą. W głowie miałem istny mętlik. Ona obróciła się do mnie teraz tyłem i ściągnęła z półki swoją torbę wypchaną rzeczami. Wyciągnęła z niej nową , czystą bluzeczkę . Ręcznikiem wycierała swoją pierś umazaną trochę czekoladą , stojąc bokiem do mnie. U mnie to i tak pobudziło wyobraźnię. Odwróciłem się w stronę okna, choć oko i tak skakało chwilami w jej stronę. Bileciki poproszę ! - usłyszeliśmy , a w drzwiach stanął konduktor z rozdziawioną gębą.....
c.d.n.
wpadłem na chwilę do domku i dopisałem. Liwio, dzięki i teraz możesz się rumienić dalej
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#7
Napisano 15 czerwiec 2003 - 17:33
- Nie wiem jak pan, ale ja na pewno i pomyślałam ze jesteś dalszym ciągiem tego. – He he... grunt to konsekwencja. Dlaczego mówię mu na ty? Nie zdążyłam jednak strzelić sobie w myślach wykładu o błędach językowych., bo... Najpierw on podsunął mi czekoladę pod noc. Potem pociąg ruszył, a czekolada razem z jego ręką wgniotła mnie w siedzenie. Ledwie mogłam złapać oddech. Kurcze, ile waży taki facet?... Już na końcu języka miałam kąśliwą uwagę, że owszem z sercem to kłopoty miewam, ale w tej chwili masażu nie potrzebuję... Zobaczyłam jednak, jak on z paniką w oczach grzecznie usiadł na swoim miejscu. Zerknęłam na swoją bluzkę i wybuchłam śmiechem. Tego było już za wiele. Jeszcze zobaczyłam, że on również ma koszulę w czekoladzie i nie mogłam powstrzymać chichotu. Miał coraz bardziej zdziwioną minę. I chyba właśnie dlatego wstąpił we mnie jakiś złośliwy chochlik. Gdy już się trochę uspokoiłam, wstałam z siedzenia, podeszłam do faceta i zrobiłam coś przedziwnego... ucałowałam go w czółko. Ale miał minę.... Cha cha cha... Potem odwróciłam się tyłem, ściągnęłam z pułki torbę, wyjęłam z niej ściereczkę i starałam się usunąć czekoladę. Niestety to okazało się niemożliwe, sięgnęłam jeszcze raz do torby, wyjęłam nową bluzkę, ręcznik i jeszcze przez chwilę starałam się usunąć kleistą maź, która coraz bardziej wbijała się w tkaninę. Trochę zaskoczyło mnie pojawienie się konduktora, ale sięgnęłam po torebkę i z uśmiechem podałam mu bilet. Potem z gracją wyminęłam go i wyszłam na korytarz nie czekając aż go odda. Szybkim krokiem udałam się do łazienki. Tu drugi raz dostałam napadu histerycznego śmiechu, potem się popłakałam... Dopiero po jakimś czasie mogłam skupić się na doprowadzeniu swojego wyglądu do przyzwoitego stanu... Zmieniłam bluzkę, resztki czekolady zmyłam z dekoltu. W przypływie desperacji sięgnęłam jeszcze do torebki, wyjęłam szpilki i uczesałam się w koka. Koniec z luzem!!! Postanowiłam. Dopiero po dobrych 20 min wyszłam z toalety. Nie miałam jednak ochoty na powrót do przedziału. Na moje szczęście na środku korytarza stał pracownik Warsu, poczekałam aż podjedzie do mnie. Kupiłam herbatę a później usiadłam na siedzeniu w przejściu. Chciałam widzieć przedział na wypadek gdyby facet wysiadał wcześniej. Powoli sączyłam gorący płyn i starałam się nie myśleć o tym, co dziś mnie spotkało. Robiłam plany, jak miło spędzić czas w Trójmieście... Długi Rynek... Sklepiki z bursztynem... Sopot... Minęło już sporo czasu, gdy lekko odprężona zdecydowałam się wrócić na swoje miejsce. Stanęłam w otwartych drzwiach, spojrzałam na faceta i uśmiechnęłam się radośnie... Chyba pierwszy raz od rana...
Ps. Hm... nie zarumieniłam się No może troszeczkę :oops: :oops: :oops:
Pozdrawiam
Liwia
#8
Napisano 15 czerwiec 2003 - 18:26
Im dalej czytam, tym bardziej oczekuję kolejnego odcinka. Momentami mam nawet ochotę się włączyć, ale nie zrobię tego, bo tak zgrabnie jak Wy nie uda mi się wejść w fabułę i mogłabym wszystko zepsuć. Swoją drogą ciekawi mnie efekt tej podróży; będzie pewnie bardzo zaskakujący.(hihi) (hihi) (hihi)
Pozdrawiam i czekam na kolejne odcinki
#9
Napisano 15 czerwiec 2003 - 20:13
Spałem pewnie już chwilę, gdy poczułem wzrok na sobie. Oczywiście stała w drzwiach przedziału. Mogłaby pani przynajmniej powiedzieć że wychodzi na dłużej - zaatakowałem jeszcze nie przebudzony , z resztkami złości na ustach. Zmierzyła mnie niczym termometr pogodę, z dołu do góry i nie odpowiedziała. Jejku i ja mam się jeszcze dalej telepać tym pociągiem z nią aż do Gdańska? Przeczytałem jej bilet odruchowo. Jeszcze brakuje by jechała tam gdzie ja, czyli do redakcji "Archeologia", która jest organem IHKM PAN , a raczej tylko nowo otwartą filią tej szacownej instytucji. No całe szczęście, że nie wygląda mi na taką co to lubi grzebać w ziemi. Tego by jeszcze brakowało bym to z nią musiał przeprowadzić wywiad. Zgłupiałem chyba w tych rozważaniach. Przepraszam, powiedziała i podeszła do mnie, by znowu mnie zaskoczyć kurna. Znowu ujęła moją głowę i bez żenady znowu pocałowała mnie w czoło. Mam tam coś napisane słodkiego czy co ? Miłe to jest przyznam, ale jak tak dalej pójdzie to sam zacznę domagać się tego i to przed zaśnięciem od niej. Co wydaje się być nieprawdopodobne , zważywszy jej sztywność. Na samą myśl o tym sam miejscami staję się sztywny. Przykryję lepiej marynarką swoje nogi. Tak na wszelki wypadek , gdyby jej się spodobało mnie tak traktować . Byle uszu mi nie oberwała przy tym , bo ma mocny choć zarazem delikatny uścisk. Połechtała mnie za uszkiem szybkim ruchem i to było pewnie powodem moich teraz już całkiem sprośnych (a może nie ) myśli.
Chciałem zacząć rozmowę nieco łagodniejszym tonem, by zatrzeć wrażenie gbura.
Może mi pani wybaczyć moje zachowanie ? - spytałem. Mogę, odparła jeszcze nieco usztywniona, ale z błyskiem figlarnym w oku. Jeśli dołączy do nas, do przedziału jakaś godna zaufania osoba, to zapraszam do Warsu na kolację w ramach przeprosin. Ok.?..............
Cdn.
No Liwio, na Ciebie kolej Damo z pociągu.
Basiaczku, zapraszamy. Przypuszczam że będzie ciekawiej w kilka osób. Ja na wstępie zapraszełem wszystkich i tylko Liwia się odważyła.Pozwolę sobie tylko miejscami korygować wątek by nie odbiegać ok?
I przypominam że ma to być w założeniu coś dla dorosłych więc i trochę odwżniejsze rzeczy mogą się dziać. Przynajmniej w wypowiedziach a nie koniecznie w czynach opisywanych. Zresztą zobaczymy jak się sytuacja rozwinie.
pozdrawiam.
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#10
Napisano 15 czerwiec 2003 - 22:01
#11
Napisano 16 czerwiec 2003 - 14:23
Z rozmyślań wyrwał mnie współpasażer, w swoim półśnie wykonał kilka nerwowych ruchów i przekręcił się na bok. Z ramion na podłogę zsunęła mu się marynarka, którą był przykryty. Odruchowo wstałam i podniosłam ją. Przez chwilę wahałam się, czy powiesić ją na wieszaku, czy przykryć go... W końcu zdecydowałam się na to drugie. Mężczyzna wtulił się w miękką wełnę, a później gwałtownym ruchem ściągnął ją w dół. Dziwne, ale on wie lepiej co bardziej marznie mu podczas snu, nogi czy ręce... kiedy siadałam na miejsce mężczyzna znowu zaczął coś mówić przez sen. Zamierzałam właśnie wsłuchać się w te słowa w nadziei, że dowiem się czegoś p nim, gdy... z torebki odezwała się moja komórka. Niech drzwi ścisną tą całą nowoczesność... Mężczyzna też usłyszał dzwonek i już prawie przytomnie zakończył swoje majaki: ... w ramach przeprosin. OK.? Wyjęłam telefon, odebrałam go i wyszłam na korytarz.
- Kto tam?.. Klara? Nie miałaś kiedy zadzwonić?... Wiesz, że się cieszę... Naprawdę się cieszę... Tylko obudziłaś chyba faceta, z którym jestem w przedziale... Nie znam go... Nie obchodzi mnie, ale wolę, gdy śpi... Nie, mam dość facetów na co najmniej 10 lat... Klara nie drażnij mnie... mam naprawę ciężką podróż... Dobre... a ja jadę dopiero 4 godziny, a już zdążyłam zmienić przedział, przebrać się... jeden szaleniec przestraszył mnie nie na żarty, a drugi na przywitanie całował mnie po rękach... bardzo miłe... może ty jesteś do tego przyzwyczajona, mnie taka manifestacja uczuć peszy.... Klara dokończymy tą rozmowę, gdy się spotkamy, przypominam Ci, że ja jestem w pociągu... Wyjdziesz po mnie, czy mam tam dojechać sama?... Znam adres, Miriam mi podała... To do zobaczenia... Pa... – Wyłączyłam telefon, jeszcze przez kilka minut stałam oparta o ścianę. Zrobiłam kilka głębokich wdechów, odwróciłam się w stronę przedziału, ... otworzyłam ze zdziwienia usta zamarłam i zarumieniłam się po końce włosów... W drzwiach stał mój współpasażer i przyglądał mi się z uwagą. Prawdopodobnie słyszał wszystko. Mierzyliśmy się tak przez chwilę wzrokiem, w końcu on odwrócił się na pięcie i udał się w przeciwną stronę. Jak zahipnotyzowana zrobiłam kilka kroków, usiadłam... Opuściła mnie cała energia... Miałam nadzieję, że facet szybko nie wróci...
Ps. Skangur, mój pierwszy wpis, to była czysta przekora. :-D :-D :-D :-D Odwagi potrzebuję dopiero teraz... przed przeczytaniem każdej kolejnej części napisanej przez Ciecie. :oops: :oops: :oops: :oops: :oops:
Niech ktoś wsiądzie do tego przedziału... bardzo proszę... :oops: :oops: :oops: :oops:
Pozdrawiam serdecznie
Liwia
#12
Napisano 16 czerwiec 2003 - 23:05
W jednym z przedziałów w 3 wagonie siedziała samotnie młoda kobieta. Wyglądała na zamyśloną.
- O tu będzie w sam raz na spokojną podróż i przemyślenie dręczących mnie spraw. Z rozmachem otworzyłam drzwi
- Przepraszam, czy mogę tu usiąść? - spytałam, chyba niepotrzebnie, bo przecież w przedziale nie było nikogo oprócz niej.
Kobieta spojrzała na mnie zdziwiona
- Tak, proszę, odpowiedziała, a ja już układałam swój bagaż na półce.
Kiedy usiadłam, zauważyłam, że jeszcze jedno miejcse jest zajęte, ale nie było nikogo. Pewnie ta Pani pdróżuje z kims jeszcze, pomyślałam. Z torebki wyjęłam książkę i pogrążyłam sie w lekturze.
Nawet nie zauważyłam, kiedy do przedziału wszedł mężczyzna. Był trochę zdziwiony, chyba miał wrażenie, że pomylił przedziały. Nie odzywając się do nikogo usiadł na swoim miejscu.
Dalej jechaliśmy w milczeniu. Słychać było tylko stukot kół...
PS. Właściwie nigdy nie pisałam opowiadań, ale spróbuję wsiąść do tego pociągu. Mam nadzieję, że nie będę Wam za bardzo przeszkadzać
Nigdy nie zapominaj najpiękniejszych dni swego życia! Wracaj do nich ilekroć w twym życiu wszystko zaczyna sie walić.
#13
Napisano 22 czerwiec 2003 - 10:10
ps: cieszę się że dołączyłaś do nas maleństwo i myślę że będziemy miło się czuli w naszym przedziale.
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#14
Napisano 22 czerwiec 2003 - 22:41
-Tez do Gdańska? Jak to też?- pomyslałam, chyba moi współpasazerowie nie jadą w to samo miejsce, ale odpowiedziałam:
- Trafił pan, jeśli chodzi o mnie. Konduktor po chwili wyszedł a ja pogrążyłam sie znów w lekturze.
Pasażerka siedząca po mojej stronie nagle wstała i przesiadła się obok tego faceta. Zapytała, czy nie będzie mu przeszkadzać i położyła głowę na jego ramieniu.
Dziwne, pomyslałam, mówią sobie na pan pani, a tu taka poufałość. Chyba muszą sie już jakis czas znać. Zwolniło się miejsce przy oknie
-Czy mogę usiąść na pani miejscu?- spytałam
-Tak- odpowiedzieli w tym samym momencie.
Bardzo lubię siedzieć w czasie podróży przy oknie, więc zadowolona usadowiłam się przy nim. Znów wzięłąm książkę, ale czytanie jakoś mi nie szło. Zaczęłam się dyskretnie przygladać parze z naprzeciwka. Kobieta chyba zasnęła. On siedział spokojnie, jakby bał się ją zbudzić
Ładna z nich para- pomyslałam i w tym momencie zauważyłam, że moja noga dotyka jego nogi. Speszyłam się :oops:
-Przepraszam- szepnęłam cicho - nie zauważyłam....
Szybko usiadłam jak przykładna panienka, chowając nos w książkę.
Co on sobie o mnie pomyśli! Jeszcze sobie wyobrazi , że go podrywam.
Dobrze, ze nie widzi tego ta pani. Jeszcze zrobiłaby mi z tego poowodu awanturę. Dopiero bylaby sensacja.
Zamknęłam książke , odwróciłam głowę w strone okna, przymknęłam oczy i udawałam, że spię.
Pogrążyłam się we własnych myslach. Pociąg kołysał miarowo, stukot kół powoli mnie usypiał...
Żeby jak najszybciej być już w Gdańsku- pomyślałam
Nigdy nie zapominaj najpiękniejszych dni swego życia! Wracaj do nich ilekroć w twym życiu wszystko zaczyna sie walić.
#15
Napisano 23 czerwiec 2003 - 22:39
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#16
Napisano 24 czerwiec 2003 - 13:23
Moje rozważania przerwało pojawienie się konduktora. W przedziale atmosfera lekko się ożywiła i wtedy jakieś licho mnie podkusiło, aby usiąść obok faceta. Właściwie to nie wiem, po co. Nigdy się tak nie zachowywałam. I oczywiście niemal od razu wiedziałam, że był to poważny błąd. Facet owszem powiedział, że nie przeszkadza mu to, ale niemal natychmiast manifestacyjnie zwrócił się w stronę okna. I nici z rozmowy. Na swoje miejsce też nie mogłam wrócić, zajęła je ta modelka z książką. Zrobiło mi się jakoś tak smutno i bardzo przykro. Nawet złość na siebie nie podziałała na mnie mobilizująco. Bo i co tu właściwie mogłam jeszcze zrobić? Bliskość wakacji tym razem też mnie nie uskrzydlała, czułam, że moja przyjaciółka postanowiła znów mnie zmieniać. To będą ciężkie dni... Już się takie zaczęły. Miałam ochotę uciec z tego przedziału, jak najdalej od zbliżającego się Gdańska, zapaść się pod ziemię. Przybita mocno wtuliłam się w zagłówek, jakby w nim szukając oparcia i pocieszenia. Czułam się zmęczona emocjami całego dnia. Stopniowo kobieta naprzeciwko coraz bardziej rozmazywała mi się przed oczami... a z każdą sekundą lepiej widziałam morze, słyszałam uderzenia fal o brzeg, czułam ciepły piasek pod plecami i zapach sosen posadzonych tuż nad plażą. Poczułam się przyjemnie i tak błogo....
Nagle do mych uszu dobiegł przeraźliwy zgrzyt metalu... Otworzyłam oczy. Pociąg stawał gwałtownie. Modelka bez pardonu przyglądała się, jak ja półleżąc drzemię wtulona w faceta. Tego jeszcze nie graliśmy... z całych sił starałam się nie stracić głowy... a ona z rosnącym zainteresowaniem wgapiała się w nas. Spojrzałam na faceta i z czymś, co chciałam, aby wyglądało na uśmiech, wydusiłam z siebie: Dzień Dobry. Mężczyzna odwzajemnił pozdrowienie. Pod przenikliwym spojrzeniem współpasażerki oboje gorączkowo myśleliśmy, co zrobić i powiedzieć w następnej kolejności...
Ps. Przepraszam za lekkie opóźnienia, ale miałam kilka pilnych spraw do zrobienia. Teraz już postaram się systematyczniej coś dopisywać.
Pozdrawiam
Liwia
#17
Napisano 24 czerwiec 2003 - 20:12
Jejku ! - już dojechaliśmy chyba do tego upragnionego Gdańska, choć szkoda bo te ostatnie chwile były całkiem przyjemne.
ROZDZIAŁ II
Obudziłem się w szpitalu. Co właściwie się stało, pytałem sam siebie. Nade mną pochylała się miła twarz pielęgniarki z zatroskaną miną. Jak się pan czuje teraz ? - spytała uśmiechając się szeroko pokazują wspaniałe uzebienie . Jakby mnie czołg przejechał - odparłem przymykając oczy. Jeszcze byłem słaby i niewiele docierało do mnie prawdę mówiąc. Chciałem się ruszyć, lecz nie mogłem. Skąd to osłabienie i co się stało do choinki jasnej. Siostro proszę mi powiedzieć jak się tutaj znalazłem bo nie pamiętam ? - To zapaść proszę pana , ale o szczegółach dowie się pan od ordynatora kliniki. No, tak. Przepracowanie wychodzi mi bokiem, a raczej sercem. Kurcze, pamiętam tylko ten pociąg i przystojne dziewczyny. Ile ich właściwie było? - zastanowiłem się przez chwilę. Dwie pamiętam na pewno.
W drzwiach stanęła ...kurcze to ta z pociągu, tylko czemu w fartuchu lekarza i ze słuchawkami w ręce. Ciemno mi się zrobiło w oczach. Tylko nie wiem, czy z powodu zapaści, czy tego ze tą w drzwiach okazała się ..... mól książkowy z pociągu. No to muszę faktycznie źle wyglądać jak już widzę omamy. Siostro lekarza proszę !!!....
ps: proszę, piszcie dalej gdyby mnie nie było jakiś czas. i dziękuję Wam dziewczyny (cmok)
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#18
Napisano 26 czerwiec 2003 - 02:18
Skupiona na własnych myślach dopiero w ostatniej chwili dostrzegłam, że lekarka podeszła do mnie i nie spiesząc się usiadła obok. Przez jakiś czas nic się nie odzywała, a ja czułam jak odpływa ze mnie cała energia. Zaczęłam obawiać się najgorszego. Ona widocznie to dostrzegła, bo zaczęła uspokajającym tonem.
- Pani... – tu zawiesiła głos, jakby zastanawiając się, co powiedzieć dalej - ... znajomy miał zapaść. W tej chwili sytuacja jest już opanowana, ale zatrzymamy go na kilka dni w klinice. – Znowu zerknęła na mnie i kontynuowała dalej. – Dziś niestety nie może się pani z nim zobaczyć, ale jutro jak najbardziej. Najlepiej gdyby przyniosła pani jakiś jego dokument i rzeczy osobiste. Dobrze byłoby także, gdyby zostawiła pani u pielęgniarek swój adres i telefon... Tak na wszelki wypadek... gdyby sytuacja uległa zmianie. Proponuję, aby teraz udała się pani do domu i wróciła tu ok. 10 rano. :x :oops: :oops: :oops:
Pozdrawiam
Liwia
#19
Napisano 26 czerwiec 2003 - 08:29
Może pani podejść już do niego i porozmawiać ale nie za długo proszę - powiedziała spokojnie blondynka. I dopiero teraz zauważyłem czekoladę stojącą w drzwiach. Czekolada ! - czemu ją tak nazywam ? - aha, to z powodu mojej rozciapanej czekolady która zabarwiła jej bluzkę. Przepraszam was miłe panie za kłopot jaki wam sprawiłem swoimi problemami zdrowotnymi. Nie spodziewałem się tego , zwłaszcza w pociągu, kiedy to miarowy stukot kół pozwala odpoczywać i odprężać się - Przynajmniej mnie.
Ależ napędziłeś nam stracha powiedziała czekolada. A właściwie to jak ona ma na imię ? - muszę ją zaraz spytać. Usiądź proszę i powiedz jak masz na imię ratowniczko mojego serca z pociągu. To nie ja tylko nasza, jak widzisz pani doktor Cię ratowała. Dzięki wam obu miłe panie, powróciłem do żywych - uśmiechnąłem się blado. No , to ja się zmywam do obowiązków, a wy sobie pogadajcie i dziękuję za pomoc pani, pani .....Kolska jestem, Elżbieta Kolska - przedstawiła się z roztargnieniem czekolada. - Bogumiła Sosna Wspaniała, powiedziała wyciągając rękę w stronę Elżbiety. Zwracając się następnie w moją stronę z uśmiechem i też wyciągniętą ręką spytała: a waćpan wracaj mi tu szybko do zdrowia. Zresztą będę miała waćpana na oku cały czas - dodała mrugając okiem.
Jest pani naprawdę Wspaniała - odparłem. Nie zdążyłem się przedstawić , a już jej nie było. Jaka ona szybka. Jestem ciekaw czy we wszystkim taka jest.... khem - chrząknąłem cicho.
Elżbieta usiadła teraz w nogach i ujmując moją rękę, popatrzyła na mnie zatroskanym wzrokiem spytała czego bym potrzebował. Twojego uśmiechu w pierwszej kolejności - odparłem. Uśmiechnęła się ślicznie mówiąc: a teraz przedstaw mi się i opowiadaj coś o sobie, bo mam ochotę poznać cię bliżej. Faktycznie zapomniałem się przedstawić. Widocznie jeszcze wolno myślę i działam. - pomyślałem. No i nasza pani doktor tak szybko wyszła, ze nie zdążyłem tego zrobić.
Właściwie to ja wiem jak się nazywasz, bo zabrałam twoje rzeczy, a teraz przywiozłam dokumenty. Wybacz musiałam poszperać w twoich rzeczach by dokumenty zabrać do szpitala. Obiecałam to doktor Bogumile - powiedziała to niemal jednym tchem.
- nic się nie stało i dobrze zrobiłaś, odpowiedziałem przypatrując się jej z coraz większym zainteresowaniem.
- No to wal - nalegała przerywając to moje wpatrywanie się.
cdn.....albo i nie
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#20
Napisano 26 czerwiec 2003 - 10:57
Jak to "albo i nie" :!: :!: :!:
proszę o c.d. :!: :!: :!:
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych