Czy potrafimy .....
#1
Napisano 06 wrzesień 2002 - 06:19
Akonkretnie chodzi mi o ta ciemna strone naszych charakterow :twisted:
Czy potrafimy powstrzymac zlosc, nie byc zlosliwymi , czy potrafimy wybaczac.
Moje osobiste zdanie jest takie , ze nie bardzo.... mozemy strac sie zapomniec o pewnych przykrosiach , ale i tak niczym rakieta samonaprowadzajaca w koncu nas dopadnie.Wiec pytanie , czy lepiej odrazu sie wyladowac , czy meczyc sie , by potem wybuchnac ze wzmozona sila lawiny zlosci :?:
#2 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 06 wrzesień 2002 - 08:10
A tak w ogóle to wydaje mi się że nie ma ludzi których nic nie denerwuje, (MMM) ja uważam się za człowieka którego trudno zdenerwować, (ble) podkreślam trudno, ale jak nazbierają się mało znaczące sytuacje na które nawet nie zwracam uwagi (flipa) , może gdzieś tam zostają na krótko w podświadomości i pewno za chwilę już ich nie ma, ale jak zejdzie się kilka takich wielkich to jednak nie wytrzymuję i wybucham, ale na szczęście jeszcze mnie nie rozerwało
Z moim (ble) głupim poczuciem humoru (flipa) mogę denerwować, ale jak to ja uważam że to jest (strzal) poczucie humoru z którym się urodziłem i żyje przez lata więc je pielęgnuję od czasu do czasu okazując to ludziom, a smutasy się obrażają
no to pa faja
#3
Napisano 06 wrzesień 2002 - 11:10
#4
Napisano 06 wrzesień 2002 - 12:23
Pewnie mi ktoś zarzuci, że wszystko polewam politycznym sosem i do tego jeszcze się w nim z lubością nurzam, ale nie da się oddzielić życia od realiów jakie narzucają rzadzący. Mamy tutaj aktualnie kapitalizm w wydaniu latynoamerykańskim, brutalny, bezwzględny, zatem czego oczekiwać od coraz bardziej spaperyzowanego społeczeństwa, które nie bardzo wie gdzie szukać ratunku.
To tyle słowa pasterskiego w tej kwestii myślę, że udało mi się tutaj pokazać pewien ważny, choć napewno nie jedyny aspekt społecznej znieczulicy.
Pa! :-D
W. Młynarski
#5 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 08 wrzesień 2002 - 23:39
Mimo to charakter czasem bierze górę nad tym co nam wpajano przez lata :arrow: bo np. spróbujcie powstrzymać choleryka przed wyładowaniem złości lub też introwertyka do okazania swoich emocji...
#6
Napisano 09 wrzesień 2002 - 06:33
Ale powiedzcie mi jak sobie radzicie z tym jak " nawrzeszczycie " na niewinna osobe , ktora poprostu nawinela wam sie pod reke , jak mieliscie ten moment wybuchu skupionej zlosci. Czy jaest Wam niezrecznie? JAK STARACIE SIE ZALAGODZIC SYTUACJE?
Ja sama wielokrotnie bylam obiektem " wyladowania sie" ... moje kolezanki sa naprawde nieobliczalne :twisted:
I jest mi szalenie przykro , kiedy dostaje mi sie opr. i tak naprawde sama nie wiem dlaczego. :?:
#7
Napisano 09 wrzesień 2002 - 07:14
wielką naprawdę sztuką jest przyznanie się do błędu, czy wyładowania się na drugiej i niewinnej osobie. Ale uważam że tak trzeba. Ja staram się tak postępować. Bywa, że natłok przykrych spraw powoduje u nas takie reakcje, czyli szukamy wyładowania się. To taki wentyl bezpieczeństwa. Przykro tylko jak obrywa niewinna osoba. Jednak gdy obrywasz od osoby którą uważasz za swojego przyjaciela, czy przyjaciółkę, to rozumiesz ją . Wszystko zależy od stopnia zaangażowania uczuciowego do napastliwej osoby. W końcu jednak i tak zazwyczaj wybaczamy.
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#8
Napisano 09 wrzesień 2002 - 08:08
#9
Napisano 10 wrzesień 2002 - 07:52
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#10 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 10 wrzesień 2002 - 14:20
#11
Napisano 10 wrzesień 2002 - 15:44
#12 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 10 wrzesień 2002 - 17:17
#13
Napisano 10 wrzesień 2002 - 18:38
#14 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 11 wrzesień 2002 - 14:06
To stwierdzenie jest zbyt dużym uogólnieniem, a tam gdzie są uogólnienia można minąć z prawdą i wykazać jego całkowitą fałszywość lub częściowe niedociągnięcia.
Tak, więc mistrzostwem dla każdego jest co innego. Zabierając się do czegoś wyznaczamy sobie cel i myślimy po cichutku
#15 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 15 wrzesień 2002 - 15:51
po to mamy te uczucia aby je okazywac. kazdy mowi ze milosc jest ciezko pokazac ale jestem pewna ze sa ludzie ktorym jeszcze trudniej jest pokazac ze jest wku...ny.
znam ludzi ktorzy wszystko w sobie dusili. pokazywali tylko ile potrafia kochac i jak potrafia wybaczac az rak ich zjadl. bo rak zyje na tych uczuciach wlasnie.
zastanawiam sie jednak nad wybaczaniem. czy trzeba wybaczyc? jezeli ktos zabil by moje malutkie niewinne dziecko (ktorego narazie nie mam) to nie potrafilabym wybaczyc. i nie chcialabym wybaczyc bo nie ma nic gorszego niz zabicie niewinnej istoty.
wiem tylko jedno ze kiedys probowalam tylko kochac tak jak moja mama mie uczyla ale ta zlosc siedziale we mnie i zabierala cale miejsce ze nie bylo juz miejsca na milosc. od chwili kiedy nauczylam sie zloscic na tego co to zasluzyl to dopiero zauwazylam ze jestem w stanie kochac jeszcze bardziej niz przedtem.
#16
Napisano 04 październik 2002 - 01:24
Niezmiernie rzadko wyładowuję się w tym momencie, kiedy ktoś mnie zdenerwował.... nie wybucham niemal nigdy. Chyba na tym tracę, to wiem. Ale nie zawsze te wkurzające sytuacje duszę w sobie, do nich wracam za godzinę, dwie, lub następnego dnia jak całą sytuację prześpię....... hehehehe Serio kiedy wszystko przemyslę, argumenty mam lepsze i na spokojnie bez zbędnych emocji można żale przegadać. Bywa też, że kiedy wszystko przeanalizuję nieco głębiej dochodzę do wniosku, że nie ma sensu do przykrych spraw wracać, czasem to ma charakter narastający, ale wręcz panicznie boję się awantur. Wybuchy choleryków, raptusów przemilczam, albo robię z nich przysłowiowe
"jaja"jeśli nie chodzi o sprawy zbyt istotne .... nawet potrafię czasem ich rozśmieszyć. Jednak bywa, że mnie coś do głębi porusza....szczególnie kiedy ktoś po prostu się czepia ..... to jedno słowo załatwia wszystko, jest ono brzydkie, ale stosowane sporadycznie ma ogromną moc.
I taką mam receptę na przetrwanie, a powiem Wam w tajemnicy, że właśnie z cholerykami przyszło mi żyć........ i jakoś sobie z nimi radzę, nie narzekam.
papapapa
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych