Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A

Ciąża u 34-latki z MPD


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
4 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_malgorzata1985_*

Gość_malgorzata1985_*
  • Gość

Napisano 09 kwiecień 2019 - 11:50

Cześć, witajcie. Nie wiem, od czego zacząć. jestem tu nowa. potrzebuję konkretnych informacji nt. przebiegu ciąży u dorosłej kobiety z MPD.

Za ok. miesiąc skończę 34 lata. Z początkiem roku zaczęliśmy z mężem starać się o dziecko. No nie będę ukrywać, że nie wychodzi... Tym bardziej, że czuje presję czasu (mojego wieku) i chciałabym, żeby udało się już. teraz. W tym cyklu. Wiem, że mój najlepszy czas na prokreację dawno przeminął, ale jednak chcę mieć rodzinę. Z drugiej strony bardzo boję się, że ciąża zabierze mi tak ciężko wypracowaną sprawność...


  • 0

#2 __ANIOLEK__

__ANIOLEK__

    Orator

  • Super Moderator
  • 6290 postów
  • Skąd:home

Napisano 09 kwiecień 2019 - 18:25

Witaj na forum :)

Jeszcze cztery lata temu miałam podobne dylematy. Na nowo zaczęło układać mi się w życiu. Po pewnym czasie poczuliśmy chęć zostania rodzicami. Były wątpliwości, była niepewność i strach - "czy dam radę"?, "czy wszystko będzie dobrze z dzieckiem"?, "czy utrzymam ciążę"?, "czy to nie za późno, w końcu masz na karku 35 lat i dopiero teraz się decydujesz"?? Od razu zaznaczę, że jestem osobą niepełnosprawną po MPD i poruszam się o kulach. W pewnym stopniu presja otoczenia też była - "kiedy w końcu zostaniesz mamą, przecież tyle już wiosen za tobą, a dziecka jak nie ma, tak nie ma"? Zdecydowanie to nie ułatwia zadania. Podeszłam jednak do tego bardzo spokojnie, bo co ma być to i tak będzie!!! Spinanie się nic nie da, tylko może zaszkodzić. Poczytałam kilka artykułów medycznych, tak dla własnego, świętego spokoju. Byłam świadoma, że nie wszystko może iść "książkowo", że trzeba cierpliwości oraz spokoju.

Dwa testy ciążowe zaprzeczyły, że jestem w ciąży. Jednak mój własny organizm podpowiadał mi zupełnie, co innego - uwidocznił się nieco większy brzuch, jakbym z trzy litry wody wypiła i tak się zatrzymała. Nie mogłam wytrzymać niektórych zapachów i nie wszystkie potrawy mi "podchodziły" mimo, iż w wcześniej nie miałam z tym problemów. W końcu lekarz ginekolog potwierdził, że jestem w ciąży. Miałam to szczęście, że trafiłam na bardzo dobrego lekarza. Już na samym początku uprzedził mnie bym się tak nie cieszyła, bo do końca trzeciego miesiąca ciąży występują poronienia, choć nie muszą. Trzeba zachować umiarkowany optymizm. Wiedziałam o tym doskonale, robiłam wszystko jak do tej pory, nie oszczędzałam się, bo nie musiałam. Nic mnie nie bolało, nic mi nie było, więc żyłam najnormalniej w świecie. W końcu ciąża to nie choroba! Do końca 8 miesiąca byłam aktywna fizycznie i samodzielna na miarę swoich możliwości. Jedynie czego nie robiłam to nie dźwigałam i nie schylałam się po coś z góry lub z dołu - by nie uciskać dziecka i nie ograniczać mu swobodnych ruchów w brzuchu. W końcu nie trzeba być "bohaterką domu". Od czegoś mamy tych swoich mężczyzn, czy też mężów ;)

Ciąża to najpiękniejszy okres w moim życiu :heart: Co mi po niej pozostało? Wspaniała, zdrowa i bardzo ruchliwa córcia - Julia, Małgosia :angel: oraz mała pamiątka ;) Jazda samochodem już nie jest tak przyjemna i bez tabletek się nie obejdzie, ale to i tak nic w porównaniu, jak wiele dobrego otrzymałam :heart:

Powodzenia i więcej odwagi :) Pozdrawiam, M.


  • 3

"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/

 

"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".

 

 


#3 Gość_malgorzata1985_*

Gość_malgorzata1985_*
  • Gość

Napisano 09 kwiecień 2019 - 19:29

Dziękuję Ci ślicznie za ten wpis. Trochę mnie podniosłaś na duchu. Ja akurat poruszam się samodzielnie, bez kul (chyba, że okazjonalnie po przebytym zabiegu). W zasadzie, porównując mój obecny stan do okresu dzieciństwa, to jest super-ekstra! Utykam, ale nieznacznie i dla kogoś z boku prowadzę niemalże normalne życie. Ale tylko na wiem, ile trudu, bólu i poświęcenia mnie to kosztowało. Dlatego tak bardzo boję się to stracić. Bo gdyby to było jakieś takie takie drastyczne pogorszenie mojej sprawności mogłoby to się poważnie odbić na relacji z bliskimi.
A powiedz mi proszę jeszcze, czy cierpisz z powodu spastyki? Ja - choć tego może nie widać - mam znaczną. Po ostatniej operacji (rok temu) mięśnie same wygięły mi drut, który ciężko wygiąć narzędziami. Nie miałaś problemów ze wzmożonym (bardziej, niż zwykle) napięciem?
Z Twojego postu wnioskuję, że szybko udało Ci się zajść w ciążę. Mi póki co średnio wychodzi...
  • 0

#4 __ANIOLEK__

__ANIOLEK__

    Orator

  • Super Moderator
  • 6290 postów
  • Skąd:home

Napisano 10 kwiecień 2019 - 10:37

Super, to trwaj w tym pozytywnym duchu. Jestem przekonana, że Wam się uda, jest to tylko kwestią czasu. Najważniejsze, że się staracie ;) A skoro już się zdecydowaliście, to powinnaś brać kwas foliowy. Bardzo przydatny dla przyszłych mam :) Może ginekolog doda jeszcze jakieś witaminy. Ja od 3 miesiąca do końca ciąży brałam tabletki zawierające omega 3 i omega 6 z resztą innych mikroelementów. Wspomagają rozwoj mózgu i układu nerwowego dziecka.
Po ciąży najbardziej ucierpiał mój kręgosłup, ale wspomogłam się rehabilitacją i blokadą. Teraz jest znacznie lepiej. W życiu ze wszystkim można sobie poradzić, tylko musi przyjść na to odpowiednia kolej.
Spastyka to taka niechciana i nierozłączna "towarzyszka" naszego życia. W ciąży też daje o sobie znać. Wiadomo, że farmakologia wówczas odpada, "umilacze" chwil również, więc pozostaje ruch na świeżym powietrzu. Tego nigdy mało. Napięcie było w normie tak jak zwykle.
Zajście w ciążę same mnie zaskoczyło (bo testy ciążowe temu zaprzeczały) i z początku byłam przekonana, że nic z tego nie będzie i nie tym razem. Ten luz pomógł. Pamiętaj, nie patrz na kalendarz, na upływające dni, tygodnie i miesiące. Niech płyną, po prostu odpuść i ciesz się chwilą, bo najlepsze dopiero przed Wami :)


  • 0

"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/

 

"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".

 

 


#5 Gość_Michalina_*

Gość_Michalina_*
  • Gość

Napisano 16 kwiecień 2019 - 18:39

Wiem, że mój najlepszy czas na prokreację dawno przeminął, ale jednak chcę mieć rodzinę. Z drugiej strony bardzo boję się, że ciąża zabierze mi tak ciężko wypracowaną sprawność...

 

 

Zastanawiałam się długo, czy napisać jak to bywa od drugiej strony ... ale napiszę.

Zadaj sobie pytanie, czy masz na kogo liczyć przy wychowaniu dziecka.

Stan zdrowia u mnie się pogorszył - chodziłam, po porodzie siadłam na wózku.

Urodziłam po 40-stce zdrowego chłopca po przez cesarskie cięcie.

Nie planowałam dziecka, jednak uznałam, że podejmę te wyzwanie i po mimo iż było nam bardzo trudno dziś syn ma już 21 lat.

Gdy miał 12 lat mąż zmarł... więc .... tak mi się prawie ''przydarzyło". Ale dałam rade...

Powiem tylko, że nie kierowało mną usilne macierzyństwo, lecz biorąc wszystko z perspektywy - nie żałuję decyzji i trudów.

Dziecka nie wychowuję dla siebie, pragnę by był samodzielny i szczęśliwy i wyfrunął bez obciążenia, że musi się mną opiekować.

Na razie studiuje, a ja jakoś sobie radze. Ale nie raz przychodzi mi przez myśl, że gdyby nie macierzyństwo miałabym lżej... ale czy byłabym szczęśliwa?

Nie wiem!!


  • 1


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych