Nie będę nurkował
Nie będę już nurkował
W kosmicznej przestrzeni
Nie wyjdę nigdy więcej
Z czerni tego świata cieni
Nie zabiorę ze sobą
Kompana na wojaże
Ani Ciebie, kochana
Za horyzont zdarzeń
Nie urosnę już więcej
Gdy stracony czas dziecięcy
I pytania nie zadam
Najmądrzejszemu mędrcy
Nie przepłynę kanału
Co dzieli kontynenty
Nie wysłucham kawału
Gdym w gorzki sen zamknięty
Nie zrobię z papieru
Czapeczki, która bawi
Nie posmakuję likieru
Który tatko na stole zostawił
Nie spojrzę już nigdy
W świat zaczarowanym wzrokiem
Kiedy znów się starzeje
Z każdym dniem, miesiącem, rokiem
I nie wyjdę do świata
Który przeklina niezdolnych
Gdy poskąpił na zawsze
Radości zbierania kwiatów polnych
I nie wyjdę do świata
Który zero skreślił na mnie
Nie postoję na czatach
W na sto spustów zamkniętej bramie
I nie wyjdę do świata
Co woła na mnie: ”Chamie!”
Z zakłamanym świadectwem
Że życie jeszcze dla mnie