Misshihi, dokładnie też tak czyniłam.
Gdy zmarł mój mąż i mnie trudno było dotrzeć z 12-latkiem na obowiązkowe szczepienia, otrzymywałam
monity z Przychodni i to czasem co tydzień, że PILNE!..
Wreszcie na wiosnę wygrzebałam się wózkiem do Przychodni i po przebadaniu pediatry zapytałam,
czy grożą mi jakieś sankcje, gdybym nie wstawiła się na szczepienie?
Odpowiedź brzmiała, że rodzic musi osobiście wstawić się na szczepienie, by tym samym wyrazić zgodę na szczepienie.
Nie znając jeszcze tzw: drugiej strony medalu, pozwoliłam zaszczepić syna.
Po tym fakcie zainteresowałam się tą dziedziną i odbyłam wiele rozmów z lekarzami...
Nie było już dla mnie takie obojętne szczepienie dzieci.
Kiedy będąc w Przychodni Zdrowia Psychicznego lekarz psychiatra tocząc ze mną rozmowę ( byłam w depresji po przejściach )
rozmowa zeszła na moje schorzenie ( jestem po polio ) i szczepienia i to, że nie byłam zaszczepiona i stąd moje zachorowanie.
Wtedy pani psychiatra ( starsza pani ) opowiedziała mi jakie ujemne skutki niosą szczepienia na sferę nerologiczną i psychiatryczną dzieci.
Zakładając ten wątek nie mam zamiaru być ramieniem "ruchu antyszczepionkowego" tylko dzielę się własnym doświadczeniem.
Obecnie znowu otrzymałam wezwanie na szczepienie syna i stwierdziłam, że już nie pozwolę szczepić mojego syna mając tą wiedzę.
I tym faktem chciałam się podzielić na forum.