Pisarka Maria Dąbrowska notuje w swoim dzienniku polityczny dowcip krążący po Warszawie w lutym 1939 roku: „Wieniawa [generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, adiutant Piłsudskiego – przyp. red.] popijając z kardynałami w Watykanie, upomina się, że Piłsudski powinien być kanonizowany. »No dobrze – odpowiada kardynał – można by, ale trzeba przeprowadzić badania: muszą okazać się cuda«. Wieniawa na to: »Cuda? Cuda są. Jeden cud nad Wisłą, a drugi cud większy niż Chrystusa. Bo gdy Chrystus obdzielił rzesze pięciu rybami i dwoma chlebami, Piłsudski obdzielił naród jednym rydzem [marszałek Edward Rydz-Śmigły – przyp. red.] tak, że każdy ma go dosyć. I jeszcze: cud nad urną i cudowne rozmnożenie legionistów«”.
[...]
„Ilustrowany Kurier Codzienny” zamieszcza list do redakcji. Młodzi autorzy zainspirowani armią japońską zgłaszają ię ochotniczo na żywe torpedy.
„Proszę zamieścić nasz list otwarty, ponieważ chcemy dać swoją odpowiedź Hitlerowi na jego żądania. Otóż ja i moi dwaj szwagrowie wzywamy wszystkich Polaków, co chcą niezwłocznie oddać życie za Ojczyznę, jednak nie w szeregach armii razem ze wszystkimi, lecz w charakterze żywych bomb z samolotów, żywych bomb torped z łodzi podwodnych, w charakterze żywych min przeciwpancernych i przeciw czołgowych. Każda zmarnowana torpeda, bomba i mina kosztuje dużo pieniędzy, których nadmiaru nie mamy. Każdy okręt nieprzyjacielski, czołg, może i tak kosztować życie kilkunastu żołnierzy, zaś jeden człowiek zdecydowany może oddać tylko jedno swoje życie jako żywy pocisk, czy w torpedzie. Człowiek w torpedzie zawsze znajdzie ten cel, w który zechce trafić i tem samem zaoszczędzi życie innym żołnierzom, zniszczy zaś wielu wrogów. Do tego celu nie są potrzebni ludzie zupełnie zdrowi z kategorią A, B czy C, lecz może to być nawet człowiek ułomny, lecz silny duchem.
Właśnie tacy ludzie są nam potrzebni. Nie wątpię, że takich jak my zgłosi się tysiące. W ten sposób chcemy oddać nasze życie w ręce Marszałka Polski Śmigłego Rydza, ażeby zużytkował je jak najskuteczniej w obronie Ojczyzny.
Proszę nie myśleć, że my to robimy z jakiejś rozpaczy, czy czegoś podobnego. Ja jestem urzędnikiem państwowym, szwagier jest pracownikiem miejskim, drugi szwagier jest masarzem, zarabiamy nieźle, jesteśmy silni i zdrowi. Tylko nie wiemy, gdzie się mają zwracać kandydaci. Proszę to wydrukować. Władysław Bożyczko, Edward Lutostański, Leon Lutostański, Warszawa, Poprzeczna 7 m 10".
Użytkownik Al_Bundy edytował ten post 18 styczeń 2021 - 13:25