Dzień dobry wszystkim,
W sumie nie wiem dlaczego tu piszę, to chyba kwestia szukania opinii u osób w podobnej sytuacji.
Od dziecka miewałam epizody z chwilowym zaburzeniem świadomości,uczuciem deja vu, problemami z wysłowieniem przez kilka sekund, itp. Zdarzało się to bardzo sporadycznie. Do czasów gimnazjum traktowałam to jako rodzaj indywidualności, wiecie ,,postrzegania i odczuwania więcej" (zwłaszcza uważając się od zawsze za artystkę ). Jednak będąc nastolatką temat zainteresował mnie bardziej, przeczytałam, że mogą to być objawy choroby. Nie potrafiłam dopuścić do siebie tej myśli, żyłam z tym dalej. W liceum zaczęło to bardziej przeszkadzać w życiu, dochodzące do napadów bóle głowy i senność przeszkadzały na lekcjach, a nawet potrafiły pojawić się na maturze, co pogorszyło poziom mojego skupienia (pewnie stres wywołał swoje). Dążę jednak do tego, że odkąd studiuję i mam wrażenie, że jestem narażona na ciągły stres, ataki pojawiają się regularnie i o wiele częściej. Początkowo powtarzały się kilkakrotnie w ciągu jednego dnia w odstępie 2/3 godzin, ale sen powodował ich zaprzestanie i kolejnego dnia był już spokój. Odkąd zaczęłam o wiele bardziej przejmować się tym tematem, wyliczać sobie tygodnie kiedy powinien nastąpić ,,dzień ataków" (zwykle koło 3 tygodni) i w końcu odważyłam się pójść z tym do neurologa, jest tylko gorzej. Miałam wykonane badania (rezonans magnetyczny, 2x badanie EEG) i znajdują się one na pograniczu normy, eeg nie wskazało bezpośrednio padaczki. Z lekarzem ustaliliśmy jednak, że spróbujemy z lekami. Boje się zacząć je przyjmować, bo wiem, że to zabawa na lata, a są one substancją szkodzącą np. w przypadku kiedy zaszłabym w ciążę, nie ma też pewności co do możliwej szkodliwej relacji z innymi lekami, które biorę. Co mam robić? Zamiast uspokoić się, że jestem pod opieką lekarza, a badania EEG wychodzą teoretycznie w normie, jest coraz gorzej, ataki powtarzają się nawet przez 3 dni i przeszkadzają w codziennym życiu, chodzę napięta i wystraszona, często z bólem głowy. Zdaję sobie sprawę z tego, że to może być kwestia psychiczna, bo kiedy całą tą chorobę miałam gdzieś, występował jeden atak na kilka tygodni. Nie wiem jak poradzić sobie sama ze sobą, brać leki i zaburzyć wiele aspektów mojego życia (prowadzenie samochodu, na które sobie pozwalam kiedy mam ,,tygodnie spokoju",planowanie w przyszłości dziecka, przyjmowanie innych leków, których działanie może zostać zaburzone) czy próbować żyć z tym dalej skoro zawsze kończy się na kilkusekundowych zaburzeniach mowy i uczuciu deja vu, ale z wiecznym niepokojem i stresem? To nie ataki są takie złe, najgorsze jest poczucie strachu, bezsilności i poddania własnemu organizmowi.
Użytkownik paluina edytował ten post 03 lipiec 2019 - 10:58