SKRZYPCE
Wczoraj, w Internecie, zobaczyłam ogłoszenie:
,,Sprzedam skrzypce do grania…”
Pomyślałam, pewnie jakiś Tewje
opuszcza znowu swoją ukochaną Anatewke,
i z wózkiem pełnym klamotów,
rusza hen w nieznane, na spotkanie z losem.
Tylko, kto mu w czasie pandemii kupi skrzypce?
Przecież, to nie jest czas dla grajków.
A może jednak:
Transakcja przebiegnie pomyślnie.
Ktoś kupi instrument, nastroi, pokocha.
Czułe palce skrzypka zaczną pieścić struny,
popłynie muzyka…
… zgoją się rany serc.
Będzie lżej.
Przetrwać zmierzch,
wypatrywać świtu.
PANNA MARTA GORGI
Panna Marta Gorgi,
córka ślubna kamieniarza
ze wsi Ratno Górne,
miała zaledwie piętnaście wiosen,
kiedy spadła na Nią Miłość.
Młode dziewczyny zazwyczaj
wierzą w Miłość.
Potem musi minąć kilka długich zim,
nim pojmą że ona nie istnieje,
i staną się Wiedźmami.
Dziedzic z Batorowa,
całkiem zawrócił jej w głowie,
i zaczęła tańczyć ze szczęścia.
A lato było natenczas niezmiernie udane,
i stało pogodą wiele długich tygodni,
służąc kochankom łaskawie.
I nie potrzebowała już nic innego,
tylko pewności, że sen się nie prześni…
Gdy nastała jesień,
gałęzie jabłoni zaczęły się uginać
pod ciężarem owoców,
jej czas się wypełnił po brzegi
kroplami minionych dni.
Poszybowała w przeszłość
Prosto z jego ramion.
*************
Zabito więc Martę Gorgi.
I nad jej grobem postawiono krzyż,
kamienny
i ciężki niczym Miłość.
A ona czeka…
Aż przyjdzie Ten, który powie:
,,Talitha kum…”
BOŻA PODSZEWKA
Gdybym była,
tamtą dziewczyną.
Miałabym w sobie,
Twoje najpiękniejsze dni,
lata najlepsze,
dawno przecież już minione.
A tak piękne,
jak w rzeczywistości
pewnie nigdy nie były.
Teraz syci je czas
i tęsknota ogromna.
Gdybym była,
tą kobietą.
Miałabym z Tobą
stół i krzesła,
i nawet łóżko.
Ludzie zwykle kupują,
mnóstwo niepotrzebnych rzeczy,
aby być mniej samotnymi,
ze sobą nawzajem.
A ja jestem,
bożą podszewką.
Mnie się nawet
Pan Bóg wstydzi,
w każdą niedzielę.
Lecz ja kocham...
Czas,
niepowstrzymany taniec Ziemi,
wokół Słońca.
Moja Nadzieja...?
ASTRONAUTA
Tydzień temu, vis a vis hipermarketu,
doszło do tragicznego wypadku.
Młody chłopak, w czarnym BMW,
zjechał na pobocze i dachował.
Będzie żył, lecz rokowania niepewne,
uraz kręgosłupa,
prawdopodobnie skazany na wózek.
**********************
Przypomniałam sobie przypadek,
radzieckiego astronauty
(nie pamiętam jego nazwiska).
Miał jako pierwszy okrążyć orbitę Ziemi,
potem, być fetowany niczym bożyszcze.
Ktoś źle obliczył trajektorię lotu,
ludzie czasami popełniają błędy,
takie rzeczy się zdarzają.
Nie powstrzymała statku kosmicznego
ziemska grawitacja
i pomknął w zimne czeluście Wszechświata.
Na taką okoliczność astronauta,
miał przygotowaną ampułkę z Cyjankiem.
Do dziś nie mogę sobie przypomnieć,
jego nazwiska…
SŁOWIK
W cichym zakątku cmentarza,
słowik usiadł na drzewie i śpiewa.
Drzewo słucha i milczy.
Czy rozumie o czym śpiewa ptak ?
A może jest głuche jak pień…
Nieopodal para zajęcy,
w pośpiechu i bezwstydnie
pomiędzy mogiłami,
oddaje się miłosnym igraszkom,
by zaraz potem wystrzelić
w przeciwległe strony świata,
i nigdy już się nie spotkać.
Zupełnie jak ludzie.
Uciekając nie mają pojęcia,
że nikt ich tutaj zabijał już nie będzie.
Myśliwi śpią spokojnie
pojednani z Ziemią.
W alejach groby równo poukładane,
jak książki na półkach.
Raz przeczytane, odłożone na później.
Oczekują cierpliwie,
rozłupania się kamienia,
i chwalebnego w kwiatach
zmartwychwstania.
Idę i patrzę.
Nigdzie się nie spieszę.
Przekroczę bramę.
Wrócę do życia.
Słowik, nadal śpiewa.