Witam Moniu
Poruszyłaś bardzo ważny i zarazem trudny temat. Przeszłam już tę długą drogę na początku, której Ty właśnie jesteś. Jeśli chodzi o mieszkania komunalne to własność gminna, a prawo do zamieszkania w nim otrzymują osoby spełniające określone kryteria. Każda gmina samodzielnie określa kryteria przyznawania mieszkań komunalnych – żeby się z nimi zapoznać, trzeba zajrzeć do lokalnej uchwały. Kryteria dotyczą przede wszystkim maksymalnego dochodu gospodarstwa domowego. Poza tym regulują pierwszeństwo w przyznaniu mieszkania komunalnego, warunki dokonywania zamiany, tryb rozpatrywania i załatwiania wniosków o mieszkanie komunalne.
Osobiście składałam dwukrotnie wniosek o przyznanie mieszkania komunalnego. Za pierwszym razem został on odrzucony ze względu na dochód na członka rodziny, gdyż ujęłam w nim również rodziców. Kryteria, jakie brano pod uwagę to: dochód na członka rodziny, metraż na osobę, stopień niepełnosprawności, stan rodzinny - w tym samodzielne wychowanie dziecka, okres oczekiwania na mieszkanie - gdzie ludzie potrafią czekać po 20 lat, lub nawet dłużej. Za drugim razem złożyłam już jako osoba samodzielnie gospodarująca. W międzyczasie podjęłam pracę, to było mi znacznie łatwiej w tym sensie, aby nie mieli argumentów do podważenia tej samodzielności. Na mieszkanie komunalne czekałam 11 lat. W tym okresie kilkukrotnie byłam sprawdzana pod względem dochodu, dostarczając różne zaświadczenia i wyciągi. Odbyłam kilkanaście spotkań, rozmów i konsultacji, jakby tu pomóc, ażeby w gruncie rzeczy nie pomóc. Jestem osobą posiadającą znaczny stopień niepełnosprawności, ale to tylko teoria, w praktyce było to mało ważne. W trakcie ciągłego rozpatrywania mojego wniosku zaszłam w ciążę i byłam traktowana jako samotna matka, ale i to na nic się zdało. Ostatecznie dostaliśmy tylko jedną propozycję mieszkania. Spróbuję zobrazować stan faktyczny tegoż lokum. Wniosek, wówczas był rozpatrywany dla trzech osób, czyli rodziny. Blok na uboczu przypominający typowy, ale zaadoptowany po hotelu socjalnym. Dwa pokoje, w tym jeden z aneksem kuchennym (nie przypominało to aneksu, ale trudno). Łazienka z ubikacją i wąski, malutki korytarzyk. Wejście jak do hotelu - z kopa można było wybić drzwi i z podobnego kopa wejść przez okno. Nisko usytuowane okna sprawiały, że wystarczyło mieć dobry rozkrok. Jedna latarnia na całą ulicę, po zmroku strach normalnie wyjść. Lokal do remontu, szczególnie łazienka. Daleko do przychodni, sklepu i przystanku. Blok typu blaszak, gdzie przy wysokich temperaturach w lecie się topisz, albo ratujesz kilkoma wiatrakami. Zaznaczono mi na wstępie, że jeśli się zdecyduję to podpiszę umowę najmu lokalu komunalnego na 5 lat, a po tym okresie ponownie zostaną zweryfikowane moje dochody na członka w rodzinie. Oznaczało to życie pod kontrolą i z ołówkiem w ręku, bo jeśli tylko przekroczę wspomniany dochód mają prawo wypowiedzenia umowy. Nie o takim "spokojnym" życiu marzyłam.
Oczywiście odmówiłam przyjęcia lokalu i rozpoczęłam samodzielną walkę o własne mieszkanie. Wszystkie te doświadczenia uświadomiły mi, że w tak ważnej sprawie, jak mieszkanie mogę liczyć tylko na siebie. Dlatego uporządkowałam swoje życie i związałam je z kimś, kto myśli i czuje tak samo, jak ja. Razem zaczęliśmy starać się o kredyt hipoteczny. Nie obeszło się bez wsparcia rodziny, ale było warto! Wyrwałam się z więzów pustych obietnic, słów bez pokrycia i starań bez rezultatów. Zmarnowałam tyle czasu, wierząc w to, że się uda. Nic bardziej mylnego. Udało się tylko wtedy, gdy sama się za to wzięłam. Mam kredyt "na głowie", jako zobowiązanie, ale już za kilka dni wprowadzamy się do naszego mieszkania. Nie ukrywam, że było ciężko i to bardzo, nie raz miałam ochotę już to rzucić w cholerę i mieć święty spokój, bo problemy tylko się piętrzyły i narastały. Jednak wytrwanie do końca jest naszym zwycięstwem i osobistą satysfakcją, że można wszystko, jeśli tylko się tak bardzo chce
P.S. Pod uwagę brałam również TBS-y, gdyż tam wkład własny jest o połowę mniejszy. Po namyśle zrezygnowałam, bo pod względem formalnym takie mieszkanie nigdy nie jest Twoje, nie masz prawa dziedziczenia i przekazania je komuś. Mieszkasz i korzystasz z niego do śmierci, a potem przechodzi ono w kolejne ręce. Nie miało to dla mnie sensu na dłuższą metę.
Przydatny link - zmiana przepisów: http://regiodom.pl/p...-moze-ich-sie-s
Jeśli masz taką możliwość skorzystaj z bezpłatnej porady prawnej w kwestii uzyskania prawa do lokalu mieszkalnego z gminy. Może ktoś patrząc z boku doradziłby jakieś sensowne rozwiązanie.