jak jesteśmy postrzegani?
#1
Napisano 19 maj 2003 - 23:55
Badanie to zostało przeprowadzone na grupie 1500 dorosłych obywateli naszego kraju.
5% ankietowanych nie słyszało o padaczce
77% widziało przynajmniej raz w życiu napad padaczkowy
15% ankietowanych ,a więc podobnie jak we Wielkiej Brytanii nie godziłoby się na zabawę swego dziecka z dzieckiem chorym na padaczkę (strzal)
57% znało osobę chorą na padaczkę (8,5% podało, że jest to ktoś z rodziny)
20% uważało że chory może być niebezpieczny dla otoczenia (MM)
ponad 40% sądziło, że padaczka jest chorobą dziedziczną
35% sądziło że leczenie padaczki jest właściwie bezskuteczne
20 - 40% ankietowanych posiadało wystarczajacy poziom wiedzy o chorobie i akceptowało chorych zarówno w życiu społecznym i swoim otoczeniu.
Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym.
Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.
#2 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 21 maj 2003 - 21:17
Pozdrawiam Ciebie i całe iponkowo!
Majka_Cz
#3
Napisano 23 listopad 2003 - 16:29
Niemały procent, a jakże niebezpieczny i destrukcyjny dla otoczenia... :/
Ayla
#4
Napisano 29 listopad 2003 - 19:39
Niemały procent, a jakże niebezpieczny i destrukcyjny dla otoczenia...
Bardzo destrukcyjny... Skąd jednak bierze się tego typu podejście? Jak zawsze z niewiedzy. Ludzka psychika, ma to do siebie że zawsze lękamy się nieznanego. Można by pomyśleć, że żyjemy w XXI, mamy więc za sobą okres przesądów i zabobonów, kiedy jednak jakiś czas temu usłyszałem z ust wykształconego (!!) człowieka opinię, ze podczas napadu, epileptykowi należy włożyć w dłoń klucz - wymiękłem... Miłym tonem zapytałem wówczas, czy według niego nie należy też odmawiać "Pater Noster" na wspak. Przyznam się, że bardzo ciekawi mnie, jak długo jeszcze będą pokutować podobne zabobony.
Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym.
Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.
#5
Napisano 29 listopad 2003 - 22:04
Masz rację, to głownie niewiedza wpływa na taką, a nie inną postawę... ale mądry człowiek jak nie zna tematu powinien " nie mieć zdania na ten temat" , a nie wygłaszać teorie, które uwłaczają człowiekowi.
wrrrrrrrrr, jestem małotolerancyjna w stosunku do takich ludzi...
Ayla
#6
Napisano 30 listopad 2003 - 14:25
Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym.
Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.
#7
Napisano 10 styczeń 2004 - 13:22
Pozdrawiam
Kasiaczek
każdy dobry uczynek, nowy dzień,
nowa wiadomość, dobra ocena,
przyjaciel, spełnione marzenie . . .
a moim szczęściem jest to, że żyję wśród Was !!!
#8
Napisano 12 wrzesień 2004 - 16:44
badanie przeprowadzone we Francji
57% - nie chciałoby pracować z osobami chorymi na padaczkę
67% - nie chce spędzać czasu wolnego z osobami dotkniętymi tą chorobą
79% - nie chciałoby współzamieszkać z osobą cierpiącą na epi
badanie przeprowadzone podobno w tolerancyjnej WielkiejBrytanii przez ośrodek CHSR w New.Castle
50% - przypisuje osobom z padaczką zdecydowanie negatywne cechy
w ich poczuciu cierpiący na padaczkę to najczęściej osoby:wrogie
i agresywne, lękliwe i roszczeniowe, aspołeczne i odrażające
fizycznie
W Polsce podobne badania prowadził w latach 1972-1975 prof.J.Majkowski.
Niektóre wyniki pokrywają się z danymi, które podał Marder, ale są też inne kwiatki
95% - nie słyszało o padaczce
75% - stwierdziło. że jej przyczyną jest przestrach lub lęk
Ludzie udzielający takich odpowiedzi byli przekonani, zę obcowanie z chorymi na epi, widok napadu może wyzwolić - przestrach, co może się stać, w ich mniemaniu , przyczyną choroby u zdrowych ludzi.
Automatycznie te osoby negatywnie odpowiadały na pytanie:czy dzieci z padaczką powinny chodzić do zwykłej szkoły?
Uzasadnieniem było przeświadczenie, że widok dziecka w trakcie napadu padaczkowego może wystraszyć inne dzieci powodując u nich padaczkę.
podobna motywacja pojawiła się przy uzasadnieniu poglądu: dlaczego nie pozwoliłbym swojemu dziecku bawić się z dzieckiem chorym na epi .
wysoki poziom nietolerancji pojawił się również w kwestii zawierania małżeństw przez osoby chore na padaczkę
natomiast o dziwo aż blisko 60% badanych orzekło, że osoby chore na padaczkę mogą podejmować i wykonywać pracę
Natomiast dwa lata temu pewna firma farmaceutyczna prowadziła badania w śród samych chorych i ich rodzin na temat : posiadanej wiedzy o
chorobie, karierze zawodowej chorych, posiadania własnej rodziny itp .niestety do dnia dzisiejszego nie znam wyników tych badań.
Pozdrwiam
#9
Napisano 17 wrzesień 2004 - 22:13
#10
Napisano 22 wrzesień 2004 - 09:58
mam pytanko w jakim nowym stowarzyszeniu?
Społeczeństwo jest wogule nie przygotowane.
Bąją się padaczki z nie wiedzy
Rodzice wychowują swoje pociech nie tłumacząc im, że są choroby i nie trzeba ich się bać.
Pozdrawiam Anka
#11
Napisano 22 wrzesień 2004 - 13:52
#12
Napisano 22 wrzesień 2004 - 14:16
Stowarzyszenie ma powstać w Poznaniu
bardzo dobry cel
Działam w stowarzyszeniu i dlatego mnie to ciekawi
Powiem szczerze w końcu coś się ruszyło
Pozdrawiam serdecznie Ania Olawa Osucha
#13
Napisano 04 październik 2004 - 11:19
#14
Napisano 04 październik 2004 - 11:53
ludzie są nietolerancyjni
Pozdrawiam Anka
#15
Napisano 12 listopad 2004 - 00:36
Po przeczytaniu Waszych postow-wlosy ``stanely mi deba``na glowie.
Czy moze byc az taka nietolerancja spoleczenstwa polskiego na te chorobe?.Mieszkam w Kanadzie i tu o padaczce mowi sie jak o migrenie.Tylu ludzi na to choruje ile nosi szkla kontaktowe i okulary.
Co to za mentalnosc?Przeciez my epileptycy nie jestesmy ludzmi uposledzonymi albo chorymi na tyfus?.A juz w ogole jaka mowa o tym,ze ktos moglby kogos nie przyjac do pracy tylko z tego wzgledu,ze ma te chorobe albo nie pozwolil swojemu dziecku bawic sie z dzieckiem,ktore ma padaczke. Czy to jest sredniowiecze czy 21 wiek????
OKROPNY BRAK TOLERANCJI -wspolczuje Wam z calego serca-ale nie dajcie sie -przeciez my jestesmy tacy jak inni.Zycze powodzenia!!!!
#16
Napisano 21 listopad 2004 - 11:41
#17
Napisano 01 listopad 2005 - 18:09
#18
Napisano 07 listopad 2005 - 18:56
chciałabym wam powiedzieć, że nas tych bez epi trzeba nauczyc co sie robi w trakcie ataku, epi to nie jedyna choroba, jest jeszcze astma, inne choroby związane z utratą swiadomosci czy zwykle omdlenia, nie jestem nie tolerancyjana ani alfa i omega, nie jestem tez lekarzem, czasem poprostu nie umiem pomóc, bo i skąd, kiedys uczono mnie ze osobie kt ma atak trzeba włożyc miedzy zeby cos co zabezpieczy jej język przed pogryzieniem potem ze nie wolno tego robić, ze trzeba tylko pilnowac zeby jak w trakcie ataku nie zraniła głowy, jezeli zobacze na ulicy atak pomóc będę mogła tylko wykręcając 112, inaczej nie umiem. zwyczajnie nikt mnie nie nauczył, ale zanim podniesiecie wrzask powiem, ze umiem pomóc przy ataku astmy, umiem bo najpierw bliska mi osoba mnie uczyła a potem jeszcze kumpela, umiem tez nie pchać się z pomocą wóżkowiczą bo też mnie tego nauczyli, a wniosek nauczcie nas poprostu nauczcie........
ps. marder każdemu umiesz pomóc?
zapomnialam napisac, ze
1) nie miałabym nic przeciwko żeby osoba z epi ze mną pracowała
2) zeby moje dziecko bawiło sie z dzieckiem z epi (bo ja uczyłam dzieciaki z kt pracowałam, że ludzie są różni i niekt mają epi, nie chodzą, nie widzą ale są LUDZMI i one to pojmowały, więc marder nei był by dla nich "niepełnosprawny" albo fajnym facetem albo beznadziejnym facetem)
3)nie mam nic przeciwko żeby przyjaciel/ciólka byla z epi ale jak bym nie wiedziała zastanowiłabym się nad przyjaźnią
4)nie mam epi mam nieprawidołowe EEG i obnizony próg, ponoć epi mozna wywołąc u każdego człowieka a u mnie szybciej niż u modelowego jasia,
wiec nie pije nie palę, nie zarywam nocy czasami, rozpisałam się, pozdrro
#19
Napisano 07 listopad 2005 - 22:19
Giertychowi - nie. Na to nie ma lekarstwa :twisted: :twisted:ps. marder każdemu umiesz pomóc?
A teraz serio... Zielone, uczę innych co robić kiedy mnie, lub kogoś innego przeczołga. Sama jednak zapewne zdajesz sobie sprawę, że ani ja, ani też żaden inny epiletyk, nie jest w stanie dotrzeć do każdego statystycznego Jasia Ilu ludzi mogę nauczyć? Stu? Pięciuset? Tysiąc? Owszem, robię to, uczę jak można pomóc mnie, czy komukolwiek innemu - ale to ciągle kropla w morzu.
Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym.
Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.
#20
Napisano 08 listopad 2005 - 13:28
zawsze warto robić cokolwiek, niż nie robić nic i czekać z założonymi rękoma.
Przecież wiesz o tym doskonale, więc nie siej defetyzmu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych