Ciekawy temat, pozwolę sobie odkopać i dorzucić swoje dwa grosze.
Uważam, że generalnie wszystkie kobiety należałoby znacjonalizować, a sam seks reglamentować tylko wtedy byłoby sprawiedliwie, jeżeli uznamy że seks jest prawem człowieka..
Przecież według różnych badań nawet do ok. 30% mężczyzn w krajach rozwiniętych nie ma żadnych kontaktów z kobietami. Mniejsza ilość kobiet w wieku produkcyjnym, hipergamia, aseksualność większa niż w przypadku mężczyzn, szybkie zmiany kulturowe... wszystko to sprawia, że coraz więcej mężczyzn nie jest aktywna seksualnie. Niemożliwość zdobycia partnerki wynika więc z bardziej obiektywnych czynników niż mogłoby się wydawać.. nie ma powrotu do czasów sprzed rewolucji seksualnej i nie jest to niczyją winą.
Ale do czego zmierzam.. dlaczego skromnie zarabiający incel-onanista (a chyba każdy się zgodzi że to nie to samo co z drugą osobą, sam temat jest o braku seksu, a nie o braku takich czy innych rozwiązań technicznych/farmakologicznych), którego nie stać na wypady do dziewczyn z roksy, miałby składać się w formie podatku na opłacanie asystentki-prostytutki niepełnosprawnemu, np. ex motocykliście, który żyje tylko dzięki współczesnej medycynie, na którą nota bene zawsze będzie brakować pieniędzy tak żeby zrobić wszystko co możliwe.
Co do kosztów, gdyby wkroczyła w tu przysłowiowa biurokracja to obawiam się że wcale nie byłoby taniej niż dofinansowanie wózka/turnusu o czym ktoś wspominał. Przecież nie chodzi o jednorazowe przyprowadzenie komuś do domu pani stojącej na trasie.. profesjonalna prostytutka na poziomie, obsługująca zwyczajnych szwagrów to na dzień dzisiejszy kilkaset zł za godzinę, a gdzie szkolenia, licencje, badania, komisje, kontrole... itp. itd. no niestety bodziec finansowy musi być silny, chyba nie chcielibyście żeby wasza matka/żona/córka robiła w tym fachu pro bono?
Poważnie już mówiąc generalnie nie jest to takie proste i nie jestem zwolennikiem tego typu systemowych rozwiązań bynajmniej nie z pozycji religijnych. Bogate kraje być może stać na takie inicjatywy tak samo jak inne alternatywne formy terapii, które jednak często nie są wcale tak ogólnodostępne. W Polsce to na razie pomysły zupełnie oderwane od rzeczywistości. Tego typu sprawy powinny się to odbywać na zasadzie prywatnej inicjatywy, niech zwiększa się świadomość na temat potrzeb osób niepełnosprawnych, a pomagać powinna rodzina/przyjaciele/fundacje.
Pozdrawiam