Za gorami, za lasami,
za wielka dolina,
zyla sobie sliczna Sniezka
ze swoja rodzina.
Bylo dziewcze to roztropne,
niezwyklej urody,
liczko biale, loki czarne,
suknie wedle mody.
Krol, krolowa ja kochali
ponad wszystko w swiecie,
i dworzanki, sluzba w zamku,
cala ludnosc w miescie.
Lecz opodal, w drugim zamku
zyla czarownica,
co to chciala ojcu Sniezki
przypodobac lica.
Gdy krolowa, matka Sniezki
zamknela swe oczy,
zla krolowa w czarnej sukni
juz po zamku kroczy.
Wygonila Sniezke z zamku
do lasu ciemnego,
do krasnali, malych ludkow,
ich domku malego.
Sliczna Sniezka malym skrzatom
pierze i gotuje,
zla krolowa wie o Sniezce
i juz plany knuje.
Przemieniona w stara babcie
jablko jej podaje,
Sniezka zjada jablko, pada,
ostatni wydech daje.
Placzem glosno sie zanosza
krasnalki kochane,
umieszczaja cialo Sniezki
w krysztalowej jamie.
Niedaleko, tuz opodal
na raczym koniku,
krolewicz sie zjawia w lesie,
...coz to tyle krzyku?
Zaplakal nad cialem sniezki
krolewicz stroskany,
lza opada na jej liczko,
...o, coz to za zmiany?
Sliczna Sniezka wstaje z grobu,
zly czar prysl, jak banka,
i wrocila d dom z lasu,
i skonczona bajka.
O, nie koniec, o, nie koniec,
gdzie slub i wesele???
Byl i slub, bylo wesele,
no i gosci wiele.
No i ja tam bylam,
miod i wino pilam,
a co zobaczylam,
tu Wam opislam.
Bajka o Krolewnie Sniezce
Rozpoczęty przez
Gość_konto_skasowane_*
, lis 02 2002 08:08
Brak odpowiedzi do tego tematu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych