Użytkownik Nienormalny edytował ten post 12 styczeń 2022 - 10:23
Napisano 12 styczeń 2022 - 10:20
Użytkownik Nienormalny edytował ten post 12 styczeń 2022 - 10:23
Napisano 16 styczeń 2022 - 11:34
Czy o historii starożytnej można pisać w fascynujący sposób? Okazuje się, że tak, co udowodnił Eric H. Cline w monografii "1177 przed Chr. Rok, w którym upadła cywilizacja". Doskonale prosperujące ekonomia i kultura okresu późnego II tys. p.n.e., które łączyły regiony od Grecji na zachodzie po Egipt i Mezopotamię na wschodzie, nagle zniknęły. Upadła cywilizacja minojska i mykeńska. Czy tylko tzw. "ludy morza" były odpowiedzialne za pierwszy cywilizacyjny kryzys? Świetnie napisana książka wciąga niczym dobrze skonstruowany thriller.
Napisano 16 styczeń 2022 - 17:18
Obiegowe opinie mówią, że po upadku Rzymu, Europa pogrążyła się w brudzie. Wbrew pozorom, w średniowieczu nie było jeszcze tak bardzo źle. Prawdziwy smród, zaczął towarzyszyć Europejczykom dopiero pod koniec średniowiecza. Kto chce wiedzieć więcej o higienie (lub jej braku) u naszych przodków, niech sięgnie po tę książkę:
Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym.
Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.
Napisano 19 styczeń 2022 - 13:35
Napisano 24 styczeń 2022 - 11:31
"Rosja od kuchni. Jak zbudować imperium nożem, chochlą i widelcem" Witolda Szabłowskiego, to niecodzienny reportaż. Zajrzeć gdzieś od kuchni, oznacza poznanie czegoś z innej, zwyczajnej strony i zobaczenie tego czegoś bez blichtru i makijażu. W Rosji zaproszenie gościa do kuchni jest oznaką, że gość stał się swój: zaakceptowany i włączony do grona bliskich znajomych.
Szabłowski, polski reporter, zabiera nas w podróż w czasie, od kuchni właśnie, przez ostatnie 100 lat historii. Widzimy co jadł Mikołaj II, gdy jeszcze był carem i jak się zmieniło jego menu w okresie, gdy wraz z rodziną stał się więźniem nowego reżimu. Szabłowski spotyka się z jednymi z ostatnich świadków Wielkiego Głodu na Ukrainie oraz strasznych dni blokady Leningradu przez hitlerowców. Od kuchni poznajemy jadłospis Lenina, Stalina oraz... radzieckich kandydatów na kosmonautów.
Napisano 25 styczeń 2022 - 19:50
Obiegowe opinie mówią, że po upadku Rzymu, Europa pogrążyła się w brudzie. Wbrew pozorom, w średniowieczu nie było jeszcze tak bardzo źle. Prawdziwy smród, zaczął towarzyszyć Europejczykom dopiero pod koniec średniowiecza. Kto chce wiedzieć więcej o higienie (lub jej braku) u naszych przodków, niech sięgnie po tę książkę:
Cześć Marder czytałam jakiś czas temu tą książkę, wbrew pozorom na była ona dość ciekawa jak dla mnie pokazała jak wtedy ludność patrzyła na aspekty wzajemnego życia i szeroko rozumianej higieny. Fajna dla osób, które lubią czas starożytny i czasem chcieli by w nim pozostać, ale przeczytać coś nieco bardziej lżejszego, a nie tylko cykl "trudnych książek" z tej epoki.
Napisano 04 luty 2022 - 18:12
Oscar Martinez "La Bestia. O ludziach, którzy nikogo nie obchodzą". Kolejny trudny reportaż o ludziach, którzy wierzą, że USA to Eldorado i za wszelką cenę, czasem za cenę życia, starają się do niego dotrzeć. Mieszkańcy Salwadoru, Hondurasu, Gwatemali są zdesperowani i gotowi poświęcić wiele, by dotrzeć do raju, którym w ich mniemaniu są Stany Zjednoczone. Droga nie jest usłana różami. A tytułowa bestia, czyli pociąg, jadący z południa na północ Meksyku, to tylko jedno z niebezpieczeństw, które na nich czeka. Ktoś może zapytać, dlaczego podróż pociągiem w XXI w. może być niebezpieczna? Ponieważ migranci podróżują na dachach wagonów i nie tylko prawa fizyki są przeciwko nim, ale również bandy czyhające na nich, żądające okupu, porywające i często pozbawiające życia. I nie ma ratunku. Meksyk nie jest państwem prawa. Policja ma powiązania z groźnymi przestępcami, których chroni. Migranci są zdani sami na siebie.
Napisano 12 luty 2022 - 13:28
"Jedwabne szlaki" Petera Frankopana to odwrócona historia świata. "odwrócona", bo napisana nie z europejskiego punktu widzenia. Przywykliśmy, bo tak nas uczono w szkole i, niestety też na studiach historycznych, że Europa była centrum świata i tutaj powstała cywilizacja. A co działo się na Bliskim Wschodzie, w Indiach i Chinach? Czy tamtejsze cywilizacje, które były wysoko rozwinięte, miały jakikolwiek kontakt ze starożytnym Rzymem? Czy idee nowej religii, zwanej chrześcijaństwem, przenikały sie z buddyzmem?.
Fascynująca książka, którą dopiero zaczęłam czytać.
Napisano 01 marzec 2022 - 13:55
Izabella Wit-Kossowska "Historia kawy, czyli opowieść o najważniejszym napoju świata". Ciekawa pozycja dla wszystkich miłośników czarnego napoju. Z książki można sie dowiedzieć o pochodzeniu kawy i jej drodze na stoły całego świata oraz o sposobach jej przyrządzania i podawania.
Napisano 07 marzec 2022 - 13:01
"Apokryf" Wojciecha Dutki, to powieść historyczna, której akcja dzieje się za czasów cesarza Trajana i Hadriana, Główny narrator powieści to rzymski legat Sekstus Juliusz Sewer, który spowiada się synowi ze zbrodni, jakich dokonał w Judei, idąc tropem tajemniczego hebrajskiego słowa „mesjasz”… To słowo wiedzie go do tajemnicy wielkiego powstania Izraela przeciwko rzymskim okupantom. Na jego czele stanął jeden człowiek, który zamiast miecza używał pióra.
Napisano 14 marzec 2022 - 13:34
"Miłość na wojennej wyspie" Jenny Lecoat, wydawnictwa Pruszyński i S-ka, to wzruszająca opowieść o odwadze nawet w najgorszych okolicznościach. W czerwcu 1940 roku Wyspy Normandzkie stały się jedyną częścią Wielkiej Brytanii okupowaną przez Niemców. Na tle tych wydarzeń poznajemy Hedy Bercu, młodą Żydówkę z Wiednia, która dwa lata wcześniej schroniła się na Jersey przed anszlusem, raz jeszcze zostaje zamknięta w potrzasku, z którego nie ma ucieczki. Po raz kolejny na wojnie, to właśnie zwykli ludzie stają się prawdziwymi bohaterami, dokładnie tak jak teraz to się dzieje na naszych oczach...
W tej powieści doskonale się czuje emocje bohaterów, strach, wstręt, czy wreszcie miłość i jeszcze większy lęk. W tej książce jest mnóstwo emocji, jest wręcz z nich utkana. Jest naprawdę wyjątkowa. Polecam.
"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/
"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".
Napisano 15 marzec 2022 - 21:32
Kapłaństwo pogańskie z całą potęgą i majestatem szło naprzeciw misjonarzy chrześcijańskich, których słowo mało znaczyło w obliczu rozbudowanego szamanizmu. Musiało to robić wrażenie. Duńscy wikingowie tak samo składali dary w Arkonie czy Retrze, jak Słowianie oddawali pokłon Thorowi. Jedni i drudzy widzieli związek swych religii, jedni i drudzy jednoczyli się przeciwko Bogu Niemców.
Przez długie lata episkopat Rzeszy nie dostrzegał tego niebezpieczeństwa; tymczasem gwałt czyniony szczególnie Słowianom przez saksońskich komesów odbijał się zwrotnie takim samym gwałtem wobec chrześcijan, którego dopuszczali się wikingowie i Wieleci. W X wieku po stronie chrześcijańskiej pojawi się nowa siła, Polanie, a od czasu Bolesława Chrobrego, Polacy, którzy swoim wandalizmem pobiją wszelkie saskie rekordy, przynajmniej w oczach saskiego dziejopisa. Dobrotliwy proboszcz bodzowski, napisze, że co prawda użyteczność wojów polskich jest znaczna, no ale... cóż, oddajmy mu zresztą głos: „Wezwani na wyprawę wojenną Polacy są mężni w bitwie, ale niezwykle okrutni w grabieżach i mordach. Nie oszczędzają ani klasztorów, ani kościołów, ani cmentarzy. Toteż nie inaczej dają się wplątać w wojny prowadzone przez innych, jak pod warunkiem, że dozwoli im się na rabunek mienia, pozostającego pod opieką miejsc świętych...
Napisano 16 marzec 2022 - 12:23
Wiem, trzeba być masochistką, by teraz czytać "Drezno 1945. Ogień i mrok" Sinclaira McKay. Jednak książkę kupiłam jeszcze przed wojną (straszne określenie), a po drugiej pomaga zrozumieć, w pewnym stopniu oczywiście to, co teraz dzieje się na Ukrainie. Czemu mają służyć zmasowane ataki, bombardowania na obiekty cywilne.
Niestety, jesteśmy skazani na powtarzanie historii.
Napisano 23 marzec 2022 - 10:51
Tym razem coś lżejszego . Napisać dobrą powieść historyczną to jest sztuka. Udało się to Sabine Ebert. Jej "Miecz i korona. Mistrz intryg" to historia walki o tron niemiecki po śmierci Lotara. Teoretycznie na tronie powinien zasiąść zięć zmarłego władcy, ale jak to w życiu bywa pojawia się inny pretendent do władzy, Konrad z rodu Stauf.
Wartka akcja, wątki miłosne i szpiegowskie, ubogacają powieść. Ponadto autorka, co dla mnie jest dużym plusem, pokazuje rolę kobiet, a w zasadzie, jej brak w średniowieczu. Wdowa po cesarzu, Rycheza, czy matka Albrechta Niedźwiedzia, Eilika - to chlubne wyjątki kobiet, który wywierały realny wpływ na przebieg wydarzeń w tamtym czasie.
Jest to pierwsza część cyklu, która po polsku ukazała się w marcu 2022 roku. Kiedy będą kolejne - nie wiadomo.
Napisano 06 kwiecień 2022 - 12:23
Społeczne konsekwencje wojen i pokoju były dalekosiężne. Młodzi ludzie, na długi czas oderwani od swych rodzin i społeczności, uwalniali się zarazem także od obowiązujących ich dotąd zakazów i ograniczeń, a to samo dotyczyło niejednokrotnie towarzyszących im kobiet. Bywało też i tak, że służyli nie tyle interesom swego władcy, ile interesom jego sojusznika, więc na przykład portugalscy chłopi walczyli niekiedy w Rosji, a Polacy w Hiszpanii.
[...]Ci, którzy uniknęli poboru, uciekając z domu i ukrywając się, kończyli nierzadko jako bandyci i przestawali być podatni na tradycyjnie kształtujące obyczajowość wpływy Kościoła oraz miejscowych hierarchii lub instytucji. To samo można powiedzieć o dezerterach, dla których przestępczość okazywała się warunkiem przeżycia. Kiedy nastał pokój, ludzie ci nie wrócili do swych wiosek, lecz osiedlali się w dużych miastach, w których mogli zginąć w tłumie i zaspokoić choćby częściowo swe aspiracje, obudzone przez hasła epoki rewolucyjnej i ery napoleońskiej oraz przez ducha czasów.
[...]Jakby tego było mało, do akcji włączyła się Natura, wywołując największą erupcję wulkaniczną w pisanych dziejach świata, czterokrotnie silniejszą niż wybuch Krakatau z 1883 roku. 10 kwietnia 1815 roku, kiedy Napoleon gromadził armię, która miała zostać rozgromiona pod Waterloo, wulkan Tambora na wyspie Sumbawa w Indonezji wyrzucił z siebie – według słów świadków – masę płynnego ognia i słup popiołów, sięgający wysokości 30 kilometrów.
[...]Liczbę ofiar oszacowano na 70–90 tysięcy. Wiatry rozniosły cząsteczki popiołu po całej kuli ziemskiej, a londyńczycy ze zdumieniem obserwowali jeszcze pod koniec lipca świetliste i jaskrawo kolorowe zachody słońca. Ale głębokie skutki eksplozji dały się odczuć dopiero znacznie później.
Użytkownik Al_Bundy edytował ten post 06 kwiecień 2022 - 12:29
Napisano 19 kwiecień 2022 - 17:59
Kirstin Downey "Izabela. Wojownicza królowa". To świetna biografia Izabeli Kastylijskiej kobiety, która aktywnie wpływała na rzeczywistość, w której żyła. Z całą pewnością była nieprzeciętną królową. W ciągu jej życia zmieniał się świat: począwszy od wyparcia muzułmanów z Półwyspu Iberyjskiego, odkryciu Nowego Świata, poprzez wygnanie Żydów z Hiszpanii i inkwizycji. Rządziła wraz z mężem, Ferdynandem, co w tamtej epoce było raczej wyjątkiem niż regułą.
Napisano 25 kwiecień 2022 - 12:48
Frances i Joseph Gies "Przeżyj miłość w średniowieczu". Tytuł brzmi ciekawie, prawda? Niestety, zawartość już taka nie jest: za dużo nazw, imion, zbyt zawiłe opisy. Czytając mam wrażenie natłoku informacji, tak jakby autorzy chcieli zbyt wiele przekazać za jednym razem. A szkoda, bo przecież temat jest ciekawy, zwłaszcza u styku dwóch epok, kiedy starożytny porządek upadał pod naporem barbarzyńców i coraz więcej mieli do powiedzenia, a w zasadzie do narzucenia innym ludziom, tzw. "ojcowie kościoła".
Napisano 01 czerwiec 2022 - 16:02
Leonard Borkowicz napisał: „Gomułka krzyczy, pieni się, pomiata swoimi rozmówcami, bo w tym
czasie wierzy w słuszność sprawy, którą reprezentuje. Jego następcy, Gierek i Jaroszewicz, Babiuch
i Kania, Olszowski i Jaruzelski są już tylko urzędnikami, którym zgodność używanych przez nich
argumentów z rzeczywistością jest całkowicie obojętna. Wymowny jest stale przez Gomułkę
powtarzany argument »my mamy dowody«. W warunkach systemu komunistycznego »dowodów«,
o których mówi Gomułka, dostarczają władze bezpieczeństwa. I oto człowiek, któremu władze te
w jawnie spreparowanych i groteskowych »materiałach dowodowych« zarzucały jeszcze tak
niedawno nacjonalizm, frakcyjność, antyradzieckość, kontakty z wrogami w czasie okupacji itd.,
z całą powagą traktuje teraz [materiały] dostarczone przez te same organy [...]”[1201].
Swoistym rytuałem w czasach PRL było odznaczanie kolejnych partyjnych przywódców
najwyższymi odznaczeniami państwowymi, w tym najważniejszym wówczas Orderem Budowniczych
Polski Ludowej. Otrzymało go sześciu pierwszych liderów PZPR: Bierut w 1952 r., Gomułka
w 1959 r., Ochab w 1961 r., Gierek w 1963 r., Jaruzelski w 1969 r. oraz Kania w 1977 r. Jedynym
niewyróżnionym pierwszym sekretarzem KC PZPR jest Mieczysław Rakowski. Zrekompensował mu
to jednak prezydent Aleksander Kwaśniewski, odznaczając go 5 marca 1997 r. Krzyżem Wielkim
Orderu Odrodzenia Polski.
Normę w PRL stanowiło odsuwanie byłego szefa partii w cień, a nawet – jak Gomułki po
1970 r. – w ogóle eliminowanie go z historii partii. W latach siedemdziesiątych trudno było
w polskiej prasie natrafić na jakiekolwiek jego zdjęcie. Trzeba też pamiętać, że co najmniej dwa
razy (w grudniu 1970 r. oraz we wrześniu 1980 r.) oficjalnie podawaną przyczyną odejścia
z zajmowanego stanowiska była choroba I sekretarza, uniemożliwiająca mu dalsze pełnienie
obowiązków.
– Cyrankiewicz opowiadał mi o swoim spotkaniu ze Stalinem. Oceniał go:
geniusz i potwór. Mówił, że wszyscy się go bali, on też, i nie wstydził się
własnego strachu. Dodał, że może najmniej bał się Gomułka. Ale nie dlatego,
że taki odważny, tylko że miał za mało wyobraźni. Cyrankiewicz opowiadał:
„Stalin lubił pić. No to z kim miał pić? Z Bermanem? To przecież Żyd.
Z Gomułką? Żaden był z niego pijak. To z kim miał pić? Ze mną pił. A ja się
czułem nieswojo. A ja tak siedziałem obok niego i on mi dolewał.
W pewnym momencie on mi dolał, spojrzał w oczy i powiedział: »Ty nie
lubisz mnie, Cyrankiewicz, ty nie lubisz«. A ja odpowiedziałem: »Skądże
znowu, towarzyszu Stalin«. I tak pochyliłem głowę, żeby nie patrzeć mu
w oczy. Bo on miał oczy jak szpileczki, diabelskie. I tak łeb schyliłem,
i mówię sobie w duchu: »Najświętsza Panienko, spraw, żeby mi się łysina nie
zaczerwieniła ze strachu, bo będę zgubiony«”.
Następnego dnia Stalin podczas krótkiego spotkania z PPR-owcami
stwierdził:
– Ten Cyrankiewicz, choć PPS-owiec, to przecież dobry marksistaleninowiec.
Na pożegnanie Stalin podarował wszystkim mandarynki. Ale pocałował
się tylko z Gomułką.
Użytkownik Al_Bundy edytował ten post 02 czerwiec 2022 - 16:42
Napisano 19 czerwiec 2022 - 13:35
Po zakończonych obradach, panowie-szlachta, zmęczeni
długimi obradami, schodzili się do stołów, gdzie obiad łączył
się już z wieczerzą, która zamieniała się w pijatykę i ciągnęła
nieraz do bladego świtu. Często po zakończonym posiłku
gospodarz odkrywał, że ze stołów zniknęły nie tylko trunki
i potrawy, ale także miski, sztućce, obrusy czy serwety,
bowiem szlachta miała prawo zabrać do domu takie osobliwe
pamiątki. W celu ograniczenia strat używano zazwyczaj
tanich blaszanych lub drewnianych talerzy i sztućców.
Natomiast, aby szybko i tanio spić gości, mieszano gorzałkę
z winem i podawano ją na przemian z piwem. Zamierzony
efekt zazwyczaj był osiągnięty i biesiadujący bardzo szybko
doprowadzali się do stanu upojenia, po czym padali
i zasypiali na miejscu, pod stołem, pod płotem czy nawet
na środku ulicy i w błocie. Po przebudzeniu często
spostrzegali ze zdumieniem, że brakuje im szabli, pasa,
czapki, a często budzili się ubrani jedynie w koszulę. Ale
i na to była rada. Należało udać się do magnata, który
na sejmie utrzymywał okradzionego posła i jeśli sejm trwał
lub magnat ten osiągnął zamierzony cel, wtedy można było
liczyć na wynagrodzenie wszelkich strat. Magnatowi
wypłacenie sowitego zadośćuczynienia także się opłacało,
bowiem dzięki takim posunięciom zyskiwał wdzięczność
i jeszcze większe poparcie. Gorzej, jeżeli przegrał lub, co się
czasem zdarzało, musiał uciekać z sejmu z obawy przed
przeciwnikami i tłumem ich popleczników, bowiem wówczas
okradziony szlachcic nie mógł liczyć na żadną rekompensatę.
Wraz z upowszechnieniem takich obyczajów, nader często
zdarzało się, że posłowie nie tylko przychodzili na obrady
sejmu po całonocnych hulankach, ale nawet pili w trakcie
obrad i w stanie takiego upojenia opowiadali się za tym, kto
ich do swojego stanowiska namawiał i płacił za wypijane
trunki.
W ten sposób pijaństwo stawało się stopniowo ważnym
aspektem życia politycznego szlachty, co znalazło swoje
odbicie także w sytuacji kraju. Wkrótce żadne posiedzenie,
żadna debata, żaden układ nie obywał się bez
towarzyszących temu trunków. Trzeźwość przy załatwianiu
spraw publicznych zaczynała uchodzić nawet
za kompromitację. Alkohol stał się środkiem pomocnym
w kaptowaniu stronników, zwłaszcza wśród biedoty
szlacheckiej, a wkrótce pijaństwo wśród szlachty zyskało
rangę obowiązku służbowego. Doszło nawet do tego,
że program wychowania młodzieży obejmował
przyzwyczajanie młodego chłopca do spożywania
odpowiedniej ilości alkoholu. Magnaci, wysyłając swych
potomków w podróże edukacyjne za granicę, przestrzegali
zaleceń ówczesnych teoretyków wychowania młodzieży,
którzy twierdzili, że młodzieniec powinien odwiedzać kraje,
w których „piwa używają i wina też nieskąpo”, aby
„po troszu do wina przywykał, dla przyszłych czasów”.
Oczywiście, zawsze były osoby, które nie tolerowały
alkoholu lub miały bardzo słabą głowę, a niektórzy wysoko
urodzeni gardzili wspólnym pijaństwem z przedstawicielami
drobnej szlachty.
Napisano 05 sierpień 2022 - 15:33
Trochę tu przycichło . Czy tylko ja i Al czytamy w tym towarzystwie?
Żeby nie przedłużać i nie zanudzać pokażę Wam, co przeczytałam w ostatnim czasie.
"Dziewczyna i uczony" Gerdien Verschoor. Czy wiecie, że w Polsce są dwa obrazy Rembrandta? Skąd się wzięły i jaka w tym wszystkim była rola Karoliny Lanckorońskiej i jej ojca Karola? Fascynująca książka dla miłośników sztuki, połączona z biografią nietuzinkowej kobiety z wyższych sfer.
Chiny wciąż są systemem jednopartyjnym, więc totalitarnym. W ich władaniu jest również Tybet. "Zjadanie Buddy. Życie tybetańskiego miasteczka w cieniu Chin", to fascynująca i porażająca podróż w głąb Tybetu, gdzie jedynym przejawem buntu przeciw reżimowi są samospalenia. Barbara Demick, autorka reportażu, dociera do miejsc i ludzi, którzy mieli odwagę sprzeciwić się chińskim rządom.
A teraz coś lżejszego, a na pewno smacznego, czyli Andreas Viestad "Obiad w Rzymie. Historia świata w jednym posiłku". Jest to swoista gawęda norweskiego krytyka kulinarnego, który je posiłek w jednej z rzymskich restauracji o nazwie "Carbonara" i snuje opowieść o jedzeniu. Wśród bohaterów tej opowieści są m.in. chleb, wino, karczochy, sól... Świetnie się czyta. Z tej książki można się dowiedzieć ciekawych rzeczy o jedzeniu, które niemal codziennie pojawia się również na polskich stołach ( no, może poza karczochami).
Jan Matejko, Józef Chełmoński, Wojciech i Juliusz Kossak, te nazwiska polskich malarzy chyba każdy kojarzy. Czy ktoś słyszał o żyjących w tym samym czasie Annie Bilińskiej, Anieli Pająkówna, Irenie Reno, czy Marii Dulębiance (ta ostatnia była życiową partnerką Konopnickiej)? One wszystkie żyły i tworzyły w drugiej połowie XIX wieku i na początku XX wieku. W tamtych czasach zajmowanie się sztuką przez kobiety nie było oczywiste. Miały utrudniony dostęp do szkół, a żeby cokolwiek osiągnąć musiały wyjechać do Paryża, gdzie też nie uczyły się w tych samych szkołach, co faceci. Świetnie napisana, oparta na źródłach, książka Sylwii Zientek "Polki na Montparnassie". Jestem w trakcie lektury.
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych