W naszym kościele też od dawna jest szafarz, który pomaga podczas Mszy. Św. i zanosi Komunię chorym, ale nawet mniej zaangażowani wierni nie mylą go z księdzem.
Uściślijmy, bo zrobił się już bałagan. Czy ja mylę pojęcia i nazywam diakona księdzem? Nie, doskonale to rozumiem. Skoro wiedziałaś o szafarzu, to czemu nie wspomniałaś o diakonie? Twój opis doskonale do niego pasuje, a mimo to upierasz się przy "ksiądz". Powiedzmy, że sama trafisz do tego "nieuczciwego" księdza i po jakimś czasie to odkryjesz, jak się będziesz wtedy czuć? Ciągnąc dalej, odpowiedz mi w drugą stronę - po co "ksiądz" z samej tylko nazwy? Wszystkie te tytuły, starania, poświęcenia są tego warte, bo nie można ich zmarnować i tak bardzo trzeba być na za? Nie, jeśli nie umie się być księdzem, to trzeba mieć odwagę samemu odejść i nie "ciągnąc" za sobą innych, pogrążają ich jeszcze bardziej. Przyjmę każde, inne rozwiązania, ale niech będzie ono uczciwe i zgodne z prawem kanonicznym oraz świeckim. Dość obłudy.
Nie zapominaj o tym, że takie rozwiązania, jak diakon zostały po coś wprowadzone, z jakąś myślą i celem. Dlatego wierni z nich korzystają, nie widząc w tym nic złego, a nawet sam Papież po nie sięga. Tekst dokumentu papieskiego po polsku: http://w2.vatican.va...a-amazonia.html
Dla mnie celibat nie został dobrze przemyślany. Do dzisiaj jest tak, że część księży rzeczywiście żyje w celibacie i jest oddana swojej posłudze. Jednak na drugiej szali wśród nich są tacy, co żyją "po swojemu i wedle swoich zasad", "nie szanując" celibatu, a mimo to chcą i domagają się, by nazywać ich księżmi. W dalszym ciągu są przenoszeni z parafii na parafię, mają potajemnie dzieci i prowadzą "podwójne życie" i jak to brzmi?! Fajnie? Nie, zdecydowanie nie i jestem przeciwna takiemu podejściu, a ono ma nadal miejsce pomimo tych wszystkich "afer" i nagłaśnianiu problemu. Nie godzę się na to, by ksiądz był księdzem za wszelką cenę, (bo przykładowo brak wystarczającej liczby powołań kapłańskich), a jego grzechy były tuszowane, jak się to tylko da zrobić i bez względu na koszty ludzkie. W taki sposób powstaje plama, którą trudno potem zmyć...., i zapomnieć o niej zwykłemu, prostemu człowiekowi. Nawet, jeśli to jest kilka tylko przykładów z gazet, to nie mają one prawa mieć miejsca! Nie ma na to zgody.
W dobie dzisiejszego dostępu do informacji trzeba sobie uzmysłowić, że już nic nie da się ukryć i zakamuflować, bo o zdobycie dowodów jest o wiele łatwiej, niż kiedyś to było możliwe. Chyba lepiej korzystać z tych dobrych rozwiązań i sprawdzonych, niż upierać się przy czymś, co nie do końca jest dobrze sprawowane? Z dwojga złego, już wolę tych żonatych "pomocniczych duchownych", ale uczciwych przynajmniej i niepopełniających tak ciężkich grzechów. Nie oszukują się i nie udają kogoś, kim nie da się być, bo co innego dochodzi do głosu i z czasem wygrywa. Na tym kończę dyskusję, bo to można wałkować w nieskończoność, tak obszerny to temat.