Dzień Dobry!!! Moja córeczka w grudniu będzie miała 5 lat. U córki stwierdzono MPD i epilepsję .
Dziś w nocy obudził mnie bardzo ciężki i głośny oddech córki , gdy podeszłam do Niej okazało się że są wymiociny wokół Niej Biorąc na ręce wciąż miała bardzo ciężki oddech / sprawdzałam czy ma świadomość /miała/ powiedziałam wyraźnie : "spokojnie , powoli oddychaj powoli spokojnie" na miarę możliwości uspakajała ten oddech , ale jej buzia była bardzo blada i dla sprawdzenia znów `świadomości poprosiłam ją aby coś" powiedziała" / ogólnie nie mówi słowami wyraźnymi bardziej dźwiękiem akcentuje wszystko/ , okazało się że bardzo chciała" powiedzieć" , a nie mogła. NIE MOGŁA RUSZAĆ JĘZYKIEM ANI USTAMI !!! TAK JAKBY JĄ SPARALIŻOWAŁO!!! Trwało to kilka minut nagle stopniowo zaczęło się wszystko normować , i pojawił się córki uśmiech. U córki stwierdzono epilepsję od roku i to była pierwsza taka sytuacja odkąd zaczęłam podawać jej leki . Czy możliwe , że to był atak padaczki??? Co robić ?? Czy w tamtym momencie powinnam podać diazepam ?? Dobrze , że jakiś czas odczekałam?? A może powinnam odrazu wezwać pogotowie?? Jak tak to za każdym razem wzywać pogotowie??
Ps. Córka czuje się obecnie bardzo dobrze jakby ta sytuacja w ogóle nie miała miejsca.
Dziękuje