Skąd zaczerpneliście pomysł na nicka???
#21
Napisano 15 czerwiec 2005 - 12:46
Nie żebym była podobna do tej długonogiej blondynki hihi ale jej siła i upór utożsamiam ze swoim, także jej upadki i rozterki.
Powieść mnie zafascynowała, gorąco polecam choć trudno na nią trafić.
W tym samym czasie zaczęłam zaglądać do sieci, najpierw na IRCu parę lat byłam, a potem trafiłam tutaj. No i tak od 8 lat mam nick Ayla.
Czasem ludzie się pytają czy to od wykonawcy techno [ nawet takowego nie znam ]. Miałam też swoją firmę P.H.U. "Ayla" s.c. hihi tak mnie poniosło.
Czasem w urzędach, gdy odczytywano nazwę "Ayla" , wymawiano przez Y, wrrr , a nie przez J.
Lubię mój nick, jestem z nim zżyta.
Ot i cała historia.
Pozdrawiam
Ayla
#22
Napisano 16 czerwiec 2005 - 14:30
kocham wolność spokój cisze i lasy.I napewno przetrwalbym bez cywylizacji.Gdyby byly możliwe podróże w czasie to przeniolsbym sie do oligocenu.(zeby przezyc wystarczyloby zabrać ze sobą kusze z celownikiem i soczewke)
#23
Napisano 26 czerwiec 2005 - 12:42
#24
Napisano 30 czerwiec 2005 - 14:17
#25
Napisano 30 czerwiec 2005 - 18:33
#26
Napisano 01 lipiec 2005 - 14:36
#27
Napisano 05 lipiec 2005 - 12:48
moj nick i jednoczesnie ksywa w realu to Buziak ( dj czasami bo gram jako dj )
Historia mego nicka jest bardzo smieszna i zastanawialem sie czy wogole pisac ją..
Chodzilem kiedys z dziewczyną o imieniu Iwona... bylo wszystko fajnie tylko mialem jeden z nia problem... (jesli takie cos mozna nazwac problemem;) ) mianowicie gdy sie calowalismy ona zawsze pierwsza chciala odpoczac od pocalunku ( mimo ze to nie byly zawody hihi )... po jakims czasie rozstalismy sie, oczywiscie nie z tego powodu.... pare tygodni pozniej zaczalem byc z Darią... fajna dziewczyna ale pech chcial ze ona tez szybko chciala odpoczac od calowania ( przez chwile myslalem ze to plaga ) po jakims czasie okazalo sie ze te dwie dziewczyny sie znaja i zgadaly sie przypadkiem na moj temat i na temat calowania... oglosily mnie Buziakiem... a juz po 2 dniach cale podworko mnie tak nazywalo.... no i tak zostalo do dzis...
#28
Napisano 06 lipiec 2005 - 11:05
No dobrze, skoro nie macie pomysłu na wytłumaczenie tego... Po prostu taki nick towarzyszy mi od dnia chrzcin...
Bardziej skomplikowana historia jest związana z sygnaturką: stempel. Tak mówiono na mnie (choć nie wszyscy) koło bloku, w szkole. To taki skrót/skojarzenie od nazwiska.
#29
Napisano 09 lipiec 2005 - 13:44
gen. Maximus
#30
Napisano 31 lipiec 2005 - 17:03
#31
Napisano 28 sierpień 2005 - 14:46
#32
Napisano 28 sierpień 2005 - 16:56
Jan Chrapek
#33
Napisano 07 sierpień 2006 - 15:14
#34 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 07 sierpień 2006 - 07:19
#35
Napisano 02 sierpień 2006 - 22:38
#36
Napisano 04 sierpień 2006 - 13:18
Był sobie chłopiec Mateusz, który bardzo chciał mieć własne klucze. Jego mama miała pięć kluczy, dziadek trzy, a tata tyle, że trudno było policzyć.
-Proszę, podzielcie się ze mną! - prosił chłopczyk.
Ale rodzice nie chcieli się dzielić. Mówili, że jest jeszcze za mały, żeby mieć własne klucze. Pewnego dnia Mateusz szedł z mamą przez podwórko. Zaczynał padać deszcz, więc mama wyciągnęła z torby parasolkę.
-Co za paskudztwo! - mamrotała, próbując ją otworzyć - Jak to się otwiera?
Mateusz patrzył na spadające krople i nagle usłyszał dziwny dźwięk.
Dzyn!
Na chodnik, prosto pod jego nogi, spadł mały srebrny klucz. Chłopiec rozejrzał się, ale nie zobaczył nikogo prócz mamy, która walczyła z parasolką.
"Pewnie to jest klucz od parasolki!" domyślił się Mateusz. Podniósł go z ziemi i dotknął zepsutego sprzętu.
-Nie wygłupiaj się - skrzywiła się mama, ale w tej samej chwili parasolka się otworzyła.
Mama ucieszyła się tak, że pozwoliła synkowi zachować srebrny kluczyk. Szli dalej wzdłuż parkingu i nagle zobaczyli sąsiada, pana Henryka, który walił pięścią w drzwi swojego samochodu.
-Znowu zatrzasnęły mi się klucze! - zawołał - Nie wytrzymam, zaraz rozwalę tego grata!
Mateusz wyciągnął z kieszeni swój klucz i niezauważalnie dotknął nim zatrzaśniętego zamka.
-Nie do wiary! - zawołał pan Henryk, otwierając drzwiczki - Jak to się stało?
Chłopiec nie zdążył wytłumaczyć, bo mama pociągnęła go za rękę. Wbiegli do klatki schodowej i zaczęli wchodzić na górę. Wchodząc po schodach, Mateusz otwierał po kolei wszystkie drzwi i życzył sąsiadom miłego dnia, zdrowia, a czasem pysznej kolacji.
-Czy w tym domu nikt się nie zamyka? - dziwiła się mama. Ale chłopiec już się domyślił, o co chodzi. Po prostu miał teraz klucz, który otwierał wszystkie zamki.
Wieczorem schował go pod poduszkę. Leżał w ciemnym pokoju i marzył o tym, jak będzie chodził po ulicach i otwierał drzwi i furtki. Wszyscy się ze sobą zaprzyjaźnią, będą się bawić...
- Łubu-du! - zagrzmiało nagle.
Błysnęło światło i Mateusz okropnie się przestraszył. Na poręczy jego łóżka siedział wysoki pan ze skrzydłami.
-Nie bój się! - powiedział tajemniczy gość - Nie jestem zły! Mam na imię Piotr i jestem aniołem, strażnikiem bramy. Dzisiaj podczas deszczu zgubiłem swój klucz i nikt nie może wejść do raju. Całe szczęście, że to ty go znalazłeś, a nie jakiś złodziej!
Mateusz wyciągnął spod poduszki swój skarb. Miał taką zmartwioną minę, że aniołowi zrobiło się go żal.
-Chciałbym ci dać jakiś prezent - powiedział. - Co chciałbyś dostać?
-Chcę mieć taki klucz jak ty - westchnął chłopiec.
-To niemożliwe - powiedział anioł. - Nikt nie potrafi go dorobić.
-Dlaczego? - zdziwił się Mateusz - Mój tata wszystko potrafi! Może dorobić taki klucz z zamkniętymi oczami...
I zanim anioł zdążył odpowiedzieć, pobiegł do pokoju rodziców i szepnął tatusiowi do ucha:
-Proszę, zrób mi klucz, taki sam jak ten. Tylko się nie obudź!
Śpiący tatuś wygramolił się z pościeli i nie otwierając oczu podreptał do warsztatu. W mgnieniu oka dorobił drugi klucz, wrócił do łóżka i spał dalej.
-Nigdy czegoś takiego nie widziałem! - zdziwił się anioł - Ale wiesz, ten klucz nie będzie mógł otwierać wszystkich zamków.
-Nie szkodzi - powiedział chłopiec. - Najważniejsze, że będę go miał!
-Już wiem! - zawołał anioł - Twój klucz będzie pasował do skrzynki pocztowej. A ja będę ci przysyłał niewidzialne listy! Nikt oprócz ciebie ich nie zobaczy. Zgoda?
Oczywiście, że Mateusz się zgodził! Chłopiec i anioł porozmawiali jeszcze przez chwilę, a potem pożegnali się jak starzy przyjaciele.
-Jeszcze się zobaczymy! - zawołał anioł. I zniknął.
Od tej pory Mateusz pierwszy otwiera skrzynkę na listy.
I zawsze bardzo się cieszy, chociaż nikt nie może zrozumieć, dlaczego...
*****
Autor opowiadania pomylił się: to była mała dziewczynka a nie chłopiec
Ja posiadam podobny, srebrny kluczyk otwierąjący bramę do szczęśliwego świata, gdzie nikt nikogo nie krzywdzi, nie zabija i nie zjada - stąd mój nick.
#37
Napisano 20 czerwiec 2006 - 09:26
#38
Napisano 20 czerwiec 2006 - 10:27
#39
Napisano 20 czerwiec 2006 - 12:41
#40
Napisano 20 czerwiec 2006 - 12:50
"Madzia", ponieważ nie mam na imię Magdalena tylko Magda (to dwa różne imiona), a imie Magda nie ma zdrobnienia. Wszyscy na mnie zawsze wołają "Magda", więc chciałam, żeby raz było inaczej
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych