Ktoś tam pisał, że spełniamy własne marzenia, że wkładamy wysiłek i otrzymujemy efekty. Ja moje malutkie już spełniłem. Alternatywne Teksty i Alter Natywa są w PWN, Zagłuszadło niestety się nie przebiło, ale to nic nie szkodzi.
Mam ponad 40 stron wierszyków dla dzieci. Wydałem dwa małe zbiory po 10 wierszyków, ale bez świetnej oprawy w postaci ilustracji zainteresowanie jest żadne - i to mimo bardzo niskiej ceny. Nowe wydanie z najlepszymi wierszykami Janka Kuffa czeka w szufladzie. Ograniczają mnie tylko fundusze, których ostatnimi czasy ciągle mi brak. Mam kilka kolejnych rozpoczętych projektów, ale i tak nikt się nie pokusi, choćby by to ocenić, bo kto by czytał pisajdła chorego mentalnie człowieka. Rzeczywistość jest taka, że bez świetnej okładki, z moją postacią w roli autora, bez ilustracji mogę sobie pisać w powietrze. Prawda jest taka, że sprzedałem zaledwie może 10 sztuk swoich wszystkich wydań i cieszę się, że nie zainwestowałem w druk (gdybym miał taki fundusz), bo książki zapchałyby mi wszystkie szafy w domu. Może nie wszystkie są super, ale może jednak są warte 2 zł za sztukę. Chciałbym mieć taka nadzieję, ale czasem rzeczywistość mnie przygniata. Po co mi książki w najlepszych księgarniach, skoro i tak nikt ich nie czyta. Teraz piszę już tylko dla rodziny. Będę dalej wydawał, gdy skończę następne projekty, ale bez przekonania, bez nadziei na dotarcie do czytelnika.