Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A

Moja pierwsza bajka :)


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 12 grudzień 2005 - 14:51

Przegrałem zakład i musiałem niedawno napisać bajke :D. Jednym słowem nie miałem wyjścia. Mam nadzieje że jeszcze komuś sie przyda w zaśnieciu ;)

--

I

Była sobie mała dziewczynka która mieszkała w samym środku dziko rosnącego lasu. Każdego dnia kiedy nastawał świt dziewczynka szła przez ten las do szkoły, było lato wiec słońce szybko wychodziło z zza horyzontu. Szła nie bojąc się niczego. Otwarta na świat cieszyła się każdym promieniem słońca. Pewnego dnia usłyszała w oddali piskliwy płacz...
zaciekawiona cóż się stało z chęcią pomocy pobiegła za dzwiękiem smutku i żalu. Biegła tak przez las i... zobaczyła małą sowę leżącą na ziemi. Dziewczynka zapytała: co się stało maleństwo?, czemu to tak przerazliwie płaczesz? - Sowa zalana łzami odpowiedziała: widziałam pikny duży księżyc - leciałam w jego kierunku, chciałam zobaczyć gdzie mieszka... leciałam.... leciałam..... aż znikł i oślepiły mnie promienie słonecne... Teraz nie wiem jak wrócić do domu :( - odparła smutna :(. Dziewczynka wzięła sowę na rącki i rzekła: "nie martw sie,znajdziemy Twój domek" - po czym ruszyła w głąb lasu. Po dłuższej podróży Sowa rozpoznała rzucające się w oczy cztery duże dęby... w jednym z nich była dziupla małej sówki. Szczęśliwa podziękowała dziewczynce i odparła: w nagrodę za twoje dobre serduszko, dam Ci magiczny gwizdek :) - jak kiedyś będziesz potrzebować pomocy użyj go, a ja sie pojawię ... po czym "cyk" i sowa znikła :).

II

Dziewczynka wróciła do domu bo było już ciemno. Tak mgnieniem oka minął cały tydzień, miesiąc, lato... za oknem bywało coraz chłodniej, ale dziewczynka wcale sie tym nie przejmowała - bawiła się każdego dnia. Pewnego weekendu mogła odpocząć od szkoły bawiąc się cały dzionek wokół swojego domu. Kiedy się tak bawiła... zobaczyła w oddali dwa czerwono/niebieskie motyle - jako że nigdy nie widziała takich motyli to chciała złapać jednego i nacieszyć się nim chociaż przez chwile. Motyle latały nad głową dziewczynki a ona biegła i biegła aby chociaż na chwile obaczyć je w całej okazałości... nie zważając na to że jesień i dni stawały sie krótsze biegła przed siebie... W końcu złapała jednego motyla w dłonie, był tak pikny że nie mogła nacieszyć swoich oczu... przeszło jej przez myśl aby go wziąć i przechować przez całą zimę, ale owa mała dziewczynka mądra była więc zanim to miała uczynić zapytała okazałego motyla czy może by nie został z nią i przeczekał zimę. Niestety motyl nie odpowiedział nic, więc na próbę otworzyła dłonie i jeśli motyl poleci - tak się miało stać,
a jeśli zostanie w dłoniach - to wezmie go do domu. Przez chwile motyl siedział na dłoni po czym zamerdał skrzydełkami i uniósł sie ku górze... Dziewczynka trosku smutna, ale zrozumiała że wybrał wolność i tak miało sie stać... nie smuciła sie długo, cieszyła sie że mogła koić swoje ocka owym kolorowym owadem i nigdy jego nie zapomni. Chcąc wracać do domku, okazało się że nastał mrok i nie wiedziała dokładnie gdzie jest droga... biegła przed siebie, ale czym szybciej tym bardziej się gubiła
w mrocznym lesie. W końcu dziewcze siadło na kamieniu i zaczeło płakać... nagle przypomniala sobie że dostała gwizdek od sowy, a sowy przecież żyją nocą i napewno dzieki niej odnajdzie droge. Wzieła więc
gwizdek do ust i z całych sił zaceła gwizdać... raz, drugi, trzeci... ale cisza... nie było sowy?, siadła więc załamana... Nagle, w oddali słyszy dziwne odgłosy, przestraszyła się bo myślała że jakieś dziwne złe istoty chcą jej zrobić krzywdę............ ale.............okazało sie że to jej przyjaciółka sówka nadlatuje :D. Sowa ma dobry wzrok i z daleka rozpoznała dziewczynke, spytala sie jej co sie stało... dziewczynka opowiedziała jej przygode z motylem i że sie zgubiła. Sowa zaśmiała sie głośno i odpowiedziała że nie ma sie czego bać, zaraz znajdą droge do jej domku. Wzleciała wysoko i krzykła "biegnij tam gdzie ujrzysz moje oczka"...... dziewczynka biegła, biegła przez las... po chwili ku uciesze rozpoznała swoje strony....... i domek w oddali. Podziękowała sowie i czym prędzej pobiegła do domku spać. A sowa jak to sowa poleciała na polowanie :).

KONEC :]
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych