Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Zydowskie kawaly


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

#1 Pinky

Pinky

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 227 postów

Napisano 04 kwiecień 2004 - 04:29

Pogrzeb starego Rotszylda. W orszaku pogrzebowym skromnie ubrana Żydówka zalewa się łzami i głośno lamentuje.
- Czy nieboszczyk był pani krewnym?
- Nie, nie był krewnym - odpowiada łkając kobiecina - I właśnie dlatego płaczę!

------------------------------

W salonie Rotszyldów wystąpił młody, obiecujący pianista. Po skończonym koncercie podszedł doń baron Louis i oświadczył:
- Słyszałem Karola Lafite...
Młodzieniec ukłonił się nisko.
- Słyszałem Artura Rubinsteina..
Młodzieniec ukłonił się jeszcze niżej.
- Słyszałem Ignacego Paderewskiego...
Młodzieniec ukłonił się najniżej jak mógł.
- Ale żaden z nich nie pocił się tak, jak pan!

------------------------------

Bankier Goldring wzywa do gabinetu prokurenta:
- Nasz dłużnik Lissauer nie płaci ani szylinga. Proszę się do niego udać i nie ruszyć się z miejsca, póki nie zwróci zaciągniętej u nas pożyczki.
Prokurent wraca po dwóch godzinach z triumfalną miną.
- Zapłacił? - pyta szef.
- A jakże.
- Gotówką?
- Tyle co gotówką - wekslem.
- To istne kpiny!
- Żadne kpiny! Spójrz pan tylko! Weksel wystawiony na imię i nazwisko samego barona Rotszylda...
- A czy Rotszyld go podpisał?
- Podpisał? Też pretensje! Przecież Rotszyldowi można wierzyć na słowo!

------------------------------

Pewnego dnia Albert Einstein realizował czek w banku. Po powrocie do samochodu stwierdził brak pozostawionej na siedzeniu jesionki. W mig otoczyło go grono gapiów.
- To pańska wina! - odezwał się jeden z nich - Nie pozostawia się tak lekkomyślnie płaszcza w samochodzie.
Drugi orzekł:
- To raczej wina szofera, który nie zwrócił uwagi na nie domknięte drzwiczki...
- Co tam szofer! - wtrącił trzeci - Portier bankowy winien był zauważyć uciekającego z płaszczem złodzieja!
- Tak jest! - westchnął na koniec znakomity fizyk - My trzej ponosimy winę... Niewinny jest jedynie złodziej, bo musiał, biedaczysko, zarobić parę groszy na chleb powszedni.

------------------------------

We Lwowie mawiano:
- Kiedy żona otrzymuje nazwisko męża?
- W dniu ślubu.
- A kiedy mąż otrzymuje nazwisko żony?
- W przededniu bankructwa.

------------------------------

Religijni Żydzi cenią nade wszystko trzy cnoty: pobożność, wstrzemięźliwość i skromność. Usłyszawszy te słowa z ust rabina, woźnica Majlech oświadcza:
- Mój koń, acz mizerna chabeta, jednoczy w sobie wszystkie te cnoty. Jest pobożny - nigdy nie spojrzy na kobietę. Jest wstrzemięźliwy - pości od soboty do soboty. Jest skromny - nigdy nie pcha się z wozem do przodu, zawsze zostaje w tyle.

------------------------------

Spotyka się pewnego dnia dwóch Żydów.
- Mój syn się wychrzcił - oznajmia jeden z nich.
- I co ty na to?
- No cóż, żaliłem się przed Panem Bogiem...
- I co On ci powiedział?
- Powiedział: "Mój Syn także się wychrzcił. Więc zrób to samo, co Ja..."
- A mianowicie?
- "Sporządź Nowy Testament!"

------------------------------

Chaim leży w szpitalu epidemicznym. Stan pacjenta jest prawie beznadziejny. Nagle chory prosi o przyprowadzenie księdza. Prośba lotem błyskawicy obiega cały szpital. Nie może być inaczej: Żyd w obliczu śmierci chce się ochrzcić!
Po chwili zjawia się dyrektor w towarzystwie pielęgniarek i ksiądz, do którego Chaim zwraca się cichym głosem:
- Proszę, aby ksiądz wziął papier i pióro, chciałbym podyktować swoją ostatnią wolę.
Kapelan posłusznie siada przy stoliku, a pacjent dyktuje:
- Na synagogę przy Tłumackim przeznaczam dwadzieścia tysięcy złotych...
Dyrektor nie wytrzymuje nerwowo:
- Panie Chaim, jeśli przeznacza pan taką kupę pieniędzy na rzecz synagogi, to dlaczego wezwał pan księdza, a nie rabina?
Chory uśmiecha się:
- Panie dyrektorze, bądź pan mądry! Rabina - do szpitala chorób zakaźnych?!

------------------------------

W autobusach kursujących z Tel Avivu do Hajfy widnieje napis ostrzegawczy:
- Nie rozmawiaj z szoferem! Szofer powinien trzymać ręce na kierownicy!

------------------------------
Było to przed wojną, na początku lat trzydziestych. Przewodnik oprowadzający wycieczkę po małopolskim uzdrowisku poświęca parę słów miejscowym świątyniom:
- Tu, proszę państwa, kościół dla rzymskokatolików, nie opodal cerkiew dla greckokatolików, a tam - synagoga dla kuracjuszy.

------------------------------

W Krotoszynie, w bożnicy wakowała posada szamesa.
Lajb Gelobter na próżno o nią się starał, był bowiem analfabetą. Po długim namyśle powędrował do Berlina, gdzie w czasie pierwszej wojny światowej, dzięki wrodzonej obrotności, dorobił się majątku i stanowiska dyrektora Urzędu Zaopatrzenia.
Przy zawieraniu kolejnej umowy przekonano się, że świeżo upieczony dygnitarz podpisuje się trzema krzyżykami.
- Pan chyba żartuje! - roześmiał się kontrahent.
- Wcale nie żartuję. Nie umiem czytać ani pisać.
- To wprost niewiarygodne! Wyobrażam sobie, kim by pan mógł zostać, gdyby pan ukończył choć szkołę ludową...
- Kim mógłbym zostać? Szamesem w Krotoszynie.

------------------------------

Żyd siedzący z liczną rodziną w przedziale kolejowym trzeciej klasy głośno krzyczy i wprowadza straszne zamieszanie. Jadący w sąsiednim przedziale nerwowy pasażer przywołuje konduktora:
- Panie szanowny, powiedz pan temu Żydowi, że jeśli nie przestanie się awanturować, to spotka go coś najgorszego!
Konduktor komunikuje Żydowi usłyszane przed chwilą słowa, a ten uśmiecha się gorzko:
- Panie konduktorze! Moja żona udaje się na operację do szpitala, moja szesnastoletnia córka jest w ciąży, Icek narobił w majtki, Mosiek wyrzucił przez okno bilety kolejowe, a na dodatek jedziemy w przeciwnym kierunku... To powiedz pan sam, czy może mnie jeszcze spotkać coś gorszego?

------------------------------

W przedziale kolejowym siedzi Żyd, który co pewien czas wybucha śmiechem, a po chwili macha ręką, jakby odganiał natrętną muchę.
Zapytany przez współpasażera o przyczynę tak dziwnego zachowania, odpowiada:
- Co w tym dziwnego? Nudzę się, więc sam sobie opowiadam dowcipy. Jednak po chwili przypominam sobie, że to stary kawał, i macham lekceważąco ręką...

------------------------------

Późnym popołudniem dzieci bawią się na podwórzu. Chaimek przypatruje się uważnie umorusanej buzi Abramka i powiada:
- Załóżmy się, że zgadnę, co dzisiaj jadłeś na obiad...
- No co?
- Zupę pomidorową.
- Nieprawda! Zupę pomidorową jadłem wczoraj!

------------------------------

Icek zapytuje ojca:
- Co znaczy śpiew chóralny?
- To ludzie, którzy śpiewają hurtowo.

------------------------------

W Nowym Orleanie, w tramwaju siedzi Murzyn i czyta gazetę żydowską. Współpasażer-Żyd klepie go poufale po ramieniu i mówi:
- Mało panu, że jest pan Murzynem.

------------------------------

Rzecz dzieje się w Ameryce.
W przedziale kolejowym siedzi Żyd, a naprzeciwko niego młody Jankes. Młodzieniec zaczyna popisywać się oryginalną sztuką: opluwa dokładnie ścianę wokół głowy Żyda, po czym wstaje i przedstawia się:
- John Clark, mistrz świata w pluciu.
Żyd, nie namyślając się długo, pluje Jankesowi w twarz, po czym również wstaje i przedstawia się:
- Szloma Jekeles, amator.
  • 0
Nie nauczono mnie paciorka, nigdy nie byłem u spowiedzi.
Więc od czupryny do rozporka, niejeden diabeł we mnie siedzi.

#2 Nilfheim

Nilfheim

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 513 postów

Napisano 13 wrzesień 2004 - 01:28

Pewien stary Żyd wygrał w totka 15 mln zł. Jak zawsze przy takich okazjach zjechała sie masa ludzisków i nawet TV. Reporterka się pyta:
- Co teraz dziadku zrobicie z tymi pieniędzmi? Na co wydacie ?
- No, na początek część na pewno na pomnik.
- Czyj pomnik?
- Jak to czyj?!?! Adolfa Hitlera!
Zaraz wyłączyli wszystkie kamery, przerwali transmisję, ludzie z niesmakiem zaczęli się rozchodzić. Reporterka się pyta:
- Czyj?!
- Adolfa Hitlera!
- Dlaczego?
Dziadek podwija rękaw i mówi:
- A kto mi te numery podyktował?!?!?
  • 0
Bestia najgorsza zna trochę litości , lecz ja jej nie znam , więc nie jestem bestią.

Youth's like diamonds in the sun
And diamonds are forever

#3 Liwia

Liwia

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 540 postów

Napisano 14 wrzesień 2004 - 17:03

Rabbi Izaak z Berdyczowa mawiał:
- Nie ma człowieka bez grzechu. Istnieje jednak zasadnicza różnica miedzy cadykiem a grzesznikiem. Cadyk, dopóki żyje, wie, że grzeszy. Grzesznik, dopóki grzeszy, wie, że żyje.

W przedziale kolejowym jedzie dwóch sławnych rabinów. Mijają godziny, a obaj wielcy mędrcy nie zamienili ze sobą ani jednego słowa. Jeden ze współpasażerów, zdziwiony milczeniem, zapytuje wreszcie:
- Panowie rabini, obaj jesteście słynnymi cadykami; myślałem, że będę świadkiem jakiejś ciekawej dyskusji między wami, a wy tymczasem nie zamieniliście przez całą drogę ani słowa. Jak to jest?
- Widzi pan - odpowiada jeden z rabinów - on jest wielki rabin i ja jestem wielki rabin. On wie wszystko i ja wszystko wiem. To co my mamy jeszcze ze sobą dyskutować?

Młody żydek pyta się rabina:
- Rabbi, ty jesteś taki mądry... powiedz mi, co to znaczy taki wyraz „wieczność”?
Rabin zamyślił się głęboko i po chwili rzecze:
- Widzisz... dla człowieka jest to bardzo, bardzo długi czas, a dla Boga to tylko chwilka.
- Hmm, rozumiem... Rabbi, czy mógłbyś mi na chwilkę pożyczyć 100 $?
Rabin pomyślał i odrzekł spokojnie:
- Dobrze, za „chwilkę”.

Dwóch rabinów prowadzi dywagacje na temat istnienia Boga:
- Jeśli, dzięki Bogu, Pana Boga nie ma, to chwała Bogu, ale jeżeli, nie daj Boże, Bóg jest, to niech nas ręka boska broni...

Po drugiej wojnie światowej w Nowym Jorku żyd spotyka ocalałego kuzyna z Polski. Zabiera go do siebie do domu, zaczynają się opowieści, że niektórzy ich znajomi przeżyli. Nowojorczyk pyta:
- To czemu ich tu nie przywiozłeś?
- Wszyscy się gdzieś rozjechali. Tylko Icek został w Polsce...
- Zaraz, zaraz... Icek? A co on tam robi?
- Jest członkiem rządu i buduje komunizm.
- No a - a Mosiek?
- Mosiek pojechał do ZSRR.
- Do ZSRR? A po cóż to?
- Przynależy do NKWD i buduje tam komunizm.
- Ahaaa... Ty, a Chaim?
- On wrócił do Izraela.
- I co, też tam buduje komunizm?
- Zwariowałeś?! We własnym kraju?!

Do Poznańskiego zgłasza się delegacja gminy. Chodzi o datek na budowę nowej synagogi. Bogacz wręcza delegacji 100$. Prezes żydowskiej gminy wyznaniowej jest wyraźnie niezadowolony:
- Jak to? Pański syn ofiarował na ten wzniosły cel cały tysiąc!
Staruszek gładzi siwą brodę.
- Cóż? Mój syn może sobie na to pozwolić. On ma oszczędnego ojca. A kogo ja mam? Lekkomyślnego syna...

Długoletni kantor gminy wyznaniowej wydaje córkę za mąż. Ponieważ do przyrzeczonego posagu zabrakło mu sporej sumy, zwrócił się do kahału z prośbą o wypłacenie poborów za trzy lata z góry. Kahał uważa tę sprawę za wielce ryzykowną, kantor jest bowiem w dość podeszłym wieku. Kantor jednak nadal zachęca do pozytywnego rozpatrzenia jego prośby:
- Ano, spróbujcie! Jeżeli dożyję do tego czasu, to wasze szczęście. Jeśli zaś umrę - to moje szczęście...

Dwóch skłóconych żydów udało się do mądrego rabina, aby ten rozstrzygnął, który z nich ma rację. Rabin wysłuchał jednego z nich, pomyślał i powiedział:
- Wiesz co, ty masz rację.
Następnie wysłuchał drugiego i po chwili namysłu stwierdził dokładnie to samo:
- Wiesz co, ty masz rację.
A spragniony mądrości uczeń rabina, przysłuchujący się temu, zapytał:
- Ależ rabbi, mówisz pierwszemu, że ma rację i drugiemu też, że ma rację. To przecież niemożliwe!
Rabin wysłuchawszy ucznia, chwilę pomyślał i powiedział:
- Wiesz co, ty też masz rację.

Pozdrawiam
Liwia
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych