Nigdy się tym nie interesowałam i wiem, że to nieodpowiedzialne, ale proszę, żebyście w miarę możliwości nie oceniali mnie pod tym kątem.
Spokojnie. To, że osoba po dwudziestce zaczyna się tym „dopiero” interesować to nie jest żadna zbrodnia. Owszem, teoretycznie można wcześniej, ale niewiele wcześniej jest się jeszcze w sumie (legalnie dorosłym) psychologicznym dzieckiem. Zwłaszcza, jeśli temat nie istnieje i jest pomijany milczeniem w rodzinie. Nie zrobiłaś nic „nieodpowiedzialnego”.
Nie jestem osobą niesamodzielną. Mogę natomiast „z lotu ptaka” opisać trochę jak działa (i nie działa) system takiej opieki. Tekst będzie długi, bo chcę Ci przedstawić szerszy obraz sytuacji. Jakby co, na dole jest podsumowanie / streszczenie. 
1) Rynkowe usługi opiekuńcze nie są w pierwszej kolejności adresowane do niepełnosprawnych młodych dorosłych, a do seniorów – w ich wypadku w opłatach mogą pomagać np. dorosłe dzieci (które nie mają czasu / chęci / możliwości świadczyć opieki, ale mają pensje i się z nich zrzucą na opiekunkę). Seniorzy mają też mniej lat życia przed sobą, więc mogą np. wydawać oszczędności, założyć odwróconą hipotekę na dom itd. Dla młodej osoby niepełnosprawnej to nie jest stabilna możliwość – jeśli mam trzydziestkę i planuję jeszcze żyć trzydzieści do pięćdziesięciu lat, to nawet mając np. oszczędności czy spadek po rodzicach nie bardzo mogłabym go wydać na opiekę na najbliższe dziesięć lat. Bo jeśli je wydam, to mam wygodną opiekę, ale potem czterdziestkę na karku i dalej ten sam problem, co wcześniej, ino już bez kasy.
Oczywiście jeśli ktoś np. chciałby świadomie wydać oszczędności albo wygraną z loterii na zapewnienie sobie iluś miesięcy / lat takiej opieki, rozumiejąc że kupuje sobie tylko tymczasową wolność, to ma prawo. Ale jeśli mówimy o trwałej opiece, kupowana prywatnie musi stale mieścić się w budżecie.
2) Koszty opieki nie wynikają w pierwszej kolejności z kwalifikacji opiekuna, a po prostu z kosztów pracy w ogóle pomnożonych przez czas. Najniższa krajowa stawka za godzinę jakiejkolwiek legalnej pracy to 17 zł, więc za siedzenie przy kimś np. 24 godziny stawka wynosiłaby ok. 400 zł. Jeśli założymy opiekę np. 16h na dobę, minimalny koszt to 270 zł na dzień. Jak pomnożysz przez 30 dni (bo człowiek musi być świątek, piątek i niedziela), to wyjdzie absolutnie zawrotna suma (~8000 zł). A to jest rachunek mocno uproszczony. Pozornie niewysoka stawka mnoży się bardzo wysoko przez czas.
Różne firmy pośredniczące rozwiązują to m.in. tak, że opieka nie jest świadczona dosłownie 24h / dobę, gdzieniegdzie jest dofinansowana z zewnątrz (np. przez państwo) albo – jak w przypadku DPS - jeden opiekun przypada na kilku podopiecznych. Czyli w normalnych warunkach opieka całodobowa jest tam tańsza, niż wynikałoby z kalkulacji czystej stawki godzinowej 24h / 30 dni w miesiącu. Jeśli ceny tych firm są zaporowe, to cena opieki całkowicie prywatnej legalnie będzie jeszcze wyższa.
Oczywiście możemy przyjąć, że ktoś zgodzi się pracować znacząco poniżej minimalnej stawki godzinowej. Ale albo na czarno, albo nie będzie tego rozbił dobrze (bo np. starsza pani może chcieć sobie dorobić troszkę do emerytury, ale praca fizycznego opiekuna ON nie jest dla niej), albo pobiera grzecznościową opłatę za dobroczynność, albo jest głęboko zdesperowany bo będąc sprawnym do pracy, ŻADNEJ lepszej pracy nie może dostać. Może się wydawać że sama krzepa bez przeszkolenia to niedużo, ale ta krzepka osoba może być Twoim opiekunem... albo pracować np. fizycznie w obsłudze wielkopowierzchniowego sklepu, wyrobić swoje godziny i iść spokojnie do domu.
Nie bez powodu w wielu krajach taka "pomieszkująca opieka" to praca dla imigrantów, którzy ją biorą bo ciężka fizycznie, ale można bez kwalifikacji zarobić w obcej walucie nie wydając na życie.
2) Z tego powodu w przypadku młodych nie-bogatych ON dokupywanie sobie opieki na rynku ma sens, jeśli ona jest tylko wspierająca (np. ktoś jest potrzebny na kilka godzin w tygodniu) i mieści się w bieżącym budżecie. Jeśli ilość opieki jest tak duża, że nie da się za nią płacić na bieżąco, to nie jest trwałe rozwiązanie.
3) W związku z tym kluczowe jest pytanie, co to dokładnie znaczy, że jesteś „całkowicie niesamodzielna” i ile z tego można jeszcze poprawić rehabilitacją.
4) Jeśli jesteś lub możesz być zdolna do zasadniczo samodzielnej samoobsługi, to jest coś co należałoby jak najmocniej ogarnąć, póki rodzice jeszcze żyją. Jeśli masz wątpliwości, to istnieją rozwiązania pośrednie, takie jak turnusy nauki samodzielnego życia lub właśnie mieszkania treningowe. Niektóre takie rozwiązania prowadzone są przez gminy i ograniczone geograficznie, inne zaś przez organizacje społeczne i ograniczone być nie muszą. Oto przykład (link).
Jeśli tego typu rehabilitacja ku samodzielności jest w Twoim zasięgu zdrowotnie, mogę Ci pomóc w poszukiwaniu kontaktów. Ogólnie radziłabym wizytę w wyszukiwarce organizacji pozarządowych https://spis.ngo.pl/ wybranie po lewej w kolumnie „Odbiorcy działań” kategorii „Dorośli z niepełnosprawnością” i przeszukanie jej pod kątem Twojego schorzenia, jeśli jest nietypowe, lub regionu. W ten sposób można się wstępnie zorientować kto w szeroko pojętej okolicy prowadzi jakieś działania ku usamodzielnianiu dorosłych ON.
5) Takie rozwiązania służą treningowi samodzielności, nie są alternatywą dla DPS jeśli samodzielności nie uda się uzyskać. Oczywiście osoba ogólnie niesamodzielna również odniesie korzyści z rehabilitacji ku samodzielności i bardzo bym zachęcała, żeby nad tym pracować, ale mieszkania trwale to nie zapewni.
6) Na zachodzie wzrasta trend ku temu, żeby miejsca takie jak DPS zastępować grupami tzw. mieszkań chronionych (tj. z założenia trwale zamieszkiwanych przez osoby niesamodzielne ale wymagające tylko częściowej opieki). Problem z przeniesieniem tego rozwiązania na grunt polski to infrastruktura – takie mieszkania trzeba wybudować i utrzymywać. W polskich warunkach są to więc rozwiązania rzadkie, prowadzone zwykle przez różne organizacje pozarządowe – gmina nie musi takich mieszkań w ogóle mieć.
7) Jeśli więc ktoś jest naprawdę głęboko niesamodzielny, to w zasadzie nie ma alternatywy dla DPS oprócz mieszkania przy krewnych. Sytuacja może się teoretycznie poprawić, bo mogą powstawać nowe mieszkania chronione, ale na bieżąco to są pojedyncze perełki w Polsce.
DPSy są dzielone na te dla osób starszych i dla chorych (niepełnosprawnych), ale ponieważ niepełnosprawność statystycznie najczęściej nabywa się wraz z wiekiem, średnia wieku w takich placówkach jest raczej wysoka (jest ich i tak mało, w stosunku do zapotrzebowania, nikt więc raczej nie tworzy oddzielnych placówek dla młodych dorosłych ON). Podstawowe informacje o DPSach działających w Łodzi znajdziesz m.in. tu: https://mops.uml.lod...ocy-spolecznej/
Musisz jednak wiedzieć, że koszt pobytu w DPS jest dofinansowany przez państwo, ale tylko na tyle, na ile nie może go pokryć niepełnosprawny (DPS może pobrać zdaje się 70% dochodów na koszty). W sytuacji, gdy niepełnosprawny ma żyjących bliskich krewnych, jest zwykle problem ze skierowaniem właśnie dlatego, że samorząd chciałby, aby rodzina takiej osoby także finansowała jej utrzymanie w DPS (bo to jest dosyć kosztowne).
Podsumowując: Twoją najlepszą inwestycją jest w zasadzie rehabilitacja, o ile może przynieść większą samodzielność (bo wtedy zakres płatnej opieki można ograniczyć). Plan że sobie zapłacisz za wielogodzinną prywatną opiekę mieszkając we własnym mieszkaniu jest wprawdzie zrozumiałym marzeniem w przypadku młodej osoby dorosłej, ale realnie można w ten sposób zorganizować raczej „wakacje” niż życie, bo koszty opieki po prostu astronomicznie rosną jak się stawkę za godzinę przemnoży przez czas.
Użytkownik Boginka edytował ten post 17 lipca 2020 - 22:13