Witam wszystkich.
Może ta wiadomość brzmi jak krzyk rozpaczy... Hm... Nigdy nie robiłam podobnych rzeczy i czuję się trochę śmieszna.
Otóż, chętnie poznam pana chorującego na padaczkę lub pana, dla którego moja epilepsja nie będzie problemem.
Mam 27 lat. Mieszkam w Szczecinie. Ataki mam od 22 roku życia. Nie są one zbyt częste - do tej pory miałam siedem (przynajmniej o tych wiem )i to raczej przysenne. Okropne jest to, jak ludzie mnie odtrącają, gdy informuję o swojej przypadłości. Już tyle razy się zawiodłam na wielu osobach. Znacie ten paskudny moment, gdy telefon przestaje dzwonić po tym, jak np. odmówicie zabawy w wesołym miasteczku, czy prowadzenia samochodu, tłumacząc szczerze, co wam dolega.
Uważałam, ze jestem zobowiązana informować ludzi, z którymi imprezuję, że mam padaczkę, by nie czuli się zagubieni i przerażeni, gdy wystąpi u mnie atak. Informowałam, jak mają postępować - czyli nie robić nic i pozwolić mi się wyładować Potem znajomości się urywały...
Więc znalazłam się tu, na forum. We wstępie pisałam, że poznam pana. Oczywiście, chętnie poznam każdego, kto chciałby miło spędzić czas. Nieważne, co mu dolega. Jednak nie ukrywam, że potrzeba mi kontaktu z płcią przeciwną, bo przestałam juz wierzyć, że przeżyję coś pięknego.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
M.