Trochę kobieta przegina. Skuter elektryczny ma swój napęd, z którego należy korzystać, a nie wykorzystywać do tego miejsce w autobusie, bo tak szybciej i wygodniej. Wygodę ma jedna osoba, a reszta już niekoniecznie. Autobus miejski i tramwaj jest dla pasażerów, a nie dla "elektrycznych gadżetów" pomocnych w poruszaniu się.
Gdyby tak przykładowo okazać się przychylnym i wyrozumiałym w tej konkretnej sytuacji to za elektrycznym skuterem powinno się też znaleźć miejsce dla elektrycznych rowerów, motocykli, quadów oraz wszystkich innych, możliwych dobrodziejstw na rynku, które ułatwiają poruszanie się z miejsca A do miejsca B o napędzie własnym. Autobusy nie są do tego ani przeznaczone, ani przystosowane pod względem odpowiedniego miejsca (gabarytowo). Należy też pamiętać, że w autobusach są oznakowane miejsca, które muszą być dostępne dla pasażerów, takie jak: miejsce dla osoby na wózku inwalidzkim (nieelektrycznym), miejsce dla matki z dzieckiem, czy miejsce dla osoby starszej. Nie może zająć ich jedna osoba, blokując możliwość skorzystania innym, gdy zajdzie taka potrzeba. Wszystko to wprowadza zamieszanie i zbyt duże emocje.
W wielu miastach osoby niepełnosprawne na elektrycznych skuterach poruszają się po ulicy lub chodniku. W bezpieczny sposób dla siebie i innych. Właśnie tak powinno być. Tutaj pachnie mi tanią sensacją, tym bardziej że ta Pani jest znana nie od dziś:
http://szczecin.eska...na-wideo/729992
Oby ten upór dla samego upierania się nie skończył się dla niej mało szczęśliwie. Nie wszyscy potrafią być wyrozumiali i cierpliwi, a emocje to zdecydowanie zły doradca. Przydałby się mediator do pogodzenia stron i rozwiązania problemu, bo sytuacja staje się coraz poważniejsza.