Tak mało wiemy o epi. Wyobraźcie sobie strach i rozpacz kiedy mój syn dostał pierwszego ataku. Nie wiedzieliśmy z mężem co to. Mąż trzymał malucha na rękach, przytulonego do piersi, a ja dzwoniłam po karetkę. W jednej chwili zobaczyłam malucha sinego, poskręcanego, na bezdechu.

Ale strach przed epileptykami wiąże sie tylko i wyłącznie z niewiedzą. Koledzy syna z placu, którzy wiedzą jak sie zachować podczas ataku, traktują go normalnie, tylko go bardziej pilnują. Niestety syn ma po kilka ataków w miesiącu i nie zawsze wyczuwa aure.
Ogólna informacja o epi dobrze by zrobiła.
I najbardziej denerwują mnie głupie reklamy społeczne. Kiedyś taka była, jak lekarz przytrzymuje na leżąco, na wznak, dzieciaka z atakiem. Zgroza.