Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

FANTAZJE - TYLKO DLA DOROSŁYCH


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
45 odpowiedzi w tym temacie

#41 Andrea

Andrea

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 118 postów

Napisano 07 lipiec 2003 - 22:47

Nie mam już siły. Czuję się tak okropnie, okropnie zmęczona. Gdyby tak można było odejść odpocząć. Wydaje mi się, że moje ciało istnieje niezależnie ode mnie, jak ogromny kamień uwiązany u szyi, który ciągnie mnie na dno. Zanurzyłam się z głową w hotelowej wannie. Wystarczyłoby teraz się po prostu nie wynurzyć. Tam jest cisza i odetchnienie... Ale wiem, że nie wolno mi jeszcze odejść. Kiedyś przecież już tego próbowałam i co się stało? Płacę za to każdą chwila mojego życia.
Agatko moja jedyna, najdroższa, przecież ja dla ciebie wszystko... Czy miałabym tyle sił i determinacji do walki o sławę, gdybym nie miała ciebie? Gdyby mi nie były potrzebne pieniądze na twoje leczenie? Ileż upokorzeń po drodze! Zapłata ciałem za dobre role, podlizywanie się wszystkim wokoło. Obrzydliwstwo! Całe to środowisko wielkich gwiazd przypominało mi czasem cuchnące bagno. Ale jakie to miało znaczenie skoro miałam pieniądze i było mnie stać na drogie lekarstwa i operacje, które miały przywrócić ciebie do normalnego życia.
No tak, czułam się winna. Wtedy, kiedy się trułam po odejściu Jasia, nie wiedziałam, że noszę w sobie jego dziecko. Nie umiałam skończy ć ze sobą zbyt konsekwentnie. A może raczej chciałam go tylko postraszyć, żeby do mnie wrócił? Byłam jeszcze takim naiwnym dzieciakiem. Nie miałam nawet dwudziestu lat.
Potem ... kiedy okazało się, że jestem w ciąży... No tak, proponowano mi usunięcie dziecka, straszono, że urodzi się kalekie. Nie zgodziłam się. Chciałam mieć choćby maleńką cząsteczkę mojego ukochanego. Wiedziałam już, że on do mnie nie wróci, skoro nie przyszedł do szpitala. Wyjechałam, żeby nie myślał, że chcę go złapać na dziecko. Nie chciałam.
Agata... kiedy ją zobaczyłam, cały świat przestał dla mnie istnieć. Pokochałam ją od pierwszej chwili.
Myślałam, że w końcu będzie dobrze. Ostatnia operacja udała się bardzo dobrze. Aga może tańczyć. Jak bardzo się cieszyłyśmy obydwie. Myślałam... teraz już mogę odpocząć. Moja udręka skończona, moja praca dobiegła kresu. Byłam taka szczęśliwa. Pierwszy raz od bardzo wielu lat.
Parę miesięcy później moja córka poczuła się źle. Diagnoza zwaliła mnie z nóg – białaczka szpikowa. I znowu droga przez mękę. To jakby zatrzymać się nagle na skalnym występie a potem znów zacząć spadać w przepaść. Okazało się, że nie mogę być dawcą szpiku. Trzeba szukać kogoś innego – najlepiej kogoś z rodziny. Zajęłam się poszukiwaniami w bankach szpiku, bo rodziny żadnej nie mamy. Przynajmniej takiej, którą bym znała. Bezskutecznie. Na dodatek zaczęły się problemy finansowe. Wielkich oszczędności nie miałam, wszystko poszło na operacje Agaty. Ostatnio nikt nie proponował mi żadnej roli. Woleli młodsze...
Jak ostatniej deski ratunku, chwyciłam się myśli, że może Jan... może ktoś z jego rodziny mógłby być dawcą dla Agi. Przemogłam poczucie dumy. Przyjechałam.
Co teraz? Spotkałam obcego człowieka z własnymi problemami. Nawet nie zapytał czego chcę. A ja... Nie mogłam tak po prostu z pierwszego zdania mówić o tych strasznych sprawach. Przecież on nawet nie wie, że ma córkę. Na dodatek jest chory, dowiedziałam się, że niedawno miał zawał. Taka informacja mogłaby mu zaszkodzić. Nie mam prawa!
Nie mam prawa? Mam! Prawo matki, która walczy o życie dziecka. A jednak nie potrafiłam. Paplałam coś o swoich rolach, o wielkim świecie, którym sama się brzydzę. Chyba i tak nikt mnie nie słuchał. Może z wyjątkiem tej jego narzeczonej (?) Elżbiety. Ale najwyraźniej wszyscy marzyli o tym by się mnie pozbyć. A już najbardziej ten wymuskany Robercik. Patrzcie, nawet on poderwał jakąś laskę. A ja byłam pewna, że to pedał. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Nie znoszę tego typu facetów. To najgorszy gatunek skurwieli, którzy najgorsze rzeczy robią pod pozorem szlachetności. I na dodatek wszyscy się na to nabierają. Oni sami też. Tym razem Robercik uznał, że pozostawanie w domu grozi wybuchem wulkanu i zaprosił wszystkich do knajpy. Nie miałam w ich towarzystwie nic do roboty. O moich sprawach muszę porozmawiać z Janem na osobności. Muszę! Tylko jak to zrobić skoro ta trójka zawsze jest przy nim?
Czuję się taka bezsilna... Jestem sama, tak bardzo sama w tej ogromnej rozpaczy. Żeby ktoś mi pomógł... pocieszył, przytulił. I nawet nie zdając sobie sprawy płaczę głośno leżąc w wannie.
  • 0
W każdym geniuszu jest odrobina szaleństwa

#42 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 08 lipiec 2003 - 17:33

Stałem przed drzwiami i zastanawiałem się czy zapukać. Jednak muszę, muszę z nią porozmawiać. Zastukałem, by po chwili ujrzeć ją w szlafroku kąpielowym, z turbanem na głowie. Ociekająca jeszcze wodą stała z rozszerzonymi jak zawsze pięknymi oczami. One mnie zniewalały. Nogi mi się zawsze uginały, jak tak spojrzała na mnie. Miękłem momentalnie. Teraz też stanąłem nie mogąc zrobić kroku. Wreszcie, zareagowałem na jej zapraszający gest ręki i usadowiłem się wygodnie w hotelowym fotelu. Dłuższą chwilę trwało milczenie, jakbyśmy szykowali się do boju. Musiałem dowiedzieć się tego, co podejrzewałem już po naszym rozstaniu. Dopiero w Afryce, leżąc i wpatrując się w gwieździste niebo, wspominałem te najcudowniejsze chwile. Zawsze, gdy spojrzałem w niebo upstrzone gwiazdami , widziałem . Wszystkie myśli były skierowane tylko na te chwile. Każda gwiazda przypominała mi inną chwilę z nią przeżytą. Teraz dowiaduję się od niej, o jej losie i przeżyciach. Zbyt późno na naprawę straconego szczęścia.
Słuchałem jej wynurzeń i czułem się coraz gorzej. Tak psychicznie, jak i fizycznie. Psychicznie, bo wiedziałem, że zrobiłem jej krzywdę swoim samolubstwem . Fizycznie , bo z każdą chwilą czułem się w coraz słabszej kondycji. W pewnej chwili poprosiłem ją by zadzwoniła po pogotowie. Gdy przechodziła obok mnie z telefonem w ręce, ująłem jej drugą rękę i pocałowałem ją. Tylko tak mogłem w tej chwili wyrazić swój żal, za straconym szczęściem....
---------------------------------------------------------------------------------

To nie możliwe. Jak to się mogło stać ? - jak do tego doszło ? Przecież Bogunia zapewniała mnie, że już nic mu nie grozi. A jednak stało się. Odwieźli Jana do szpitala na sygnale. Umarł po kilku dniach. Nie przetrzymał drugiego ataku. Okazało się, że zdążył napisać list do nas wszystkich. Do tych co kochał i pragnął by i jego kochali. Teraz miał go odczytać nasz wspólny kolega prawnik, który prowadził moje i jego interesy finansowe. Był też powiernikiem wszelkich tajemnic natury prawnej, a więc i testamentu. Jan nie napisał testamentu, jedynie list. List jakby na pożegnanie. Może czuł zbliżający się koniec jego bytu na tym świecie. ?
Szanowni Państwo, przyjaciele, oto co napisał Jan do Was. Zakomunikował Marcin, trzymając w ręce list Jana. Wezwał mnie do siebie zaraz po odzyskaniu przytomności w szpitalu i poprosił bym to odczytał gdyby mu się coś przytrafiło - posłuchajcie:

Kochane dzieci, kochani najwierniejsi moi przyjaciele.!
Daliście mi tyle radości swoją obecnością, że mimo ciężkich chwil, czułem, że żyję. Że jestem potrzebny na tym świecie komuś. Pragnę podziękować Wam za wszystkie radości jakich mi dostarczyliście, bo o smutkach nie chcę pamiętać. Dzieciaczki jesteście już prawie dorosłe i wiem, ze dacie sobie radę w życiu. Wszelako pod jednym warunkiem. Musicie się wzajemnie wspierać i czuć rodzinną więź. Jeśli się komuś powiedzie lepiej, niech nie zapomina o reszcie, a zwłaszcza o tych najbiedniejszych. Kochajcie się, bo nie ma nic cenniejszego nad miłość. Pamiętajcie o szczerości, honorze, odwadze (ale nie zbędnym ryzykanctwie) i prawości wobec siebie i ludzi, a będzie Wam dobrze mimo, że świat się zmienia. Zmienić się musi z każdym następnym pokoleniem - bo taka jego rola .Jesteście podobni do swojej matki, która była dobrą kobietą, tylko się zagubiła w pewnym momencie. Może to i moja wina ? Może jej nie kochałem jak na to zasłużyła ? Ale nie potrafiłem inaczej. Miałem w życiu tylko jedną miłość, którą zmarnowałem. Teraz powróciła jak bumerang i ugodziła mnie okrutnie. Okrutnie potraktował mnie los, lecz nie mam mu tego za złe. Tego musiałem widocznie doświadczyć, by zrozumieć sens istnienia. Moi nowi i wspaniali przyjaciele poznali tą miłość. To gwiazdeczka. Teraz, dowiedziałem się po latach, iż miałem z nią córkę Agatkę, która potrzebowała mojej pomocy, a ja nie mogłem ofiarować jej nic. Była zbyt daleko ode mnie. Nie miała ojca, gdy go najbardziej potrzebowała. Obecnie pomocy tej nie potrzebuje. Wyrosła na piękną dziewczynę i jest już zdrowa. Ja, pragnąłbym jej to w jakimś stopniu wynagrodzić i tu mam prośbę do Was dzieci. Pokochajcie swoją siostrę, jak tylko potraficie najlepiej. Niech czuje się w naszej rodzinie jakby była z nami od zawsze. A matkę jej szanujcie, bo godna jest najwyższego szacunku. Nie wiecie tyle co ja o niej i jej życiu, ale to nie ma znaczenia. Musicie uwierzyć mi na słowo. Szanujcie też, moich najdroższych przyjaciół. Wujka Roberta, który godnie mnie zastępował gdy była taka potrzeba. Zawsze był i jest prawdziwym przyjacielem. .Wiecie zresztą o tym doskonale. Szanujcie Jego miłość, czyli doktor Bogunię, która ratowała moje życie i jest wspaniałym człowiekiem. No i moją sympatię. Elżbietę, którą uwielbiam za ciepło jakie potrafi roztoczyć wokół siebie. Mimo, ze kreuje się na twardą emancypantkę ,czyli twardziela w sukience, to w głębi serca jest prawdziwą kobietą o jakiej nie jeden marzy. Ja też już marzyłem, myśląc że los sprawi mi miłą w końcu niespodziankę na starość. Chciałem zaznać kobiecego ciepła. Nie dane mi chyba jednak będzie to osiągnąć. Czuję się podle po tym zawale i wiem, że gdy nawet wyjdę z tego, to będę kaleką i ciężarem dla Was, choć nie dacie poznać tego po sobie. Pragnąłbym tylko jeszcze powiedzieć ,ze wszystkich Was kocham jak człowiek powinien kochać drugiego człowieka. Zwłaszcza bliskiego jego sercu.
Całuję gorąco wszystkich i nie wspominajcie mnie źle. Tak bardzo chciałem być człowiekiem kochającym i kochanym.....
Jan


KONIEC

  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#43 Aga30

Aga30

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 81 postów

Napisano 08 lipiec 2003 - 19:06

Witaj Skangur!!

Gratuluję Wam pomysłu i talentu!! Wspólnie z Liwią, Maleństwem I Andreą napisałeś świetne opowiadanie. Przeczytałam je w całości dopiero wczoraj wieczorem i z niecierpliwością oczekiwałam na dalszy ciąg. No i nastąpił... dzisiaj. Tylko dlaczego taki?? :shock1: Przyznam, że spodziewałam się czegoś bardziej optymistycznego. :o Wcale nie mówię, że miało być sielankowo. Mała intryga po środku... dlaczego nie... :)
Przecież to tylko fantazje... Czy muszą być takie smutne...? :cry:
Jeżeli już musiałeś to tak zakończyć, to dlaczego teraz????
Czyżby skończyła Ci się wena twórcza?...

Tak czy inaczej gratuluję i pozdrawiam :) Ładne...
Aga30
  • 0
Jeśli chcesz zobaczyć tęcze musisz cierpliwie znieść deszcz :)

Tylko to co nieważne jak krowa się wlecze,
najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje :-D :) :-D

#44 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 09 lipiec 2003 - 06:00

Aguniu,
rozpoczynając to opowiadanie, chciałem rozruszać ten dział. Wspaniale pomogły mi w tym dziewczyny Maleństwo i Liwia, oraz ostatnio Andrea, którym serdecznie dziękuję za współpracę i zapraszam do następnej.
Piszesz:

Przecież to tylko fantazje... Czy muszą być takie smutne...?
Jeżeli już musiałeś to tak zakończyć, to dlaczego teraz????

Zgadza się. To tylko fantazje, podparte faktami z życia. A czemu smutne ? - no bo takie bywa życie. Czemu teraz ? - ano dlatego, że potrawa smakuje najbardziej, gdy czujemy jej niedosyt. Pobudza to wyobraźnię i pozwala snuć dalsze jakby losy bohaterów opowiadania.
Z drugiej strony nie chciałem by zrobił się z tego brazylijski tasiemiec i przynudzał. Miałem zamiar napisać trochę ostrzej , tak jak sam tytuł wskazuje i dla dorosłych, lecz obawiałem się złego przyjęcia tego przez większość i posądzenia mnie o szerzenie broń Boże wyuzdanego erotyzmu.
Obiecuję, ze jeśli zabiorę się do następnego opowiadania, to będzie ono tak układane by uczestniczyło w nim jak najwięcej Iponków, do czego już teraz zachęcam. Moje wspaniałe bohaterki mi w tym pomogą. W co bardzo wierzę. Zatem do miłego poczytania następnej opowieści. Bardzo gorąco zapraszam Andrea do współpracy i przepraszam za to zakończenie jego i wszystkich zawiedzionych. :-D
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#45 Andrea

Andrea

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 118 postów

Napisano 09 lipiec 2003 - 06:58

Skangur: Mam nadzieję, że nie skończyłes tego opowiadania ze względu na mnie. Byłoby mi głupio! Chetnie jeszcze cos popiszę. To dobry pomysł takie wspolne opowiadanie.
Pozdrawiam wszystkich - autorów i czytelników (najbardziej gorace ucałowania dla Liwii!!!! Ona ma niesamowite mozliwosci)
  • 0
W każdym geniuszu jest odrobina szaleństwa

#46 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 09 lipiec 2003 - 08:31

Andrea napisałeś:

Skangur: Mam nadzieję, że nie skończyłes tego opowiadania ze względu na mnie. Byłoby mi głupio! Chetnie jeszcze cos popiszę. To dobry pomysł takie wspolne opowiadanie.

Oczywiście że nie i oczywiście liczę na dalszą współpracę w następnych pomysłach. Pisałem o tym własnie wyżej.
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych