Zmarł ks. Jan Kaczkowski. Miał 38 lat. Chorował na nowotwór. Ksiądz Kaczkowski odszedł około godziny 13.00, będąc w gronie rodzinnym. Był doktorem teologii moralnej, bioetykiem, twórcą puckiego hospicjum, a przede wszystkim człowiekiem który uczył lekarzy, jak rozmawiać z pacjentami o umieraniu.
"Ja nie jestem nikim wyjątkowym i proszę mnie za takiego nie mieć. Jestem najzwyklejszym, błądzącym księdzem i chrześcijaninem, waszym bratem Janem, który często się w życiu gubił. Jeśli Pan Bóg przyjmie mnie do siebie, obiecuję, że na tyle, na ile mi pozwoli, bo to też nie jest takie oczywiste, będę próbował być blisko was. Przepraszam wszystkich tych, których skrzywdziłem, których niesprawiedliwie oceniłem. Proszę o wybaczenie wszystkich, którzy się poczuli przeze mnie dotknięci w tych momentach, kiedy nie stanąłem na wysokości zadania. I chciałem powiedzieć, że nie mam żalu do nikogo. Tak mi, Panie Boże, dopomóż". /ks. J. Kaczkowski/
Mądry człowiek, wielka szkoda...
[*]