19 odpowiedzi w tym temacie

[marcin189]

Witam wszytkich mam pytanie plusy i minusy wynajac mieszkanie czy kupic  piszcie

[__ANIOLEK__]

Witam wszytkich mam pytanie plusy i minusy wynajac mieszkanie czy kupic  piszcie

 

Wszystko zależy od tego, czego Ty sam oczekujesz i na co możesz sobie pozwolić w danej chwili. Wynajem mieszkania na początek jest dobrym rozwiązaniem, szczególnie jak nie masz zdolności kredytowej. Z czasem jednak opłata miesięczna mieszkania, na przykład dwupokojowego w kwocie od 1200 zł do 1800 zł i więcej (w zależności od miasta) może zacząć doskwierać. Przychodzi taki okres, że człowiek chce mieć coś swojego i wówczas pozostaje staranie się o kredyt hipoteczny. Warto wtedy mieć stabilną sytuację zarówno finansową, jak i życiową, bo taki kredyt to raz, że w granicach 700 - 900 w zależności od zaciągniętej pożyczki, a dwa - na długie lata do spłacania. Ja wybrałam to drugie rozwiązanie i choć nic na początku ani nie było pewnie, ani łatwe to okazało się najlepszym rozwiązaniem. We wszystko wkalkulowane jest ryzyko, ale kto nie ryzykuje, ten nie ma. Ostatnia myśl — jeśli już zdecydujesz się na kredyt hipoteczny to tylko w złotówkach, żadnych franków i jemu podobnych. A dlaczego? Chyba nie muszę tłumaczyć, bo samo życie pokazało, jak to się może potoczyć (https://strefabiznes.../ar/c3-14471955).

 

Przydany link - wady i zalety:

https://www.gentlema...-plusy-i-minusy

[Aribeth]

Swoje! Zawsze swoje. Wynajmowałam mieszkanie na studiach i jeszcze kilka lat po. Ja nie widzę plusów w wynajmie. Wynajmowanie to konieczność a nie wybór.
Wynajmowanego mieszkania nie możesz urządzić po swojemu. Zdarza się że nagle dowiadujesz się że masz miesiąc na znalezienie nowego lokum, raz tak miałam. Jakby było mało spotkało mnie to na przełomie sierpnia i września, kiedy studenci na potęgę wynajmowali wszystko co miało dach.
To prowadzi nas do kolejnej kwestii, czyli kosztu wynajmu. W dużych miadtach będących centrami akademickimi, ceny są okropne. W moim przypadku nie ma wielkiej różnicy między ratą kredytu za kawalerkę pod Poznaniem a wynajmem w Poznaniu.
Następny minus, że kiedy już się przeprowadzasz na inne wynajmowane mieszkanie, często trudno odzyskać kaucję. Wynajmujący robią co mogą aby jak najwięcej "urwać" z kaucji za nieraz wyimaginowane szkody.

Od kiedy mieszkam na swoim, jestem spokojna że nikt nie będzie mógł kazać mi się wynosić. Że po raz pierwszy jestem u siebie.

[romulus20]

Myślę, że wynajem to rozwiązanie dobre tylko doraźnie. Jeśli ktoś ma możliwość i zdolność kredytową, powinien myśleć o zakupie mieszkania na własność.  Wtedy co miesiąc spłaca  swoją własność, a nie daje komuś zarobić i nic z tego nie ma.

[klaudiazachwiana3]

Moim zdaniem lepiej kupić niż wynajmować. Wynajmując spłacasz prawdopodobnie kredyt właściciela, więc wychodzi cenowo tak samo, ale nie płacisz dla siebie.

Użytkownik marder edytował ten post 30 marzec 2022 - 18:40
Usunięto link nie mający nic wspólnego z tematem wątku.

[wojciechpiasek]

Zarówno wynajem, jak i kupno mają swoje plusy i minusy. Plusem wynajmu jest fakt, że na ogół nie wiąże się z braniem kredytu. Jednak osoby, które chcą komuś wynająć mieszkanie bywają bardzo wymagające. Osobiście jestem za kupnem mieszkania. Można je dostosować pod własne potrzeby.

Usunięto nachalną reklamę pośrednictwa nieruchomości.

[kromkowa]

Witam wszytkich mam pytanie plusy i minusy wynajac mieszkanie czy kupic  piszcie

Biorąc pod wagę aktualne ceny wynajmu mieszkań to chyba bardziej opłaca się wziąć kredyt i kupić swoje mieszkanie. W Krakowie cena kawalerki to koszt nawet 2500 zł miesięcznie. W tej cenie można spokojnie wziąć kredyt na 20 lat i spłacić własną kawalerkę...

[marder]

W tej cenie można spokojnie wziąć kredyt na 20 lat i spłacić własną kawalerkę...

 

Owszem, ale przy obecnej inflacji istnieje ryzyko wzrostu oprocentowania kredytu. Wtedy wysokość raty może wzrosnąć.

[Golda]

Sama jestem zielona w tej kwestii. Miałam mieszkanie po rodzicach (wiem, co sobie teraz pomyślicie). Fakt, że wymagało generalnego remontu to kwestia drugorzędna. Miasto wojewódzkie, dobra dzielnica to i ze sprzedażą nie było problemu. Oczywiście po tym jak górę wziął rozum (wysoki koszt remontu był poza moimi możliwościami finansowymi).

Z bólem serca zdecydowałam się (pod delikatnym wpływem męża) sprzedać tamto mieszkanie i przeprowadzić się w zupełnie inne rejony Polski. Mniejsze miasto, a co za tym idzie niższe ceny. Postawiliśmy na rynek pierwotny, by urządzić nowe (dosłownie i w przenośni) mieszkanie po swojemu.
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to dokładnie odpowiedź na pytanie. Uważam jednak, że warto poznać kilka punktów widzenia, a mój jest jednym z wielu.

Aha... na wszelki wypadek dopiszę: nowe mieszkanie kupiliśmy za gotówkę.
życzę powodzenia, bez względu na to jakie decyzje podejmiecie

[kaska_zaborze]

Miałam mieszkanie po rodzicach (wiem, co sobie teraz pomyślicie).

Niczego sobie nie myślimy, często tak jest, a jeśli jesteś jedynaczką to już w ogóle luksus.

 

 

Z bólem serca zdecydowałam się (pod delikatnym wpływem męża) sprzedać tamto mieszkanie i przeprowadzić się w zupełnie inne rejony Polski. Mniejsze miasto, a co za tym idzie niższe ceny.

 

Gratuluje odwagi, w mniejszym mieście trudniej się mieszka, no chyba że zostałaś przygwożdżona kosztami.

Użytkownik kuba edytował ten post 20 lipiec 2023 - 19:30
Zmniejszono cytaty

[RobRoy]

A co sądzicie o tym programie 2% kredytów mieszkaniowych?

[Golda]

Niczego sobie nie myślimy, często tak jest, a jeśli jesteś jedynaczką to już w ogóle luksus.

Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję. Real (a raczej moje książki ) mocno dają mi w kość i nie zawsze przeglądam stare tematy.
Już nie pamiętam, co w momencie pisania posta miałam na myśli, ale mniejsza z tym... nie jestem jedynaczką... niestety...

 

Gratuluje odwagi, w mniejszym mieście trudniej się mieszka, no chyba że zostałaś przygwożdżona kosztami.

Tu akurat się nie zgadzam. Mniejsze miasto jest tańsze do życia. Bliskość wsi sprawia, że mogę kupować sporo produktów bezpośrednio od gospodarzy, a i rachunki (zwłaszcza za mieszkanie) są niższe. Prąd, gaz itd są porównywalne bez względu na to, gdzie się mieszka. A myśmy z mężem kupili mieszkanie o podobnym metrażu, tylko w nowym budownictwie.
Ma też swoje minusy... czasami, by coś załatwić trzeba zrobić całodzienną wycieczkę do innego miasta, ale coś za coś. Na chwilę obecną nie żałuję.

[kaska_zaborze]

Dziękuje z odkrycie kącika swojego życia.

 

nie jestem jedynaczką... niestety...

 

Ja mam siostrę i brata- dobrze mi się z nimi oddycha,nie trujemy się dwutlenkiem węgla. Ja w swoim poprzednim poście miałam na myśli to czy wchodzi podział.

 

Na chwilę obecną nie żałuję.

 

Życzę Wam żebyście nigdy nie żałowali
 

[Golda]

Dziękuje z odkrycie kącika swojego życia.

Ja mam siostrę i brata- dobrze mi się z nimi oddycha,nie trujemy się dwutlenkiem węgla. Ja w swoim poprzednim poście miałam na myśli to czy wchodzi podział.

Życzę Wam żebyście nigdy nie żałowali

w pełni świadomie podjęliśmy z mężem tę decyzję. Tak z ciekawości, to dlaczego uważasz, że w mniejszym mieście żyje się gorzej?


moje rodzeństwo dostało książeczki mieszkaniowe z pełnym wkładem, więc podział odpadał
Na całe szczęście moja mama załatwiła wszystko jeszcze przed swoją śmiercią, inaczej bez sądu (mimo tych książeczek) by się nie obyło.
Nie chcę wchodzić w szczegóły, to nie miejsce na tego typu historie
 

Użytkownik Golda edytował ten post 16 lipiec 2023 - 15:42

[marder]

A co sądzicie o tym programie 2% kredytów mieszkaniowych?

 

Że sama idea jest słuszna, tylko wykonanie, jak to w naszym kraju, kompletnie spieprzone.

Mało przemyślane kryteria dostępu do tego kredytu: gdy ktoś dostał w spadku 1/4 kawalerki po dziadku, w której i tak nie może zamieszkać ze względu na trzech pozostałych spadkobierców, już się nie załapie na kredyt. Z kolei ktoś kto posiada mieszkanie za granicą, bez najmniejszych problemów dostanie taki kredyt.

Czasami myślę, że jedynym celem wprowadzenia tego programu, była maksymalizacja zysków deweloperów, bo ceny mieszkań, znów wzrosły.

Gdyby rządzący chcieli naprawdę rozwiązać problem braku mieszkań, wtedy stymulowaliby budowę mieszkań czynszowych.

[kaska_zaborze]

Tak z ciekawości, to dlaczego uważasz, że w mniejszym mieście żyje się gorzej?

 

Nie ma spożywczaków on line,a do zwykłego sklepu daleko (do miasta 2 km, do centrum 4),problemy komunikacyjne i to chyba tyle, a jak masz to na co dzień to się robi problem.

 

moje rodzeństwo dostało książeczki mieszkaniowe z pełnym wkładem,

 

Myślałam, że to relikt przeszłości.

 

Nie chcę wchodzić w szczegóły, to nie miejsce na tego typu historie

 

Jasne,że tak.

 

Czasami myślę, że jedynym celem wprowadzenia tego programu, była maksymalizacja zysków deweloperów, bo ceny mieszkań, znów wzrosły.
Gdyby rządzący chcieli naprawdę rozwiązać problem braku mieszkań, wtedy stymulowaliby budowę mieszkań czynszowych.

 

Ceny mieszkań szybują i może stać na nich 50latów dorobionych reszta to mrzonki. Kredyt 2% jest tylko na 10 lat, ale co tam ważne,że rząd dokłada dziecku do książek

Mówisz o mieszkaniach czynszowych,a TBSy?
 

Użytkownik kuba edytował ten post 20 lipiec 2023 - 19:33
Zmniejszono wielkość cytatów

[Golda]

Tak z ciekawości, to dlaczego uważasz, że w mniejszym mieście żyje się gorzej?

Nie ma spożywczaków on line,a do zwykłego sklepu daleko (do miasta 2 km, do centrum 4),problemy komunikacyjne i to chyba tyle, a jak masz to na co dzień to się robi problem.

 

nie kupuję żywności on line, sklepy widzę przez okno, nawet ich za dużo jest. Pleszew stał się miastem kompaktowym
tylko czasami trzeba jechać do Kalisza, ale dla mnie nie jest to problem
 

moje rodzeństwo dostało książeczki mieszkaniowe z pełnym wkładem,

Myślałam, że to relikt przeszłości.

 
Ano relikt... jestem najmłodsza z rodzeństwa a czterdziestka już dawno za mną
Jestem chyba ostatnim rocznikiem, który pamięta pustki w sklepach za czasów (nie)słusznie minionych, więc nie mam tego parcia na robienie zakupów tylko dlatego, że przyjechała nowa dostawa.
Bez urazy... nie mam na myśli, że ktokolwiek tak ma. Mówię tylko o sobie.

Użytkownik kuba edytował ten post 20 lipiec 2023 - 20:53
Poprawiono cytowanie

[kuba]

Że sama idea jest słuszna, tylko wykonanie, jak to w naszym kraju, kompletnie spieprzone.

 
Nie pierwsze i nie ostatnie
 

Mało przemyślane kryteria dostępu do tego kredytu: gdy ktoś dostał w spadku 1/4 kawalerki po dziadku, w której i tak nie może zamieszkać ze względu na trzech pozostałych spadkobierców, już się nie załapie na kredyt. Z kolei ktoś kto posiada mieszkanie za granicą, bez najmniejszych problemów dostanie taki kredyt.

Historia lubi się powtarzać - nie wyciągnięto wniosków z programu 500+  Po raz kolejny wylano dziecko z kąpielą, choć nie powiem, zainteresowanie tym kredytem jest spore. Zobaczymy za pół roku, rok efekty.   
 

Czasami myślę, że jedynym celem wprowadzenia tego programu, była maksymalizacja zysków deweloperów, bo ceny mieszkań, znów wzrosły.
Gdyby rządzący chcieli naprawdę rozwiązać problem braku mieszkań, wtedy stymulowaliby budowę mieszkań czynszowych.

 
Jedna głupia decyzja potrafi sporo namieszać na rynku. Kłopot polega na tym, że wiele decyzji podejmuje się ad hoc bez kompletnego przemyślenia i przeliczenia jakie to może rodzić skutki. Oczywiście są tacy, co na tym skorzystają, jak i stracą. Sęk w tym, że tych drugich niestety jest znacznie więcej... Wprowadzenie jakiegokolwiek długofalowego programu to nie jest na jedną czy dwie kadencje Sejmu, tylko na dziesięciolecia. I nie może tak być, że przychodzi kolejna ekipa i w czambuł potępia każdy element programu i zaczyna swój, inny o 180 stopni.   
Jeśli budownictwo czynszowe/pod wynajem ma się stać jakimś kołem zamachowym gospodarki, to ma swoje plusy. Tyle tylko, że wybudowanie takich budynków jest dopiero połową sukcesu - ludzie muszą chcieć w nich zamieszkać i mieć gdzie na ten czynsz zarobić. A to bez stabilnych warunków finansowych i gospodarki w danym rejonie  może się nie udać. Nie tak dawno temu była afera związana ze wzrostem o 100% i więcej czynszów jak i kłopotów z wykupem na własność mieszkań pobudowanych przez państwo. Pamiętasz ten szum medialny związany z budownictwem domków drewnianych? I co?
 

Tak z ciekawości, to dlaczego uważasz, że w mniejszym mieście żyje się gorzej?

 

Czy rzeczywiście żyje się gorzej w mniejszym mieście? Kwestia potrzeb i oczekiwań. W mniejszym mieście jest kameralniej, prawie wszyscy się znają, nie zawsze jest problem z większymi zakupami, nie koniecznie wszystko trzeba kupować przez net, choć jest to wygodne, można znaleźć ciekawą pracę (czasem jest mniejsza konkurencja pracowników), choć można też pracować zdalnie, są mniejsze ceny, mniejsze opłaty niż w dużym np. wojewódzkim mieście, itd...

[kaska_zaborze]

Golda,Kuba przy zakupach on line nie trzeba już tego taszczyć, a przy byciu niepełnosprytnym zalet chyba nie muszę tłumaczyć.

Golda ja w momencie minienia PRL miałam 7 lat.

Kuba w 43.000 mieście nie ma tak dużo firm jak mogło by się wydawać, ale mamy blisko do śląskiej strefy przemysłowej, a jak wiesz każda firma potrzebuje Twojego zawodu.