Niechęć do niczego ,życie z dnia na dzień;/
#41
Napisano 07 maj 2008 - 21:16
Zazwyczaj moja odpowiedź brzmi mniej więcej tak: Ja się nieszczęśliwa nie czuję-no chyba że Pani/Pan.W momencie gdy za bardzo się przygląda ktoś -ja patrze się na niego również tyle,że z uśmiechem.Gwarantuję Ci efekt, momentalnie się odwraca-bo jest mu głupio tak po prostu.Nie zapomnę, gdy wywołałam zgorszenie na twarzach babć siadając swojemu chłopakowi w autobusie na kolanach... Po prostu przestałam się przejmować w pewnym momencie.Tobie też to przejdzie.Pozdrawiam.
#42
Napisano 08 maj 2008 - 08:13
A teraz zastanów się czemu tego nie zrobili, na chwilę wychodząc z założenia, że nie są bandą smarkaczy... Może byli przekonani, że zaproponowanie tego byłoby nie w porządku, bo Ty „sobie nie poradzisz” i będzie Cię bolało, że nie możesz się bawić, jak inni? A może dlatego, że bali się, że jeżeli Cię zaproszą, będą zobowiązani się Tobą jakoś specjalnie zajmować zamiast się bawić? Ja np. należę do ludzi, którzy na dyskoteki nie chodzą właśnie dlatego, że nie czują się w takich miejscach dobrze więc rozumiem, że osoba sprawna może myśleć o tej mniej sprawnej w takich kategoriach. (że zmuszałaby cię do „lizania cukierka przez szybę”). Oczywiście może być też tak, że im zwyczajnie wisisz, bo nie jesteście dobrymi znajomymi. Ale tylko może, a nie na pewno jest – dlatego właśnie warto chociaż raz samemu spróbować się wprosić do każdego towarzystwa. Żeby się przekonać, która wersja jest prawdziwa.czy ktoś zaproponował mi, żebym poszedł ?? Nikt
Tak w ogóle nie widziałam, że na tego typu imprezy się „zaprasza” – zawsze odnosiłam wrażenie, że kto chce, ten przychodzi. Na uniwersytecie też nikt nie wystawia zaproszeń na imprezy – wisi plakat informacyjny i tyle. Oczywiście fajnie jest usłyszeć „Przyjdziesz?” ale jeżeli ludzie są przekonani, że na takie imprezy nie chodzisz, to przecież nie będą pytać.
Pomijając w tej chwili, że nauczycielka zachowała się moim zdaniem nierozsądnie, to dyskoteka umawiania prywatnie i wycieczka organizowana klasowo to dwie różne rzeczy. Szczerze wątpię, żeby uczniowie zdecydowali się ją odwołać z tak rozumianego poczucia solidarności (i dobrze). A jak się taką możliwością martwisz, zawsze możesz spróbować zabrać się w ostatniej chwili, kiedy jej odwołanie wymagałoby już znacznie więcej zachodu, niż zrobienie.bo miałem już taką sytuacje w 6kl. podstawówki, że przeze mnie klasa nie pojechała na wycieczke do Warszawy
boginka (rzecz. mit.) – duch opiekuńczy lub wiedźma; jakże to ludzkie.
#43
Napisano 08 maj 2008 - 08:14
Pozdrawiam :*
Bez Twojego pozwolenia nikt nie może sprawić, że poczujesz się gorszy.
#44
Napisano 08 maj 2008 - 08:16
Świetnie, że to do Ciebie dotarło (jeżeli nie kłamiesz, żeby mieć spokój z naszym truciem ). Trzymaj się.Przez noc tak se myślałem,że w nowej miejscowośći będę mógł zacząć wszystko od nowa tongue zostawić przeszłosć tu i żyć normalnie big_smile
boginka (rzecz. mit.) – duch opiekuńczy lub wiedźma; jakże to ludzkie.
#45
Napisano 08 maj 2008 - 08:25
Nie kłamie :images1: gdybym nie chciał słuchac waszego "trucia" jak to napisałas to bym tu nie napisał chyba logiczne Trochę szkoda będzie opuszczać rodzinną miejscowość,ale jakoś to będzie Najgorzej ,że neta nie będę mial:P Będę musiał lapcioka zakupić
Świetnie, że to do Ciebie dotarło (jeżeli nie kłamiesz, żeby mieć spokój z naszym truciem ). Trzymaj się.
Bez Twojego pozwolenia nikt nie może sprawić, że poczujesz się gorszy.
#46
Napisano 08 maj 2008 - 08:50
Stary nie przejmuj się i miej to gdzieś!
Po wypadku, kiedy długo nie chodziłem jak tylko miałem możliwości (wystarczająco siły) od razu zacząłem 'wędrówki po mieście' i załatwianie swoich różnych spraw.
Pomimo, że już wtedy nie jeździłem na wózku na mnie też się gapili. Na początku też mnie to strasznie drażniło, a później rozmawiałem ze znajomym, który przekonał mnie, że jestem inny tylko jeśli sam widzę się innym!
Zacząłem się uśmiechać, przede wszystkim podnieś głowę do góry. Na początku to trudne ale zobaczysz jak szybko ludzie przestaną się gapić, bo im będzie głupio.
Dzisiaj w tramwaju widziałem dziewczynkę ok 2 lat na wózku z mamą. Na początku byłem zaskoczony, dzieci na wózku widziałem do tej pory tylko w TV ale zacząłem się uśmiechać i wygłupiać z nią, była jak inne dzieci. Jaki jej mama miała z nas ubaw Zakończyliśmy przybijając 'piątkę', a jechaliśmy tylko 3 przystanki!
Zmierzam do tego, że kiedyś bym tak nie zrobił. Po wypadku miałem trochę kontaktu z ludźmi nie w pełni sprawnymi. Ludzie nie widzą i nie znają problemów lub nawett widoku niepełnosprawności i właśnie dlatego pamiętaj o głowie do góry. Na początku może to nawet nie być komfortowe dla Ciebie, po pewnym czasie się jednak nauczysz i będzie normalka. Na początku możesz sobie kupić ciemne okulary, będzie łatwiej
Ludzie po prostu nie znają problemu, nie wiedzą co zrobić i pozostaje im tylko gapienie
Powodzenia!
#47
Napisano 08 maj 2008 - 20:45
Stary wyłaź z domu i idź do ludzi bo nie będziesz miał czego wspominać
Ja znam jeden przypadek że klasa obmówiła uczniowi członkostwa w klasie ale przyczyną tego było nieodpowiednie zachowanie ucznia ,a nauczyciele za to ciongneli do odpowiedzialności wszystkich.
#48
Napisano 09 maj 2008 - 11:54
W kwestii tego ze napisałes że próbujesz sobie radzic sam w 100% powtórzyła bym sie po Madzi wiec... Chociaz ja akurat naleze do osób które podobno za często proszą o pomoc
Napisałes tez że Twoja mama ma takie samo podejscie jesli chodzi o proszenie o pomoc jak ty (albo raczej ty masz podejście po niej ) spróbuj porozmawiac z mamą i przekonać ją że troszeczkę złe myśli a wtedy i ty zaczniesz moze na to inaczej patrzeć Co do szkoły to myślałeś może o szkole integracyjnej? odpowiedział byś mi pewnie Budrys że np ze nie dostaniesz sie do żadnej szkoły po nauczaniu indywidualnym A ja mam na to od razu odpowiedz Gdybyś sie np dostał do szkoły zawodowej (wcale nie mówię że tak by było ale gdyby) to tym lepiej dla ciebie bo będziesz dłużej siedział w szkole dłużej przebywał byś między ludźmi i dłużej będziesz szalał Nie zakładaj ze wszyscy zdrowi są źli bo tak nie jest u mnie w szkole było dużo zdrowych pomocnych osób (ale tu sie chyba powtarzam po Bogince )
Zdecydowałam sie na napisanie tego wszystkiego bo ty i ja Budrys żyjemy bardzo podobnie Ja poszłam do szkoły integracyjnej a mam chyba trochę gorzej niż ty bo mam tylko jedną rękę sprawną (ale nie będę sie przecież licytować bo nie o to tu chodzi) i ten czas uważam za najlepszy w moim życiu Po średniej zostałam już w domu więc Budrys będziesz miał jeszcze mnóstwo czasu na "zasiedzenie sie z rodzicami" Impuls do życia masz bo chcesz robić prawko tak trzymaj i życzę kolejnych celów mi czasem ich brakuje ale ty jesteś dużo młodszy ode mnie i nie zgub ich nigdy.
Wszystko co tu napisałam mozesz przeczytac i olać-ok Ja ci poprostu opisałam kawałek swojego zycia
Madzia gratuluje samozaparcia w studiowaniu
Piotr Bukartyk.
#49
Napisano 09 maj 2008 - 19:01
Co do wychodzenia i spotykania się z innymi .. no na pewno bym chciał chyba jak każdy człowiek ale nie będę wiecznie chodził po tym samym chodniku bo w końcu ścieżke wydepcze Ja mieszkam w małej miejscowośći nie ma kina itp jedyna atrakcja to szkolne boisko ale to nie dla mnie.. Ludzie żyjący w mieście mają przynajmniej gdzie wyjść i zabawić się czy na pizze itd , gdybym też był w mieście na pewno moje życie wyglądało by inaczej no ,ale cóż :|
Bez Twojego pozwolenia nikt nie może sprawić, że poczujesz się gorszy.
#50
Napisano 10 maj 2008 - 00:33
czemu boisko nie dla ciebie , a co nie możesz podjechać / podejść na boisko i spędzić czas z kumplami , oni grają a ty patrzysz , jakoś musisz budować relacje z innymi.
Wiesz ludzie też muszą cię poznać i na początku mogą trochę trzymać dystans.
A tak szczerze po męsku K*RWA facet niepełnosprawni na wózkach tańczą profesjonalnie grają w kosza , sparaliżowani jeżdżą na motocyklach. A ty tu pociskasz że boisko nie dla ciebie , dyskoteki szkolne nie dla ciebie
To co trumna dla ciebie jest?
zobacz do czego służy wózek
http://www.smog.pl/w...re_na_siedzaco/
http://www.smog.pl/w...ku_inwalidzkim/
#51
Napisano 10 maj 2008 - 08:30
Na to wygląda xDTo co trumna dla ciebie jest?
A co do boiska to tam grają sporadycznie, więc co mam usiaść i czekać cały dzień na środku boiska ,bo może ktoś przyjdzie??
Bez Twojego pozwolenia nikt nie może sprawić, że poczujesz się gorszy.
#52
Napisano 10 maj 2008 - 09:02
#53
Napisano 10 maj 2008 - 10:25
Bez Twojego pozwolenia nikt nie może sprawić, że poczujesz się gorszy.
#54
Napisano 10 maj 2008 - 11:43
Wiem jak to jest mieszkać w małej miejscowości, gdzie nie ma żadnych atrakcji. Wiem jak to jest żyć z MPD.
Ale ktoś na tym forum kiedyś wspomniał, że ludzi trzeba sobie "wychować" (czy jakoś tak).
No właśnie. W podstawówce też miałam nauczanie indywidualne, dopiero pod koniec nauki (6-8 klasa) poszłam do podstawówki normalnie (2 -pietrowej, bez windy), uznałam że mam takie prawo. Po prostu zaczęłam przychodzić na lekcje i tyle. Jak było trzeba, zaczepiałam jakiegokolwiek ucznia (jeśli nikogo znajomego nie było w pobliżu), żeby pomógł mi wnieść/znieść mój chodzik na piętro (lekcji nie było na parterze w ogóle). Takie proszenie nie było łatwe, ale nie miałam wyjścia. Imprezy czy dyskoteki w szkole?
Mnie też nikt nie zapraszał specjalnie. Wiadomo, nie potańczę. Ale wpraszałam się sama ;D . Dzięki temu ludzie dowiadywali się, że nie chcę stać z boku, że ich nie unikam. Liceum też skończyłam normalnie. Klasę miałam wybitnie niezgraną, źle się w niej czułam,marzyłam, o dniu kiedy zdam maturę. Na szczęście miałam grupkę osób, z którymi mogłam zagadać, wyjść do parku itd. Potem przyszedł czas na studia - zaoczne, ale jednak. Na uczelni również musiałam działać, wyjść pierwsza do ludzi, żeby mnie poznali:). Koledzy traktowali mnie normalnie, tak jakbym była sprawna, nigdy nie odczułam jakiejś przykrości, nie usłyszałam żadnego docinka pod swoim adresem (a byłam jedyną ON na roku). U wykładowców też nie miałam taryfy ulgowej. Normalnie podchodziłam do egzaminów, chodziłam na zajęcia. Teraz dalej mieszkam w swojej miejscowości, znajomi porozjeżdżali się, ale z niektórymi mam kontakt netowy:).
Jakbym sama nie wyciągała ręki do ludzi, to chyba bym zarosła w czterech ścianach. I wiem jak to jest, kiedy ma się te 17 lat i różne ograniczenia.
To tyle mojej historii. Wniosek jest taki - chcesz żyć, to działaj, przynajmniej się postaraj. Wyjdź pierwszy do ludzi, niech zobaczą, że jesteś ok . Poużalać się nad sobą można - ale z umiarem ) To moja rada dla Ciebie. Pozdrawiam.
Aha, też mieszkam w niedostosowanym domu, ale radzę sobie świetnie - lata praktyki, a ćwiczenie czyni mistrza;)
#55
Napisano 10 maj 2008 - 14:37
Wiecie tak zastanawiam się czy klasa naprawdę "nie chcemy tu Budrysa " bo mam wątpliwości.
A właściwie do kiedy to nauczyciele pytają się czy klasa przyjmie kogoś czy nie?
Zawsze człowiek przychodził i tyle.
Więc dzieciak sam se robi blokadę w głowie a powiedział że Mama ma takie samo podejście do proszenia o pomoc więc blado to wygląda.
#56
Napisano 11 maj 2008 - 08:44
W gruncie rzeczy nasze problemy w szkołach czy w ogóle z ludźmi są takie same jak problemy wszystkich innych.
#57
Napisano 12 maj 2008 - 12:48
Daga, zgadzam się z Tobą. Ale czasem tak bywa, że wszelkie desperackie próby samodzielności, wybicia się, mogą być delikatnie tłamszone przez nadopiekuńczość rodziców np. Jak ktoś będzie człowiekowi ciągle wbijał do głowy testy typu: "nie poradzisz sobie, nie dasz rady itd..." to po dłuższym słuchaniu powyższego faktycznie można nabrać przekonania, że "to jest trudne i nie poradzę sobie". I może dlatego Budrys się zniechęcił.
#58
Napisano 12 maj 2008 - 12:53
#59
Napisano 12 maj 2008 - 19:54
Bez Twojego pozwolenia nikt nie może sprawić, że poczujesz się gorszy.
#60
Napisano 12 maj 2008 - 19:57
To zrób jej kiedyś niespodziankę, idź i dobrze się baw. :-)
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych