Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Piętka chleba


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
35 odpowiedzi w tym temacie

#1 Władysław Ryś

Władysław Ryś

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 148 postów

Napisano 27 styczeń 2004 - 16:48

- Mamuś, ukrój piętkę chleba!
- Dobrze synku, dam ci troszkę.
A wiesz ile pracy trzeba,
by chleb upiec? Tata z Jaśkiem
na Porębach trzy zagony
krowiętami dwa dni orze.
W trzecim wprzęga je do brony...
- Wiem, a w czwartym sieje zboże!
- Nie tak prędko. Najpierw trzeba
perz wyzbierać i kamienie...
- Czy one spadają z nieba?
Po orce całe stajanie
wyzbierane. Tyle tego,
tato wywoził taczkami...
- Nie wyzbierasz do jednego,
bo znów się pokaże kamień,
gdy przejedziesz w polu broną.
Jest co roku, tak jak teraz...
- To lepiej być siwą wroną,
co za pługiem glisty zbiera...
- Nie glisty, tylko dżdżownice...
- Turkucie, pędraki białe.
Jej to nie robi różnicy,
w ziemi znajdzie, czy przy skale.
- Lecz nie co dzień w polu orka.
- To se grzebie po pagórkach...
- Nie "se" synku, tylko "sobie".
Latem ptaki i zwierzyna,
łatwiej mają. Lecz gdy zima,
śniegi wielkie, mrozy srogie,
albo wichry i zawieje?
- Co się wtedy z ptactwem dzieje?
- Jedne od nas odlatują...
- Odlatują w ciepłe kraje!
- Tak. Gdzieś nad morzem koczują,
w rozlewiskach nad Dunajem;
wędrują wiele miesięcy...
- Tęsknota je pewnie dręczy.
- Najwidoczniej. Na przedwiośniu
znów nam gwiżdżą tak radośnie,
cieszą się, że nie ma zimy.
- My też z nimi się cieszymy!
- Śpiewają w polu i w lesie...
- Szpaki w budkach na czereśni
znoszą jajka, wysiadują...
- A jak się młode wyklują,
to zielone gąsienice
wkładają im w żółte dzioby.
Jak ja teraz piętkę tobie!


15 marca 1999 roku.
  • 0

#2 basiak

basiak

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 716 postów

Napisano 27 styczeń 2004 - 22:30

Władku, jestem poruszona tym prostym, ale jakże głebokim tekstem. :!:
Jest to godny zastanowienia, refleksyjny wiersz, pokazujący jak wiele wartości i mądrości życiowych można przekazać małemu dziecku w zwykłej rozmowie, przy zwykłych codziennych zajęciach, nawet przy krojeniu "piętki chleba".
A tak w ogóle, to czytając ten wiersz, poczułam zapach wiejskiego chleba, jego smak ze świeżym masłem, z kroplami maślanki, wytryskującej pod naciskiem noża i płynnym miodem, wybranym przed chwilą z ula. Zastanawiam się, czy jeszcze są na wsi domy, w których piecze się chleb?
  • 0

#3 Władysław Ryś

Władysław Ryś

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 148 postów

Napisano 31 styczeń 2004 - 15:43

Oczywiście, są takie domy. Jednak chleb "swojej roboty" piecze się tylko z kaprysu, niejako od wielkiego święta. Najczęściej razowy.
Wiesz Basiu, już się zaczynam gubić, czym się Wam już pochwaliłem, a czym jeszcze nie. Wydaje mi się, że teraz pasuje o "pieczeniu chleba".
A więc to idzie tak...
( może jednak dam kolejną "odpowiedź").

Władysław faja
  • 0

#4 Władysław Ryś

Władysław Ryś

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 148 postów

Napisano 31 styczeń 2004 - 15:57

Razowy chleb

kaprys jest do spełnienia
chlebowy piec nadal sprawny
narąbię drewna

kloce z rozbiórki domu
po śmierci mamy
ile dzież ciasta wyrobiła
ileż wypiekła bochenków

cięcie w środek
odruchowy zamach i
obuchem w pniak

stoi w tym miejscu
od pierwszych szalunków
chyba czwarty
jeden zdarłem przy budowie
dwa przy wykańczaniu

w pszennie zgaszoną biel
suchych szczap spogląda
z progu domu spełnienie
i dopełnienie

ostatnie pół kloca
siekiera ma mocny obuch
a nieporadnie krótkie ostrze

głuchy skowyt lecz nie sęka
w kokonie drewna i miazgi
czarna ołowiana kula

zobacz kobieto wielki agrest
tkwi tu sobie w najlepsze
dwie i pół kopy lat
w ciemno

gdy drugi raz powiłaś
uśmierciłem stary dom
na tragarzu miał rozetkę
i magiczne A.D. 1862

ileś tam zim
rosła jeszcze
postrzelona jodła

kto wystrzelił dlaczego
do jakiego zwierza
czy może

napal w piecu kochanie
  • 0

#5 -Ania-

-Ania-

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 131 postów

Napisano 31 styczeń 2004 - 16:45

U mojej babci na wsi po dzis dzień piecze sie chleb. Bardzo lubie obserować babcie, a gdy zauważyłam że coś szepcze zapytałam co mówi, a ona, że zmawia 3 "Zdrowaśki" bo tyle czasu trzeba by wyrosło ciasto na jeden bochen.

W smaku jest niezastąpiony

Ania
  • 0
Podobno szczęściem można zarazić się jak chorobą. Ale jakoś nie widać epidemii.

A. Neveux

#6 fred

fred

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 405 postów

Napisano 31 styczeń 2004 - 19:48

Zaskoczyłeś nas Władysławie.
Spodziewałem się jakiegoś sielankowego przepisu na dobry chleb, a tu. kula ołowiana w belce ze starego domu.
Oryginalne.
Co do pieczenia chleba, to sam pamiętam z dziecinstwa jak pieczono chleb w domu.
Dziś też jest to możliwe.
Bez dzieży, bez zdrowasiek, bez ceglanego pieca.
Wystarczy robot kuchenny (może być thermomix), piekarnik.
Nie musi być mąka, mogą być ziarna zbóż.
Mąkę można uzyskać samemu w Thermomixie.
Sam jadłem niedawno taki chleb.
całkiem dobry. Polecam ;)
  • 0
Fred nie łże!

#7 Władysław Ryś

Władysław Ryś

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 148 postów

Napisano 01 luty 2004 - 10:10

Nie wiem, czy był to akurat "Termomix", ale kiedyś załapałem się na pokaz w supermarkecie. Jadalne, ale razowca nie zastąpi. :-) (couto)
  • 0

#8 fred

fred

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 405 postów

Napisano 01 luty 2004 - 11:18

Thermomix to taki wieloczynnościowy robot ktory pozwala wiekszosc czynności wykonac automatycznie.
Pieczenie chleba staje sie wtedy bardzo proste.
Robot wprawdzie nie młóci zboża, ze może zmielić ziarenka na mąke, potem zrobi ciasto itd. Do samego pieczenia potrzebny jest rzecz jasna piekarnik.
Thermomix sluzy nie tylko do pieczenia, ale i do gotowania, przyrządzania deserow, napojow itd.
Ot. takie winogratoawtomatosokowyżymatielnyj :D
Sprzedawane w ramach tzw. "marketingu bezposredniego" - cos jak Zepter czy te rzeczy.
Troche może odbieglem od tematu, ale takie domowe promocje czy prezentacje zepterowo Amwayowe to mogłby być niezly temat na satyre.
Zaczyna mnie to korcić ;)
  • 0
Fred nie łże!

#9 Władysław Ryś

Władysław Ryś

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 148 postów

Napisano 01 luty 2004 - 11:24

To już ciekawiej. Bo początkowo pomyślałem, że chcesz mnie do tego robota przekonać. ;-)
  • 0

#10 fred

fred

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 405 postów

Napisano 01 luty 2004 - 11:42

Nnno nieeeeee...
Marketing na forum poetyckim.
Tego jeszcze nie było.
Obserwując życie mialem okazje uczestniczyc w promocjach roznych firm urzadzen. Takich odkurzasczy, garnkow, robotow i czego tam jeszcze.
Obserwuję nawet u nas pewien "renesans" tego rodzaju sprzedaży.
Wbrew pozorom to nie świadczy o wzroscie zamoznosci spoleczenstwa ale wrecz przeciwnie.
Mysle ze w spoleczenstwach zamoznych dobre produkty kupuje sie w dobrych sklepach, a sprzedaz po domach, obnośna, czy jak chca to niektorzy nazywac "bezpośrednia", to jest raczej dla biednych.
Takich latwiej skusic, moze nawet "nabrac".
Patrze na to jak na pewne zjawisko spoleczne warte opisania i chyba tez wykpienia.
A moze sprobujemy napisac jakąs wierszowaną (niekoniecznie rymowaną) prezentacje hmmm... powiedzmy robota kuchennego dla blondynki? Niechby tam byl opis funkcji, upraszczających czynności kuchenne, a w koncowej fazie zachecenie do zakupu z uzasadnieniem jakie to jest tanie ;)
Ja spróbuję a co wy na to?
  • 0
Fred nie łże!

#11 Władysław Ryś

Władysław Ryś

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 148 postów

Napisano 02 luty 2004 - 12:49

Satyra psychologiczno-socjologiczna? Chyba wyjdzie ciekawie spod twego pióra. :-)

Latem ptaki i zwierzyna,
łatwiej mają. Lecz gdy zima,
śniegi wielkie, mrozy srogie,
albo wichry i zawieje?

Pozdrawiam w czas kiepskiego samopoczucia. (B)
  • 0

#12 fred

fred

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 405 postów

Napisano 02 luty 2004 - 21:16

O tej satyrze pomysle. prozą miałbym to jakby już napisane, ale mnie korci zeby to było cos rymowanego ;)
Władysławie zeszlismy nieco "na manowce" z tematu Twojego wiersza.
Pod pozorem rąbania drewna na opał ze starej belki dawnego domu cofnąłeś sie w przeszlosc odnajdując w drewnie ołowianą kulę.
Gdy bywam czasem latem w mich rodzinnych stronach tez lubie sie zatrzymywac nad pamiątkami przeszłości.
Kilka lat temu bylem we wsi w ktorej sie urodzilem.
Moja Mama pokazywala mi wtedy kamienny krzyz stojący przy drodze postawiony tam na pamiątke tzw. "rzezi galicyjskiej".
O tej rzezi galicyjskiej tez opowiadali rodzice.
Przetrwala ta pamieć w tradycji rodzinnej.
  • 0
Fred nie łże!

#13 _Ayla_

_Ayla_

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 277 postów

Napisano 02 luty 2004 - 22:04

Władziu,
mnie te dwa wiersze o chlebie po prostu wzruszyły. Zapachniało mi dzieciństwem i myśli powędrowały do mojej ukochanej babci. Nie ma już Jej, nie ma chleba takiego. Są jednak wspomnienia, wciąż tak żywe.
Czasem jakaś melodia, zapach czy jak w tej chwili, te wiersze... budzą nieopisaną tęsknotę za tamtymi czasami.

Dziękuję


Ayla
  • 0

#14 Władysław Ryś

Władysław Ryś

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 148 postów

Napisano 03 luty 2004 - 12:54

Kilka lat temu bylem we wsi w ktorej sie urodzilem.
Moja Mama pokazywala mi wtedy kamienny krzyz stojący przy drodze postawiony tam na pamiątke tzw. "rzezi galicyjskiej".
O tej rzezi galicyjskiej tez opowiadali rodzice.
Przetrwala ta pamieć w tradycji rodzinnej.


To ciekawe wspomnienie. Mnie kiedyś frapował temat rzezi galicyjskiej. Nie miałem jednak żadnego śladowego rysu, czy choćby "śladu śladu", pozwalającego spersonifikować podręcznikowy rozdzieł historii tego, bliskiego mi skądinąd, kawałka Małopolski.
Znalazłem natomiast tego typu rekwizyt w postaci bardzo starej kuźni, co pozwoliło mi przejść z mojego dzieciństwa do... Powstania Kościuskowskiego. Paropokoleniowy przekaz ustny doczekał się zapisu.
Pisałem wtedy "Korzenie". Trochę oparte na faktach, trochę na domniemaniu, czasem wręcz fikcji literackiej.
Pod takim tytułem uruchamiam nowy wątek. Jeśli wywoła jakieś zainteresowanie - mogę coś jeszcze dołożyć.
Na zapas przepraszam za jakość, ale były to pierwociny mojej przygody z rymami.

Dla Ayli wrócę tu jeszcze.
  • 0

#15 _Ayla_

_Ayla_

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 277 postów

Napisano 03 luty 2004 - 22:07

Władziu...

właśnie sobie uzmysłowiłam, że lubię jak dla mnie wracasz... :), to budzi mój uśmiech.

:oops: :-D

Ayla
  • 0

#16 Władysław Ryś

Władysław Ryś

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 148 postów

Napisano 04 luty 2004 - 16:28

Ayla, za te szczere uśmiechy, które tu i ówdzie dla mnie kładziesz - zamieszczam wiersz o tej, co mi tę piętkę chleba kroiła.


Od sinych świtów po wieczorne dzwony
Pomnę Jej uśmiech i oczy zmęczone,
Gdy osuszały moje łzy dziecięce
Matczyne ręce.
(Maria Kozaczkowa - maj 1969).


Mamine Dłonie

Wstecz czasu śladem, gdy wracam z mozołem
w beztroskie moje lata pacholęce,
czuję przytulny mamusi podołek
i spracowane, mamusine ręce.

W bursztynu toni źrenic diamenty
niosą z zaświatów dobroci posłanie,
które w mym życiu jest mi testamentem,
matki gwarancją, że się źle nie stanie.

2 maja 1999 roku.
  • 0

#17 basiak

basiak

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 716 postów

Napisano 04 luty 2004 - 21:14

A ja się wzruszam :((( i dziękuję :-P
  • 0

#18 _Ayla_

_Ayla_

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 277 postów

Napisano 06 luty 2004 - 07:15

Władziu,

wzruszona i zachwycona dziękuję Ci...


Ayla
  • 0

#19 Władysław Ryś

Władysław Ryś

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 148 postów

Napisano 07 luty 2004 - 08:31

Skoro tak, to jeszcze jeden wiersz o mojej mamie.

U zarania świadomości

W dzieciństwa mrokach można szukać
prapremiery świadomości,
lecz jest to bardzo trudna sztuka.
Zazwyczaj w tym pomaga ktoś ci.

Wyjście z tunelu tego mroku
biegnie zazwyczaj linią rwaną;
postrzegasz wreszcie życie wokół -
na pierwszym planie z własną mamą.

To przysłowiowa góra lodowa,
której szczyt jeszcze we mgle tonie;
opisać nie potrafisz w słowach,
a czujesz ciepłe matki dłonie.

Ja nie potrafię tych procesów
poprawnie nazwać, z pogranicza,
lecz pewien jestem jej słów sensu,
po blaskach czerni w jej źrenicach...

Nim ogarnąłem gesty różne
i pojął różne zdania krótkie -
zapamiętałem białą różę
i woń fiołków za ogródkiem.

I nie pamiętam swej przewiny,
za którą ojciec chciał uderzyć;
znam ukojenie rąk maminych -
lżej było pierwszą karę przeżyć.

Czym odwzajemniał miłość godnie -
dziś także dobrze nie pamiętam.
Karmiła, cerowała spodnie...
Znała smak cierpień. Była święta!


Tarnów, 24. 01. 1999 roku
  • 0

#20 fred

fred

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 405 postów

Napisano 07 luty 2004 - 10:47

Wzruszające.
Kazdy z nas zachowal gdzies w pamięci obraz matki z dziecinstwa.
Nie kazdy umie to tak subtelnie wyrazic.
  • 0
Fred nie łże!


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych