W teorii sanatoria powinny być przystosowane do obsługiwania osób rzeczywiście niepełnosprawnych, ale trzeba brać pod uwagę, że sporą cześć pacjentów stanowią ludzie, którzy sobie robią w sumie prozdrowotne wczasy, bo coś im gdzieś „strzyka w krzyżu”. Oczywiście to też warte leczenia, ale jednak jak jeździłam do sanatorów, najczęściej byłam poniżej średniej sprawności kuracjusza i to mimo tego, że miałam połowę średniej wieku. (Dla porównania: jestem nieznacznie sprawniejsza od Ciebie, sądząc z opisu).
Być może w Twojej sytuacji warto sanatoria oceniać pod kątem tego, na ile są gotowe obsługiwać osoby na wózkach – czyli ludzi zdolnych do ogólnej samoobsługi, ale takich którzy jednak po schodach zwykle nie chodzą i np. do wanien nie wchodzą bez pomocy (osób lub urządzeń). Jeśli nie kręcą nosem, to na Ciebie też nie powinni. A jeśli kręcą...
Mój ostatni turnus, prawie dekadę temu, był we Włókniarzu w Busku-Zdroju (link) i nie miałam zastrzeżeń. Ale najlepszy pobyt jaki miałam jako osoba dorosła był w szpitalu CKR w Konstancinie pod Warszawą. Powinni być przyzwyczajeni do pacjentów z zaburzeniami narządu ruchu, bo to ich specjalizacja (obsługują nawet pacjentów niesamodzielnych). Zaznaczam, że pod względem mojej wolności jako pacjenta pobyt szpitalny w CKR nie różnił się do pobytu w sanatorium dla dorosłych. Są możliwe pobyty odpłatne, dla osób samodzielnych nawet dosyć sensowne cenowo, tj. porównywalne z cenami sanatoryjnymi.
Ale ja tam byłam prawie piętnaście lat temu i nie mogę gwarantować na 100% poziomu tej placówki, choć w Internetach opinie mają raczej dobre.
W tej chwili, gdybym miała się gdzieś wybierać do sanatorium w modelu „wypoczynek + rehabilitacja” (czyli dalej od Warszawy), to pewnie na podstawie tego, czy sanatorium explicite specjalizuje się w rehabilitacji dorosłych z MPD: http://www.sanatoria..._doroslych.html