Kolejna burza
Już to nad miastem
Hula wichura
I huczy tak strasznie
Jak pszczoły w swych ulach
A policjant na straży
Nad miastem stróżuje
Lecz co on też może
Gdy rąk już nie czuje
Bo zawierucha
Ciągle znów dmucha
Na ręce ludkowi
Stale wciąż chucha
I dmucha i duje
W kółko wiruje
Przewraca znaki
I kula te kule
Pies ledwo szczeka
Gdy srodze tak sieka
Gdy nie ma litości
Dla żadnego człowieka
I pęka już szyba
W miejscowej galerii
Porwane znaczki
Z najrzadszej serii
I okno na piętrze
Wdmuchane do środka
Krasnale w ogrodzie
Podeszły do płotka
I lokomotywa
Na stacji już zmarzła
Konduktor zapomniał
Do kanapek masła
I kogut nie przyszedł
Przywitać poranka
Owieczkom wywiało
Połowę sianka
I ratusz w wichurze
Już prawie się kruszy
Służą już stróże
I policjant służy
Lekarze pacjentów
Już nowych przyjmują
Strażacy już pompy
Wodne szykują
A zawierucha
Ciągle wciąż dmucha
I nie chce nikogo
Wcale posłuchać
Choć ludki tak bardzo
Pragną by poszła
Nie słucha księdza
Nie słucha posła
Aż wreszcie przestaje
Odchodzi, przemija
Choć jeszcze do okien
I drzwi się dobija
To jednak już słabiej
Mniej trochę strasznie
Ustaje w swym szale
Już trochę jaśniej
Już chmury burzowe
Zebrane nad miastem
Milkną, bieleją
Rozrzedzą się właśnie
Wichura przestaje
Już straszyć burmistrza
Uśmiecha się wąsem
Nasz maszynista
I ludki wychodzą
Zobaczyć na pole
Już przeszła burza
Mniej serce kole