"Niby gumki,a wielka sprawa załatwiona
Współczesna medycyna dysponuje niewieloma srodkami usprawniania dzieci z porażeniem mózgowym, a wiele metod rehabilitacji pochodzi jeszcze z czasów przedwojennych. Nic, więc dziwnego, ze każda nowa terapia budzi w rodzicach chorych dzieci wiele nadziei. Obecnie prawdziwą furorę robi,"Pająk". ,,Pająka" wymyślił Norman Łoziński,absolwentWydzialu Architektury Wnętrz i Wzornictwa Akademii Sztuk Pięknych.
- Nasi wykładowcy kładli duży nacisk na to, by przy projektowaniu pamiętać o ludziach niepełnosprawnych. I rzeczywiście,zaczął się wtedy boom na budowanie domów i ulic bez architektonicznych barier - wspomina Norman. A jak właściwie doszło do stworzenia,,pająka"? Przez całe życie zajmowałem się sportem, wschodnie sztuki walki trenowałem.Kiedyś zaprojektowałem urządzenie, które pomagało mi ćwiczyć wszystkie grupy mięśniowe. ."Pająk" to urządzenie, które stanowi zestaw gum o rożnej sile
sprężystości, łączących punkty w przestrzeni "obejmami"
umieszczonymi w odpowiednich miejscach na ciele pacjenta. Dzięki niemu osoba niepełnosprawna może wykonać pełny program ćwiczeń w dowolnej pozycji i ćwiczyć w kontrolowany sposób wybrane grupy mięśniowe. Łoziński opatentował swój wynalazek. Później "pająk" został przetestowany w warszawskim specjalistycznym przedszkolu integracyjnym i w Publicznych Zakładach Lecznictwa Otwartego Warszawa-Mokotów. Wkrótce potem Norman otworzył pierwszy swój gabinet w Warszawie. Z miesiąca na miesiąc przybywało pacjentów, powstały kolejne w Grudziądzu, Kędzierzynie-Koźlu, Polkowicach i Koszalinie, w których pracują wysokiej klasy rehabilitanci i ortopedzi.
- Przyjechała do nas na turnus 17-letnia Marta. Cierpiała
na porażenie mózgowe, poruszała się na wózku inwalidzkim.
Była bardzo zamknięta w sobie.Niechętnie współpracowała
z terapeutami... Po 4 tygodniach zaczęła chodzić - mówi Norman.
- Oczywiście, takie cuda rzadko się zdarzają. Nie każde dziecko po terapii staje na nogi, ale u wszystkich następuje poprawa. Płakała mama i cały personel. ze szczęścia. Przypadków podobnych do Marty było więcej. Świadczą o tym wpisy rodziców i dzieci w księdze pamiątkowej. Choćby podziękowanie duńskiej rodziny, Która adoptowała Koreańczyka Sebastiana. 7-letni chłopiec po 4-tygodniowym turnusie wstał i sam poszedł do pokoju mamy. Ze wzruszenia płakała i ona, i cały personel.- Jeśli pacjent siedzący widzi, że nie może wstać, a w "pająku" bez problemu gra w piłkę zapominając o trzymających go gumach, to go to niesamowicie motywuje do ćwiczeń - mówi Norman Łoziński. W książce pamiątkowej znajdują się także wpisy pacjentów z Austrii,USA,Zjednoczonych Emiratów Arabskich.."
Informacje o tej metodzie są dostępne również pod tym adresem