Podobno miłość wirtualna tak naprawdę nie istnieje a jedynie my sami tworzymy ją sobie w umysłach, ponieważ bardzo chcemy kogoś pokochać z wzajemnością i często wybieramy przypadkowy obiekt, któremu przypisujemy nieziemskie cechy (bo to on ma być tym jedynym) i nawet gdy pisze o swoich wadach my odbieramy je jako zalety, bo przecież na upartego wszystko da się wyidealizować na potrzeby własnej bajki. Mówią że wraz z piewszym spotkaniem kończy się piękny sen, bo wtedy rzeczywiscie zauważamy tą prawdę którą do tej pory od siebie odsuwaliśmy i zaczynamy rozumieć, że ten ktoś mówiąc o swoich wadach (nie koniecznie muszą to być wady wyglądu, ale np. przywary, nałogi...itp.) naprawdę wiedział co mówi...No ale my jak zwykle mamy własne zdanie, bo przecież to "nic takiego", ludzie gorsze rzeczy robią...itp. A poza tym on mi się tak podoba, ze to musi być przeznaczenie. Istnieje też inna o wiele ciekawsza prawda, a mianowice ta o której dowiadujemy się dopiero w realu i z reguły bywa dla nas niespodzianką. Oczywiście nie jest powiedziane, że już na pierwszym spotkaniu ktoś wyłoży wszystkie karty na stół, bo niektórzy lubią bywać "tajemniczy" tak długo jak tylko się da, czy też uda . Ale jak widać można się jednak zakochać przez internet i to nawet mimo niewyobrażalnej różnicy wieku a real bywa tego dodatkowym potwierdzeniem. Osobnym tematem jest oczywiście jak to dalej się rozwinie i czy przetrwa...Ogladając jednak ten odcinek: "Rozmów w toku", można by wnioskować, że znajomości które zaczęły się w necie wcale aż tak bardzo odbiegają od tych realnych i tak jak w życiu jednym się udaje innym nie. A tym z Was którzy lubia takie historię polecam ten odcinek...
http://rozmowywtoku....wy,17998,0.html