Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

akceptacja siebie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

#1 lunatyk

lunatyk

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 30 postów

Napisano 28 maj 2003 - 02:41

Jak zaakceptowaliscie swoja niepelnosprawnosc? czy to byl proces , jakies zdarzenie Wam w tym pomoglo?
  • 0

#2 basiak

basiak

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 716 postów

Napisano 28 maj 2003 - 20:52

Lunatyku, obok Twojego pytania nie mogłam przejść obojętnie. Pytasz, jak zaakceptowaliście swoją niepełnosprawność. Odpowiem pytaniem na pytanie, chociaż tego nie lubię. Czy to się da w ogóle zaakceptować? Z moją niepełnosprawnością żyję już ..ooooooo, a może nawet jeszcze dłużej, nie zaakceptowałam jej i nie sadzę, aby się to kiedykolwiek stało. Jednak zaakceptowałam siebie, taką jaka jestem i był to niestety długotrwały proces. Jeśli już, to pogodziłam się z tym i udowodniłam głównie sobie, ale także innym, że przede wszystkim trzeba mieć w głowie, a nie w nogach i "doszłam" w życiu dalej niż wielu innych, uważających się za pełnosprawnych. Nie byłam sama, miałam i mam oparcie w rodzinie i bez najbliższych, przy których zawsze czułam się bezpieczna, nie wiem czy by mi się to udało. Poza tym, z upływem czasu inaczej się wartościuje ludzi, bardziej patrzy się na to, jaki jest człowiek, co sobą przedstawia, a nie jak wygląda. Zauważyłam też, że do swojej niepełnosprawności, tak jak do wielu innych wad np. do zbyt dużego nosa, należy się zdystansować, bo inni tego wcale nie widzą aż tak źle, jak my to u siebie spostrzegamy. Nie można się skupiać na swoim nieszczęściu, bo ludzie widzą to nieszczęście w oczach, boją się takich i zaczyna się błędne koło, z którego trudno się wygrzebać. Trzeba coś robić, znaleźć w sobie jakąś pasję najlepiej, dzielić się nią z innymi. Jeśli czujesz się dowartościowany, wtedy łatwiej o serdeczność, uśmiech, pogodę ducha i po pewnym czasie niepełnosprawność, choć zawsze jest uciążliwa, to schodzi na dalszy plan. Bo tak naprawdę to gorzej znosimy - nie tą cholerną niepełnosprawność, ale myśl o tym, że inni nas z tym "ogonem" nie akceptują. :-D :-D :-D
  • 0

#3 Madziulka

Madziulka

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 103 postów

Napisano 14 czerwiec 2003 - 11:47

Witaj serdecznie i innych też witam :) Zadałeś ciekawe pytanie... ja sama się z nim borykam, bo... od 1999r jestem niepełnosprawna... od urodzniea było wszystko okey i nagle wielkie BUM.... z poczatku ciężko mi było siebie zaakceptować, bałam się ludzi, wyjścia gdziekolwiek... denerwoawałam się, że inni mogą więcej, że ja już zcegoś nie potrafię jak kiedyś... ciężko ciężko mi było w pierwszych miesiącach po operacji.. musiałam wiele rzeczy robić wolniej... też wkurzało mnie... Teraz, jak już 3 lata minęły, widzę u siebie zmiany... Czas leczy rany....to chyba prawda :-) Poznałam wielu przyjaciół...nawet przez internet... nie boję się, robię to na co mam ochotę, w domu ćwiczę.. pracuje nad sobą....To też trudne siebie zmienić...ale nie ma się innego wyboru... Zrozumiałam, że świat jest niedoskonały i każdy cierpi, na każdego może wypaść choroba.... los nie wybiera... To mi daje siłę...Trzeba swe myśli o chorobie wyciszyć, nie przejmować się nimi... jak się komuś nie podoba, to niech zamknie oczy!!!!!!! Trudno się ludźmi nie przejmować jak mogą na nas się gapić...rozumiem to...ale my możemy ich ignorować... Życie jest za krótkie, by myśleć o błahostkach... Nie mogę ciągle myśleć o swoim stanie.... trzeba żyć każdą sekundą, cieszyć śię nią.. bo nie wiadomo kiedy i z której strony przyjdzie następny może cios.. Carpie diem! - chwytaj dzień. Jutra może nie być. Głowa do góry!!!! Tam jest słońce a nie chmury !!!!!!!!!!!! Buźka
  • 0
:) "Szczęście jest nie to, co posiadasz, lecz czym potrafisz się cieszyć" :) Ciesz się wszyyyyyyyyystkim! :):):)
"Wesołe serce jest najlepszym lekarstwem." /Przysłów(Przypowieści Salomona) 17:22/


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych