Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Stereotypy i niepełnosprawni


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
80 odpowiedzi w tym temacie

#21 shy_89

shy_89

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 13 postów

Napisano 03 grudzień 2011 - 14:57

... Ale znam też pewną dziewczynę zupełnie zdrową, która niedawno zaczęła studia i na ich roku jest dziewczyna MPD. Opowiadała, że wkurza ją (i podobno nie tylko ją) tym, że zacytuję: "Bo ona wszędzie za nami łazi i chwili spokoju od niej nie ma, na imprezki chce się wkręcać chociaż nikt jej nie zaprasza...itp." Więc jak widzisz to nie jest nieśmiała dziewczyna, stojąca z boku, tylko osoba, która chce żyć pełnią życia, tylko co ona jeszcze ma zrobić, żeby zaistnieć wśród OP i być traktowana na równi z nimi??? Spytałam więc tej studentki, czy to jej choroba tak bardzo ją razi, a ona na to, że w sumie to nie wie, bo ona jakaś dziwna jest, a poza tym cnotliwa pewnie jeszcze, tak że 10 lat wstecz za nami i nie zajarzy naszych klimatów. Dlatego dalej popieram tezę, że na nasz rozwój emocjonalny jak i postrzeganie siebie wpływa w dużej mierze to jakich ludzi dane nam było spotkać na swojej drodze...


Calkowicie się z Tobą zgadzam, to wszytsko zależy od tego, jacy są ludzie... Ja widocznie nie miałam szczęścia i trafiłam na tych, którzy boją się kontaktów z ON, czy zwyczajenie ich nie chcą.

U mnie też panuje przekonanie, że jestem jakaś dziwna, chociaż nikt nie zna prawdy o mnie, i raczej nie chce jej poznać. Ja nie chciałabym być taką osobą, że wpraszam się wszędzie, bo wiem, że mówili by o mnie tak samo, jak o tej dziewczynie, o której piszesz, staram się nie pchać tam, gdzie mnie nie chcą ;) nic na siłę. Może jeszcze spotkam kiedyś kogoś, kogo będę mogła nazwać prawdziwym przyjacielem, bardzo na to liczę.
  • 0

#22 Brigid

Brigid

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 255 postów

Napisano 03 grudzień 2011 - 16:59

Shy, zastanawiające, że z tekstu Valeski wyciągnęłaś wypowiedź jednej (moim zdaniem mocno prymitywnej) dziewczyny, a całkowicie pominęłaś to:

Natomiast co do atmosfery panującej na uniwerkach to mogę się podzielić jedynie wiedzą z opowiadań, bo sama nigdy nie studiowałam. I tak np. pewien mój znajomy też ON, ale w czasach studiów był jeszcze zupełnie zdrowy mówił, że tam akurat nikogo nie dziwi, że ktoś jest na wózku, niewidomy, czy też posiada inną dysfunkcję, bo tam jest wyższy poziom inteligencji i kultury.


Moim zdaniem - jeżeli ludzie wyraźnie widzą, że i w czym potrzebujesz pomocy, to pomogą.
W moim wypadku wygląda to tak, że podjeżdżam sobie na wózku do drzwi i... zwykle ktoś już podchodzi mi je otworzyć. Jeśli nie, to zaczynam próbować. Nawet nie muszę prosić o pomoc. Ludzie widząc, że mam z czymś problem - pomagają.

I druga rzecz - poprosiłaś kogoś o pomoc... mailem? ;)
Tu chodzi o wejście w interakcję. Na miejscu pytasz "Pomógłbyś mi z wejściem na piętro? Bo sama na tych schodach nie czuję się zbyt stabilnie". Moim zdaniem szansa, że ktoś z Twojej grupy Ci nie pomoże jest naprawdę mała.

A potem dzieje się tak, że jak człowiek już pomaga Ci wejść, to jego podejście do Ciebie może się diametralnie zmienić. Po pierwsze czuje się za Ciebie odpowiedzialny, widzi, że robi coś dobrego, a przy okazji rozmawiając z Tobą (może pierwszy raz w życiu) z bliska, widzi, że jesteś całkiem fajną i ładną dziewczyną.
Następnym razem może sam zapytać, czy Ci nie pomóc.
  • 0
Mój awatar jest legalny :) Autor: Andika18 | Dreamstime.com
Prawo autorskie wymaga podania autora i źródła.
Będę wdzięczna za nie usuwanie żadnego z tych fragmentów z podpisu.

#23 Valeska

Valeska

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 376 postów

Napisano 07 grudzień 2011 - 01:06

Mi też ciężko bylo na początku uwierzyć, że ludzie tacy są, tylke dobrego słyszałam o studentach .. Niestety, u mnie wygląda to jakoś inaczej. Ludzie chyba boją się kontaktu z ON.


A ja tam nigdy aniołów z nich nie robiłam, owszem od takich ludzi powinno się wymagać, ale nigdy nie łączyłam zdolności intelektualnych (które umożliwiły danym osobom wspinanie się po szczeblach kariery) z empatią, otwarciem na drugiego człowieka...itp. Chociażby dlatego, że takie wartości wynosi się z domu, środowiska w którym przyszło się nam wychować, czy też po prostu z własnego charakteru i żadne studia tego nie zmienią. Po prostu niektórzy już tak mają, że jakby nawet nie dostrzegali naszej niepełnosprawności, natomiast inni traktują nas jak istoty z innego świata, lub w najlepszym razie starają się być mili, lecz zachowują bezpieczny dystans. Na to niestety nic nie poradzisz. Natomiast co do kwestii czy się boją, to ja bym to inaczej ujęła. Bać się raczej nie boją, bo przecież zagrożenia ze strony takiej osoby się nie spodziewają, tym bardziej że ON przeważnie bywa słabsza, bardziej chodzi o to, że osoby niepełnosprawne raczej nie są atrakcyjne towarzysko, a więc i zdrowi nie widzą większych korzyści we wchodzeniu z nimi w jakieś głębsze (nawet przyjacielskie) relacje.

Jest jedna dziewczyna, z którą czasem rozmawiam, ale jak spotka swoje pełnosprawne koleżanki, to już nie zwraca na mnie uwagi


Widać docenia Ciebie w pewien sposób, jak również Twój intelekt, jeżeli wie że warto z Tobą rozmawiać, ale widać sama ma w sobie dużo kompleksów, które przejawiają się chociażby w obawie, że poprzez znajomość z Tobą może ucierpieć jej wizerunek, a człowiek w pełni świadomy własnej wartości nie przykładał by do tego wagi.

Ja nie chciałabym być taką osobą, że wpraszam się wszędzie, bo wiem, że mówili by o mnie tak samo, jak o tej dziewczynie, o której piszesz, staram się nie pchać tam, gdzie mnie nie chcą nic na siłę. Może jeszcze spotkam kiedyś kogoś, kogo będę mogła nazwać prawdziwym przyjacielem, bardzo na to liczę.


I tą myśl też popieram. Staraj się uzewnętrzniać siebie, mówić dużo nawet o problemach jakie wiąże ze sobą niepełnosprawność, jak również opowiadać o zdarzeniach codziennych, które na pewno i zdrowym nie są obce. Ale tak jak pisałaś nic na siłę, bo skutek może być odwrotny od zamierzonego. Jeżeli nie docenią Ciebie to już ich problem, niech tam sobie imprezują ile chcą, a Ty rób swoje, ciekawe kto się będzie śmiał ostatni na zaliczeniach. A przyjaciół nie zawsze trzeba szukać na studiach (chociaż wiem, że fajnie by było znaleźć bratnią duszę wśród osób z którymi spędza się tyle czasu). Ale i tak za jakiś czas każdy pójdzie w swoją stronę, a przecież tak naprawdę wygra ten kto obroni dyplom... Brigid bardzo mądrze też się do tej sprawy odniosła, zgadzam się w 100%-ach z jej ostatnim postem.
  • 0

#24 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 07 grudzień 2011 - 01:33

Valesko a mnie zawsze zapieralo dech jak pieknie potrafisz bzdety ubrac w piekne madre slowa :) to co piszesz nie jest prawda calkowicie :) to ze ta dfziewczyna nie rozmawia z nia gdy pojawiaja sie kolezanki zdrowe nie oznacza w zadnym stopniu ze laska ma kompleksy skad w ogole ta dziwna nadinterpretacja i teoria ??????? Nie wzielas pod uwage tego ze moze ta kolezanka zwyczajnie lepiej sie czuje ze swoimi zdrowymi znajomymi?? Lepiej je zna czesciej sie z nimi sptyka i dlatego woli rozmawiac z nimi....ja tez jak mam do wyboru osobe ktora malo znam a osobe ktora znam dobrze wybiore ta 2 to logiczne.
  • 0

#25 Valeska

Valeska

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 376 postów

Napisano 09 grudzień 2011 - 00:48

to co piszesz nie jest prawda calkowicie...


Trudno orzec, czy jest prawdą, bo nie znamy tej osoby, jedynie shy_89 pisząc o swoich odczuciach związanych z kontaktami z nią mogła by rzucić trochę światła na tą sprawę. Ja piszę jak to wygląda w moim mniemaniu, natomiast stwierdzenie: "nie zwraca na mnie uwagi" przywodzi mi na myśl skojarzenia typu: ignoruje, udaje że nie widzi...itp.

Nie wzielas pod uwage tego ze moze ta kolezanka zwyczajnie lepiej sie czuje ze swoimi zdrowymi znajomymi??


I nawet ma do tego prawo, bo każdy z reguły dobiera sobie takie towarzystwo jakie mu pasuje, czy też dzięki któremu czuje się bardziej doceniany i szanowany w oczach ogółu, ale zauważ, że i tych zdrowych nie znała od zawsze, ale jednak bardziej potrafiła się zaangażować w znajomość z nimi. Poza tym co by jej szkodziło podejść z nimi do shy_89 i po prostu przedstawić ich sobie? I to również potwierdza moją tezę, że ON przeważnie bywają mniej atrakcyjni towarzysko i nie mogą liczyć na zbyt wiele ze strony OP.

Zauważają mnie jedynie, gdy zbliża się sesja, a potrzebują moich starannych notatek, wtedy, ooo tak, każdy jest dla mnie miły :/


Bo tak już niestety bywa, zdrowi często myślą, że gdy nas o coś poproszą i poświęcą nam chwilę "wymuszonej" uwagi i sympatii to my im nieba przychylimy i zrobimy wszystko żeby ich nie zawieść licząc na to, że w końcu dostrzegą w nas coś więcej niż tylko chorobę. I czasem naprawdę trudno jest odmówić, bo nie często doświadczamy satysfakcji, że to my właśnie jesteśmy niezbędni i możemy pomóc zdrowym. I czujemy się dzięki temu bardziej zaszczyceni niż wykorzystywani. Ale jak sama widzisz ich pamięć jest krótka a wdzięczność znikoma, więc i ja przychylam się do tego, że warto czasem powiedzieć: "nie", a już szczególnie osobom, które w innych okolicznościach nie wykazały nawet inicjatywy, aby poznać Ciebie bliżej. Dlatego, że tak naprawdę nic nie tracisz...bo jak zapewne wiesz prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, ale własnej nie cudzej...
  • 0

#26 villemka

villemka

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 145 postów

Napisano 09 grudzień 2011 - 08:26

podpisuje sie pod tym co tutaj napisala Valeska,bo to calkowita prawda.ja juz z shy_89 pisalam na pw i wydaje mi sie ze tego czego jej brakuje,w kontaktach z ludzmi to...asertywnosc!tak!asertywnosci przez duze A!i tego powinna sie drobnymi kroczkami powolutku uczyc.
  • 0
:heart: żyj tak żeby nikt przez Ciebie nie płakał :heart:

#27 Brigid

Brigid

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 255 postów

Napisano 09 grudzień 2011 - 13:18

Ale Valeska sensownie napisała. Jeśli na studiach znamy osobę X i osobę Y, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby je sobie przedstawić, to normalna reakcja. A jeśli ktoś z osobą X rozmawia tylko na osobności, a jak pojawia się osoba Y, to przestaje zauważać X... no sorry, ale to nie jest normalne. Dlatego ja też uważam, że dziewczyna ma jakiś problem-kompleks, skoro tak się zachowuje.

Z drugiej strony, ponieważ ja dopiero niedawno trafiłam do ON, to mogę powiedzieć, że OP nie są jakąś jednolitą grupą, patrzącą na ON wilkiem. Albo spodziewającą się nie wiadomo czego po kontaktach z ON.

Co do kolegów bajerujących najsolidniejsze studentki w celu uzyskania notatek i tylko po to, to naprawdę nie trzeba być ON, żeby paść ofiarą tego procederu, wystarczy być grzeczną dziewuszką z najładniejszymi notatkami.

Jednocześnie na studiach spotyka się różnych ludzi. Niektórzy są niefajni i naprawdę nie chciałoby się z nimi kontaktować. Ale w każdej grupie jest przynajmniej kilka tych sensownych. Można się im przyjrzeć i samej ocenić, do kogo warto się czasem odezwać i zacząć rozmowę, a do kogo nie.
OP to też nie jest jednolita masa.
  • 0
Mój awatar jest legalny :) Autor: Andika18 | Dreamstime.com
Prawo autorskie wymaga podania autora i źródła.
Będę wdzięczna za nie usuwanie żadnego z tych fragmentów z podpisu.

#28 shy_89

shy_89

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 13 postów

Napisano 10 grudzień 2011 - 22:48

@Brigid: tak, poprosłam mailem o pomoc, ale ta pomoc dotyczyła notatek, nie było mnie na jednym wykładzie i chciałam od niego pożyczyć, zapytałam, czy mógłby wziąć na nastepne zajęcia, a on zwyczajnie mi nie odpisał, mało tego - w kolejny poniedzialek bezczelnie poprosił mnie o moje notatki.

@Valeska i @Lilith: już mówię, jak wyglądają moje kontakty z tą dziewczyną: ona odzywa się do mnie / pisze na GG tylko wtedy, gdy nie może sobie poradzić z zadaniem, gdy potrzebuje pomocy. Kiedy pomogę jej rozwiązać jakieś zadanie, rozmowa się kończy, ona zazwyczaj pisze, że ktoś ją odwiedzil [albo coś w tym stylu] i musi iść z GG.

Ewidentnie czuć, że nie chce nawiązywać bliższej, nawet jeśli nie przyjacielskiej, to koleżeńskiej znajomości. A przecież nikogo nie zmuszę, żeby chciał ze mną pogadać, poznać mnie:/

@Valeska: całkowicie się z Tobą zgadzam, we wszystkim, co napisałaś, zresztą bardzo mądrze. Widać mamy chyba podobne doświadczenia w kontaktach z OP, bo tak samo widzimy wiele spraw.

[quote name=''Valeska']osoby niepełnosprawne raczej nie są atrakcyjne towarzysko' date=' a więc i zdrowi nie widzą większych korzyści we wchodzeniu z nimi w jakieś głębsze (nawet przyjacielskie) relacje.[/quote']

-> mam przykład na to codziennie. Jest u nas na roku jeden kolega, w sumie symaptyczny na 1 rzut oka, ale chociaż nikogo nie zna, woli trzymać się na uboczu z nimi, zamiast pogadać ze mną. [Przyszedł z innej uczelni, miał do nadrobienia ciężki przedmiot, jako pierwsza z całego naszego roku wyciągnęłam do niego rękę (przy tym trenowałam także pokonanie swojej nieśmiałości:) ) i pozyczyłam notatki z poprzedniego semestru.] Kilka razy gadaliśmy, jeśli nie było nikogo od nas z roku w poblizu, chłopak całkiem w porządku, ale jesli przyszedł ktoś od nas, od razu rozmowa się urywała, on gdzieś tam niby sobie szedł, a w rzeczywistości stał obok grupy i nawet się nie odzywał, bo nie zna nikogo, stał tylko i się na nich patrzył -.-].

[quote name=''Valeska']Bo tak już niestety bywa' date=' zdrowi często myślą, że gdy nas o coś poproszą i poświęcą nam chwilę "wymuszonej" uwagi i sympatii to my im nieba przychylimy i zrobimy wszystko żeby ich nie zawieść licząc na to, że w końcu dostrzegą w nas coś więcej niż tylko chorobę. I czasem naprawdę trudno jest odmówić, bo nie często doświadczamy satysfakcji, że to my właśnie jesteśmy niezbędni i możemy pomóc zdrowym."[/quote']

Właśnie o tym pisałam. Ja odbieram to tak, że wg nich powinnam się czuć zaszczycona, że ktokolwiek się do mnie odezwał ...
  • 0

#29 digitalg

digitalg

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 15 postów

Napisano 11 grudzień 2011 - 07:05

:mistrz:
Witam! :)

Zanim cokolwiek napiszę o relacjach pomędzy studentami ON i OP,
muszę się przyznać do jednej bardzo ważnej kwestii: A mianowicie... Tak naprawdę ja nie czułem się nigdy ON....
I prawdę mówiac: Dalej się nie czuję..... Zawsze byłem po drugiej stronie "barykady" tzn,
tylko i wyłacznie zadawałem się z osobami pełnosprawnymi.... Po prostu nie miałem innej możliwości...
Samo się towarzystwo tak dobierało(mieszkałem w tzw. blokowiskach). Różne to było towarzystwo, raz typowe grono "Depeche Mode"(Jeśli ktoś to pamięta),
innym razem prawdziwy Hip-Hop czy Rap(jak kto woli)z początkowych lat 90-tych... Prawa dla mnie były równe odnośnie ww towarzystwa: Przegiąłem? Oberwałem, byłem Ok? Byłem gościem! Tak samo na studiach... Nie było dla mnie taryfy ulgowej... Tak samo mnie traktowali studenci jak i kadra nauczająca....
Nie ukrywam że miałem kontakt z osobami niepełnosprawnymi, jednak sporadyczny... Ale dla mnie to była norma a nie sensacja....
Tu się pogadało, tam się na piwo poszło... Nigdy jakoś z tym problemu nie miałem by się z kimś umówić bo jest ON... Moje towarzystwo z grupy tak samo... Traktowałem tą sytuację jako zwykła norma.

Dopiero na gdzieś na imprezie gość zadał mi pytanie: "Jak się z tym czujesz?"
Pytam:
-"Z czym??"
-No..... Z tym aparatem słuchowym.....
-Normalnie... W czym masz problem????
-Bo widzisz, są tu u nas na wydziale osoby niepełnosprawne..... Skryte jakieś są.... A ty....
-Co qr... ja?
-No ty jakiś taki normalny chyba jesteś...
-A oni niby jacy????? Pojeb...ni????
-No nie, ale głupio się tak pytać, ty w gronie normalnie się zachowujesz a oni tak po kątach się chowają.....
-To się nie pytaj, tylko się przedstaw, pogadaj......
-No, w sumie, racja.....

Tu się vales'ce kłaniam, z szacunkiem, za jej słowa :)

Dało mi to w pewien sposób impuls na spojrzenie od strony ON.. Faktycznie.... Jest dużo stereotypów z strony OP odnośnie ON....
Dało mi to sporo do myślenia... To mi dało inspirację do założenia tego postu... :)
Długo to trwało od momentu przemyśleń do momentu założenia postu....

Po 1-wsze.. Nie znałem takiego portalu takiego jak Ipon, a po drugie nie wiedziałem jaka będzie skala zainteresowania tym tematem....

A dopiero po 3-cie.... Poznałem wspaniałe osoby na czacie które mnie tylko utwierdziły w przekonaniu(nie bezpośrednio) że powinien taki post powstać :)


Będę bardzo bezpośredni, i na pewno zaleje mnie lawina krytyki. Ale skoro jestem szczery(Zawsze byłem i nazywam rzeczy po imieniu)...
Ja to w dupie miałem i mam czy ktoś jest ON czy OP!!!! Ja prostu nie widzę ON i OP. Ja widzę CZŁOWIEKA!!!!!!
Co z tego że jednej osobie dolega pewna dysfunkcja? A drugiej inna??? Albo mnie(Noszę aparat słuchowy od 2-go roku życia)????
Czy to nas, do jasnej Andromedy, dyskwalifikuje jako człowieka?? Jako członka społeczności?? Heh? Tym bardziej że to grono się powiększa każdego roku....
Dziś OP, jutro ON(Jak w reklamach: skok do płytkiej wody itd(to tylko uproszczenie))......

Droga shy_89!

Przedstawiłem dialog wyżej zamieszczony pomiędzy moją skromną osobą a kolegą z roku na imprezie... To nie jest tak, że jesteśmy w jakiś sposób przymusowo alienowani..
Po prostu, osoby z jednej strony są wyczulone na to by nas nie obrazić czy urazić... A drugie mają ponadmiarę podniesioną agresję nie tylko wobec ON...... Takie osoby faktycznie niedostosowane...
Jest na to recepta: Pokażmy: Że się nie obrażamy i nie należymy do ludzi z zaniżonym poczuciem wartości... Czytając to co piszesz, wychodzę z założenia, że operujesz całkiem swobodnie słowem pisanym(czyt. bogatym)... Zrób z tego talentu swoją broń, czy kartę jokerową.... :) Przełóż to na mowę ustną...
Ludzie lubią osoby która ciekawie wyrażają swe poglądy... :) Osoby inteligentne zamienią z tobą napewno kilka słów.... :) A reszta? Niech idzie do do diabła.. :)
Bierz przykład z mocna.... :) Albo ze mnie ;)


Valeska

Dzięki za wsparcie :) I podzielam twe zdanie :)
Cóż, jakby ktoś się mnie pytał czy jestem obrażony ewentualnie zły na kobiety z powodu moich życiowych doświadczeń... Odpowiem: NIE!
Dlaczego? Cóż, nie każdy ma predyspozycje do udźwignięcia ciężaru jakim jest presja najbliższego otoczenia...
Lub(nie ukrywajmy) obowiązków wobec ukochanej osoby....
Zdaję sobie sprawę że miłość wszelkie mury burzy.... Ale to naprawdę musi być wielka miłość, czego wam wszystkim życzę(ja nie zasługuję)!!!!!!! ;)


Brigid

Wszystko o czym piszesz, wcześniej wspomniałem i się pod tym podpisuję :)
  • 0

#30 Brigid

Brigid

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 255 postów

Napisano 11 grudzień 2011 - 18:30

Ja to w dupie miałem i mam czy ktoś jest ON czy OP!!!! Ja prostu nie widzę ON i OP. Ja widzę CZŁOWIEKA!!!!!!


Ostro powiedziane, ale to właśnie o to chodzi.
Nie ma sensu dzielić sobie w umyśle ludzi na ON i OP, przypisując im jakieś fikcyjne, stereotypowe, cechy.
I każdy z nas ma prawo ocenić innych (każdego z osobna) i zastanowić się, czy chciałby się z kimś takim zakolegować, czy nie.
Ty również Shy :)
Na marginesie, sensowne wybory okazały się w moim przypadku bardzo przydatne.
To, że będąc osobą pełnosprawną przyjaźniłam się z fajnymi, sensownymi ludźmi, spowodowało, że jak wylądowałam na wózku, to nadal mam wokół siebie fajnych, sensownych ludzi.
A ktoś, kto ocenia innych pod kątem "atrakcyjności towarzyskiej" i stara się grać w tę grę, lądując na wózku miałby przerąbane. Ile osób pisało, że nagle odwrócili się od nich wszyscy "przyjaciele"?

To teraz Shy - napisz nam może, czym się interesujesz.
Bo ja np. mam ze swoimi przyjaciółmi jakieś wspólne zainteresowania.

Żeby nie było - tak, wiem, że jest mi łatwiej, bo przechodząc z OP do ON nie wytworzyłam sobie nigdy jakiejś mitycznej wersji OP, nie miałam psychicznych ograniczeń w kontaktach, a teraz po prostu kontynuuję swoje życie, tylko w trochę innych okolicznościach.
Za to muszę się dopiero nauczyć fizycznie sobie radzić w zmienionej sytuacji.
  • 0
Mój awatar jest legalny :) Autor: Andika18 | Dreamstime.com
Prawo autorskie wymaga podania autora i źródła.
Będę wdzięczna za nie usuwanie żadnego z tych fragmentów z podpisu.

#31 Dawidk1

Dawidk1

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 53 postów

Napisano 11 grudzień 2011 - 21:41

Ja jestem niepełnosprawny od urodzenia ale znajomość i styczność z niepełnosprawnymi mam dopiero od 6 lat jak poszedłem na warsztaty terapii zajęciowej wcześniej nie miałem styczności z on a i tak do mnie nie mówili dopiero słowo on pojawiło się po ukończeniu 18 roku życia i przyznaniu renty i grupy sam się nigdy też za on nie uważałem. W szkole podstawowej z początku nikt nie chciał mi podać reki czy rozmawiać ale wychowawczyni od 1-3 klasy tak pokierowała ze było wszystko ok było potem koledzy mnie namówili bym się zapisał do klubu i grał z nimi w piłkę. W zawodówce też mnie z początku darzyli niechęcią ale z uporem rozmawiałem z nimi nie starałem się by być na uboczu i się okazało że dużo mamy zainteresowań i w niczym moja on nie przeszkadza w relacjach i mnie klasa polubiła. A dzisiaj mam przyjaciół op jak i on i nie mam problemów z nawiązywaniem znajomości.
  • 0

#32 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 18 grudzień 2011 - 12:36

digitalg tu masz racje op boja sie ze nas moga czyms urazic, powiedza lub zrobia cos co moze nas ich zdaniem urazic ale jesli my nie bedziemy z siebie robili niedotykalskich i przewrazliwionych to bardzo szybko zmienia zdanie. Wiem co pisze bo sama poznaje mnostwo ludzi zazwyczaj op i na poczatku sie krepuja boja ale jak widza ze jestem otwarta i sama potrafie sie z siebie smiac i ze swojej choroby to zmieniaja o mnie natychmiast opinie. Nie raz byli zaszokowani tym ze zartuje na swoj temat ale za chwile jest smiech i rozmowa sie pieknie toczy. Rowniez nie raz spotkalam sie z takimi slowami jak Ty ze ja to jakas taka inna niz pozostale on jestem, ze na luzie i w ogole i ze mozna ze mna normalnie na kazdy temat nawet moj porozmawiac. Mysle ze ta otwartosc mam dzieki temu ze tak jak niektorzy tu wychowalam sie z op tylko i wylacznie. Tez wychowalam sie w tzw blokowisku gdzie byli sami op i musialam sie dostosowac jesli chcialam wyjsc na dwor i miec innych rozmowcow niz moja rodzina. Te znajomosci przetrwaly do dzis i dzieki nim wlasnie uwazam ze jestem taka otwarta osoba w doroslym zyciu. Pierwsza taka prawdziwa stycznosc z on mialam dopiero na studiach i przyznam ze byl to dla mnie szok bo nigdy za on sie nie uwazalam. Nigdy tego jakos nie rozgraniczalam zbytnio bo i kazdy moj znajomy uwazal mnie za "normalna". Jak dotarlam na studia strasznie sie krepowalam osob niepelnosprawnych i wolalam sie trzymac ze zdrowymi bo bylam to takich przyzwyczajona i to oni byli dla mnie norma. Poniewaz jednak jestem otwarta szybko przywyklam do moich nowych znajomych ale stronilam od nietykalskich albo dawalam im niezla szkole przetrwania w akademiku. Nie raz byly ciezkie awantury gdy ktoras z dziewczym (bo zauwazylam ze czesciej dziewczyny przejawiaja takie sklonnosci) wykazala postawe roszczeniowa albo robila z siebie biedactwo pokarane przez najwyzszego ta paskudna niepelnosprawnoscia i nikt jej nie mogl nic zlego powiedziec. Zazwyczaj takie osoby szybko ustawialam do pionu dosc drastycznie.
  • 0

#33 villemka

villemka

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 145 postów

Napisano 18 grudzień 2011 - 12:42

mnie tez kiedys dalas niezla szkole,ale nie mam Ci juz tego za zle ;) a wracajac do kontaktow OP-ON.zastanawia mnie,czego OP boja sie w kontaktach z nami... :s osobiscie ja nie zwierzam sie obcym wiec na to ze przeleje swoje frustracje na zdrowych nie ma szans :hehe:
  • 0
:heart: żyj tak żeby nikt przez Ciebie nie płakał :heart:

#34 mocna

mocna

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 21 postów

Napisano 18 grudzień 2011 - 13:37

tak jak wspomniała Lilith OP nie wiedzą po prostu jak się zachować więc wolą odpuścić niż próbować, często nie rozumieją, że pod zasłoną niepełnosprawności takiej czy innej jest zupełnie normalny człowiek z którym można pogadać i pośmiać się dokładnie tak samo jak z innymi, więc musimy sami im to pokazać zamiast smęcić nad losem (o czym wszyscy wiemy że często się zdarza):)
  • 0

#35 Brigid

Brigid

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 255 postów

Napisano 27 grudzień 2011 - 16:31

Lilith - nie podoba mi się Twoje podejście. Ja akurat studia kończyłam jako OP i gdybym spotkała kogoś reagującego tak jak Ty, to pomyślałabym sobie, że zwyczajnie się podlizujesz i próbujesz sobie poprawić pozycję kosztem innych niepełnosprawnych. Mnie by to zniechęciło, wprawiło w obrzydzenie...

Pierwsza taka prawdziwa stycznosc z on mialam dopiero na studiach i przyznam ze byl to dla mnie szok bo nigdy za on sie nie uwazalam. Nigdy tego jakos nie rozgraniczalam zbytnio bo i kazdy moj znajomy uwazal mnie za "normalna". Jak dotarlam na studia strasznie sie krepowalam osob niepelnosprawnych i wolalam sie trzymac ze zdrowymi bo bylam to takich przyzwyczajona i to oni byli dla mnie norma.


Albo "nie rozgraniczałam zbytnio", albo "wolałam trzymać ze zdrowymi i to oni byli dla mnie normą" + podkreślanie, że znajomi uważali Cię za "normalną".


Nie raz byly ciezkie awantury gdy ktoras z dziewczym (bo zauwazylam ze czesciej dziewczyny przejawiaja takie sklonnosci) wykazala postawe roszczeniowa albo robila z siebie biedactwo pokarane przez najwyzszego ta paskudna niepelnosprawnoscia i nikt jej nie mogl nic zlego powiedziec. Zazwyczaj takie osoby szybko ustawialam do pionu dosc drastycznie.


To przypomina klasyczne poprawianie swojej pozycji po trupach innych osób z tej samej grupy.
Nie wiesz, na czym dokładnie polegała ich niepełnosprawność, nie wiesz, w czym było im trudniej.
Ja też na początku byłam takim hojrakiem, nie rozumiejącym, czemu ktoś w lepszym ode mnie stanie fizycznym marudzi, jak ja nie marudzę. Ale ja to miałam przez miesiąc, bo tyle mi wystarczyło, żeby zobaczyć, jak różne mogą być niepełnosprawności i zrozumieć, że nie wszystko jest tak proste jak się wydaje.
Shy miała szczęście, że Cię nie spotkała. Jeszcze byś ją wyśmiała, jakby przyszła z mamą, albo napadła na nią, jakby wreszcie ośmieliła się kogoś poprosić o pomoc...

Nawet nie zauważyłaś, o ile ostrzej traktowałaś innych niepełnosprawnych niż pełnosprawnych. Mnóstwo pełnosprawnych ludzi marudzi z przyczyn będących malutkimi pikusiami. Ale jakoś nie piszesz, żebyś ich ustawiała do pionu.
Z niepełnosprawnymi szło Ci najwyraźniej łatwiej.
To Twoja decyzja, że śmiejesz się ze swojej niepełnosprawności. I Twoja metoda na poprawianie pozycji towarzyskiej. Ktoś inny może tak nie podchodzić. Jeśli jest na tym punkcie wrażliwy, to będzie doskonałą ofiarą dla kogoś, kto po sobie zna te mechanizmy, tylko w odróżnieniu od swojej ofiary potrafił je zwalczyć... Obrzydliwe i tyle.
  • 0
Mój awatar jest legalny :) Autor: Andika18 | Dreamstime.com
Prawo autorskie wymaga podania autora i źródła.
Będę wdzięczna za nie usuwanie żadnego z tych fragmentów z podpisu.

#36 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 28 grudzień 2011 - 16:59

Brigid nie rob ze mnie tyrana bo mnie nie znasz, nie zamienilas ze mna nawet jednego slowa osobiscie :) osoby z postawa roszczeniowa to nie takie, ktore prosza o pomoc a takie, ktore czegos zadaja poniewaz im sie to nalezy z racji niepelnosprawnosci tak jak u mnie na roku byla dziewczyna o balkoniku, ktora poszla do wykladowcow i powiedziala, ze chce pytania na sesje bo jej sie nalezy bo ona jest on.....przez nia caly rok mial problemy. Aby poprosic o pomoc trzeba miec w sobie wiele odwagi. Nigdy nie wysmialam nikogo z powodu jego niesmialosci czy dlatego ze przyszedl gdzies z mama, nie wiem gdzie Ty to wyczytalas, w ktorym moim poscie ale radze w takim razie jeszcze raz dokladnie go przeczytac bo nic takiego w nim nie ma. A jesli chodzi o poprawianie sobie pozycji towarzyskiej to tez niestety nie trafilas. Nie musze tego robic. Nie raz bowiem slyszalam od OP, ze jestem zupelnie inna od on , ktore poznali wczesniej. Ja mam taki charakter i juz...nie jest to kwestia potrzeby popraienia swojej pozycji a zwyczajnej sily charakteru. Bardzo prosze nie uskuteczniaj tu na mnie analizy psychologicznej ani nie bawmy sie w doomoroslych psychologow tym bardziej , ze Twoje diagnozy sa bledne.

Tak nie rozgraniczalam tego poniewaz nigdy nie czulam sie osoba niepelnosprawna, znajomi tez nie dawali mi tego w zaden sposob odczuc...bawilam sie we wszystkie mozliwe zabawy. Musialam sobie w tych grach dac rade jesli chcialam brac czynny udzial w zyciu osiedlowym. Wolalam trzymac sie ze zdrowymi bo z nimi sie wychowalam czego nie rozumiesz w tym zdaniu?

Mysle, ze shy wlasnie miala pecha, ze takiej osoby nie spotkala, osoby niepelnosprawnej ale smialej i odwaznej, z silnym charakterem i optymistycznie nastawionej do otoczenia..moze gdyby z taka osoba sie poznala jej studencjie zycie wygladaloby inaczej.

Wszystkich traktuje tak samo jesli ktos jest brodzikiem intetektualnym to nie jest wazny dla mnie stan jego zdrowia a ilosc szarych komorek.

Zartowanie ze swojej niepelnosprawnosci to nie metoda na poprawienie pozycji towarzyskiej. W jakiej madrej ksiedze wyczytalas takie informacje? To ze umiem zartowac z tego jak ktos mi mowi wez mi podaj cukier a ten jest na najwyzszej polce w kuchni i odpowiadam mu spoko tylko red bulla sie napije to oznaka tego ze jestem pogodzona ze swoja niepelnosprawnoscia i potrafie z nia zyc. Wiec mi tu nie pisz gornolotnych tekstow, ze cos jest obrzydliwe i ze poprawiam sobie pozycje towarzyska bo ja moglabym to samo napisac o Tobie :) ze piszac takie posty chcesz sie komus podlizac i jadac po mnie (nieudolnie) chcesz poprawic sobie pozycje spoleczna i towarzyska na iponie u niektorych osob :) wiec Kolezanko wyluzuj poslady to tylko forum.
  • 0

#37 Brigid

Brigid

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 255 postów

Napisano 30 grudzień 2011 - 01:28

Lilith - przykro mi, ale tak właśnie odebrałam Twoje reakcje.
Ponieważ wywołały we mnie obrzydzenie, to uznałam, że wypadałoby tak silną reakcję wyjaśnić, co starałam się zrobić.

W życiu nie spotkałam osoby niepełnosprawnej, która zareagowałaby jakoś szczególnie nieadekwatnie w stosunku do swojej sytuacji. A osób pełnosprawnych, przewrażliwionych na swoim punkcie widziałam sporo.
Nie przeszkadza mi śmianie się ze swojej choroby, sama to robię, ale bez związku z tym, jak odbierają mnie inni.
A Ty sama to powiązałaś
[quote='Lilith' pid='175783' dateline='1325087942']na poczatku sie krepuja boja ale jak widza ze jestem otwarta i sama potrafie sie z siebie smiac i ze swojej choroby to zmieniaja o mnie natychmiast opinie[/quote]

[quote name=''Lilith' pid='175783' dateline='1325087942']A jesli chodzi o poprawianie sobie pozycji towarzyskiej to tez niestety nie trafilas. Nie musze tego robic. Nie raz bowiem slyszalam od OP' date=' ze jestem zupelnie inna od on , ktore poznali wczesniej. Ja mam taki charakter i juz...nie jest to kwestia potrzeby popraienia swojej pozycji a zwyczajnej sily charakteru.[/quote']

Czyli co? Niepełnosprawni z natury mają jakieś inne charaktery? ;)

Nie wiem, może ja to widzę nietypowo, bo przez całe swoje życie byłam pełnosprawna, więc jak trafiłam nagle na wózek, to trafiłam tam ta sama ja. Bo niby kto inny? Gdybym nagle stanęła wobec kogoś wierzącego, że charakter ma się w nogach, więc jak jestem na wózku, to pewnie powinnam mieć jakieś stereotypowe cechy, to... nie wiem... zdziwiłoby mnie, że ktoś może być aż tak głupi chyba po prostu tylko...

A co do siły charakteru. Ponieważ naprawdę niedawno przeszłam tutaj "z tamtej strony" to mogę Cię zapewnić, że siła charakteru, jaką muszą się wykazywać niepełnosprawni jest wieeeeele razy większa od tej, którą wykazuje przeważająca większość pełnosprawnych. Sama jestem teraz silniejsza psychicznie niż wcześniej i nie przejmuję się duperelami, które dla większości pełnosprawnych i dla mnie wcześniej, były jakimś istotnym problemem ;)
To z czego Ty się śmiejesz jest o wiele poważniejszym problemem niż to, nad czym histeryzuje multum pełnosprawnych.

I wiesz, dlaczego pełnosprawni boją się czasem rozmawiać z ON?
Nie dlatego, że ON są obrażalscy, czy coś. A właśnie dlatego, bo przykładając swoją prostą miarę do sytuacji dla nich tak ekstremalnej, wyobrażają sobie, jak oni ekstremalnie musieliby w takiej sytuacji reagować. I tyle. Sama jak zobaczyłam, że ON tak nie reagują, tylko są właśnie zadziwiająco wyluzowani, jak na swoją sytuację, to przestałam się tego bać. Akurat miałam szczęście trafić jeszcze jako nastolatka na niewidomych z Lasek :)
  • 0
Mój awatar jest legalny :) Autor: Andika18 | Dreamstime.com
Prawo autorskie wymaga podania autora i źródła.
Będę wdzięczna za nie usuwanie żadnego z tych fragmentów z podpisu.

#38 Valeska

Valeska

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 376 postów

Napisano 30 grudzień 2011 - 03:12

Lilith - nie podoba mi się Twoje podejście. Ja akurat studia kończyłam jako OP i gdybym spotkała kogoś reagującego tak jak Ty, to pomyślałabym sobie, że zwyczajnie się podlizujesz i próbujesz sobie poprawić pozycję kosztem innych niepełnosprawnych. Mnie by to zniechęciło, wprawiło w obrzydzenie...


Bo to jest rzeczywiście bardzo trafnie ujęte. A takie "poprawienie pozycji" o którym piszesz to zwykły przejaw niedojrzałości emocjonalnej moim zdaniem opierający się na zasadzie, że jeżeli wyczuwam czyjąś słabość to nie ma zmiłuj się, natomiast jeżeli zależy mi na dostaniu się w "wyższe kręgi" to i nawet zażartować ze swojej choroby potrafię...A gdyby tak na odwrót droga Lilith, czyli pokazywać niepełnosprawnym, że Tobie również nie jest łatwo, a w przypadku zdrowych po prostu być sobą, bez udawania super-bohaterki licząc na to, że im bardziej próbujesz się dostosować tym większą przychylność zyskujesz w oczach otoczenia. Podobno najtrudniejszym testem jest test na "bycie sobą", tylko pytaniem jest kiedy zdarza się Tobie naprawdę sobą bywać, bo z tego co piszesz zajmujesz 2 zupełnie skrajne postawy w zależności od tego czy chcesz się dowartościować czy też podlizać.

Wszystkich traktuje tak samo jesli ktos jest brodzikiem intetektualnym to nie jest wazny dla mnie stan jego zdrowia a ilosc szarych komorek.


A załóżmy, że ktoś ich ma niewiele... czy to jest powód do dyskryminacji? Ja miałam kiedyś szczęście poznać przez przypadek dziewczynę, która ukończyła szkołę specjalną i przydzielono jej 2 grupę ze względu na lekki niedorozwój umysłowy. I była tak fajną osobowością, że do tej pory żałuję, że już nie mam z nią kontaktu. A bawić się potrafiła jak mało kto...TY byś pewnie przed nią uciekała, bo sama znajomość z taką osobą narażała by pewnie na szwank wizerunek na który tak długo pracujesz. Poza tym czyżbyś posiadła całą mądrość świata, żeby oceniać poziom intelektu innych osób?

Musialam sobie w tych grach dac rade jesli chcialam brac czynny udzial w zyciu osiedlowym. Wolalam trzymac sie ze zdrowymi bo z nimi sie wychowalam czego nie rozumiesz w tym zdaniu?


Ja tak samo, nawet ćwiczyłam na wf-ie i jest pewna dyscyplina sportu w której byłam (chociaż nie wiem czy jeszcze jestem) troszeczkę ponad przeciętną. Osoby z którymi się przyjaźniłam to też osoby zdrowe, jednak od dłuższego czasu interesują mnie ON i żałuję, że znam ich tak niewielu. Niepełnosprawność, chcąc nie chcąc jest jakby naszą drugą tożsamością i uciekanie od niej poprzez otaczanie się zdrowymi nie daje jednak zapomnienia o niej.

Mysle, ze shy wlasnie miala pecha, ze takiej osoby nie spotkala, osoby niepelnosprawnej ale smialej i odwaznej, z silnym charakterem i optymistycznie nastawionej do otoczenia


I tu się w pewnym sensie zgodzę, zależy jednak czy ta osoba dawałaby sobą przykład, że mimo choroby da się fajnie żyć, czy też jeszcze bardziej zniżała ją do parteru wytykając nieudolność charakteru, bo wtedy SHY już chyba zupełnie straciła by wiarę w człowieka...I z jeszcze jedną Twoją tezą się zgodzę, chociaż nie wiem czy akurat była poruszana w tym wątku. Otóż ja sama wiele razy doświadczyłam, że gdy ktoś spyta się mnie osobiście co mi jest czy też skąd to się wzięło od razu dystans maleje a nawet znika, a osoby które nigdy nie pytały mimo że są dla mnie O.K. to jednak daje się wyczuć minimalny respekt z ich strony, przynajmniej ja go wyczuwam. A ja nie każdemu się tłumaczę, jak chcą wiedzieć niech pytają, więc stwierdzenie, że gdy damy siebie poznać od tej właśnie strony zwiększa szanse na szczere relacje. Dlatego uważam, że takie pytania to nie żaden przejaw niezdrowej ciekawości, lecz bardziej chęć poznania w celu zrozumienia.

Wiec mi tu nie pisz gornolotnych tekstow, ze cos jest obrzydliwe i ze poprawiam sobie pozycje towarzyska bo ja moglabym to samo napisac o Tobie Smile ze piszac takie posty chcesz sie komus podlizac i jadac po mnie (nieudolnie) chcesz poprawic sobie pozycje spoleczna i towarzyska na iponie u niektorych osob


A czy pisanie własnych przemyśleń dotyczących czyiś wypowiedzi ma być od razu jakimś atakiem? Poza tym to takie jakby odpieranie zarzutów bez głębszego przemyślenia, bo jeżeli ktoś mi zarzuca coś, to ja mu zarzucę to samo, mimo iż sensownych dowodów na to nie mam.

Czyli co? Niepełnosprawni z natury mają jakieś inne charaktery?


Też chciałam zadać to pytanie poprzedniczce. Ja znam kilka osób ON które są naprawdę niezwykłe pod względem charakteru, ale bywa tak, że już na starcie są negowani tylko dlatego że są jacy są. Nowo poznany zdrowy jest jakby:"białą czystą kartką". Nie wiemy o nim nic więc nie oceniamy go ani na plus ani na minus, natomiast ON z reguły nie mają już tak łatwo, bo muszą się nieźle nagimnastykować i dać z siebie naprawdę dużo, żeby chociaż w pewnym sensie zniwelować pierwsze (przeważnie niezawinione przez nich) wrażenie.

To ze umiem zartowac z tego jak ktos mi mowi wez mi podaj cukier a ten jest na najwyzszej polce w kuchni i odpowiadam mu spoko tylko red bulla sie napije to oznaka tego ze jestem pogodzona ze swoja niepelnosprawnoscia i potrafie z nia zyc.


Mimo, że nie zgadzamy się w wielu kwestiach to jednak trochę podziwiam ten hart ducha. Ja też jestem "twarda", tylko może trochę inaczej.
  • 0

#39 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 30 grudzień 2011 - 05:03

Niestety Brigid ale wiele jest osob niepelnosprawnych, ktore sie nad soba uzalaja i sa jakies inne....wiele takich osob poznalam, w zasadzie to bardzo wiele...znam dziewczyne, ktora jest zdolna do tego zeby sama kolo soebie zrobic, zeby sama wyjsc na dwor czy na impreze, a jednak uczepiona jest mamy 24/h bo tak jej wygodniej...bo wszystko ma podane pod nos...tylko, ze niestety mama wiecznie zyc nie bedzie i zostanie jej tylko dps...ja nie mowie tu o osobach ciezko dotknietych niepelnosprawnoscia, ktore nie moga sie nawet same podetrzec. Na zlotach iponu widzialam o wiele bardziej chore od niej osoby i same dawaly sobie rade.

Brigid ja spotkalam takie osoby niestety wiec wiem co pisze :) przykro mi z tego powodu bo widze ile im ucieka z zycia, widze, ze nie czerpia z niego wiele przyjemnosci z wlasnej winy i wygodnictwa.

Valesko droga wiedzialam, ze nie omieszkac udzielic sie w tym watku i odpowiedziec na mojego posta :D wrozka jestem chyba :D hahahaha
Mylisz sie i to bardzo bo ja jestem soba calkowicie i w 100% jestem soba :) nie robie niczego na pokaz i nie udaje bohaterki...nie mam zamiaru biadolic o niedoli zycia mego zeby sie zintergorowac i dopasowac bo inni tak robia...to jest smieszne.
JEstem wystarczajaco dowartosciowana wierz mi :) jestem za to wdzieczna moim cudownym znajomym mojej przyjaciolce i mamie. JEstem im bardo wdzieczana za to ze zawsze stali po mojej stronie i utwierdzali w przekonaniu ze jestm wspaniala i moge osiagnac co tylko zechce mimo swojej niepelnosprawniosci. Podlizywac sie niekomu nie musze bo i tez uwazam , ze nie kazdy musi za mna przepadac :D jesli mnie nie lubi to jego strata i jego problem nie moj. Nie bede z tego powodu plakala ani uzalala sie nad soba. Te osoby, ktore szanuje, i ktore lubie lubia mnie i to mi calkowicie wystarczy.


Piszac o brodziku intelektualnym niemialam namysli osob uposledzonych umyslowo a osoby sprawne pod wzgledem intelektoalnym ale zwyczajnie puste i glupie.
Fakt stronie od ludzi uposledzonych umyslowo bo zwyczajnie sie ich boje...takie osoby sa zdolne do wszystkiego. Nic na to nie poradze, a czy komus to sie podoba czy nie nic mnie nie obchodzi.
Kazdy pracuje na jakis wizerunek Valeska. Ty np praujesz na wizerunek psychologa i cioci dobra rada.' A czy Ty posiadlas wszystkie rozumy swiata zeby oceniac mnie?????? Zadziwia mnie to jak piszesz o mnie nie znajac mnie :D ciagle mnie to bawi :)

Nie uciekam od swojej niepelnosprawnosci otaczajac sie zdrowymi osobami z prostej przyczyny...od niepelnosprawnosci nie da sie uciec...mozna o niej na chwile zapomniec ale ona wraca i jest z nami juz do konca zycia. Trzeba nauczyc sie z nia zyc i akceptowac siebie. Otaczam sie zdrowymi bo niestety w naszym kraju niepelnosprawni sa raczej malo spotykani na ulicach w pubach czy na dyskotekach a ja zyje normalnie..tancze, bawie sie, wychodze do ludzi. Raz na jakis czas mam w takich miejscach stycznosc z on. To juz nie jest moja wina dlatego otaczam sie zdrowymi... gdybym odgradzala sie od osob niepelnosprawnych to by mnie na zlocie zadnym nie widzieli.
  • 0

#40 villemka

villemka

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 145 postów

Napisano 30 grudzień 2011 - 08:16

,,Kazdy pracuje na jakis wizerunek Vilemka,, ja tylko raz odezwalam sie w tej dyskusji wiec chyba wymienianie mojego nicka jest jakas pomylka :s
  • 0
:heart: żyj tak żeby nikt przez Ciebie nie płakał :heart:


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych