Kino ... nawet to domowe...
#1
Napisano 26 październik 2004 - 20:54
Myślałam, że może każdy, kto zobaczy coś godnego polecenia innym, w kilku słowach postara sie zachęcić innych do zobaczenia filmu. Poda tytuł, obsadę i opowie w kilku slowach, co go w tym filmie zauroczyło i dlaczego uważa, że inni też powinni go zobaczyć.
Można tutaj podawać także tytuły filmów, które sa tak słabe albo głupie, że nie polecacie ich do oglądania...
Mam nadzieję, że pomysł Wam się spodoba.... :oops:
Pozdrawiam serdecznie
Liwia
#2
Napisano 27 październik 2004 - 01:42
Jak nie przepadam za kinem amerykańskim, tak dziś jestem pod jego wrażeniem. Dziś w nocy oglądałam Efekt motyla {Butterfly Effect, (2004)) Jest to trochę dramat obyczajowy, trochę thriller, a trochę film S-F.
Film jest ilustracją teorii o tak zwanym „Efekcie motyla", która zakłada, że machnięcie motylego skrzydełka w Nowym Jorku może spowodować huragan w Japonii. Opowiada on historię Evana Treborna, który odkrywa, że może zamieniając wspomnienia odwrócić bieg swojego niezbyt udanego życia. Drobne zmiany, jakie prowadza do swojej przeszłości, mają potężny wpływ na jego teraźniejszość. Teraźniejszość, która teraz nie zawsze wygląda lepiej...
Film polecam wszystkim tym, którym wydaje się, że gdyby dostali drugą szansę i mogli coś przeżyć jeszcze raz, to teraz zrobiliby to lepiej, mądrzej, ciekawiej... że byliby szczęśliwsi... Film uzmysławia, że w życiu najważniejsza jest teraźniejszość, to co z nią zrobimy i jak ona wpłynie na naszą przyszłość...
A Tu dla zainteresowanych strona z filmu, z pięknymi i chwilami bardzo ciekawymi zdjęciami z filmu
http://www.butterflyeffectmovie.com/
Pozdrawiam i miłego oglądania
Liwia
#3 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 27 październik 2004 - 07:32
#4
Napisano 28 październik 2004 - 16:09
Dziękuje Ci Liwio, iż wszcząłaś ten temat. Osobiście od kilku miesięcy nosiłem się z podobnym zamiarem, lecz, jak widzicie z mizernym skutkiem. Podobnie jak w przypadku Klary, filmy są mą pasją, tym bardziej obecnie, gdy wszystko mogę sobie ściągnąć z p2p (nie namawiam).
Film Efekt Motyla miałem okazje i wielką przyjemność obejrzeć kilka m-cy temu i z całą pewnością będzie on w pierwszej dziesiątce, a może nawet piątce najlepszych filmów tego roku na mej osobistej liście. Na tej liście znajdzie się też z pewnością obraz Alejandro Gonzaleza pt 21 Gramów. Ponieważ osobiście mam problemy z przekazywaniem treści filmu, pozwólcie, że zamieszcze tutaj odnośnik z króciutką recenzją na Stopklatce
Jak już wspomniałem na początku, oglądam dość sporo mniej (obecnie nie tak wiele, bo ostatnio swą miłość do filmu dziele z zamiłowaniem do czytania) i tak oto wczoraj w końcu zdobyłem czas i odpowiedni nastrój by obejrzeć chyba jedno z najgłośnieszych dzieł, a mianowicie film Mela Gibsona Pasja. Podobnie jak w poprzednim wypadku, odstąpie od próby zrecenzjowania. Powiem krótko; po seansie przez kilka minut siedziałem na fotelu i patrzyłem gdzieś...sam nie wiem gdzie. Film naprawdę zmusza do refleksji.
Pozdrawiam Was i czekam na Wasze opisy, a od siebie mogę dodać to, iż napewno się jeszcze odezwie, choćby z propozycjami, co warto obejrzeć, a ponoć gust mam niezły
"Boże, daj mi siłę by zmienić to co mogę zmienić
i odwagę by zaakceptować wszystko, czego nie mogę zmienić,
i mądrość, bym znał różnicę".
#5
Napisano 01 listopad 2004 - 16:30
z napisow koncowych mozna wywnioskowac ze historia zdazyla sie naprawde
krotko o filmie
Były żołnierz armii Stanów Zjednoczonych w Meksyku przyjmuje posadę ochroniarza małej dziewczynki, której rodzicom grożono porwaniem. Gdy dziewczynka zostaje uprowadzona przez nieznanych sprawców, postanawia ją odnaleźć za wszelką cenę.
wystepuja
Denzel Washington - Creasy
Dakota Fanning - Pita
Marc Anthony - Samuel
Radha Mitchell - Lisa
Christopher Walken - Rayburn
Mickey Rourke - Jordan
mimo ze film zapowiada sie na sensacyjny przygotujcie chusteczki moga sie przydac , kawal dobrego kina 2 godziny gwarantuje ze nie bedziesz sie nudzic
Malcolm
#6
Napisano 08 listopad 2004 - 23:05
Słów kilka. Film przypominał mi nieco "Memento" – zaczyna się od końca. Bohater bawi się czasem, ponieważ odkrywa, że czytanie własnych dzienników przenosi go do momentu, na którym dziennik otworzył. Przenosi się kilkakrotnie usiłując naprawić bieżącą rzeczywistość, każda jednak zmiana, zgodnie z efektem skrzydeł motyla, ma skutki ogromne, a rzeczywistość za każdym razem zmienia się na gorsze.
Efekty specjalne – rzeczywiście specjalne. Nie jest to jakieś wybitne arcydzieło, ale ogląda się przyjemnie, akcja wciąga, jest też nad czym się zasępić. Dla mnie jednak te efekty przebijają wszystko. Widziałam już bardziej skomplikowane oczywiście, ale tutaj użycie techniki jest świetne, jest jej tyle, ile trzeba, nie mniej, nie więcej. Ktoś zrobił ten film z wyczuciem. Dobra rozrywka.
#7
Napisano 08 listopad 2004 - 23:07
Kreacja Marii Bonnevie (tytułowa Dina) – wręcz genialna. Kobietę zaniedbywaną, w dzieciństwie niekochaną i izolowaną, obwinianą przez ojca o śmierć matki zagrała wspaniale. Cudownie. Niezwykle. Ekstraordynaryjnie. Podobnie zresztą jak Amanda Kvakland Dinę w dzieciństwie.
I to właśnie o niej, o Dinie, o jej losach, życiu, o niej samej jest ten film. Przecudny film psychologiczno-obyczajowy.
#8
Napisano 08 listopad 2004 - 23:09
Aktorka grająca Bess w "Przełamując fale" stworzyła wspaniałą kreację. IMHO to najlepszy film von Triera. BTW, czy ktoś widział już najnowszy jego film?
A Bjork... Nie lubię jej muzyki (poza jedną piosenką pt. "Joga"), nie lubię też łączenia filmu z musicalem, ale "Tańcząc w ciemnościach" to rzeczywiście świetna produkcja.
Polecam obydwa filmy. Bardzo, bardzo.
#9
Napisano 10 listopad 2004 - 23:14
Czy ktoś z Was może oglądał "Pręgi" Magdaleny Piekorz
Na podstawie książki "Gnój" -mam chęc sie wybrać do kina, ale potrzebuję informacji kogoś, kto może oglądał bo wiele o nim słyszałam....
Ja niestety nie oglądałam, ale moja przyjaciółka się na tym filmie spłakała, bo takie to było dla niej osobiste przeżycie. Podejrzewam, że film robi wstrząsające wrażenie, jeśli odnajduje się w nim własne przeżycia. Z kolei znajomi oglądający film dość obiektywnie i krytycznie, bez utożsamiania się z bohaterami, wspominali, że film jest niezły, ale czuć rękę Zanussiego, który był producentem. Ostatnia scena to ponoć Zanussi w całej swojej krasie, doklejony, niepotrzebnie. Ogólnie opinie są takie, że film dobry, a to, co w nim niedobre, to naleciałości warsztatu Zanussiego, bez którego byloby lepiej.
"Gnój" na mnie czeka. Poczytam w sanatorium. Dopiero potem wybiorę się pewnie na film.
#10
Napisano 11 listopad 2004 - 15:03
Polowanie na króliki
ang tytul Rabbit Proof Fence
krotki opis
Rok 1931. Molly Craig jest aborygeńską dziewczynką, która w ramach polityki australijskiego rządu, podobnie jak setki innych dzieci z domieszką białej krwi, została siłą odebrana rodzicom i przymusowo osadzona w ochronce. Molly wraz z młodszą siostrą oraz kuzynką postanawiają jednak uciec i wrócić do domu. Zagubione na bezkresnym bezludziu starają się odnaleźć płot na króliki – gigantyczne ogrodzenie dzielące kontynent na dwie części – który jest ich jedynym drogowskazem. Przemierzają 2500 kilometrów australijskiego pustkowia, próbując zmylić i przechytrzyć depczący im po piętach policyjny pościg.
Film na faktach , pokazuje chora polityke rzadu australi ktory do 1972 roku probowal ucywilizowac aborygenow
goraco polecam
malcolm
#11
Napisano 16 listopad 2004 - 21:49
Pies jest prezentem dla chłopca od babci wychowującej go na championa kolarskiego. A sama babcia to też niebagatelna postać. To rodzaj żelaznej damy dającej z siebie wszystko, żeby wnuczek nie stracił kondycji sportowej. Babcia wnuczka trenuje, babcia wyznacza mu harmonogram zadań, przyrządza mu specjalne posiłki, masuje i zanosi do łóżka. Tak naprawdę Champion jest narzędziem reżysera (Sylvaina Chometa), pretekstem do stworzenia postaci Brunona i babci. A samo Trio z Belleville (choć każda z trzech jego postaci jest sama w sobie niezwykle interesująca i pełna niespodzianek) pojawia się na chwilę i niemal epizodycznie. I tak, epizodem dla mnie jest całe sensacyjne zakończenie, ratowanie Championa z rąk tajemniczych bandziorów.
Bruno. Bruno rulez.
#12
Napisano 18 listopad 2004 - 13:42
Od filmu nie można się oderwać. Nie można przestać być z jego bohaterami – właśnie tak: na nich się nie patrzy, ich się nie ogląda, z nimi się jest. Piękne zdjęcia Bajerskiego i Śmietanki podkreślają klimat filmu. Widz ma wrażenie, że milcząco uczestniczy we wszystkim, co się wydarza, że razem z bohaterami siada na skraju pustego placu i patrzy przed siebie. A jest o czym pomilczeć…
Zamachowski jest mistrzem podobnych ról, to genialny aktor. On nie gra, on Jest postacią, którą kreuje. Nie można też nie zachwycić się Olgą. Ja wiem, że genialne dzieci nie zawsze wyrastają na genialnych dorosłych, ale postanowiłam się tym nie martwić. Nastawiam się na odbiór, a to, co mówi do mnie Olga, mówi całą sobą, trafia, gdzie powinno, w ten mięciutko środeczek.
Nie narzekam na stan polskiego kina. Mamy perełki.
#13
Napisano 19 listopad 2004 - 22:06
"Samobójczynie" to tytuł książki Eugenidesa, na podstawie której nakręcono "Przekleństwa niewinności", ale tytuł książkowy podoba mi się bardziej, więc tylko tak myślę o tym filmie. Sofii Coppoli udał się ten obraz. To jeden z nielicznych przypadków, kiedy film jest tak dobry jak książka, albo prawie tak dobry (bo jednak wszystkiego nie można oddać obrazem, zawsze brakuje słowa).
Jest to film o pięciu siostrach wychowanych głównie przez rygorystyczną matkę narzucającą dziewczynkom rygorystyczne wychowanie. A właściwie fanatyczne tresowanie, bo to coś więcej niż rygor, ale mniej niż wychowanie. Dzieci nie zaznały w domu miłości, zainteresowania, wsparcia, poczucia bezpieczeństwa. Czy właśnie to było powodem tragedii? Ani autor książki, ani reżyserka nie odpowiadają na to pytanie. Niedługo po tym, jak jedna z sióstr popełnia samobójstwo, pozostałe siostry idą w jej ślady – jednego dnia. Każda w inny sposób.
Jest w tej historii coś mistycznego, niezwykłego. Nie sądzę, żeby to wynikało z tematyki, o samobójstwach pisze się dużo (polecam bardzo genialną książkę Alvareza pt. "Bóg bestia. Studium samobójstwa"), wiele filmów się nakręca, ale rzadko który tak porusza. Tutaj niezwykłość czuje się przez skórę i trudno ją uchwycić. Aż chciałoby się zagłębić w temat, zwłaszcza, że niektórzy twierdzą, że to prawdziwa historia. Co i dlaczego pchnęło siostry w paszczę śmierci? Czy wszystkie miały to w genach? Czy istnieje gen śmierci? Co działo się w nich, jak wyglądała więź między nimi? Trudno mi sobie wyobrazić moment, w którym postanawiają, że się zabiją, albo rozmowę, w której ustalają formy samozagłady. To nie był poryw chwili, to była świadomie podjęta decyzja, solidarnie, kolektywnie, wspólnie. I żadna z sióstr w ostatniej chwili się nie rozmyśliła. To chyba jest najbardziej niezwykłe. Szkoda tylko, że ani Eugenides, ani Coppola nie podjęli próby wniknięcia w umysły i emocje tych dziewczynek, rzecz byłaby wtedy znacznie, znacznie ciekawsza, intrygująca. I jeszcze bardziej niezwykła.
#14 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 22 listopad 2004 - 16:13
Są modlitwy do Boga o cud wyzdrowienia, obwinianie się o sprowadzenie na ukochanego choroby swoimi nieprzemyślanymi modlitwami. Jest też poświęcenie. Są wreszcie wokół ludzie, którzy niby pomagają, ale jeszcze bardziej krzywdzą.
Po tragicznym wypadku w głowie Jana rodzi się myśl, że jego młoda małżonka Bess już nie może się kochać. Prosi ją o to, żeby sypiała z innymi a potem mu o tym opowiadała. Gdy nie chce tego robić - wmawia, że dzięki temu on będzie żył, dopóki będzie pamiętał o miłości nie umrze...
Film napewno ciekawy więc obejrzeć warto.
#15 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 26 listopad 2004 - 17:54
Pinesko pisałam już o tym filmie wcześniej, cieszy mnie jednak to, iż nie tylko mi się podoba.
No tak, gapa ze mnie :-D :-D :-D
#16 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 28 listopad 2004 - 20:10
Tragiczny wypadek całkowicie zmienia życie bohaterów filmu - Paula, Jacka i Christiany, którzy się nie znali, a jednak ich coś połączyło. Serce męża Christiny pozwoli żyć Polowi. Sprawca wypadku i jego rodzina w pewien sposób również staną się ofiarami.
Każdy z uczestników tego zdarzenia dowie się czegoś o sobie, o innych, o życiu, miłości, wierze, odwadze czy winie.
Tak kończy się film:
"... Ile żyć przeżyliśmy?
Ile razy umarliśmy?
Podobno w chwili śmierci...
tracimy 21 gramów naszej wagi.
Każdy.
Ile się zmieści w 21 gramach?
Ile tracimy?
Kiedy tracimy 21 gramów?
Co tracimy razem z nimi?
Co zyskujemy?
Co zyskujemy?
21 gramów.
Tyle waży pięć dwugroszówek.
Tyle waży koliber.
Kostka czekolady.
Ile ważyło 21 gramów? ..."
To co odeszło w płomieniach zazieleni się na nowo...
I myślę, że tyle wystarczy, żeby was zachęcić do obejrzenia.
#17
Napisano 29 listopad 2004 - 11:42
Kojeny film do jakiego chciałbym Was namówić jest obraz Donnie Darko. Dlaczego ten i o czym jest? Nie powiem ani słowa.
"Boże, daj mi siłę by zmienić to co mogę zmienić
i odwagę by zaakceptować wszystko, czego nie mogę zmienić,
i mądrość, bym znał różnicę".
#18 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 29 listopad 2004 - 11:53
#19
Napisano 04 grudzień 2004 - 17:19
Super size
Historia Amerykanina, który przez miesiąc żywi się wyłącznie w McDonaldzie. Nie może też odmówić, jeśli pracownik McDonalda zaproponuje mu większy zestaw.
rewelacja film kandyduje do oskara jako dokument , gosc jedzac 3 razy dziennie w restauracjach macdonald pokazal jak latwo mozna pzreniesc sie na cmentarz , przytyl w ciagu miesiaca niewiele cos ponad 12 kilo
swoja droga dowiemy sie ze rocznie w USA umiera z powodu nadwagi bagatela 300.000 osob , ameryka jest panstwem najgrubszych ludzi .
w szolach w ciagu tygonia jest 1 godzina WF-u
goraco polecam
#20
Napisano 05 grudzień 2004 - 09:58
Kojeny film do jakiego chciałbym Was namówić jest obraz Donnie Darko. Dlaczego ten i o czym jest? Nie powiem ani słowa.
Rafałku, nie bądź taki, napisz... Ten film leży u mnie w kolejce do obejrzenia, a jakoś nie mogę się zebrać...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych