Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Przykra historia o telepracy - Call Center

telepraca zatrudnienie call center

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
4 odpowiedzi w tym temacie

#1 KaJa78

KaJa78

    Widz

  • Użytkownik
  • Pip
  • 1 postów

Napisano 26 wrzesień 2018 - 22:18

Niepełnosprawni w pracy - przykra historia

 

W środowisku osób niepełnosprawnych dużo mówi się o pokonywaniu barier, walce z dyskryminacją czy tworzeniu szans na normalną karierę zawodową. Przypuszczam, że te głosy zazwyczaj są szczere. Ale czy zawsze jest tak dobrze z przekuwaniem teorii na praktykę?

Mój osobisty przykład każe mi w to wątpić. Choć oczywiście nie chciałabym uogólniać. Być może takie przypadki jak mój są jednostkowe. Tak czy inaczej postanowiłam o nim opowiedzieć. Ku przestrodze dla innych niepełnosprawnych szukających pracy, ale przede wszystkim dlatego, że złe praktyki trzeba naświetlać.

Mam niepełnosprawność sprzężoną. Jestem niedowidząca, ale również cierpię z powodu mózgowego porażenia dziecięcego. To bardzo poważnie ogranicza moje możliwości szukania pracy. Na początku 2018 roku odpowiedziałam na ofertę telepracy z pewnej firmy szczycącej się swoją otwartością na osoby z różnymi niepełnosprawnościami. Oferta dotyczyła stanowiska pracownik biurowy w dziale Call Center. Team liderka, która zamieściła ogłoszenie, nie postawiła praktycznie żadnych wymagań poza tym, że trzeba mieć dobrą dykcję i orzeczenie o stopniu niepełnosprawności.

Zostałam przyjęta na 3-miesięczny okres próbny. Był to standardowy etat, czyli 7 godzin w ciągu dnia, w tym godzina odpoczynku. Moja praca polegała na wykonywaniu połączeń w ramach różnych projektów realizowanych aktualnie przez firmę. Bardzo szybko zauważyłam, że moje wyniki znacząco odstają od reszty grupy. Nie byłam w stanie tak szybko wykonywać połączeń. Po każdym telefonie i wprowadzeniu danych do naszego programu musiałam chwilę odpocząć.

Czułam się z tym źle i nie fair wobec reszty grupy. Rozmawiałam o tym z koordynatorką. Dodam, że była to ta sama osoba, która prowadziła rekrutację. Powiedziała mi, że mam się absolutnie nie przejmować, bo liczy się nie ilość połączeń, lecz ich jakość. A ta akurat u mnie podobno była dobra i nigdy nie było do mnie żadnych uwag. Według niej choć pracowałam wolniej od pozostałych i nie wyrabiałam się z wyznaczonymi targetami, to jednak robiłam to dokładniej.

W naszej grupie pracował też kolega po udarze, który mimo to dobrze sobie radził. Sęk w tym, że często wypytywał koordynatorkę o różne rzeczy. Czasem bardzo proste, podstawowe wręcz. W tym sensie można powiedzieć, że był nieco uciążliwy. Pod koniec okresu próbnego dowiedziałam się w prywatnej rozmowie z koordynatorką, że nie przedłużą mu umowy, a mnie tak. Zaskoczyło mnie to, bo mimo problemów spowodowanych chorobą mieścił się w normie.

Dostałam więc, tak jak reszta mojej grupy, kolejną umowę na 3 miesiące. Niestety, przez jakiś czas  pracowaliśmy na nieaktualnym projekcie, przez co efekty były zazwyczaj znikome. Na dodatek ciągle były problemy techniczne - z powodu słabych serwerów rozmowy się rwały, co powodowało dodatkowy stres.

Z uwagi na opisane powyżej trudności wykonanie targetu tym bardziej graniczyło w moim przypadku z niemożliwością. Co było dla mnie tym bardziej przykre, że większość grupy była w stanie uporać się z tym w ciągu 2-3 godzin.

Tu powinnam uzupełnić, że nasz czas pracy był ściśle kontrolowany przez specjalny program. Bez względu na tempo musieliśmy odsiedzieć przed komputerem te 7 godzin. A przynajmniej ci z nas, którzy nie byli w zażyłych stosunkach z koordynatorką. Później dowiedziałam się, że jej ulubieńcy po wykonaniu targetu mogli sobie sprzątać mieszkanie lub wychodzić na spacer z dziećmi. Reszta musiała siedzieć i ruszać myszką, żeby program nie zameldował przerwy w pracy. Ja z moim tempem aż do końca dzwoniłam, choć i tak - jak już podkreślałam - nie wyrabiałam się z targetem.

W międzyczasie, niedługo przed zakończeniem umowy, otrzymaliśmy sporządzone przez specjalny program raporty z naszej pracy. Okazało się, że wyniki większości grupy znacznie odstają na minus od tych, które sami wpisywali we własnych raportach. U mnie ta rozbieżność też się pojawiła, choć była bardzo niewielka. Kazano nam się do tych danych ustosunkować. Część osób z mojej grupy stwierdziła, że im przykro, iż zaistniała taka sytuacja. Ja napisałam jedynie - zgodnie z prawdą - że nie mam sobie nic do zarzucenia, bo wpisywałam do tabelek dokładnie tyle połączeń i zdobytych kontaktów, ile rzeczywiście wykonałam.

Zbliżał się termin zakończenia umowy. Koordynatorka nic nie mówiła o tym, kto ewentualnie miałby zostać, ale zapewniała, że najlepsi z nas otrzymają premie. Nie zgadzało się to z tym, co mówiła na samym początku, a mianowicie, że premie - oczywiście adekwatne do efektów pracy - mieliby dostać wszyscy, w tym również ja. W ostatnim tygodniu dowiedziałam się, że firma nie podpisze ze mną kolejnej umowy, bo... nie są zadowoleni z moich wyników. Początkowo przyjęłam to ze spokojem, ale później zaczęłam sobie to analizować. Skoro byłam za słaba, to dlaczego nie zrezygnowali ze mnie po pierwszych trzech miesiącach? Dlaczego koordynatorka mnie chwaliła? Dlaczego nigdy nie było do mnie żadnych zarzutów?

Kiedy zapytałam o to koordynatorkę - też przecież osobę niepełnosprawną i, zdawałoby się, rozumiejącą wynikające z tego ograniczenia - stwierdziła, że miała prawo mnie chwalić i że bezzasadnie ją oskarżam o bycie nie w porządku wobec mnie.

Dość mocno się pokłóciłyśmy. Zarzuciłam jej, że według mnie ona nie nadaje się do tej pracy, bo nie umie zarządzać ludźmi, a tamtego kolegę wyrzuciła tylko dlatego, że zajmował jej zbyt dużo czasu. I nagle, w ostatnim dniu pracy, ona dzwoni i mówi, że mogę zostać, ale muszę zagwarantować, że zrobię przynajmniej 10 połączeń na dzień i uzyskam 6 kontaktów. Nie byłam w stanie tego obiecać, więc podziękowałam. Poza tym bałam się, że gdyby mnie zatrudnili, koordynatorka zaczęłaby się na mnie mścić i zwolniłaby mnie pod lada pretekstem. Szczerze mówiąc uważam, że byłaby do tego zdolna.

Czuję się po prostu wykorzystana przez firmę. Trzy próbne miesiące to wystarczający czas, by poznać możliwości człowieka. Dlaczego więc, widząc, że sobie nie radzę, zatrudnili mnie na kolejne trzy, a koordynatorka mydliła mi oczy, że dobrze pracuję? Osobiście uważam, że potraktowali mnie jak tanią siłę roboczą na okres wakacyjnych urlopów. Tym bardziej, że praca w Call Center jest niewdzięczna i nie ma zatrzęsienia kandydatów. Zastanawiam się tylko, czy to efekt działań samej koordynatorki, czy obowiązująca e firmie norma.

To doświadczenie bardzo podkopało moją wiarę w siebie. Boję się, że już nigdy nie znajdę pracy, a jeśli nawet mi się uda, to znów zostanę wykorzystana. Wiem, że takie rzeczy zdarzają się na tzw. otwartym rynku. Wiem, że w korporacjach istnieje wyścig szczurów.

Ale tutaj przecież chodzi o niepełnosprawnych - o to, że zamiast się wspierać, robimy sobie nawzajem takie świństwa.

 


  • 0

#2 kaska_zaborze

kaska_zaborze

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1412 postów
  • Skąd:z wnętrza.

Napisano 27 wrzesień 2018 - 10:30

W pracy nikt się nie wspiera,to że jesteś niepełnosprawna ułatwiło ci tylko zatrudnienie bo to była praca przeznaczona dla nas.

Koordynatorka cię chwaliła bo chciała być miła i czuła taką  potrzebę serca co nie oznaczało,że ma cie nie traktować jak normalnego pracownika. Nie wyrabiałaś normy to cię zwolniła,jej nie obchodziło co ty będziesz robić przez te 7h,ty miałaś dzwonić. Wątpię czy koordynatorka miała ulubieńców jak to nazywasz,jak i w to,że w czasie pracy mogli odejść od komputera. Im więcej zrobili, tym pewnie mieli więcej kasy. Twoja "przykra" historia to system telepracy.


  • 0
Wciąż ma się mało lat a już się tyle przeżyło.Powoli dogasa blask tych co już nie wrócą dni.
Piotr Bukartyk.

#3 Gość_Michalina_*

Gość_Michalina_*
  • Gość

Napisano 27 wrzesień 2018 - 16:23

KaJa78

Swoją historią, którą nam opowiedziałaś świadczy o zaufaniu do naszego portalu... w moim imeniu dziękuję Ci za to.

Z perspektywy wielu lat mojego funkcjonowania na różnych stanowiskach pracy powiem Ci że rzadko bywa kolorowo.

Zdobywasz dopiero doświadczenia... nie warto analizować czym się kto kieruje w awansach lub degradacjach.

Szkoda nerw ;) Wszystko jeszcze przed Tobą. Warto inwestować w siebie i mieć poczucie własnej wartości i nikt nie może podcinać

Ci skrzydeł po pierwszej próbie. 

Jestem przekonana, że znajdziesz jeszcze nie jedną propozycję pracy i tak przez całe życie będziesz spotykać nie jedną taką "koordynatorkę"

która nie powinna wpływać na dalsze spełnianie się w życiu zawodowym i prywatnym, czego Ci serdecznie życzę i pozdrawiam.


Użytkownik __ANIOLEK__ edytował ten post 28 wrzesień 2018 - 11:37
zlikwidowano spację na początku wypowiedzi.

  • 0

#4 __ANIOLEK__

__ANIOLEK__

    Orator

  • Super Moderator
  • 6287 postów
  • Skąd:home

Napisano 28 wrzesień 2018 - 11:50

@Kaja78 jedna jaskółka wiosny nie czyni. Koordynatorka, jak każda osoba w firmie musi wykazać się swoimi wynikami pracy. Aby się wywiązać często stosuje się rożne metody motywacyjne, takiej jak, np: chwalenie kogoś za jego pracę. Była jej potrzebna konkretna osoba to, akurat Ty spełniłaś jej oczekiwania do określonego czasu. Nie ma w tym Twojej winy, gdyż byłaś szczera od samego początku, co do swojej niepełnosprawności i możliwości fizycznych. Jedno niepowodzenie i ta przykra sytuacja nie czyni Cię kimś mało wartościowym. Po prostu nie trafiłaś na odpowiedni zespół, który mógłby Cię docenić, jako pracownika. Nie jest to łatwe, ani proste, ale również nie niemożliwe. Grunt to się nie poddawać! Trzeba szukać, a przede wszystkim próbować dalej. Samo nie przyjdzie, samo też nic się nie zmieni, ale swoją postawą, zawziętością i podejściem, jesteśmy w stanie pokazać innym, że jak się naprawdę chce to można! Przekuj niepowodzenie w sukces i nie rezygnuj z niczego. Nie daj satysfakcji tym wszystkim, którzy byli sceptyczni w stosunku do Twojej osoby. To Twoje życie i Twoje pięć minut. Dlatego powodzenia w dalszych poszukiwaniach nowej pracy. Oby tym razem było zdecydowanie lepiej. Pozdrawiam, M.


  • 0

"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/

 

"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".

 

 


#5 Lilith

Lilith

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 423 postów

Napisano 01 październik 2018 - 06:34

Domyslam sie, ze Twoja praca to byla praca zdalna :). Troche sie ona rozni od pracy na sluchawce w biurze. Sama kiedys bylam najpierw konsultantm, pozniej koordynatorem. Koordynator ma strasznie niewdzieczna prace, wiecej obowiazkow i dostaje zazwyczaj takie samo wynagrodzenie jak konsultanci. Koordynator (tak bylo w moim przypadku) musi sam wyrobic swoj target, rekrutowac i szkolic swoj team, i pilnowac zeby ten team wyrobil sie ze swoim targetem. Do tego pisze raporty itd, bo tez ma kogos nad soba. Gdyby koordynatorka Ci mowila, ze jestes do dupy i zle pracujesz to by bylo lepiej? Nie sadze. To sa jak pisze Aniol metody motywacji pracownika. Do tego dochodzi jeszcze czynik ludzki, troska o to, zeby ludzie sie zwyczajnie czuli dobrze w pracy, teamie itd, bo to wplywa na jakosc pracy. Wierz mi dla kazdego normalnego czlowieka zwalnianie ludzi nie nalezy do przyjemnosci. Dodatkowo prykas o zwolnieniach koordynatozy dostaja z gory, od szefostwa, moga oczywiscie cos zasugerowac, bo lepiej znaja swoich ludzi, ale to nie zmienia faktu, ze ostateczna decyzja nalzy do osob nad nimi. Poza tym koordynator, jak sama nazwa mowi ma koordynowac praca zespolu tak, aby sie wyrabial z targetem...jesli sie nie wyrabia to bure i odpowiedzialnoc ponosi koordynator. Babka zwolnila tamtego kolege, bo zawracal jej tylek...mial czas zeby wszystkiego sie nauczyc i opanowac cala wiedze. Tez bym nie chciala pracownika, ktoremu w kolko trzeba mowic co i jak ma robic, bo ilez mozna? Nie martw sie, praca na sluchawce to jedna z tych prac, w ktorych jest najwieksza rotacja pracownikow. Nie ta, to znajdziesz nastepna :)

I tak jeszcze btw :) ja super wspominam czasy pracy w call centre, mimo, ze to najbardziej gowniana robota. Mialam swietnych ludzi, z ktorymi do tej pory utrzymuje prywatnie kontakt (to nie byl zaklad pracy chronionej i byly osoby zdrowe rowniez). Czesto zeby ratowac tylek zespolowi (bo nawalila administracja, kurier i bog wie kto jeszcze, a opiernicz od klientow dostawalismy my) bylam managerem, szefowa, pracownikiem magazynu i wszystkim co tylko mozesz sobie wyobrazic :D. Raz klient nie dostal paczki o czasie to zadzwonilam jako zatroskana pani z magazynow, ze rura pekla, paczki zalalo i niestety no nima i juz ;) (co bylo totalna sciema). Gdy strzelili nam zwolnienie grupowe (i zostawili tylko tych, ktorzy byli z UP) cala brygada poszlismy do knajpy na wodke, kelner pytal co tak swietujemy (bo nasz stolik najglosniejszy byl :D), jak mu powiedzialam, ze zwolnienie grupowe, to szczeke zbieral z podlogi.


Użytkownik __ANIOLEK__ edytował ten post 01 październik 2018 - 08:55
połączono posty.

  • -1



Również z jednym lub większą ilością słów kluczowych: telepraca, zatrudnienie, call center

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych