Nie wiem czy beneficjenci tego programu, zdają sobie sprawę, że rząd jedną ręką dając im te pięć stówek, drugą ręką zabiera je w rozmaitych opłatach.
Obawiam się, że nie. Mało kto zadał sobie ten trud przyjrzał się i policzył.
Ja jednak należę do tej większości, która jest przez swoją ojczyznę dojona na wszelkie sposoby.
Nie chcę nic mówić, ale większość obywateli tego kraju ma poczucie, że Państwo ma swoich obywateli w głębokim poważaniu.
Kuba, lepsze takie malutkie plusy, niż kablowanie do UE że w kraju tak bardzo źle się dzieje. Mieliśmy przez 8 lat samowolkę, to afera goni aferę... A jeśli chodzi o służbę chyba żadnemu rządowi nie uda się jej naprawić.
Wiesz, nie chcę wypominać jak to pierwsza obecna partia rządząca skarżyła się w parlamencie europejskim w sprawie smoleńskiej... Nie neguję konieczności reform w kraju, bo nie ma idealnych recept i programów, ile mam zastrzeżenia co do sposobu ich wdrażania. Gdyby to było robione w białych rękawiczkach, a nie na tzw. rympał, to pewnie wiele osób by siedziało cicho... I każda władza będzie miała swoje mniejsze i większe afery oraz symbole w postaci kolejnych miernych, biernych, ale wiernych "Misiewiczów" spijających śmietankę z państwowego stołu. I prędzej czy później każdego polityka deprawuje władza absolutna. Jednym niestety "sodówka" szybciej uderzyła do głowy.
Od zawsze było tak - obóz, który wygrał wybory wprowadzał swoje plany w czyn, przegłosowywał ustawy i narzucał swoje rządy. Opozycja zawsze była przeciw i walczyła z nimi, ale sposoby samej walki były do przyjęcia. Dzisiejsze „kablowanie” i donoszenie na swój kraj przybrało najbardziej paskudną formę. Rozumiem niezadowolenie i frustrację, ale zawsze można załatwić to w bardziej cywilizowany sposób, nie szkodząc wszystkim po trosze. Nie zrozumcie mnie źle, ja po prostu nie cierpię „donosicieli”, „konfidentów” i jak ich tam sobie zwiecie. Nic tego nie zmieni. Nie obchodzą mnie tutaj żadne sympatie, partie, sondaże, czy inne tego typu rzeczy.
To powoli zacznij się przyzwyczajać do życia w sąsiedzkim Big Brotherze, bo rząd przygotowuje ulgę dla tych, którzy zechcą współpracować z służbami: policji, fiskusa, CBA, ABW, służb celno-skarbowych itd. Życzliwych sąsiadów nie zabraknie...
Służba zdrowia od lat ma swoje problemy. Nikt na poważnie się nią nie zajął. Jeśli ktoś ma leki za złotówkę, to kto inny musi zapłacić 100% za swoje leki. Niestety nie ma nic za darmo, a matematyka musi się zgadzać. Odnośnie wspomnianych kolejek do specjalistów, to tylko uzależnieni leczą się bez kolejki. Mam „sąsiadkę”, która pije nałogowo. Stawia służby na nogi – policję i pogotowie. Na szpital trafia rachu-ciachu, potem od gabinetu do gabinetu i nie wie, co to odczekać w kolejce. Taką „osobistość” my wszyscy opłacamy, a ona nic nie musi i ma wszystko w głębokim poważaniu, ot sprawiedliwość! Teraz karetek będzie mniej, a lekarze w wielu szpitalach wypowiadają klauzulę opt-out. O specjalistę będzie jeszcze trudniej niż do tej pory. Ci co wyjechali już nie wrócą, a młodzi nie palą się do pracy w takich warunkach i na takich zasadach, jakie obowiązują teraz.
Co by nie mówić, jesteśmy krajem starzejącym się i kłopotów ze służbą zdrowia zamiast ubywać będzie coraz więcej. I pewnie jeszcze przepłynie przez Warszawę sporo wody w Wiśle zanim te problemy zostaną rozwiązane. Problem w tym, że poprzednie ekipy zaniechały reformowania służby zdrowia - uginały się pod presją a to środowiska medycznego, a to związków zawodowych czy sejmowej opozycji i w efekcie mamy co mamy... Dziś, obojętnie ile pieniędzy by wpompować w system - zawsze będzie ich mało i nie rozwiążą wszystkich problemów... Brakuje w tym wszystkim realnej, niezależnej diagnozy sytuacji, spójnego pomysłu, wizji na profilaktykę zdrowotną, na szpitalnictwo, leki, rehabilitację, na zapewnienie dopływu świeżej kadry lekarskiej i pielęgniarskiej, na finansowanie, na ubezpieczenia dla obywateli i w końcu konsekwencji w działaniu przy wdrażaniu reformy. Nie powiem, że poprzednia ekipa zmarnowała okazję, ale tak, bo drugi taki okres rządów przez dwie kadencje może się nie powtórzyć. Do tej pory bywało tak, że dochodziła kolejna ekipa do władzy i o 180 stopni zmieniała kurs reform. Dziś z kolei, partia rządząca wpadła w swoje sidła, chwaląc się jak to kraj po wygranych wyborach nie jest już krajem w ruinie, a cudownie mlekiem i miodem płynącym. No to zaczęła ustawiać się kolejka chętnych z żądaniami...
Masowo wypowiadane klauzule opt-out spowodują, że będzie trzeba skądś organizować lekarzy i doraźnie będzie rozwiązywać się ten problem ściągając lekarzy spoza Polski. Także nie powiem, że ziści się ukute jakiś czas temu powiedzenie, że "...Lekarze - uczcie się języka angielskiego, pacjenci - uczcie się języka rosyjskiego (albo innego egzotycznego języka*)..."
-----------
* dopisek autora